
Gods Top 10
Użytkownik-
Postów
3 342 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Gods Top 10
-
Im bardziej komuś zależy na kimś, tym więcej jest gotów dla ukochanej osoby zrobić. Jak dla mnie sprawa jest jasna: trafiłaś na egocentryka, który uważał, że wszystko mu się należy, że powinnaś go zaakceptować "takim, jaki jest", nawet gdy jego zachowanie Cię raniło. Dlatego tym bardziej nie był Ciebie wart !
-
Zerwać z nim. Podobno bardzo skutkuje np. w przypadku rozrzucania skarpetek po domu, gdy te skarpetki nagle wysypują się przy gościach z jakiejś szafy Jest później sroga awantura, ale podobno działa Skoro ktoś nie potrafi się zmienić, by nie ranić kogoś, z kim jest w związku, to to kompletnie podważa sens jakiegokolwiek związku. A może to nie pójście na łatwiznę, tylko pragnienie bycia akceptowanym/ą ? Albo też dowód jak bardzo komuś zależy na drugim człowieku, ile potrafi zrobić (np. zwalczyć swoje wady) dla ukochanej osoby. Ja uwarzam, że wbrew pozorom dzielą nas (mężczyzn i kobiety) detale, drobiazgi, a ogólne reguły nami rządzące są takie same. Dlatego pisząc w temacie o mężczyznach piszę o obojgu płciach Dokładnie, podpisuję sie pod tym rękami i nogami
-
Nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe Same nie chcecie czuć się jak czyjeś zabawki, więc nie traktujcie mężczyzn jako "masę plastyczną do ukształtowania" Święte słowa. Jednak co innego zmienić (tak typowe u mężczyzn) bałaganiarstwo w dbanie o porządek, a co innego zrobić z łajdaka przyzwoitego człowieka Bałaganiarstwo da się zwalczyć, łajdactwo niemal niemożliwe do wyplenienia. Tak dla jasności: to odnosi się do "zmieniania" wad u partnerów obojga płci. Jeśli facet Cię ranił, a Ty mu dałaś do zrozumienia, jak jego zachowanie Cię boli i brak było zmiany, to jasny sygnał - nie był Ciebie wart. Myślę, ze wiele zależy tutaj od obojga (nie tylko od samego mężczyzny). Jeśli nagle okazałoby się, że partnerka przynosi listę długą jak rolka papieru toaletowego zmian w facecie, to przede wszystkim dlaczego ona z nim jest ??? I gdzie tu mowa o jakiejś akceptacji ? A do tego, jeśli jeszcze siebie uwarza za idealną... to to jest chyba niezły sposób na zasugerowanie, by facet się spakował i wyniósł Poza tym Drogie Panie, również nie jesteście idealne, również macie zachowania irytujące mężczyzn. Jeśli Wy będziecie gotowe do zmian, mężczyzna również (facet niekoniecznie).
-
Skoro prowadzisz dialog, a nadal przyiągasz egocentryków, to może wynika to z tego, że nie ma innych "wolnych" ? Bo wszyscy inni faceci myślący o czymś więcej, niż tylko ja, są szczęsliwi w swoich związkach, więc niczego nie szukają. Prędzej czy później każda partnerka (aprtnerzy również) bedzie miała dość egocentryzmu swojego partnera (partnerki), co oczywiście on odbierze w sposób "partnerka jest zła, a nie mój egocentryzm". Może właśnie w taki sposób oni szukając "zrozumienia", trafiają na Ciebie ? Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli pisząc o głębszej manipulacji. O ile to możliwe, podałabyś jakiś przykład ? Egocentrycy chyba w niewielkim stopniu. Inni mężczyźni pewnie słuchają, ale czy słyszą dokładnie to, co im chcesz przekazać, to już inna kwestia Nie mam tu bynajmniej na myśli, jakoby ignorowali to, co mówisz. Chodzi mi o istniejące różnice w postrzeganiu swiata przez mężczyzn i przez kobiety. Stąd płynie również wiele komplikacji w zrozumieniu.
