Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gods Top 10

Użytkownik
  • Postów

    3 342
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gods Top 10

  1. Artek222, nie przesadzaj. Przecież ta koleżanka nie zrobiła tego specjalnie, by "być abonentką poza zasięgiem" przekaźników telefonii komórkowych. Próbuj do skutku. Może akurat ona bierze wolne bo ma nadzieję na spotkanie z Tobą w domu ? Gdy nie porozmawiasz z nią, to się tego nie dowiesz.
  2. Myślę, że depresja daje nam to, czego tak na prawdę każdy człowiek pragnie w życiu. Mam tu na myśli stabilizację. Z depresją mamy jeden problem życiowy - samą chorobę. A inne możemy sobie wytłumaczyć jako mające swoje źródła właśnie w depresji. To takie wygodne, ale i "stabilizujące" tłumaczenie. Z kolei ludzie zdrowi, muszą (czy chcą, czy nie chcą) uczestniczyć w galopie codzienności. A w tym biegu nic nie jest pewne - praca jest, jutro może jej nie być, partner/partnerka to samo, pieniądze, samochód... wszystko to ulotne, nietrwałe, nieosiągalne na stałe. Dlatego depresja daje nam takie swoiste poczucie stabilizacji życiowej, ale za cenę zdrowia.
  3. Artek222, boisz się urazić koleżankę zapraszając ją, ale bardziej możesz ją urazić milcząc. Gdy milczysz ona z niepewności może zastanawiać się co zrobiła źle, co z nią nie tak. Poza tym trudno mi sobie wyobrazić, by mogła się poczuć urażona zaproszeniem do domu na seans filmowy, skoro sama się pytała czy może do Ciebie przyjść. Uraził byś ją zaproszeniem na coś, co mogłoby uwłaczać jej godności. Ale co uwłaczającego może być w oglądaniu filmów, które oboje lubicie ????? Psycholog z różnych przyczyn mógł powiedzieć, co powiedział. Ty mogłeś nie mieć odwagi powiedzenia wszystkiego i wyciągnął takie wnioski. Mógł mieć zły dzień, mógł też uważać, że w ten sposób sprowokuje Cię do działania. A mógł też mieć zupełnie inny charakter i oceniał całą sytuację "swoją miarą". Psychologowie to też ludzie - mogą się pomylić, mogą mieć gorsze dni, mogą też coś inaczej zrozumieć itd. Chyba najlepszym sposobem byłoby dla Ciebie szybkie działanie tak, by nie było czasu na pojawienie się Twoich wątpliwości. Zadzwoń do niej teraz, zaproś ją na dziś. Nie zastanawiaj się nad tym wiele, tylko działaj.
  4. Najserdeczniejsze gratulacje Ayumi-chan Oboje macie wielkie szczęście, skoro w czasem tak poplątanych ścieżkach życia trafiliście na siebie
  5. Więc po co tyle trudu ? tylko po to, by być "lepszym" od niećwiczących przeciętniaków ? Aż strach pomyśleć, co taki "przeciętniak" ćwicząc moze osiagnąć w porównaniu z takim "supermanem" Poza tym ileż można gapić się z uwielbieniem na takie mięśnie, które trzeba przez parę godzin dziennie "podtrzymywać" ćwiczeniami, by nie "sflaczały" ? Prędzej, czy później podejmowana jest próba rozmowy i o czym kobieta ma z takim gościem rozmawiać ? O budowie mięśni szkieletowych, o odżywkach, suplementach ?
