
juz
Użytkownik-
Postów
325 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez juz
-
Uff.. Na szczęście się znalazł ktoś, kto to widzi Dzięki, że ja nie muszę tego tłumaczyć Przecierz nic nie napisałas bo nie wiedzialas co napisac. 3 posty argumentów ad personam. To tak jakby strzelić sobie w obie stopy jednoczesnie. Nie pasuje ci to co on pisze i z tego powodu piszesz że nie pasuje ci on sam,chcac w tak idiotyczny sposób coś zaargumentować. A argumentów nie masz. Na początku myślałem że panie prowadzą jakąś terapie, ale jednak są studentkami. Jednak też jakoś zaangazowane. Argumenty żałosne. Przecież on nie pisze że terapia taka i taka jest zła bo ja tak mówie. On sie powołuje na badania. więc może odniescie sie do badań, a nie ulegacie przyszłozawodowemu zboczeniu i szukacie słowek. Schizoidalno-narcystyczny? To jest możliwe? W taki sposób mozna kazdego i zawsze dyskredytować. Do tego dziwacznosc wypowiedzi "Zdaje się, że to zdanie tych, którzy zaprzeczają, że celem tego forum nie jest zachęcanie ludzie cierpiących do korzystania z psychoterapii." Czyli to ty wiesz jaki jest cel tego forum? Masz 4 posty. Kurcze ja nigdy niemiałem wyobrazenia do czego służy forum. Czyli to forum to napedzanie kur do kurnika. to ciekawe Dla mnie to lepiej wykasowac wszystkie posty i jeszcze raz niech ktoś coś z sensem napisze. Jak do tej pory czysto emocjonalne posty. Ja uważam że koleś robi bardzo dobrze. Może nie ma racji w 100%, może wcale. Jednak o czyms mowi i chyba dobrze że zwraca uwage na pewne problemy. Powołuje sie na badania!!!!!!!!!!!!1 BADANIA!!!. Chyba nikt o tym nie wspomniał i wolał walić o narcyzmie itd.... Ciekawe że ten sam link jest 3 posty niżej i nikt sie nie odzywa. Tutaj nagle walą sie gromy. Nie zajmuje stanowiska, bo nie mam wiedzy. Ale strasznie mnie dziwi, że JEDEN głos odmienny od innych jest traktowany jak jakaś herezja. Przecież koles sie stara jak może. On opisuje fakty. On chyba nie powołuje sie na własne badania(to chyba dobrze). Stara sie zapoczątkowac dyskusje a inni od niej uciekają. Przecież są specjaliści popierający go. On nie jest sam. Są ludzie którzy w pewnych sprawach przyznają mu racje.
-
Tylko że autor napisał, ze trzeba postrzegać swiat w czarnych barwach(tak zrozumiałem). Zdrowy egoizm to raczej cos pozytywnego. Wiec jestem ciekaw jak to wspołgra.
-
No jasne, ale nie o to chodzi. Ciezko to opisać. NP : Jestem za wczesnie i wchodze myśląc że ktoś jeszcze jest. Wchodze do takiego pokoju gdzie mozna poczekać i w tym momencie widze że on wychodzi ze swojego gabinetu. Nie chcac przeszkadzac szybko daje znać że poczekam w tym gabinecie, a on w t tym czasie coś mówi. Miałem wrażenie że mówił że miałem wejść do gabinetu. Ale zawsze ktoś był więc czekam. Nikt nie wychodził i okazało sie że mogłem wchodzic od razu do gabinetu. Siedziałem 10 min i nic sie nie stało. Jednak sytuacja troche krępująca. On nie powiedział tego drugi raz, tylko pozwolił mi siedzieć. To dziwne bo mam wrażenie że nie zrobił tego włąsnie nie chcac zebym sie poczół skrepowany(???) Sam nie wiem czym tu można byc skrępowanym.A może coś innego, ale coś jest nie tak Generalnie nie wiem czemu nie przyszedł i nie powiedział że moge wchodzić. Kurcze nie wiem jak to wyrazić, ale mam wrazenie że moge troche przeginać, ale