Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gods Top 10

Użytkownik
  • Postów

    3 342
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gods Top 10

  1. Całkiem możliwe, że pyzi1 chodziło o coś głębszego, nie jestem anandem, by upierać się, że tylko ja mam rację A czy to problem identyczny, nie wiem, nie znam detali Chyba wiele zależy od sprecyzowania tych "oczekiwań". Czy oczekuje się zbyt wiele od siebie, by jako "proch" sprostać partnerowi/partnerce jawiącemu/jawiącej się jako "ideał" ? Czy też oczekuje się zbyt wiele od partnera/partnerki, by on/a był/a w stanie sprostać "zranionej, nerwicowej duszyczce" ? Jak by nie było, te oczekiwania wiążą się z rywalizacją, porówywaniem się z partnerem/partnerką - czy ja zasługuję na niego/nią lub czy on/a jest na tyle "doskonały/a", by mnie nie zranić ? Zapytam przekornie: warto budować takie oczekiwania, by rywalizować/eliminować kogokolwiek, a tym samym negować tą mądrą radę (zacytuję tutaj bethi ):
  2. Na szczęście nie. Jednak doszedłem do niej bez wpływu autosugestii, więc jestem dowodem na to, że można i tą drogą W sumie chyba i tak nie liczy się, która metoda jaka, ważne by skutkowała.
  3. Otóż to, chodzi o to, by uwierzyć w swoje mocne strony, a nie "wmawiać" je sobie. Tak jak wiara w to, że 2 + 2 = 4 nie pozwala na absurdalne twierdzenie typu 2 + 2 = 5, tak samo wiara w swoją wartość nie pozwala na to, by po każdej porażce załamywać ręce i stwierdzać swoją "beznadziejność".
  4. Mi radzisz, bym nauczył się czytać ze zrozumieniem ? Nie bądź śmieszny. Dla Twojej informacji: do przytaczania tego, co ktoś pisze na forum wykorzystuję cytowanie, a moje komentarze są poniżej. Więc nie wciskaj mi kitu, że coś wmawiam, co rzekomo powiedziałeś. Póki co posługujemy się na forum językiem polskim (nie "anandowym"), a w tym języku bycie samolubnym i bycie egoistą/egoistką znaczy dokładnie to samo. Cóż za niefart: jaaa patrzy w pierwszej kolejności na swoje dobro (oczekuje szacunku dla własnych uczuć), tym samym nie dając chłopakowi tego, czego on oczekuje. Gdyby natomiast dała mu to, czego on chce, wtedy jej potrzeby emocjonalne mało obchodziłyby tamtego gościa. Ale pewnie to jest detal, bo w końcu ona jest kobietą, więc jej potrzeby zawsze powinny mieć niższą rangę, niz potrzeby "samca anandopodobnego", tak ? Ty to ale masz pecha, coraz wyraźniej widoczna jest Twoja hipokryzja. Artek222, wg mnie ona nie chce Cię mieszać do swoich problemów, bo Twoja pomoc może wydawać się jej zobowiązująca. Chyba jednyne, co możesz zrobić więcej, to czasem zapytać, czy nie chciałaby się czasem oderwać od walki ze swoimi problemami i wyskoczyć z Tobą do kina, czy na kawę (na wizytę w domu może być jeszcze za wcześnie). Natomiast jeśli się nie zgodzi, nie wyciągaj z tego fatalistycznych wniosków, że niby ona Cię nie lubi lub unika. Przed maturą może mieć sporo obowiązków, więc automatycznie ma mniej wolnego czasu. Bądź bardziej cierpliwy i nie przywiązuj aż tak dużej wagi do wszystkiego
  5. Artek222, spokojnie bez stresu. Wiem, że kobiety czasem przyprawiają nas, mężczyzn o palpitację serca, ale tak już jest Taka ich uroda, wdzięk i czar osobisty Napisała Ci, ze nie ma powodów do obrażania się. I ma rację. Ona po prostu próbuje rozwiązać swoje kłopoty, więc teraz Ci nie poświęci tyle czasu, ile byś chciał (gdybyś był najej miejscu pewnie też byś tak postąpił ). Za dużo się denerewujesz. Cierpliwości. Wierzę, że zamówiłeś dobre wina, więc przetrwają do jej przyjścia bez uszczerbku. Daj jej parę dni i znów wyślij SMSa z zapytaniem, czy spotkacie się w kolejny weekend. Póki co, by tyle nie rozmyslać o tej sytuacji, istotnie zajmij się czymś, co świetnie znasz
