Skocz do zawartości
Nerwica.com

mrs bug

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia mrs bug

  1. To nie do końca o to chodzi. Ja mam w klasie kilku dobrych znajomych i nawet jedną przyjaciółkę , ale większość osób jest do mnie negatywnie nastawiona. To normalne, bo przecież nie wszyscy muszą się lubić, ale ja nie byłam do tego przyzwyczajona, bo nigdy wcześniej nie było, aż tak źle. To pewnie ze mną jest coraz gorzej i staję się nadwrażliwa. Jest mi ciężko kiedy na codzień traktują mnie z góry. Ja próbowałam nawiązywać przyjaźnie, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem duszą towarzystwa i nie potrafię być taka pewna siebie jak oni, więc mogłam ich po prostu nie zainteresować. Teraz jest trochę lepiej niż na początku liceum, po tym jak przeżyłam "szok termiczny". Pewnie niektórym moja sytuacja wydaje się normalna i wiele osób najzwyczajniej w świecie olało by to, ale ja wszystkim się przejmuję, biorę do serca i znaczynam nienawidzić moich "kolegów", ale i samą siebie.
  2. Hej Mahadevi Dziękuję za ciepłe słowa, to dla mnie znaczy bardzo wiele. Nigdy nie będę jedną z "nich". Nie wiem czy to dobrze czy źle... A nowa płyta jest taka jakby... romantyczna Oczywiście na swój sposób. Pozdrawiam
  3. Co masz na myśli pisząc "nie otwierają się"? Mi wielokrotnie ludzie zarzucali to, że jestem zamknięta w sobie i brak mi otwartości. Kiedy słyszę coś takiego zawsze jest mi bardzo przykro, bo nikt nie bierze pod uwagę fobii społecznej lub choćby zwykłej nieśmiałości. Przez tą moją "skorupę" czuję się traktowana tak jakbym popełniła jakieś przestępstwo. W moim otoczeniu również są same "wspaniałe" osoby z pasją i jasno wytycznoym celem w życiu, które wszędzie były i wszystko widziały. Wydaje mi się, że SKROMNOŚĆ zakończyła swą karierę i dziś jest uznawana za przejaw jakiejś słabości, coś niestosownego. Za to pewność siebie jest czymś oczywistym i niezbędnym w dzisiejszym świecie. Mi tej pewności brakuje i przeraża mnie arogancja i wywyższanie się innych. I w tym momencie zaczynam się zastanawiać kto tu nie chce się "otworzyć". Ja czy oni? Uważają się za lepszych i nie chcą zniżać się do poziomu innych, słabszych(?). Dlaczego nikt nigdy do mnie nie zagada jak do człowieka? Lepiej jest trzymać się jednej utartej wersji: ona jest cicha i zamknięta w sobie...
  4. Witaj, ja też nie jestem z Wrocławia, ale zdarza mi się tam bywać. Fajne miasto. Pozdrawiam.
  5. Mam podobnie . Nie wiedziałam, że to nerwica natręctw... Boję się cokolwiek mówić np. na froum klasy, bo później tylko siedzę i myślę, że pewnie kogoś zdenerwowałam i on to wykorzysta kiedyś w przeszłości. Ja boję się rozmawiać na temat innych nawet z przyjaciółką, bo wydaje mi się, że ktoś może mnie podsłuchać, coś źle usłyszeć i potem wykorzystać to przeciwko mnie. Kiedy idziemy ulicą ciągle wydaje mi się, że ktoś nas śledzi i podsłuchuje. Ciągle rozmyślam nad swoimi czynami, czy aby na pewno dobrze zrobiłam, czy kiedyś kogoś nie uraziłam, czy to nie ściągnie na mnie kłopotów? W mojej wyobraźni powstają drastyczne sceny z moim udziałem (np. ktoś mnie bije za to co powiedziałam). Wiem, że za dużo myślę, gdybam, biorę do siebie opinie innych i krytykę. Jestem słaba psychicznie, ale czy to nerwica natręctw?