-
Witaj kincit Odpowiedzi może być kilka. Jedną z nich jest fakt, że jesteś osobą sluchającą (sama chyba nie lubisz zbyt wiele mówić, prawda ?), a więc przyciagasz "gaduły", w tym i egocentryków, którzy chlipią Ci w rękaw Inną, że trafiasz na facetów znudzonych swoimi związkami/małżeństwami i szukających "przygód", więc szukają seksu bez zobowiązań. Relacje damsko-męskie przebiegają często jako gra, która w formie wyrafinowanej nosi nazwę kokieterii, flirtu, a w formie niewyrafinowanej "końskich zalotów". Poza tym, gdyby faceci pytali obcesowo o seks, wielu z nich dostałoby (w najlepszym razie) po twarzy Mężczyzna, któremu zależy na przyjaźni, nie będzie sięgał do manipulacji, facet moze tak robić Dlatego na świecie jest tak niewielu mężczyzn, a mnóstwo facetów A żeby oddać sprawiedliwość, to dodam, że takie ogólne reguły rządzące relacjami damsko-męskimi powstały pod wpływem obojga płci. Do mnaipulacji uciekają się zarówno faceci, jak i dziewczyny. Dopiero ustalając reguły "szczegółowe" rządzące w Twoim związku, mozesz zmienić je na szczere, bez gierek
-
Niestety to typowe dla osób, które mają za soba traumę po toksycznej rodzinie/związku. Pozostaje jedynie nie poddawać się głosom mówiącym "to się źle skończy" i próbować, walczyć o własne szczęście
-
Marzenia są po to, by je spełniać celineczko3 Święta prawda ! Dlatego lepiej strzec się ludzi, którzy uważają inaczej i zabierają się za "wychowywanie" partnera/partnerki
-
Ja uwarzam, ze na atrakcyjnosc człowieka składają się dwie wartości: wiara w siebie i potencjał, który dostrzegają w nas inni. Twój chłopak nie jest z Toba na pewno bez powodu. Dostrzega w Tobie ten potencjał, którego Ty nie widzisz. Sama oceń ile osiągnęłaś w życiu, w czym jesteś świetna, co jest Twoją mocną stroną, a osiągnęłaś to wszystko w duzej mierze sama. Niech niespełnione ambicje Twoich rodziców, które na Ciebie przelali, nie przesłaniają Ci Twojej własnej wartości
-
Mam andzieję, że nie zostanę wykrzyczany za zabieranie głosu w temacie adresowanym do dziewczyn mintchocolate, niemal na pewno Twoja nerwica wynika z braku akceptacji siebie, swojego wyglądu. Tym niemniej zaskoczył mnie Twój brak akceptacji własnego, młodego wyglądu. Jestem pewny, że ludzie sa zaskoczeni w sensie pozytywnym, że tak młodo wyglądasz. Wiesz ile kobiet Ci tego zazdrości ? W dzisiejszych czasach to nie wada, a wręcz zaleta. Ale jeśli Ci to bardzo przeszkadza są na to rady. Możesz "dodać sobie lat" inaczej upinając włosy, ubierajac się bardziej "statecznie", a nie "młodzieżowo", używając bardziej stonowanego "dojrzalszego" makijażu. Podobnie jest ze szczupłą figurą, to również odbierane jest w dzisiejszych czasach jako zaleta. Możliwe, że z tej niechęci do własnego wyglądu mniej jesz, a więc jesteś coraz bardziej szczupła (a może już nawet chuda). Na to masz również