  6. Z czego wynika tak dramatyczne nie godzenie się z porażkami ? Z typowej u nerwicowców niskiej samooceny. To niska samoocena każde nam wąpić w siebie na każdym kroku, a skoro sami w siebie nie widzimy swoich zalet (albo marginalizujemy twierdząc "raz kiedyś coś się udało"). A skoro ich nie widzimy, szukamy ich poprzez zdobywanie uznania innych osób, które nas pochwalą, docenią (np. poprzez dobrą ocenę ). Skoro inni nas chwalą, to znaczy, że jesteśmy coś warci. Natomiast w przypadku porażki czujemy, jakbyśmy niemal cofali się w budowaniu takiego poczucia własnej wartości opartym na opinii innych. I stąd to dramatyczne przeżywanie, dodatkowe stresowanie się "czy tym razem uda się, czy znów porażka" A jak sobie radzić ? Zbudować własne poczucie wlasnej wartości bardziej niezależne od innych. Zaakceptować siebie ze swoimi zaletami i wadami. Znać swoje mocne i słabe strony, by na ich podstawie mierzyć siły na zamiary. Wreszcie dać sobie i innym prawo do bycia "nie-doskonałym/ą". Po takiej zmianie myślenia zauważa się, że porażki są incydentami na tle sukcesów, więc nie są powodem wielkich dramatów
  7. Artek222, jeśli ona ma problemy, to logiczne, że woli je rozwiązać, niż wciągać Cię w nie. Dobrze, ze zapytałeś, czy możesz jej pomóc, ale skoro odmówiła, w tej chwili nic więcej nie możesz zrobić. Chyba najlepiej byłoby, gdybyś poczekał, aż wszystko się wyjaśni. Jednak ani się nie zniechęcaj, ani się bardziej nie angażuj. Również nie nalegaj już z tym komputerem - ona wie, ze mozesz jej w tym pomóc, jeśli zechce Twojej pomocy, pojawi się Nie stresuj się tyle
  8. Sprawiedliwość wg Ananda: jak kogoś olewasz, to się stara, ale gdy facet jest za miły (zbyt się stara) to już jest "nie w porządku", stąd wniosek facet powinien olewać kobiety, bo tylko one muszą się starać. Co za cholerna hipokryzja A najżałośniejsze jest, że parę zdań dalej egoizm zarzucasz dziewczynie szanującej swoje uczucia
  9. Oj chłopięta, chłopięta... zachowujecie się jak przedszkolaki w piaskownicy: "a Jasiu mnie osypał piaskiem", na co Jasiu odpowiada "bo Zosia mi zabrała łopatkę"... Wet za wet, oko za oko, ząb za ząb, jak jakieś dziewczyny bywają okrutne, to Wy też musicie... Ehhh co za żenada
  10. Jak to ktoś kiedyś powiedział (a ja powtarzam ): filmy o miłości kończą się tam, gdzie zaczyna się prawdziwe życie dwojga ludzi. I wiele w tym prawdy, mamieni jesteśmy cudownością miłości przez komedie romantyczne, na których widać najczęściej mnóstwo perypetii, które utrudniają zakochanym dotarcie do siebie. Ale i tak do siebie dotrą i "będą żyli długo i szczęśliwie"... Za to te filmy nie pokazują jak żmudną pracą jest dbanie o związek przez obie strony. Nie lepiej oczekiwać nie więcej niż tyle, ile samemu jest się gotowym/gotową dać z siebie ? ---------- Dobra, przyznam się po fakcie, najwyżej będzie kupa śmiechu. CN rozszyfrowałem jako... Chuck Norris
  11. celineczko3, widzę, że Twoje oczekiwania co do partnera ewoluują. Sądzę, że to dobrze, bo wczesniej były nieco sprzeczne ze sobą. "Cham" ze swoje definicji nie dba o to, co czuja inni, dba tylko o siebie, zatem trudno oczekiwać od niego empatii Brzmi to jak opis rozczarowania. Tak bywa, gdy po czasie wychodzą na jaw mniejsze lub większe wady ukochanego człowieka, pojawia się pewien zawód, rozczarowanie. Wtedy nie trudno o to, by przestać się starać, a gdy jedna "połowa związku" przestaje, druga również może przestać z czasem
