Skocz do zawartości
Nerwica.com

juz

Użytkownik
  • Postów

    325
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez juz

  1. Ahmat gallat. Napiszesz co masz na mysli czy nie? powaznie mnie to ciekawi
  2. O co ci chodzi? Jakie ostatnie miejsce? Na jakiej podstawie tak dewartościujesz tą postać? Napisz coś wiecej. Uważasz że religia, lub szeroko rozumiena duchowośc wymaga od nas cierpienia? Cierpienia takosobliwego jak to o którym piszesz w kontekscie frajerstwa?
  3. Mam dla ciebie złą wiadomość. Nie bedziesz bardziej jak Jezus niz przecietny człowiek. To jest klasyczne skarykaturyzowanie duchowosci, czyli "Im gorzej tym lepiej". Do tego wszystko w magiczny sposób. Zwykłe sado maso nie ma wartości samej w sobie. Jezus nie był ostatnim, kruchym i odrzuconym. Nie był najwiekszym frajerem, najwieksza fajtłapą, nie był najsłabszy. Wręcz przeciwnie. Przynajmniej ja to tak dostrzegam i nie podoba mi sie to pospolite i najłatwiejsze w intelektualnym odbiorze interpretowanie( podkreślam słowo interpretowanie) tej postaci. Co do samego frajerstwa to ciezko to jednoznacznie okreslić. Ja osoboście zawsze uwazałem sie za przeciwienstwo owego. Do czasu jak nie zacząłem odczuwać dezintegrującego leku i sie nie rozpadłem. Wszyscy ci co byli dla frajerami teraz mogliby mnie zgnieść. Ja bym sie nie bronił, bo uważam że mi sie to należy. Jestem jak psychotyczny ksiądz robak. Psłusznie odebrałbym zasłużona kare na znak pokuty. Jednoczesnie czuje straszny wstyd, że stałem sie takowym frajerem po stokroć wiekszym niż nastepny w kolejce. Generalnie jednak jest tak, że ludzie nie sa tacy sami. Róznią sie osobowościami i atrybutami fizyczno-intelektualno-interpersonalnymi. W grupie gdzie kazdy zachowuje sie w miarę spontanicznie od razu dochodzi to selekcji, jednak nikt nikogo nie okresla frajerem. Kazdy kiedys w zyciu sie zfrajerzył i został oszukany, wydymany czy jak to okreslic.
  4. Z medytacją, buddyzmem jest pewien problem. Może nie z samymi w sobie, ale jak zaczyna sie próba rozumienia i interpretacja. Najprostszym intelektualnie sposobem pojmowania tych kwestii jest depersonalizacja. Ja sie na tym nie znam, ale jestem pewien że tak samo jak sa wypaczane nauki katolickich autorytetów, tak samo moga byc wypaczane i zole rozumiane nauki innych. Swego czasu trafiłem przypadkowo na forum osób przebudzonych LOL. To forum nazywa sie przebudzenie. Nie bede sie zagłebiał, ale był wątek o kobiecie która popelniła samobujstwo. Była nauczycielką czegoś, chyba medytacji. Nie mogli dojśc jak to możliwe, że osoba na takim poziomie robi taką rzecz. Jednak po kilku postach wszystko sie wyjasniło. Została zaatakowana przez "istoty o biegunie negatyw" i została zmuszona do samobujstwa. Czemu jednak sie powiesiła? Oczywiscie winne są tez istoty. Przejawiała sie też kwestia, że znudziła jej sie inkarnacja LOL i postanowiła ją zmienić. Ani jednego słowa o człowieku, ani jednego słowa o zyciu, ani jednego o emocjach. To całe forum pieje w zachwytach jak to kochaja swiat i zycie, ale rozwój rozumieją jako odciecie sie od emocji. Jesli do tego dochodzisz poprzez ego, a przecież inaczej nie mogą to wynik jest taki że oni od swiata sie odwracają. Od swiata w którym jest smutek, ból, itd... Rozwoj dla nich to umiejestnośc nieodczuwania tych emocji. To nie tak. Tu jest troche o tym jak KGB widziało ten rozwoj. Złe rozumienie dobrych nauk moim zdaniem http://www.youtube.com/watch?v=BBxjPCuxrlQ&playnext=1&list=PL10FAB32130915569&index=53