  6. Witaj Aniu Moja odpowiedź z pewnością niewiele Ci pomoże, bo nie miałam styczności z hipnozą, chociaż z chęcią poddałabym się nawet tej metodzie. Podobnie jak Ty od wielu lat walczę z fobią społeczną, choć słowo "walka" nie pokrywa się jednoznacznie z moim zachowaniem. Jest to raczej męczenie się i walka z samą sobą, z tym, że istnieję, a nie z fobią. Ja również mam lęki jeszcze z czasów przedszkolnych. Mam niską samoocenę i do tego ogromne wyrzuty sumienia. Strasznie boję się tłumu i wystąpień publicznych. Jest to bardzo uciążliwe, zwłaszcza, że w szkole panuje nieustanny "wyścig szczurów". Nie wyobrażam sobie moich studiów, więc tym bardziej podziwiam Cię, że w ogóle studiujesz :). Pamiętaj, że masz chłopaka - kogoś bliskiego, z kim możesz dzielić swoje zmartwienia i pomagać w rozwiązywaniu jego problemów. Przepraszam, że nie dałam odpowiedzi na postawione przez Ciebie pytanie. Po prostu chcę powiedzieć Ci, że jestem z Tobą i jak najbardziej rozumiem Twoje poszukiwanie (nawet wśród skrajnych metod) drogi do pokonania fobii społecznej. Trzymaj się mocno. Pozdrawiam.
  7. A słucha się . Wielu ludzi krytykuje Mansona za jego wizerunek sceniczny, nie dostrzegając faktu, że ten facet potrafi spiewać. A ja lubię jego muzykę. Niedługo mam referat (katują nas jeszcze przed końcem roku) u nauczycielki, której się boję... Nie wiem czy dam radę, ale tak czy inaczej będę musiała . W przyszłości chciałabym studiować anglistykę, a to jednak wymaga jakiejś pewności siebie, której jeszcze nie mam, ale staram się zdobyć. Nie wiem czy podołam, ale to zawsze było moje marzenie i zdaję sobie sprawę, że jeszcze bardzo wiele mi brakuje... Trzymaj się mocno :). Pozdrawiam
  8. Taki nieuk jak ja nie wiedział nawet, że tu o "pamięć wody" chodzi Wierzyłam, że leczą mnie jakieś zioła. No i jeśli chodzi o niektóre aspekty to mogę być (niestety nadal żywym) przykładem, że homeopatia działa. To dziwne, bo też podchodziłam do tego na początku sceptycznie, jednak już pierwsza kuracja miała imponujące efekty. Wykluczam oczywiście moje zdenerwowanie, chociaż musze stwierdzić, że po "wyleczeniu" pewnych dolegliwości czułam się znacznie lepiej psychicznie. Miałam naruszone coś w żoładku (śluzówkę?), bo przez prawie rok katowałam się "dietami" (głodówki, wymioty itd.) i on zobaczył to właśnie w moim oku, a potem przepisał na to homeopaty. I mój stan polepszył się. Psychiczny też, być może dlatego, że zaakceptowałam (dzięki irydologowi) fakt, że jeść trzeba. Mist wybacz moje niefachowe słownictwo i wszelkie błędy rzeczowe .
  9. Witajcie. Ja (nie będę oryginalna) również cierpię na fobię społeczną. Najbardziej boję się rzecz jasna wystąpień publicznych. Oprócz wcześniej wymienionych przez Was objawów, przy zdenerwowaniu dostaję jeszcze wyspyki na rękach i szyi. Jest to strasznie krępujące, bo nie dość, że przy referowaniu mam telepawkę i łamie mi się głos, to jeszcze wyglądam jakby mnie pogryzł jakiś wściekły owad. Nie wiem, może ktoś już o tym wcześniej pisał i niepotrzebnie głowę zawracam. Jest jeszcze coś, co przekreśla moje szanse na wyjście z fobii społecznej. Mam straszne wyrzuty sumienia, jeśli uda mi się czegoś dokonać, obwiniam się, że cieszę się z jakiegoś "sukcesu". Boję się, że coś lub ktoś ukarze mnie następnym razem. Kiedy rozmawiam z kolegami, czasami nawet się śmieję, ale potem mój stres przed przemówieniem dodatkowo wzrasta, bo czuję się taka bezczelna, głupia, nieskromna - jak mogłam być taka pewna siebie i śmiać się z czegoś, skoro jestem taki zerem i stoję tam pośrodku trzesąc się. Czytając Wasze wypowiedzi robi mi się naprawdę raźniej. Widzę, że tutaj ludzie pomgają sobie w rozwiązywaniu problemów, a nie jak to w życiu często bywa zastawiają na siebie pułapki.