wpływ, bardziej "obfita dieta" i nabierzesz bardziej krągłych kształtów Biorąc pod uwagę, że biust składa sie głównie z tkanki tłuszczowej, to równiez w tej materii pomoże nieco "obfitsza dieta". Dodatkowo możesz bardziej bardziej podkreślić biust (figurę również) odpowiednią bielizną, krojem strojów. A patrząc na damski biust z "męskiej strony" to chwała Najwyższemu za różnorodność damskich biustów bo ile męskich upodobań i gustów, tyle biustów im odpowiadających (to nie prawda, że facetom w głowach tylko duże biusty ). Poza tym 95% facetów pierwsze co dostrzega w kobiecie to twarz (uśmiech, oczy, usta, włosy), a nie biust czy figura. Dlatego mężczyźni zwracają na Ciebie uwagę przede wszystkim z uwagi na np. Twój uśmiech, młody wygląd, a biust dostrzegają później Co do wzrostu, tutaj jest mniejsza możliwość "udoskonalenia". W zasadzie pozostają wyższe obcasy... i dobranie sobie faceta o bardziej odpowiednim wzroście A i tak najlepiej się nie stresować tym, bo na to nie ma się zbyt dużego wpływu. Po prostu zaakceptuj to, jak jest
-
Przede wszystkim zza granicy żona może inaczej postrzegać swoje dotychczasowe życie. Nie wiem jak w Waszym małżeństwie wyglądał podział obowiązków przed wyjazdem żony do pracy. Może było tak, że harowała od świtu do nocy jako matka, żona, gospodyni domowa i w pracy zawodowej. Jeśli tak, to teraz może irytuje ją, gdy zadajesz tak banalne (z jej punktu widzenia) pytania, jak np. "w co ubrać dzieci do szkoły" lub "jak gotuje się rosół". Może irytuje ją to, że na codzień nie radziła się Ciebie w takich sprawach, a teraz gdy na Ciebie spadła taka lawina obowiązków (z których do tej pory ona się wywiązywała), Ty radzisz się jej. Inną możliwością może być rozczarowanie pracą - może oboje (lub tylko ona) snuliście plany jak jej zarobki pomogą w poprawieniu domowego budżetu, a teraz ona może boi się przyznać, że nie będzie tak różowo, jak zakładaliście (jak zakaładała). A może jest po prostu przemęczona pracą i stąd jej rozdrażnienie ? W każdym razie najlepszym wyjściem dla Ciebie, by nie zadręczać się tak bardzo domyślaniem się co się stało, może być większe zaangażowanie się np. w obowiązki domowe, obowiązki ojca czy obowiązki zawodowe. Jeśli istotnie irytuje ją fakt, że zadajesz mnóstwo pytań jak sobie radzić w tej sytuacji - pokaż jej, że radzisz sobie dobrze, poza tym wspieraj ją choćby słowem w jej sytuacji (odseparowania od rodziny, znajomych). Do pomocy domowej zaangażuj również dzieci (im są młodsze, tym chętniej pomagają w domu), lepiej nawet, gdy coś rozleją, rozsypią, potłuką, ale za to nauczą się współpracy lub samodzielności, a co ważniejsze, nie poczują się zbędne w domu. Domyślam się, czego najbardziej się obawiasz, jednak zanim wysnujesz takie oskarżenia, postaraj sie upewnić, czy nie ma innych przyczyn zmiany jej zachowania.