  5. LOL, mże tu bedzie jasniej są 3 czesci. http://danielzyzniewski.bloog.pl/id,6420325,title,Bierna-agresja-cz-1,index.html Jest to tekst przystepny i opisany w miare ludzkim jezykiem
  6. Nie bardzo rozumiem do czego jest ci potrzebne to "układanie sobie w głowie". Co to znaczy? Co ty sobie układasz? Swiatopogląd? Własne priorytety zyciowe? Nie rozumiem tego. Jesli jednak jest to wynik lęku, to twoje "ułozenie" sobie rzeczy jest sztywne. Jest w zasadzie przeciwienstwem tego czym ma byc dla ciebie. Jesli coś co robisz robisz pod dyktando lęku, to więzisz siebie i jestes swoim własnym wrogiem. Pewnie spontanicznośc intelektualna, emocjonalna nie istnieją. Pan senator i pani psycholog robią z ludzi idiotów. Ty sobie siedzisz i w miare obiektywnie, rozsądnie możesz sprawy oceniać. Pan senator cynicznie kłamie. On nie mowi tego co myśli. On mowi to co mu pasuje i wpisuje sie w jego interesy. Oni ludzi uważają za głupców i plasteline do urobienia. Pani psycholog tez ma delikwenta w dupie. Nie znam jej itd... ale to stwierdzenie o tym swiadczy. Może to był ktoś kto specjalnie rzeczy gubi i ona tak do sprawy podeszła. Nie wiem. Ale jesli uwierzyła mu, że ktoś mu coś ukradł i powiedziala to co powiedziała powaznie, to chyba jedyny rozsądny wniosek jaki mozna wyciągnąc, to to że jej ta kwestia nie interesuje. Pewnie własnego samochodu bedąc z wami nie pilnowała. Dekalog nie ma nic do rzeczy. Tutaj frustracja jest w miare zrozumiała. Tylko kwestia czy ty sie frustrujesz bo oni kłamia itd...czy sie frustrujesz że rozbijaja ci twoja skostniałą, poukładną wizje świata,która ... powstała przeciw tobie. To umysł użył ciebie do stworzenia intelektualnie statycznego stosunku/wizji swiata, w ktorym masz sie poczuc bezpiecznie(jesli dobrze wydedukowałem). Problem w tym, że jesli stosunek masz lękowy to lek wykorzystuje intelekt. Czujesz sie zfrustrowany, bo rozbija sie obraz swiata przewidywalnego. Pojawiaja sie osoby skłonne wyrazać niezrozumiałe opinie i sie frustrujesz. Tylko że taki jest swiat.Nie trzeba go nadmiernie układać. Jest nieprzejrzysty, jest niepoukładany, jest niepprzewidywalny. Twoje uporzadkowanie swiata to pewnie ułuda. Nie trzeba sobie swiata porzadkować, tylko nauczyć sie w nim zyć. Podkreslam słowo żyć, bo wiąze sie ono ścisle z kwestią gotowości funkcjonowania w swiecie jako czesc wiecznie zywej nieprzewidywalnej konstrukcji. Czy nie jest tak, że zycie w sobie niszczysz na rzecz przewidywalności?
  7. To ja ci wytłumacze tyle ile rozumiem. Spadła ta onfo na mnie jak piorun i wszystko sie rozjaśniło. Wiąze sie to z niewyrażaniem agresji wobec bliskich. Na moim przykładzie, bo te gówniane pospolite bełkoty internetowe troche mnie irytują. Jestem nastolatkiem. Ogólnie matka chce mnie złamać. Mam byc pusty pod wzgledem emocji, checi itd... mam podlegać jej kontroli. Kazdy przejaw jakiejkolwiek agresji buntu jest miarzdzony. Szybko sie ucze, że nie mogę nic jej mopwić bo bedzie szydzić, wbijac szpile. Szybko sie ucze że musze zniknąć i nie buntowac sie, bo ona tylko na to czeka i wtedy zaczyna byc jeszcze gorzej(w sensie wpierdol). Wymyśla mi że mam złe towarzystwo w klasie i same uwagi więc zmiana szkoły. Przez rok wierce rodzicom dziure w brzuchu i w koncu wracam do starej klasy. Ona to uznaje za porazke i przykręca śrube. Wyrzuca ojcu że jest za miękki. Przykrecanie