Skocz do zawartości
Nerwica.com

stracony

Użytkownik
  • Postów

    393
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez stracony

  1. żyj dla siebie, niektórzy nie potrafią prawdziwie żyć i osoby będące z nimi zwyczajnie się duszą. Zacznij żyć
  2. ehh, znalazłem nową ścieżkę którą miałem zamiar iść a tu dupa blada
  3. tahela, terapię miałem przez rok i nic nie dała, no ale wtedy nawet nie pomyślałęm, że mogę mieć nerwicę a żaden z psycho nie poszedł w tym kierunku. Co do leków to właśnie chcę coś co nie uzależnia, taki np seronil w wersji na nerwicę. Coś jak zomiren tylko do stosowania przez dłuższy czas. Nie mam napadów nerwicy a bardziej stale występujące napięcie nerwicowe
  4. No z tą chorobą to jest coś na rzeczy. Jak mnie zaczyna brać choroba to często, szczególnie w pracy, zaczynam sprzątać swoje otoczenie bo mi zaczyna przeszkadzać bałagan . No ale może też podnosi mi się wtedy temperatura ciała ( zwykle niska) i wychodzę na chwilę ze snu zimowego.
  5. Do tej leczyłem się głównie antydepresantami ( dłużej seronil i cital) ale właśnie "odkryłem", że moje problemy mogą pochodzić od nerwicy lękowej. Co najlepiej działa z tych nieuzależniających i wytłumia nerwicę lękową przy okazji nie usypiając? Mam zamiar iść do lekarza rodzinnego, może mi przepisze :)
  6. Od ponad 2 lat jestem na forum a ten dział zawsze unikałem. Przecież nie mam widocznych jej objawów to po co tu zaglądać? No dobrze ale może one są a ja ich zwyczajnie nie potrafiłem do tej pory nazwać, zidentyfikować a nawet na rocznej psychoterapii to nie wyszło. Może wszystkie moje dolegliwości mają swoje źródło właśnie w nerwicy. Przecież od małego świetnie tłumię wszystko wewnątrz siebie, na zewnątrz wypuszczając bardzo niewiele. Ex to zinterpretowała jako małą wrażliwość i działała wg metody, że aby się przebić przez moją skorupę jedynym sposobem jest mnie zranić.. Może to nerwica jest źródłem dystymii,depresji, fobii społecznej, derealizacji a nawet pisku w uszach. Jak się zastanowię to strach rządzi moim życiem, najczęściej na tyle irracjonalny, że nie traktuję go serio albo dotyczy spraw "co by było gdyby" Przykład z ostatniego okresu, wycieczka samochodowa ze znajomym, on jako kierowca, bez powodu na prostej drodze włączył mi się strach i to na krótko, kołatanie serca i przyśpieszony oddech. Przeszło szybko bo było bezpodstawne ale potem łażąc po górkach cały dzień miałem zepsuty przez derealizację. No albo rutynowe działanie w pracy, potrafiło kiedyś wywoływać taką derealizację, że wracałem półprzytomny do domu myśląc jedynie by przyłożyć głowę do poduszki ( na szczęście tego już nie mam jakiś czas). Moja pierwsza wizyta u psycho pojawiła się po takim nasileniu lęków, że załatwienie czegoś w drodze z pracy, np zakupy stawały się koszmarem. Prawie każde wczesne przebudzenie i wstanie do pracy w okresie jesienno-zimowym zaczynam od lęku. To tylko nieliczne przykłady, w miarę jak będę mógł nazwać odpowiednio swoje schematy myślenia wyjdzie tego znacznie więcej. Może więc spróbować iść w tym kierunku i leczyć bardziej nerwicę niż depresję? Jakim leki są na to najskuteczniejsze? Wiem już, że doraźnie zomiren dobrze na mnie działa co także jest dowodem, że coś z tą nerwicą mam wspólnego.
  7. Kiya, Ty chyba nie masz dystymii ale bardziej to depresja. Bez leków sobie nie poradzisz. Zresztą jak mnie dopadnie podwójna depresja to pewnie też z podkulonym ogonem pójdę po proszki bo prawdopodobnie nie znajdę już tyle sił by bez nich zachować pozory normalności. Ze zwykłą dystymią jakoś daję radę ale ile mnie to siły kosztuje wiem tylko ja i Wy bo znacie to paskudztwo. Jak mniej to kontroluję to od razu można zauważyć moją aktywność na forum i użalanie się nad sobą. Bezpodstawne zmęczenie ze zmęczeniem na kontrolowanie tego uczucia wysysa większość energii i na życie pozostają już tylko okruchy. Myślę, że dlatego udręczony mózg czy podświadomość wciąż generuje kołysankę do snu- "umrzeć, jak wspaniale jest umrzeć i odpocząć" czasami nawet w momentach kiedy jest wszystko OK a nawet lepiej. No i paradoksalnie do tego wszystkiego nie zamierzam na razie zrobić nić głupiego. Kiya!!!, jeśli już choroba kontroluje twoje życie a nie TY to pora znów sięgnąć po leki. Jesteś fajną dziewczyną, nie poddawaj się i resztką sił zawalcz o siebie.
  8. ja mam bezsens wszystkiego związanego ze mną, ale świadomość że inni potrafią prawdziwie żyć. Dlatego nie zgadzam się z twierdzeniem, że życie nie ma sensu, bo ma ogromny potencjał z którego ja niestety nie potrafię korzystać. to tak jakby konającemu z pragnienia człowiekowi puścić reklamę jakiegoś napoju.
  9. Wiolu nie licz w tym mojego pierwszego dnia, czyli 2 dnia zlotu bo tyle wypiłem, że to już nie byłem ja. Z opowieści wiem, że dobrze się bawiłem
  10. Może, ale taka jest prawda, taki jestem.
  11. Nie, nie, nie co wy wiecie o antyspołeczności. To ja tylko taki jestem Wkurzające cecha, bo jest silniejsza odemnie. Choćby pojęcie luźnej rozmowy ze mną. Ze mną???? Im bardziej chcę tym gorzej wychodzi więc się zazwyczaj nie odzywam. No i pewne jest, że im mi bardziej zależy to tym mniejszy kontakt nawiążę.
  12. W jaki sposób działa większa dawka zomirenu? jak już go biorę to 0,25, rzadko 0,5 ale pomyślałem, że spróbuję z dawką 1 lub 1,5. Mój cel to odpocząć, wyciszyć się maksymalnie
  13. Przejrzałem wątek o AMISULPRYDZIE i wygląda dość obiecująco. Miałem już nic nie brać na dystymię ale może się skuszę.
  14. stracony