jednak cos mi tu nie gra. Czasem tak sie dzieje jak nie wiem co ktos mowi. Raz zapytam, ale za kolejnym już wole udac że zrozumiałem. Nie wiem czemu i nie wiem czy inni tak mają. Coś podobnego czuje, ale nie wiem czy to ma znaczenie ... tak jakoś. Jakby nie było swobodnie miedzy nami. Ten przykład z mowieniem. Jak kogos dobrze znasz to "korwa co ty bełkoczesz?" czy jakkolwiek inaczej. Ale jak kogoś nie znasz dobrze to tak jakoś dziwnie sie czuje w takich sytuacjach(nie wiem czy to dobry przykład). Jedno pytanie też troche mnie zdziwiło. Terapeuta jest kobietą...była mowa o kwestiach damsko meskich i że czesto czuje napiecie itp. Padło pytanie czy czuje to napięcie jak z nią rozmawiam(w sensie seksualności) i od razu sie zorientowała co palnęła i powiedziała że wycofuje pytanie. No nic sie nie stało, ale troche mnie to zdziwiło. innym razem poruszyłem kwestie masturbacji i widziałem że nie wiedziała co z rekoma zrobić. Jakoś je zacierała, od razu potem prubowała te gesty opanowywać. Innym razem rozsypała jej sie branzoletka, no więc moge jej pomódz pozbierać. Wole pomodz niż patrzec jak ona zbiera. Ona że nie nie trzeba z taka skrępowana miną, ale sama też za bardzo nie wiedziała co zrobić. Znowu sytuacja stała sie troche krępująca i taka nieswobodna
-
Ja tam nie wiem. Ale słyszałem że na imprezie powiedział że idzie po piwo i wyszedł przez okno. Tak miał umrzeć, ale nie wiem czy to prawda
-
No może z tym jakaniem to troche przegiąłem. Chyba lekka neuroza nie zaszkodzi:)Ale na pewno nie jest w mojej obecności swobodny. Jakby ważył gesty słowa, ale nie wiem czy nie ze wzgledu na mnie, a nie sam z siebie.
-
Wtedy nie zmieniła mu sie osobowość. Ale ja go nie diagnozuje, tylko pisze o faktach intelektualno-psychologicznych. Choć w kontekscie jego pytania Czy ktoś kto dowieział sie że zmarli mu rodzice staje sie introwertykiem, bedąc wczesniej ekstrawertykiem? Właśnie obejrzałem mecz krykieta w TV strasznie polubiłem ta dyscyplinę. Czy zmieniła mi sie osobowość w takim sensie jak u pluta?
-
Jak zachowuje sie wasz terapeuta? Czy macie wrazenie że jakos dziwnie na niego wpływacie? Oczywiscie to trudne pytanie, bo nie wiecie jak sie zachowuje przy innych, ale czy jest miedzy wami jakies napiecie, czy cos podobnego? Czy jest jakaś bariera, lub ostrożnośc, czy niepewność? Nie wiem jak zadać pytanie. Chodzi o to, że widze jak moj terapeuta czesto jest zakłopotany, skołowany, troche sie jąka itd... Jakby był zdenerwowany. Czego to może byc skutek? Kilkadziesiąt lat praktyki, wszelakie kursy zespoły itd... wiec brak wiedzy, niedoswiadczenie raczej nie. Czy on może w pewnym sensie rezonując ze mną? Bo czasem dochodzi do luznej wymiany zdań i jakby jest swobodniejszy. Może ja jestem spiety to on też, ale to chyba nie możliwe. Uważam np rzeby go nie zaginać, czy temu podobne bo czuje sie niezrecznie. Na terapi jestem bardzo spokojny i raczej spięty, wiec może to jest jakiś wpływ?
-
Też mnie to zainteresowało.Chetnie postaram sie to zrozumieć, wiec rozwiniecie mile widziane. Zasada zdrowego egoizmu jest chyba zawarta w cytacie w pierwszym poscie. Totroche nie ładnie brzmi "zdrowy egoizm" i pewnie można znależć lepsze okreslenia tego samego. Co do egoizmu i zaburzeń, to uważam że niezdrowy egoizm rzadzi i ma sie dobrze.