  6. Tromgenn, nie zarzucam Ci zdrady, moje rozważania są również teoretyczne. Uwarunkowania kulturowe również się zmieniają. Niestety bardziej jesteśmy podatni na zmiany negatywne, niż pozytywne Tym niemniej tak Ty, jak ja, czy każdy inny członek forum, jesteśmy częścią jakiejś grupy społecznej. Dlatego sami, każde z nas z osobna powinno się kierować własnym rozumem, a nie tym, co robi "grupa". Tylko w ten sposób, mozemy zminimalizować, bądź powiększyć prąd zmian kulturowych. Anand22, tacy kulturyści mają siłę, to prawda, ale niemal żadnej wytrzymałości (spróbuj się z nim pościgać w biegu, on po max. 100m spuchnie w zadyszce). A to oznacza, ze seks z takim kimś byłby dla kobiety zbyt "ekspresowy"... nie zdążyłaby się chyba nawet rozgrzać, gdy on by skończył
  7. Anand22, odpowiem Ci cytatem: "mężczyzna powinien być ciut piękniejszy od diabła, a kobieta niemal tak piekna jak anioł" Nie ma wg mnie czegoś takiego jak "męska uroda". Każdy facet, który jest czysty, zadbany i potrafi wywrzeć dobre wrażenie na kobiecie, ma szansę na związek. Tyle, żadna wielka filozofia.
  8. Nie dziwi mnie to. Tak po prostu byłoby wygodniej dla Ciebie - Ty możesz zdradzać kobietę, ale kobieta Ciebie już nie. Sęk w tym, że kobieta nie będzie się Ciebie pytała o przyzwolenie na to. Nie wiem, czy jest sens "licytowania się" statystykami. Bo ja znam takie, z których wynika, że w ramach opacznie rozumianej emancypacji, kobiety pod wieloma względami przebijają mężczyzn (spożycie alkoholu, agresja powiązana z przestępczoscią, zachorowalność na nowotwory do tej pory powszechne głównie u mężczyzn itp.). Jedno dla mnie jest pewne, stawianie sztucznych barier (typu "tylko mężczyzna ma prawo do zdrad z kobietami wolnymi lub mężatkami") tylko zachęca do ich łamania.
  9. Zdrówka, spełnienia marzeń, wszelkich radości, satysfakcjonującej pracy i mężczyzny z krwi i kości... dla Brunhildy
  10. Tromgenn, ja jestem za równouprawnieniem płci, jak bardzo tylko to możliwe. Może nawet jestem zbyt radykalny w tym. Uważam, że zdrada to zdrada, bez względu na płeć, psychikę, czy inne "wymówki". Poza tym Ty z kolei chyba zapominasz o jednym fakcie, nawet 2 tysiące lat temu, do "męskiego" skoku w bok potrzebna była również kobieta. Więc nie pisz mi tu, że to tylko meżczyźni decydują o zdradach, bo z kimś muszą zdradzać ! Do zdrady trzeba dwojga. Dlatego nie powinno wg mnie być przyzwolenia/usprawiedliwienia na "męską zdradę", a na "kobiecą" już nie. Wg mnie błędne jest uznawanie podwójnych standartów moralności w zależności od tego, który jest dla kogoś wygodniejszy
  11. Albo Anand22 się zmienia, albo ja ramoleję z wiekiem, w każdym razie z tym nieco przyciętym cytatem zgadzam się. człowieku nerwico, nie ma wielu kobiet, które zniosą Twoje ciagłe lamenty jaki jesteś "beee", bo kłamcy nie są lubiani ! A to, co o sobie opowiadasz to kłamstwa (zwłaszcza w zakresie wyglądu). Uśmiechnij sie do ludzi, rozluźnij, a oni postąpią dokładnie tak samo względem Ciebie. Podejmuj próby kontaktu z innymi, a z ewentualnych porażek wyciągaj wnioski inne, niż dotąd ("nie udało się, bo jestem beee"), wyciągaj wnioski, co powinieneś zmienić, by kolejnym razem było lepiej.