  10. Mam rocznikowo 18 lat, ale jeszcze nieukończone. Moi rodzice na pewno i tak dowiedzieliby się o mojej wizycie u lekarza, poza tym nie chcę (i chyba nie dam rady) ich tak oszukać...
  11. Zdarza się, że mam podobne objawy, np. automatycznie wchodzę do jakiegoś sklepu i staję zdziwiona na środku, bo nie wiem po co to zrobiłam, ale za chwilę przypominam sobie, że jednak miałam coś kupić. Wiem, że to nie to samo co u Ciebie i dzieje się to tylko przy dużym zdenerwowaniu. Czasami wchodzę gdzieś i zdezorientowana wychodzę, by za chwilę wejść ponownie, bo nagle dociera do mnie, że jednak miałam wejść w jakimś celu . Może dla niektórych to zwykły objaw roztargnienia, ale ja mam raczej dobrą pamięć i staram się być sumienna więc dziwi mnie, że takie coś mi się przydarza.
  12. To naprawdę smutne. Jednak muszę przyznać, że w ten sposób wyleczyłam swoje dolegliwości z żołądkiem. Znam również parę osób, którym ten lekarz naprawdę pomógł... Czuję się trochę oszukana i dzięki Tobie zrozumiałam dlaczego to z nerwami nie działało jak trzeba. Ja nie wierzę, że cokolwiek mogłoby mi pomóc w tej kwestii. Nie wiem co teraz robić i jaka jest prawda - czy warto ciągnąc dalej kuracje? Moi rodzice nie zgadzają się na psychiatrę, oni nie chcą o tym słyszeć. Trochę ich rozumiem, bo co z dwojga złego jest lepsze: "tabletki z cukru" czy psychotropy? Jeszcze raz dzięki. Pozdrawiam
  13. Dzięki za inf. mist. Ja nie miałam o tym pojęcia, zresztą mało mnie to obchodziło, co jest w tych tabletkach, byleby mi pomogło. No, ale jak widać nie pomaga. więc chyba trzeba bedzie zastosować inny sposób...
  14. Nikt nikomu nie każe wierzyć w wampiry energetyczne. Z resztą w tym przypadku "wampir" jest tylko metaforycznym określeniem. Nie wszystko można odbierać dosłownie. Nie wiedziałam, że mój post wzbudzi u niektórych emocje, bo równie dobrze mogłam napisać: "Czy nie czujecie czasami, że ktoś odbiera wam energię do życia?", wtedy z pewnością nikt by nawet nie odpowiedział na to pytanie. No ale przynajmniej ktoś się pośmiał, udało mi się nawet rozbawić smutna48, więc może ja mam jakieś specyficzne zdolności. Z moim lekarzem wszystko w porządku i nie zamierzam go zmieniać.
  15. Wampiry energetyczne są to takie osoby, które odbierają innym energię (najprościej mówiąc, lecz jest to tylko moja niedoskonała definicja ). Wampiry są najczęściej nieświadome tego, że mają taką "moc", ale niektóre o tym wiedzą i potrafią to wykorzystywać, np. "przyczepiają się" do jakiejś silnej osobowości i odbierają jej energię. Nie wiem czy to do końca prawda z tymi wampirami. Ja po wizycie u jednego lekarza czuję się wykończona i od razu idę spać, myślę, że on jest wampirem :>
×