-
O to własnie chodzi że nie. Adaptacja to co innego niż psychopatologiczna zmiana osobowości. Co jesli w twojej historii jednak po miesiącu sie okaże że jego rodzice nie zginęli? Czy jego osobowośc ulegnie zmianie dwa razy? Wcale nie ulegnie zmianie, w sensie jej podstaw. Zacznie inaczej reagować, w obrębie tej samej osobowości. Jedna, druga i na powrót trzecia sytuacja to ta sama osobowość inaczej reagująca na sytuacje. Przecież nie wyprowadzi sie z domu i nie adoptuje dzieci bo jego osobowośc uległa zmianie. Kurwa mać!!! Toż to jest proste jak konstrukcja cepa. Wsiadasz do samochodu i udeżasz w drzewo. Wsiadasz i dojezdzasz na miesce. To jest dla ciebie to samo bo zasada jazdy została zachowana? Człowiek pod wpływem twojego przykładu, nie stanie sie z introwertykiem ekstrawertykiem!!! Nie ma szans!!!Nigdy. Nie masz racji że te dwie zmiany osobowości to to samo. Jedna to samo zdrowie, druga wrecz przeciwnie. Na prawde tego nie łapiesz? Czy jest na ziemi ktoś inny kto nie widzi różnicy? Może ze mną coś jest nie tak.
-
Zgoda. Dążyłem do sednak i pominąłem te kwestie. Mozna milion innych przykładów podać. To tak jakby wpaść na forum krawcowych i pod tematem "jak naprawić zamek" napisac że postawić cegłe na cegle bo tak gdzieś przeczytałem. Nie ma szerokiej kwestii zmiany osobowości. Chodzi o pewien rodzaj zmiany opisany przez autora wątku. Nic go nie spotkało i chodzi zupełnie o rózne kwestie. To co on opisał ma sie nijak do tego co napisał krecik. Zupelnie wcale zero
-
Kwestia nazewnictwa i pomieszania pewnych kwesti. Jest kontekst tej dyskusji. Oczywiscie to o czym piszesz kreciku jest prawdą. Osobowośc jest kształtowalna. Jednak weżmy twój przykład i kontekst autora wątku(nia pamiętam nicku). On pisze że zmieniła mu sie odobowość. Teraz powiedzmy że przytrafia mu sie to o czym napisałes przed ta zmianą. Reaguje wycofaniem. Teraz załózmy że przytrafia mu sie to samo po tej zmianie i on reaguje inaczej.To zdarzenie go zmienia w obu przypadkach,ale ten aspekt jest nie wazny(aspekt zdarzenia zewn). Ty piszesz jednak tylko o kwestii zewn. To jest takie oczywiste a ciężko wyjasnic, ale zupełnie strzał w płot z ta smiercią rodziców. Tu chodzi o zmiane pewnego podłoża na którym powstaja nasze reakcje. Tutaj nastepuje zmiana bez czynników zewnetrznych. Zmiana stylu ewentualnych reakcji na zdarzenia. Takie jakie podałeś czy inne. Pod wpływem tego przykładu jednostka nie zmieni sie z introwertyka w ekstrawertyka. Zaczną może sie kształtować pewne cechy, ale osobowośc bedzie spójna.
-
???? Nic nie rozumiem. "Jesli umrą rodzice to osobowość sie zmienia nagle. Nastolatek musi dorosnąć" Reakcja na jakieś zdarzenia to zmiana osobowości?! Daj spokój. To nawet nie jest smieszne. Cos ty wymyslił?
-
W takim przypadku to w zasadzie wszystko może byc takim przykładem. Jesli sie zmienia osobowość to sie zmienia nasze reagowanie. Co nie znaczy że można na bazie przekonań kulinarncyh wyciągac takie wnioski.