sruby polega na łamaniu. Udowadnianiu że jestes głupi, że wszystko jest zle. Zle że grasz w kosza a nie interesujesz sie zeglarstwem. Ze chodzisz w dresach nie w dzinsach(LOL takie czasy), ża masz takich kumpli w klasie nie innych itd... itp...Ciągle pieprzenie o sprzątaniu, nauce(ale chodzi tylko o sprowokowanie mojej reakcji i wpieprz). Chodzi o to, że musze robic top co ona karze tak jak karze. To jest sedno. Miałem system z historii. Nie uczytłem sie na klasówke, bo mozna w ciągu tyg ocene poprawić odpowiadając. Na koniec miałem same 5. Musiałem to ukrywać, bo by mnie zabiła. Poniosł bym smierc. Miałem byc doskonale skrojony na miare i takie machinacje tylko budziły jej wsciekłosc. Jak mowie że dostałem z czegoś 5 to jest zła. Chodzi o to, że4 ja jej chciałem udowodnić że ucze sie całkiem dobrze=wystarczająco. Ona chciała odwrotnie. Była zła jak dostawałem 5-tki. Była zła o to, że jestem zdolniejszy niz by chciała. To oznaczało jakies swoje indywidualne podejscie i tego ma nie byc. Do tego ogólnie matka jest skrajnnie emocjonalnie niestabilna. Potem przychodzi czas liceum i jestem juz urobiony! Już mnie nie ma, nie istnieje. Wiem że musze wszystko przed nią ukrywać i sie chować. Najlepiej sie nie odzywać. Wybieram profil klasy. Jej nie pasuje. Prubuje mnie przekonac i ja wiem co mi grozi jak sie nie zgodze. Przez 4 lata bedzie udowadniać że jestem debilem, że spieprzyłem sobie zycie. Kazde niepowodzenie bedzie swietowane, kazdy sukces pomniejszany. Tutaj dochodzimy do sedna. Ta osobowośc tak działa. Ja sie zgadzam i nie walcze, choc wewnetrznie jestem zbuntowany. Na wierzchu mowie tak i wszystko jest ok, ale tylko z tego powodu, że tak musze. Nie ma to dla mnie wiekszego znaczenia, bo i tak sie wypowiem. Wypowiem sie poprzez wewnetrzny opor i sprzeciw. Ide tam gdzie chcesz ze wzgledu na sytuacje zewn, ale i tak jakbym tam nie poszedł duchem. Oczywiscie te emocje bedą chciały wyjśc i to może byc przyczyna powazniejszych problemow. W zasadzie zamiera komunikacja. Na zewnątrz wszystko jest ok. Jednak wewnątrz wszystko jest odwrotnie. Nie zdajesz sobie z tego sprawy. Przez 4 lata nie uczyłem sie wcale. Zupelnie. Były okresy że miałem po kilkanascie 1 z przedmiotu. Sprawiało mi to przyjeność, czułem sie z tym swietnie. Matka coraz bardzie szaleje, jak tym bardziej wszystko sabotuje. Koncze liceum z 7 miernymi na swiadectwie maturalnym. Zdaje na studia i sie dostaje na kierunek na który nie dostawali sie inni z mojej klasy co mieli swiadectwo z paskiem. Były egzaminy i zdawałem je z przedmiotów z których miałem 2 a inni 5. Oczywiscie nadal mnie nie ma. Oczywiscie jest to kierunek wybrany przez moją matke. Oczywiscie jestem tez przez nia ubierany, ona mebluje pokoj, ona od czasu do czasu do niego wchodzi o oswiadcza że coś bedzie od dzis przesuniete. Mnie nie ma i sie tylko smieje. Zupelnie mnie to nie dotyka bo mnie nie ma na zewnatrz. Studia to zupelny cyrk. Chca mnie wywalac bo nie chodze. To jest tragedia. Nie robisz zadnego kroku. Twoje zycie jest w martwym pkcie. Nie robisz tego co byc chciał bo uznajesz że ci nie wolno. Zupelnie sabotujesz takze dzialania jakie niby podejmujesz. Choc bardziej podejmuje je ktos tobą, dla własnego debilnego spokoju. Ty sobie z tego sprawy nie zdajesz i może to byc przyczynka duzo powazniejszych zaburzen. Kilkanascie razy gubie legitymacje, to jak podchodze do egzaminow to jest temat na prace z