  12. Trudno się z tym nie zgodzić. to chyba taka pochodna słynnego i niemal mitycznego u mężczyzn "instynktu zdobywcy" - "kobieta zdobywana jest cenniejszą, niż kobieta zdobyta". Ale jest też "druga strona medalu" - kobieta, którą się zdobywa, póki jest zdobywana, stara się, później jako "zdobyta", również spuszcza nieco z tonu. Wreszcie jest też natura tworząca takiego człowieka (niezależnie od płci), który maksymalne wysiłki może podejmować przez określony czas, a później musi siły zregenerować. Do czego zmierzam ? Do tego, że klucz w takim życiowym uwodzeniu/zdobywaniu, jak zwykle leży w "złotym środku": jeśli partner/partnerka będzie przesadzać z tym, by być nie do zdobycia, zniechęci partnerkę/partnera. Jeśli zaś będzie zbyt łatwo można kogoś zdobyć, nie będzie cenionym/cenioną. I również domaganie się bycia zdobywaną/zdobywanym nieustannie ponad siły zdobywcy/zdobywczyni, również powstanie zniechęcenie.
  13. Artek222, daj jej czas na zebranie myśli na odpowiedź. Wogóle moze w tej chwili nie ma właczonej komórki, bo np. nie może rozmawiać ? Nie stresuj się tak, bo się wykończysz.
  14. Artek222, takie mogą (ale nie muszą) być przyczyny dla których Twoja koleżanka nie mogła się pojawić u Ciebie z komputerem: - jej niecierpliwy brat sam się postarał o naprawę; w końcu ilu nastolatków wytrzyma kilka dni bez komputera ?; - wino, które jej wręczyłeś mogło ją onieśmielić; mogła odebrać wino jako Twoją sugestię na romantyczny wieczór i "amory"; - onieśmiela ją zaproszenie do Twojego domu, "na Twój teren, obcy dla niej"; dlatego zapytaj czy może Ty mógłbyś się pojawić u niej ("na jej terenie") w sprawie naprawy komputera (o ile to nadal aktualne); - skoro lubi imprezowanie, to może również jest osobą bardzo towarzyską i ile razy się wybiera do Ciebie, to ktoś przychodzi do niej z wizytą lub gdzieś ją wyciąga; tak też może być; To tylko przykłady wyjaśnień. Wg mnie przykładasz zbyt dużą wagę do tej naprawy komputera. Może już komputer naprawiony, a został naprawiony bynajmniej nie po to, by Ci zrobić "na złość" i uniemożliwić Wasze spotkanie ! Jeśli naprawa kompa jest nieaktualna, zaproś ją gdzieś w miejsce "neutralne", czyli jakaś kawiarnia, pizzeria lub coś w tym rodzaju. Tam ani Ty ani, ona nie będziecie na "swoim terenie", widocznie na zapraszanie jej do Ciebie do domu jest za wcześnie. Sądzę, że mimo wszystko dobrze o niej świadczy, gdy onieśmieliła się po tym winie. Bo gdyby jej zależało na Twoich pieniądzach, a nie na znajomości z Tobą, to by się chciała bawić w restauracjach na Twój koszt. A sam widzisz, że tak nie jest. Cierpliwości, większość kobiet jest jak kwiat: zakwitają powoli potrzebując wiele ciepła, ale gdy już zakwitną, to widać, jak trud się opłacił
  15. Luthienku, postawiłaś sobie ambitny cel zaliczyć sesję, zaliczyłaś ją znakomicie, więc gdy osiągnęłaś ten cel, pojawiła się pustka ? Może to jest sposób dla Ciebie ? Stawiać sobie cele niezbyt długoterminowe. Np. przez tydzień napisać jeden rodział pracy dyplomowej ? I nie zaniedbuj nas A foto z Twoimi jedwabiście gładkimi nogami obowiązkowo zamieść
  16. Artek222 z koleżanką, że nie widują się w ciągu tygodnia, jedynie w weekendy. Gdyby nie to, rozmowa byłaby lepsza, niż sms.
  17. artek222, może i Tromgenn ma bardziej "awangardowe" podejście do kobiet, jednak tekst smsa dobry poradził. Taka treść da Twojej koleżance do zrozumienia, że Ci na nniej zależy, ale jednocześnie nie jest to treść, którą mógłbyś urazić koleżankę.
  18. Gods Top 10