-
Strasznie to brzmi Jeśli sama nie dajesz innym prawa do tego, by mogli liczyć na Twoje wsparcie, tylko skreślasz ich, może inni traktują Cię podobnie ? To działa u obu płci - mężczyźni szukają kobiet podobnych do swoich matek, kobiety mężczyzn podobnych do swoich ojców. A jeśli rodzice byli "wadliwi", szuka się i "wadliwych" partnerów/partnerek. Z tym, że nie wyciągałbym z tego apokaliptycznych wniosków typu "skoro i tak jestem <> na zołzę, to lepiej żyć samemu" - to wg mnie błędny wniosek. Ja uwarzam, że wręcz niezbędne jest dla dobrego związku, by "przejąć" trochę punktu widzenia partnerki i by ona "przejęła" trochę mojego. To podstawa wzajemnego zrozumienia. Chyba, że komuś na tym nie zależy. Pewnie w jakimś stopniu masz rację, że to nieco kontrastowe zestawienie. Ale tak bywa z tym, co bulwersujące Można na to spojrzeć też z innej strony. Te "ofiary losu" (i ci z drugiej skrajności - "zimne dranie") z księżyca nie spadają, tylko powstają wśród nas. Sami ich "wychowujemy", a ściślej kobiety "wychowują" dla innych kobiet takich "zimnych drani"/"ofiary losu", a mężczyźni dla innych mężczyzn "wychowują" "zołzy"/"pokrzywdzone dziewczęta". Ale chyba zbyt idealistyczny jestem, by wierzyć, że kiedyś dożyję czasów, gdy takie myślenie (poczucie odpowiedzialności za innych) będzie powszechne celineczko3, Ty decydujesz o tym, z jakimi mężczyznami się spotykać. Skoro wiesz, jak się zachowujesz przy ich konkretnych zachowaniach, reaguj na to inaczej niż dotychczas. Nadal widzisz to, co chcesz widzieć. Nie będę Ci pisał, że jest trochę inaczej, bo sam to musisz dostrzec, by to zaakceptować. Ja na to nic nie poradzę.
-
bethi, jeśli poczułaś się urażona, przepraszam. Moja złość wynika z tego, że bez względu na to, co bym zrobił, lub czego nie zrobił i tak ja dostaję w , tak jakby wyłącznie na mnie spoczywała odpowiedzialność z znajomość dwojga ludzi. Jeśli w tym konkretnym przypadku, mój szacunek do mnie samego miałby oznaczać odpowiedniejsze dobieranie znajomych, to pewne moje znajomości nie mialyby prawa się wydarzyć. Tyle tylko, że chyba w swojej naiwności uwarzam ludzi za istoty rozumne, odczuwające i dobre w swej naturze, dlatego te znajomości wydarzyły się. A to nadal nie usprawiedliwia kobiet, które potraktowały mnie, jak potraktowały. Wg mnie ocena człowieka nigdy nie będzie obiektywna, bo niemożliwe jest ocenianie siebie, czy kogoś innego bez emocji Ale to już niestety tak było, jest i będzie: kobiety będzie bulwersowało ocenianie ich przez mężczyzn pod kątem seksu, a mężczyzn traktowanie ich przez kobiety jak emocjonalne zabawki. I tak długo, jak któraś ze stron nie okaże się mądrzejsza i nie zaprzesta swych niecnych praktyk, tak długo obie płcie nie będą się rozumiały.
-
Problemem moze być rozmiar Twojego emblemtu. Powinnien mieć do 10kB, wymiary 100 x 100 pikseli (takie są dane przy edycji profilu). widocznie emblematy większe niż 10kB sa niewidoczne dla serwera i dlatego komunikat jest, jaki jest.
-
Jaki jest sens zastanawiać się nad przyczyną ? - Poużalać sie nad sobą, znając przyczynę zmienić skutki, wiedzieć jak nie traktować innych * * - podkreślić wg uznania Lubić obowiązku nie ma wszystkich, pełna zgoda. Ale szanować wszystkich już byłoby przesadą ? Bo wygląda na to, że tak, przynajmniej tak ja to oceniam, ale pewnie i tak źle oceniam, bo nie daję sobie prawa do...
-
Makciu, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin: czyli zdrowia dla Ciebie i Twojej rodziny, pociechy z dzieci, wsparcia od męża, radości z pracy i spełnienia wszystkich (nawet tych najśmielszych) marzeń.