psychologii. Byłem 2 razy na 4 roku. Teraz jestem 3 raz na roku 3 cim. Skreslałem sie z listy 2 razy, tylko po to zeby wznowić. Raz stałem do dziekanatu z karta egzaminacyjną. Jest tydz po terminie. Nagle jakos tak mnie naszło i do niej zaglądam. Patrze i widze 1 puste miejsce. Nie bardzo wiem o co chodzi i nagle mnie olsniło. Zapomniałem zdac egzamin LOL. Zupelnie zapomniałem o egzaminie.Dostawałem wpisy, przegladałem karte i nic. Dopiero teraz POZWOLILEM sobie przypomniec o egzaminie. Do tej pory mialem jeden niezdany i moglem wziąśc warunek. Jednak jesli sie doda ten o którym zapomniałem to jest dwa i kibel. Tak to dziala i zupelnie nie masz nad tym kontroli. Dzialasz z dna samego siebie i nie masz z soba kontaktu. Matka juz nie jest agresywna, jest zrozpaczona i podłamana(jednak podejscia nie zmiania). Ja sie tak nad nią pastwie i czuje że moge zupelnie zjebac sobie zycie, tylko zeby popatrzec jaki ona czuej z tego powodu wstyd, zawod i rozpaccz. Podejde potem i zaptam " I co teraz pierdolona korwo?!?! Nadal jestes tak zajebista, jak nie jestem zalezny zyciowo? Nadal uważasz że lepiej bedzie jak bede spelniał twoje pierdolone pomysły?!Sprubuj mi teraz wpierdolić" . Ja zrobie sobie z niej swojego psa. Bede dla niej bardzo dobry, lepszy niz ona dla mnie, ale nie odmowie sobie kilku kopów. Wyobrazam sobie że wbijam jej głowe w podłoge i zostaje tylko kapeć. To byłaby dzika ekstatyczna przyjemność. Nie jestem standardowo bierno-agresywny. Inni raczej nie chca bliskiej osoby zranić. Je chce siebie ratować. Ja nie chce miec przesrane i nie chce byc gnojony za to że jestem .Bo jestem jeszcze jak ten nastolatek co sie wycofał. To może dzialac niestety wszedzie. Praca związki, koledzy itd... Najgorsze że tylko czujesz taki opor i tracisz energie. Chcesz cos robić ale tracisz tą energie i sie wycofujesz, bo cos ci nie podpasowało a ty tego nie wyrazasz otwarcie(bo nie masz z uczuciami kontaktu) tylko przez sabotaż. Generalnie to " Nie ma problemu, którego nie mozna by olać" bo mi to wisi. Teraz czekam na sesje i mi to wisi
  8. Juz zmieniłem. ALe chodzi mi o to, że całe moje zycie przebiega pod znakiem takich nieswiadomych oporów, których nie potrafiłem zrozumieć. Teraz składa sie to nagle w jedną całość. Długo by o tym opowiadać. ALe u mnie takie działanie to norma. Do tego w tym linku jest mniej niż nic. Jedno adanie które mozna rownie dobrze przypiąć wszystkim innym ludziom na swiecie
  9. Osobowość bierno-agresywna – rozpoznanie aktualnie nie należące do ICD-10, jednak zgodne z Badawczymi kryteriami diagnostycznymi ICD-10, zawartymi w aneksie 1. Kryteria diagnostyczne Wstępne kryteria, zaproponowane przez autorów Badawczych kryteriów diagnostycznych ICD-10 wyglądają następująco: - Spełnione ogólne kryteria zaburzeń osobowości (F60.-) - Osoba przejawia co najmniej pięć z następujących zachowań: - odwleka i opóźnia wypełnianie istotnych zadań, oczekiwanych przez innych - zarzuca, że inni stawiają wymagania pozbawione rozsądku - złości się, jest rozdrażniona lub kłótliwa, kiedy jest proszona o zrobienie czegoś, czego robić jej się nie chce - bezzasadnie krytykuje albo lekceważy osoby będące z jej zawodowego lub społecznego punktu widzenia autorytetami - rozmyślnie powoli lub niedobrze wykonuje zadania, których się jej robić nie chce - blokuje współdziałanie podjęte przez innych - zaniedbywanie wykonania zobowiązań tłumaczy zapomnieniem
  10. juz