  12. Gdyby w tym cytacie pozamieniać "ona" na "on", "facetów/kolegów" na "dziewczyny/koleżanki", "panna" na "kawaler", to mamy rady w sam raz dla Ciebie, Anand22. Jaki z tego wniosek ? - "Lekarzu ulecz się sam"
  13. Bethi, gdybym był na Twoim miejscu i zawistna szefowa dokarmiałaby mnie w nadziei, że figura mi się pogorszy, to bym parskał ze śmiechu przy takim "tuczeniu"
  14. Nie wiem, czemu się dziwisz bethi, bo ja tu nic nadzwyczajnego nie widzę. Jesteś dla niej konkurencją - jesteś inteligentniejsza, mądrzejsza, lepiej wykwalifikowana, ładniejsza (pewnie też młodsza) Inni pracownicy też muszą wpędzać ją w kompleksy, skoro się na nich wyżywa... a podobno nie ma nic gorszego od kobiecej zawiści
  15. Soda, żaden terapeuta czy literatura fachowa, to nie to samo, co przyjaciel czy przyjaciółka. Z terapeutą czy literaturą masz relacje jednostronne - Ty otrzymujesz, a nic nie dajesz w zamian (pomijam tutaj pieniądze jako bezwartościowe wobec emocji). A przyjaciel/przyjaciłka, to osoba, na której możesz polegać i która polega na Tobie. Czasem poklepie po ramieniu, a czasem wytarga za ucho... To ogromna różnica, ale sprawia, że przyjaciele są cenniejsi niż terapeuci... ponieważ nas potrzebują
  16. Nie myśl, że sprawia mi jakąś wielką frajdę poddawanie Twojej przemiany w wątpliwość. Po prostu dość już krzywd, również Twoich. Dręczą Cię wyrzuty sumienia, obyś o nich pamiętała zawsze, gdy będąc z kimś w związku, pomyślisz o innym facecie jak o kimś więcej niż tylko przyjaciel/kolega. I nie trać już więcej czasu i energii na przekonywanie kogokolwiek. Poświęcaj je na budowanie związku. Czyny będą najbardziej przekonywujące. Media oferują to, co łatwe, szybkie, bezmyślne, pozornie bezbolesne i nowoczesne. Ale z mediami jest tak, jak z wszystkim, trzeba umiejętnie z nich korzystać i wybrać to, co ma jakąś wartość. Powodzenia, teraz mnie przekonałaś. Życzę Ci byś w tym wytrwała
  17. Niektórzy chorzy po prostu uwarzają się za aż tak "beznadziejnych", że nie chcą nikogo obarczać swoimi "beznadziejnymi" problemami. Dlatego warto takim osobom pokazać, jak cenna jest dla innych znajomość z nimi. Mów przyjacielowi, co trapi Ciebie, niech i on pomaga Ci szukać rozwiązań, a gdy mu się to uda, doceń to Nie trać nadziei Ayumi-chan: "pamiętaj [...], że nadzieja to dobra rzecz, może najlepsza ze wszystkich, a to, co dobre, nigdy nie umiera." To chyba jeden z moich najbardziej ulubionych cytatów, z filmu "Skazani na Shawshank"
  18. Tu dałaś na to pytanie odpowiedź: Nie rozumiem, dlaczego dziwisz się, że ludziom brak wiary w Twoją zmianę. Zrobiłaś coś, co jest chyba największą krzywdą, jaką można wyrządzić kochającemu człowiekowi. Dlatego trudno uwierzyć, że zmienilaś się i że to autentyczna zmiana, a nie desperacka próba ratowania się przed samotnoscią. Możesz oczywiście próbować winić mnie i innych o to, że jesteśmy nieczuli, że nie dajemy Ci szansy. Ale ja po prostu nie widzę tu szczerych chęci poprawy. Ciągle dostrzegam w tym sporo Twojego egoizmu.
  19. Anuś, Ayumi-chan, jak ma się sytuacja z Waszymi przyjaciółmi ? Podjęłyście już próby skontaktowania się, czy jeszcze dajecie im i sobie czas ? Może zbliżający się weekend to szans na niezobowiązujące spotkania z nimi ?
  20. Jeśli to jest jedyny lub (co gorsza) główny motyw Twojej rzekomej zmiany - by udowodnić coś człowiekowi, którego pewnie nigdy na oczy nie widziałaś, to miej chociaż godność i zerwij ze swoim chłopakiem. Przestań go traktować jak przedmiot służący tylko temu, byś Ty się dobrze czuła.