    Samotność

    zwał jak zwał, psychoza czy inne gówno. Skręca mnie, teraz już rozumiem dlaczego inni się kaleczą. Ból fizyczny jest niczym w porównaniu z tym psychicznym bo jest realny. Nawet znieczulenie alkoholowe nie pomaga, a wręcz jest gorzej. Może jedynie zapić do niepoczytalności może by pomogło a tego nie lubię. Samotność sprowadza mnie na sam dól piekła i nic nie jestem w stanie zrobić. Nikt i nic nie może mi pomóc, tylko ja albo cud. Tylko WY zrozumiecie jak to jest. Żyć i funkcjonować i być martwym w środku. Wybawienie mnie wzywa ale stawiam opór. tyle, że w takim stanie nie nadaję się do użytku. Chcę jeszcze żyć ale nie potrafię..... może nigdy nie potrafiłem.
  15. Ja już mówiłem na zlocie, że na sylwka nie dam rady przyjechać...no chyba, że się jeszcze coś popieprzy w moim życiu. no i może by było tak lepiej ale nie mam pewności czy dla mnie.
  16. Onomatopeja. ok, to na otrzeźwienie, jutro już nie piję.
  17. nie piję, chociaż to by było coś na co mógłbym zwalić winę. Jestem R... , jestem alkoholikiem. Przez to moje życie jest takie jak na to zasłużyłem.... btw pac ?
  18. Kaju, ja to wiem, Ty to wiesz a i tak to wszystko gówno prawda
  19. Od dłuższego czasu oszukuję sam siebie chociaż po prawdzie to i tak nie działa. NIC już nie będzie dobrze. Niedługo przekroczę granicę mojego 2 życia. Trzecie życie to już raczej ostateczne . Cóż jestem nieudanym egzemplarzem i tyle.Tak ciężko mieć wszystko pod kontrolą, jestem taki zmęczony. No dobra polewam kolejnego drinka, kto się ze mną napije, teraz!
  20. Kiedyś już o tym pisałem. Też lepiej się czuję na kacu, więcej energii i chęci do życia. Oczywiście jeśli to normalny kac a nie zatrucie alkoholowe. Na kacu jestem bardziej trzeźwy, rześki niż na trzeźwo.
  21. to ja sobie pozwolę zrobić offtopa w tym filmowym wątku Ostatni zatraceniec wrócił po zlocie do domu i tako rzecze: Było zajebiście, Wielkie podziękowania Królowi Julianowi... a w zasadzie to Królowej. Dzięki Dorcia za gościnę i przywództwo stada gdzieś tam na Oksywiu. Kto pojechał w przeciwnym kierunku wie to lepiej .Oczywiście podziękowania są także dla pozostałych zlotowiczów :)
  22. za godzinę wsiadam w pociąg. Tym razem to ja mam najdalej na zlot
  23. 90% szans na to, że będę, a co mi tam zawyżę znacząco średnią wieku
×