    Fritzl a wychowanie

    Wszyscy pewnie kojażą tego pana i zamieszanie z nim zwiazane. Niedawno pojawił sie wywiad z nim. Mowi w nim że jego czyny wynikały z miłosci do corki. Ze go nie sluchała i on chciał ja złamac. Jak widac nie cofnął sie przed niczym, zeby sprawowac nad nia kontrole. Oczywiscie to jest przykład zupelnie skrajny. Jednak interesuje mnie to podejscie. Jest ono przeciez bardzo powszechne. Może sie bije krzyczy i prubuje innych metod, ale cel wydaje sie podobny. Trzeba dziecko złamać i sprawować nad nim kontrole. Jest to wychowanie w zasadzie zupelnie bez wychowania. Nie ma zasad i silnych pozytywnych emocjonalnych wiezi. Trzeba byc posłusznym i robic to co ktoś każe, tak jak kaze i wtedy kiedy kaze. Przerazające jest podejscie. Wszystko jest robione "w dobrej wierze". Rodzic zupelnie nie potrafi spojrzec na siebie krytycznie. Wina jest po stronie dziecka ktore sie buntuje. a zachowanie rodzica to usprawiedliwiona reakcja na "zło" dziecka. Tacy ludzie maja jakiś skrzywiony swiat. Dla nich sprawowanie władzy i kontroli jest czyms jak oddcyhanie. W takiej rodzinie wszystko jest zalezne od tego dominującego rodzica. W zasadzie on może wszystko i sytuacja wygląda tak, że za wszystko to trzeba mu dziekować. Bo przeciez jestes bezwolna własnością, z ktora mozna zrobic wszystko. To jest zupelnie oczywisty atrybut i bunt jest traktowany jak najwieksze przestempstwo. Niby dostajesz za cos itd... ale na poziomie emocjonalnym jest to pruba złamania. Jesli dziecko jest malo temperamentne i w miare spokojne to nie musi sie dziac nic złego. Jesli jednak nie chce, lub nie potrafi sie podporzadkować zaczyna sie walka. Co o tym sadzicie? Jak dochodzi do tak przedziwnego skrzywienia? Ten pan uważa że robił wszystko z miłości a wszyscy go kochają. Marzy o powrocie do zony... ci wszyscy ludzie z nim zyjący tez przeciez tworzyli ten absurdalny emocjonalny swiat rodzinny pozwalajacy mu tak myslec. Jak sie mozna od tego uwolnić? Przeciez wszystko co sie ma zawdziecza sie temu rodzicowi. JEst sie od niego zaleznym i trzeba sie podporzadkować. Jedynym rozwiazaniem jest chyba zabujstwo, lub złamanie tego rodzica.
  11. CZemu na forum są sami borderline, os unikająca, os zalezna ? To głównie takie osoby sie udzielają w tym wątku. Czemu nie ma innych zaburzen skoro wystepuja w podobnym nasileniu? Ktoś sie nad tym zaswtanawiał?
  12. http://www.integralcoaching.pl/arktykuly/naszym-zdaniem/swiadomosc-ciala.pdf?e6b3df160df919263eb6896d3e8ba321=10acc3397d2868bf123b83bdb6d17636
  13. Ale czemu wyrzucasz sobie coś co jest normą? Jak czegoś nie lubisz to cieżko jest sie skoncentrować.
  14. 1. Jesli pijesz rzadko i do upadłego to po wyspaniu sie nie masz kaca. Ty jestes jeszcze pijany. Jesli pijesz tylko wodke i do tego dobrą to ogranizm może czuc sie dobrze. O ile nie pijesz paliwa rakietowego, nie mieszasz alko i nie pijesz gownianych piw typu harnaś tatra to czujesz sie dobrze. Jesli do tego cos jeszcze zjesz podczas picia i nie siedzisz w dymie tytoniowym to może cie nawet nie suszyc. Do tego kwestia emocjonalna. Rejestrujesz to czy nie, twoja psychika sie rozluznia i sie dobrze bawisz. Spedzasz czas bez napiecia lekow... czyli jest ok. Dla mnie stan upojenia alkoholowego to twoj potencjany stan emocjonalny. Wielu ludzi ma tak, że zmienia im sie osobowość. Nadal praktykuje sie upijanie ziecia. Przynajmniej w mojej rodzinie trzeba go uhlać rzeby zobaczyc co i jak:) z przymrużeniem oka oczywiscie.
  15. juz