-
Konkretnych przykładów nie bardzo (bo musiałbym sypać imionami). Tzn. sam byłem "spławiany" i kto wie, czy nie dlatego, że zostałem właśnie tak odebrany przez "kobiety nieomylne" A jakie miałem zamiary, nie zdążyło się okazać albo były opacznie rozumiane
-
Albo czepiam się słówek, albo to druzgocąca pewność siebie źle wróżąca na przyszłość
-
No to teraz pytanie z "drugiej strony barykady" Co jeśli mylicie się w swoich ocenach i posądzacie chłopaków o coś, czego się nie dopuścili ?
-
To, w odniesieniu do mnie i kobiet, jest aż nazbyt dobrze mi znane Cóż, taki los
-
Witaj achmed, Rozumiem, jak jesteście wraz z mamą wyczerpani chorobą ojca. Na głowie Twojej mamy pewnie cały dom i jest rozdrażniona, że nie może liczyć na wsparcie męża, mało tego za całe jej poświęcenie, spotykają ją przykre słowa z jego strony Na tym cierpisz również Ty nie mając silnego wsparcia w rodzinie. Zgaduję: Twój ojciec ma czterdzieści kilka lat, może więcej. Ten nawrót depresji może wynikać z tzw. "kryzysu wieku średniego" - zaczyna podsumowywać swoje życie, co zdołał zrealizować ze swoich aspiracji, marzeń, co mu się udało. I chyba nie jest z tego podumowania zbyt zadowolony. Cała ta sytuacja go przerasta, powoduje u niego stres i niestety wyładowuje go na "najsłabszym ogniwie" - Twojej mamie. Mama widać bardzo kocha Twojego tatę i bardzo ją boli cała ta sytuacja, pewnie nieraz mu o tym mówiła, by "zrobił z tym coś" (może ona w trosce "wypchnęła" go na leczenie ?). Reasumując: chyba najwięcej wskóracie z mamą, gdy pomożecie tacie dostrzec wartość jego życia, jego zalety, osiągnięcia. Może pomocna się okaże np. zmiana pracy na taką, którą polubi (o ile obecna go frustruje) ? Mimo to, gdy z jego strony pojawiają się groźby pod adresem mamy, nie ma na co czekać, postarajcie się o umieszczenie go w szpitalu psychiatrycznym. Ale i tak zmiana jego zachowania nastąpi tylko, gdy zlikwiduje się źródło jego stresu, przyczyny depresji. Gdzie ewentualnie szukać pomocy ? W jakichś ośrodkach rodzinnego reagowania kryzysowego (nie wiem, czy tak to się nazywa). Może coś doradzą w szpitalu psychiatrycznym też ?
-
Uwierz w siebie celineczko3, w swoją wartość, w swoją siłę. Wtedy nie będziesz musiała nikogo kontrolować, ludzie będą sami do Ciebie lgnęli dla Ciebie samej, a nie ze względu na "więzy", którymi chcesz ich do siebie przywiązać
-
Może tutaj dałaś sobie odpowiedź ? Teoretycznie mamy równouprawnienie płci. Ale de faco jesto ono realizowane niekonsekwentnie. Obecnie dzieci są wychowywane niemal tak samo jak 50 lat temu. Mam tu na myśli zabawy i zabawki: dziewczynkom daje się do zabawy lalki i misie, od razu narzucając im role zorientowane na uczucia (np. troskliwych opiekunek, mam), chłopcom daje się klocki, samochodziki kreując w nich cechy zorientowane nie na uczucia, a na rozwiązywanie problemów (budowanie z klocków, "naprawianie" samochodów). Jesteśmy "wtłaczani" w takie role "płciowe" od najmłodszych lat. Dobrze to widać, gdy się czyta np. badania statystyczne pt. najbardziej porządane cechy partnera/partnerki dla kobiety/mężczyzny. Inaczej mówiąc niektórzy mężczyźni szukając partnerki, nie szukają kogoś z kim mogliby rywalizować (bo rywalizację mają w pracy, przy supermarketach o miejsca parkingowe, w kolejce do kasy itp.), tylko szukają kogoś, przy kim mogą od tej rywalizacji odpocząć. Zacznij wysyłać sygnały mówiące, że rywalizację pozostawiasz tylko dla sfery zawodowej, a porzucasz ją, gdy chodzi o uczucia Twoje i potencjalnego partnera. Takie wytłumaczenie mi przyszło do głowy, ale równie dobrze może być inne, np. (również oparte na stereotypie) dotyczące Twojej urody.