    ...

    bethi, nie jestem doskonały, nawet nie chcę być.
  19. bimbaa, w porządku, przyjąłem do wiadomości. Powodzenia
  20. Tak też wyczułem, że pytasz, by się dowiedzieć, czy inni szybciej wracają do zdrowia i czy czasem nie jesteś przez to "gorsza". Otóż nie jesteś pod żadnym względem "gorsza" od innych !!! Jesteś sobą, potrzebujesz po prostu czasu na to, by odnaleść prawdziwą siebie. A ile potrzeba czasu, by odnaleść prawdziwą alusię ? - Tego dowiesz się Ty pierwsza Sama piszesz, jak wiele w życiu brakowało Ci uwagi, opieki drugiej osoby w życiu, więc Twoje problemy są jedne, jedyne w swoim rodzaju i dlatego jest tylko jedno, jedyne w swoim rodzaju tempo, by z tego wyjść - to Twoje tempo
  21. bimbaa, przede wszystkim nie mam patentu na nieomylność. Również zastrzegam sobie prawo do pomyłek. Myślę, że właśnie ta niemoc dobija Cię, bo jednak chciałabyś być "doskonałą mamą", a tu nerwica powaliła Cię do łóżka. Ale jak napisałem, nie mam patentu na nieomylność Poza tym mamą nigdy nie byłem i nigdy będę, więc tym bardziej mogę się mylić Witaj na forum Vide Cull Fide Ale wypracowanie napisałeś Jak dla mnie to tak wygląda, jakby Twoja nerwica "karała Cię" za to, co robisz wbrew sobie. Solarium, siłownia, treningi Krav Maga i rodzaj wykonywanej pracy i/lub przerwa na papierocha - to miejsca/sytuacje, gdzie miałeś ataki (poza tym w domu jeszcze, ale to tak, byś nie myślał, że nerwica o Tobie zapomniała ). Może więc zapytaj sam siebie na ile to jest Twój świadomy wybór, by to wszystko dla siebie robić, a na ile presja otoczenia (może byłej dziewczyny ?), by sie komuś przypodobać ?
  22. alusia, to chyba nie ma znaczenia, jak kto długo korzysta z terapii (tym bardziej, gdyby to miało być w kategoriach "kto pierwszy, ten lepszy" ). Ważne, że odczuwasz poprawę, że Ci to pomaga. To się najbardziej liczy Poza tym terapia, to taka "gra zespołowa": gra pacjent i terapeuta. I tak jak różnymi "graczami" mogą być pacjenci (z różnymi problemami), tak różni są "rogrywający" - terapeuci (z różnym spojrzeniem, doświadczeniem życiowym, zawodowym). A może odwrotnie z tym podziałem na "role" ? Ważne, by przez kolejne rundy/sety przebrnąć aż do upragnionego zwycięstwa - powrotu do zdrowia. A ile komu to zajmie czasu, to na prawdę rzecz drugorzędna
  23. Oj chyba się coraz bardziej starzeję, bo znowu zgadzam się z Tromgennem
  24. Dokładnie. Agresja to reakcja na "zagrożenie" realne lub nie. Gdy ustalisz, co lub kto Ci "zagraża", łatwiej będzie Ci zapanować nad agresją. Dołączam do poprzedników, poprzedniczek i polecam terapię.
  25. Gods Top 10

    ...

    Co za kobieta Nie dałabyś się skolonować lub czy nie zechciałabyś zostać wzorem do naśladowania dla innych kobiet ?
×