    Lęk

    No pewnie pomoze. Tylko że ja mam takie leki, że zupelnie nie wiem skąd sie to wzieło. Szukam info i może wskazówek. Moje leki dotyczą mojej meskosci. Nie mam obiektywnych przesłanek na podstawie ktorych mogłbym te kompleksy budowac. Może jedynie to że nie jestem mięsniakiem:). Jednak to jest smieszne jesli wezmiemy pod uwage kontekst i skale problemu. Czytałem że jesli nastolatek nie ma wzorca meskiego, lub jesli ten wzorzec odrzuca może dojść do bardzo niebezpiecznego rozpadu osobowości. Kiedyś znalazłem posty osoby piszącej w bardzo podobny sposób. Był u psychiatry który powiedział mu, że on jest w niebezpiecznym stanie, który może sie przerodzić w schizofrenie.On tez pisał o tym leku kiedy jest w poblizu ładnej dziewczyny i o myslach z tym zwiazanych. Od razu mowie, że to nie jest to co wszyscy przezywają. Nie chodzi o normalny zdrowy lek. Jak byłem u pierwszego psychologa. To pytał mnie czy miałem taki meski wzorzec. Powiedział potem że powinienem go sobie znależć i że bedzie problem jesli tego nie zrobie. Bardzo kurwa smieszne. Dam ogłoszenie że szukam meskiego wzorca. Nie wiem jak wyglądają kwestie terapeutyczne w tej kwestii. Czy jesli tego wzorca nie znajdziesz to koniec? Co własciwie znaczy wzorzec ? Czy wogóle to sie mnie tyczy i w jakim stopniu?ITD ITP
  16. juz