-
Mnie nie dziwi, gdy po wyjściu z depresji czy nerwicy, większość ludzi woli tu nie wracać. Z jednej strony może obawiają się nawrotu choroby. A z drugiej, nie ma się co czarować, wielu cierpiących na te choroby zachowuje się jak tonący ludzie - chwytają się wszystkiego co "pływa", by użyć tego do "unoszenia się na wodzie". I często bywa to "ratownik". To wg mnie nie ma nic wspólnego z gardzeniem chorymi, a jedynie z ochroną własnego, ciężko "wypracowanego" zdrowia. Przyczyn, z jakich większość nie odpowiada na tematy, jest przynajmniej kilka. Np. błędne myślenie "jestem tak beznadziejny/a, że moje rady na pewno nikomu nie pomogą". A to błędne myslenie, bo jeśli rady kogoś, kto świetnie zna tą chorobę miałyby nie pomagać, to czyje rady mogłyby pomóc ? Inna możliwa przyczyna: obawa, by po doradzeniu, nie przeczytać odpowiedzi od osoby, której się doradza "i tak jestem beznadziejny/a". Bo to boli, gdy wkłada się swoją ograniczoną energię, zainteresowanie inną osobą w radę, która jest wyrzucana w błoto. A to znów dla doradzającej/go powód do dołowania się typu "nie potrafię nawet nic doradzić". Kolejna przczyna: jako osoby zaznajomione z chorobami, sami potrafimy wyczuwać osoby, którym doradzanie nie przynosi rezultatów, bo te osoby liczą na to, że ktoś je wyciągnie z choroby. Dlatego chyba unika się doradzania chorym, ktorzy nie wykazują chęci walki z chorobą. Okrutna prawda jest taka: nikt nikomu nie zmieni systemu myślenia, który doprowadził do choroby. Można tylko doradzić, nakierować jak to zrobić, ale i tak sporo do wykonania ma sam chory. Jest jeszcze inna przycyzna: zdrowo rozumiany egoizm. Mianowicie przestaje się doradzać innym chorym, gdy samemu nie może się liczyć na odwzajemnienie zinteresowania.
-
ZDRADA - Czy to dalej ma jeszcze sens?
Gods Top 10 odpowiedział(a) na desperado temat w Problemy w związkach i w rodzinie
człowieku nerwico, gdy cytujesz, cytuj dokładnie "pozornie nieatrakcyjny <>" - taki może i jesteś, ale to tylko pozory, a ściślej brak akceptacji siebie. -
ZDRADA - Czy to dalej ma jeszcze sens?
Gods Top 10 odpowiedział(a) na desperado temat w Problemy w związkach i w rodzinie
W porządku, są gusta i guściki - jedne dziewczyny wolą kulturystów, inne pozornie nieatrakcyjnych "okularników". Nie miej pretensji, że takie są stereotypy kulturystów - w każdym stereotypie jest trochę prawdy. Niewielu znałem kulturystów, ale za to kazdy z nich musial przeznaczać kilka godzin dziennie na utrzymywanie tych mięśni. Gdy tylko przestawali na jakiś czas, mięśnie flaczały i wyglądały jak zwały tłuszczu lub traciły jędrność. Dlatego przy sporcie tak wymagającym codziennego poświecania czasu, trudno mi sobie wyobrazić szerszy rozwój człowieka w innych dziedzinach, choćby kulturalnych. Ale nie twierdzę, że kogoś na to nie stać, by się szerzej rozwijać !