  21. Jeśli będziesz w sobie hodował trzy miliony wątpliwości, to istotnie nie masz szans, bo sam je sobie odbierasz, nie próbując z nich skorzystać. Zaproś ją w końcu do domu na seans filmowy. Pogadacie sobie o filmach, pośmiejecie się , będzie miło Jak nie zrobisz nic, to ona Twoją dziewczyną nie zostanie, a jak podejmiesz próbę, może akurat zostaniecie parą. To Twój wybór, nikt go za Ciebie nie podejmie !
  22. W zdefiniowaniu takiego wampiryzmu pójdę dalej, aż do kontrowersji (jak na to forum). Mianowicie takie wampiry same mają najprawdopodobniej niskie poczucie własnej wartości i same starają się dowartościować się na innych, lub udowadniać coś sobie i komuś. Wg mnie różnica między wampirem, a osobą wymagającą "zdrowej" uwagi innych jest bardzo płynna, zależna od konkretnych osób. Oczywiście wpływ wampira na inne osoby może być bardzo druzgocący i może wywoływać depresje czy nerwice u "ofiar wampiryzmu".
  23. Czasem przeciwieństwa się przyciągają. Poza tym najwidoczniej jej takie różnice nie przeszkadzały, skoro próbowała nawiązać z Tobą znajomość. Próbujesz teraz wyszukać jakieś przeciwności, które by Cię usprawiedliwiły w Twoich oczach po tak podjętej decyzji. Realnie oceniając, to nie ma żadnych przeciwieństw dyskwalifikujących Waszą znajomość. Ale to Twoja decyzja.
  24. szept, najwyraźniej pogodziłeś się już z tym rozstaniem, skoro nie szukasz pomysłów na podnowne zejście się. Co robić, by to znieść - zająć się czymś, co Cię pochłonie i nie będziesz tyle o tym rozmyślał. W takich wypadkach najlepiej czas leczy rany
  25. Alfi, może czas przestać uciekać ? Może należałoby zatrzymać się i stanąć naprzeciw problemom ? Z "toksycznego" domu uciekłaś za granicę (prawdopodobnie z wbitym do głowy niskim poczuciem wartości). Tam spotkałas faceta, który zaimponował Ci tym, czego prawdopodobnie Ci brak - poczuciem własnej wartości, dojrzałością, samodzielnością,odpowiedzialnoścą (iluzoryczą o czym przekonałaś się później). Możliwe, że w jego ramiona uciekłaś przed samą sobą, może myślałaś, że dzięki temu będziesz bliżej tych jego porządanych cech. Po tym, bałaś się pomyśleć, że Twój chłopak mógłby Cię przez to zostawić. Nie zostawił, dał Ci szansę. Ale ponownie wykorzystałaś okazję do ucieczki, w te same ramiona, które tak Cię dowartościowywały, które stwarzały wrażenie poczucia własnej wartości. Jednak ponownie dopadły Cię wyrzuty sumienia. Uciekasz od pracy, zaszywasz się w swoim "bezpiecznym kącie". I tak trafiasz na nasze forum... masz prawdopodobnie cichuteńką nadzieję, że ktoś Cię "rozgrzeszy", że znów uciekniesz... w poszukiwaniu kogoś, kto podejmie decyzje za Ciebie i kto poniesie odpowiedzialność za nie. Przestań uciekać ! Potrzebna Ci jest terapia, być może leki. Na dobrej terapii zrozumiesz, że wszyscy popełniamy błędy, doznajemy porażek, a to nie oznacza, że jesteśmy nic nie warci. Chyba jesteśmy tyle warci, ile potrafimy wziąść odpowiedzialnosci za siebie, za własne decyzje, błędy. Czeka Cię sporo bólu, ale da się wyprostować w dużym stoniu te poplątane ścieżki życia.
×