    Lęk

    Może nie tyle że nie przejmuje sie sobą, ale tego kontaktu to chyba jednak nie mam(choc nie wiem o co chodzi tak do konca). Nie chce czuc energi związanej z ciałem. Pojawia sie lęk, a ja go unikam. Jak mam tanczyć to pojawia się lęk, nie przed tancem samym w sobie, tylko przed... no własnie nie do konca wiem jak to okreslic. Przed ekspresją energi ktora jest we mnie. W podstawowce byłem w reprezentacji szkoly w noge, w liceum w kosza. Jak sie zaczeły te moje problemy to zacząłem sie poruszac jak robot. Nie mogłem nawet normalnie chodzić. Jakbym musiał zacząć kontrolować intelektualnie i swiadomie,to co wczesniej było naturalne i niezauwazalne. Jak będe grał z tą energią co wczesniej to czuje natychmiast lęk. Oczywiscie moge sie poruszac fizycznie, ale to nie jest to. Nawet podczas masturbacji staram sie sam siebie "kontrolować". Jakbym czysto intelektualnie chciał panować nad tymi cielesnymi impulsami i energią. Na zasadzie teraz podniecenie, teraz nie. Nie godze sie na poddanie sie tym impulsom. Z objawami somatycznymi nigdy nie miałem problemow lękowych. Mnie to nieziemsko wk****ia, jak sie wczuje w ta sytuacje. Widze te problemy oddechowe jak klatke w ktorej sie znajduje. Nie ma znaczenia czy jest ona z leku czy czegoś innego. Sni mi sie czasem że gram w kosza. Nie chodzi o samą gre. Chodzi o uczucie, które w tym snie sie pojawia. Kiedy nie czuje leku i mogę kozystać z potencjału fizycznego.Dynamika, siła szybkośc. To wszystko podczas gry wykożystuje sie naturalnie i nieswiadomie. To sie czuje i możesz grać. To jest czysta fizyczna przyjemność. Podobnie jak widze kogoś kto swobodnie tanczy. Czuje jego cielesna przyjemność, ktorej pewnie sobie nie uswiadamia bo nigdy jej nie stracił i jest dla niego jak ręka wyrastajaca z ciała. Zupelną oczywistą normą. Ja musze tego unikac ze względu na lęk. Jest tak, że intelektualnie chce sam siebie kontrolować. Generalnie wszystko co wypływa ze mnie, z mojego wnetrza. Paradoksalnie powidziałbym że mam tej energii dużo. Może za dużo i to jest problem Taki stan wiąze sie oczywiscie z zupelnym przeciwienstwem przyjemności. 24/dzien czuje ten tempy bol związany z wieziem samego siebie
  17. No ja tez troche rozumiem i optuje za banem dla ciebie. Tak dla dobra wszystkich, a w szczegolnosci twojego. Z mmojej strony koniec. Zycze rozwiazania swojego problemu
  18. juz

    Lęk

    Ale ja nie mam objawow somatycznych. Przynajmniej nie w typowym sensie. Mnie to nie obchodzi i ja tych kłopotów nie zauważam. Mnie nie rusza czy mi sie rece trzesą, czy serce wali, czy nie moge odychać. Ja tego prawie wcale nie zauważam. Reakcje organizmu mnie nie interesują. Dopiero wnioski z tego płynace. Ja nie wpadne w panikęz powodów somatycznych, ja szybciej wpadne we wsciekłośc. Nie mam nerwicy.
  19. juz

    Lęk

    No tak. Tylko że ja tak tego nie widzialem. Był lęk i go chciałem unikać. Okazało sie że nie jest to takie proste i przejrzyste. Do tego dochodzi to skrzywienie rzeczywistości. Teraz sobie myśle, że jasne, przeciez lek to tylko lęk.Jednak w momencie kiedy zaczynam go odczuwac to widze sytuacje troche inaczej.
  20. To o niczym nie swiadczy. Ja mam jedno ucho bardziej odstajace od drugiego. Mam krutszą nogę i mniejszą reke. To wszystko jest niezauważalne i naturalne. Ludzkie ciała nie sa symetryczne. Zrenice to sie powiekszaja chyba wszystkim. Czemu nie pojdziesz do lekaża i mu o tym nie opowiesz?
  21. Trafiłas w sedno. Zakonczenie tej zalosnej gry byłoby chyba dobre. Łatwo i chyba dosc bezbolesnie ci idzie pisanie w taki sposob o sobie. A mozesz wyjawic jakie to straszne porażki przezywasz kadego dnia? Kazdy jakies tam przezywa od czasu do czasu.Jednak zeby kazdego dnia to chyba nawet tyle waznego sie nie dzieje w zyciu przecietnego czlowieka zeby modz pisac o porazce. Nawet jesli sie zawala wszystko. Może ty bardziej robisz z siebie ofiare niz nią jestes? Czy powaznie uwazasz sie za ofiare? Z mowieniem nie ma klopot wiele osob. To nie jest porazka jesli nie powiedzialaś nie.Tym bardziej jesli chcialas to zrobic tylko dla samego faktu. Jesli coś ci nie pasuje i nie mowisz nie to problem. Jesli jednak jesteś taka osoba do rany przyłóż, że zawsze mozna wyskoczyc czy pogadac i jestes dyspozycyjna to chyba nie problem.
  22. juz

    Lęk

    Jestem już pewien czas na terapii, jednak ostatnio dowiedzialem sie czegoś co nie do konca ogarniam. Mowiłem o pewnym temacie i troche sie poruszyłem emocjonalnie. Wzrószyłem jak to okresliła terapeutka. Chodzi o to że nie mogłem złapac oddechu. Czuje sie spokojny, ale jakbym przebiegł jakis spory dystans. Ona mowi, że to lęk. Lek przy uzyciu ktorego tłamsze swoje emocje i nie pozwałam ich sobie przezywać. Ja zupelnie leku nie czuje. Czuje że nie moge złapac oddechu, czuje że chce stłamsić emocje, ale lęku nie czuje. Chodzi o to, że tak robie z wszystkim. Złościa, seksualnością i wszystkimi emocjami stanami itd... Ona mowi, że ja nauczyłem sie nieokreślać, lub nieodczuwać tego lęku(j tak jest). Odczuwałem przerażający lek przy kazdej emocji. chciałem sie od niego uwolnic i zrobiłem to w ten sposob. Jednak jednoczesnie oddzielam sie też od emocji. To jest jakos połączone. Lęk i emocje. Czyli teraz mam wrócić do pkt wyjscia i nie uciekać przed lekiem przed ktorym pierwotnie uciekałem? Czy można to oddzielic i odczuwac normalnie emocje nie odczuwając leku? Lęk jest tutaj jak narzedzie ktorego używam przeciw samemu sobie.
  23. juz

    Terapeuta

    Wszystkie leki są po coś, co nie znaczy że bierze sie je i już. Jesli boli cie ząb to idziesz do dentysty, czy bierzesz bezterminowo srodek przeciwbulowy i zapominasz o problemie? Nie rozwiążesz peoblemow emocjonalnych pigułką. Pewnie można je dawkować w pewnych sytuacjach, ale nie rozwiązuje to problemu tylko usmierza ból.
  24. Jakiego pecha? Ty to robisz z pewnych wzgledów . Twoje zachowanie to nie kwestia pecha tylko egoizmu. Myśle że to co tu piszesz to nie wszystko. W zasadzie to jestem pewny że nie. Twoje motywy sa bardziej złożone. A to że byłas przytulana przez rodziców i teraz tak sie zachowujesz to troche smieszne. Może nauczyłaś sie że przy okazywaniu pewnych emocji oni w ten sposób reagują, ale to jest szantaż . Tutaj nie ma tylko czystego leku przed odrzuceniem. Ładnie to nazwałaś, ale terapia pewnie odkryje też te mniej ładne motywy. Dla mnie wcale nie jesteś biedna. Zaburzenie nie zrzuca odpowiedzialności za nasze emocje. Może pomodz je zrozumieć i zmienić ale to nie jest grypa i atak z zewnątrz na naszą istote. Nauczyłas sie szantażu jako małe dziecko i teraz to bezrefleksyjnie powielasz. Przytulanie w ciecinstwie chyba powinno prowadzic do pewności o byciu kochanym itd... taki ktos powinien mieć stabilne poczucie własnej wartości
  25. juz

    mity w psychologii

    "Każdy wierzy w to co chce i uznaje takie źródła wiedzy któe daną osobę przekonują, mnie przekonuje fronda bo w wielu wypadkach ma RACJĘ!" No właśnie dokładnie to napisałem. Nawet gdyby bezsprzecznie dowiedziono że nie masz racji to ty byś wierzył w to co chcesz. Byś czytał te żrodła które cie przekonują, czyli te ktore ci pasują. Nie sa to żródła choć troche obiektywne, bo wiedza cie nie interesuje. Interesuje cie udowodnienie własnej lini. A jesli ma ona niewiele wspolnego z rzeczywistością, to tym gorzej dla rzeczywistosci
×