-
Ale nie ma chyba czegoś takiego jak test na zaburzenia osobowości. Chyba można przy pomocy takich testów zebrac pewne dane, które w połączeniu z innymi moga dac jakis obraz kliniczny. Osobowośc może sie zmienić i nazywa sie to przebiegunowaniem osobowosći "Nagłą zmianę dominującej cechy psychicznej na przeciwstawną Jung nazwał przebiegunowaniem. Przykłady to zmiana dominującej funkcji psychicznej na przeciwstawną, lub odwrócenie typu postawy z introwertywnej na ekstrawertywną i odwrotnie. Najbardziej krytycznym przykładem przebiegunowania jest wybuch ostrej choroby psychicznej. Wraz a dotychczasową nieswiadomą funkcją psychiczną do świadopmości dociera zupełnie inny obraz świata-kompleks Cienia i archetypy nieświadomości zbiorowej. Osoba ukształtowana w światopoglądzie swieckim zaczyna studiowac biblie. Osoba religijna wybycha agresją, adrzuca dotychczas uznawane zasady religijne. Osoba niepewna i pełna kompleksów odczuwa moc, siłę nabiera przekonania że może zmienić losy kraju lub swiata. " W zasadzie staram sie nie podawać info w internecie. Wiec prosiłbym cie pluto zebyś jednak ostatecznie zasięgnął opini kogos poważnego. W koncu są beznadziejni specjaliści , a my tutaj jestesmy jeszcze gorsi.
-
Możliwe. Nie znam sie. Jednak jestem pewiem że w książce na temat nerwicy deprywacyjnej autorka pisała o dziwczynie z diagnoza schizofrenia. Pisała że traktowała ją jak córke i objawy zniknęły... czyli nie była chora na schizofrenie. Jestem niemal pewiem że taka kwestia sie tam pojawiła, choćmoge sie mylić. Do tego kojaże jakies głosy że schizofrenia jest rudna w diagnozie.
-
No właśnie ja też nie bardzo rozumiem jak można być po schizofrenii. Słyszałem o przypadkach wyleczenia, ale wtedy dochodziło sie do wniosku że to nie była schizofrenia, tylko objawy bardzo podobne.
-
Niebezpieczeństwo psychoterapii i psychomanipulacji
juz odpowiedział(a) na Juzbrig temat w Psychologia
No nie wiem czy warto zaglądać do bezrefleksyjnej światyni terapi, jaką jest to forum. Terapia terapia i jeszcze raz terapia. Terapia na wszytsko i dla kazdego. Tutaj terapia jest dobrem samym w sobie. Nawet jesli bys terapi nie potrzebował to trzeba coś wykombinowac zeby jednak. Swiadczy o byciu niepsrawiedliwie traktowanym, pokrzywdzonym...z tego sie biorą potem terazniejsze problemy. Swiadczy o sile, jest szansą itd...itp..."Na zachodzie kazdy chodzi na terapie, na zadupiu zadupia ..." Pewnie tak jest ale nigdy nie rozumiałem co z tego wynika. Z wiedzy o tym wszystkim .... Zawsze myslałem ze miałem ekstra dziecinstwo, tutaj sie dowiedziałem że prawdopodobnie to jeszcze gorzej niż jak bym myslal że miałem przesrane. Jest wątek na temat dziecinstwa gdzie kazdy może sie wyzalic. Dziwne że czesc postów jest pisana nie z bólem, a z dumą. Ja chcac poradzic sobie z problemem tez zaczalem tak myslec. Gdyby ktos napisał że mam skakać na głowie to tez bym tak zrobil. Nic z tego jednak nie wynika LOL. Do tego jest inna kwestia. Pamietam zdanie takie że terapeuta tylko coś oferuje, a co ktoś inny z tym zrobi to jego sprawa. Sa przypadki że sie rozgrzebuje rany, a to że potem pacjent jest w gorszej sytuacji niż na poczatku to jego problem. Nie wiem jak to jest wogóle możliwe. Z drugiej strony to chyba sam pan Zimbardo prowadzi terapie dla osób niesmialych. Nie schizofreników itd... dla osób normalnie niesmialych. Terapia może być chyba skuteczna, ale jest tak wiele czynnikow na to wplywających że nie wiem czy ktoś jest w stanie sie w tym polapac. Ja np nie mam pojecia kto jest dobrym terapetą kto złym, jaka jest dobra jaka jest zła, co mi jest a cazego nie ma. Jesli chodzi o podobny swiatopogląd to dał bym wiele za wskazanie mi kogoś kto myśli podobnie i rozmawiania z nim. Tylko że jak to sprawdzić -
Potrzebuje rady kogos kto sie na tym zna jak najszybciej !
juz odpowiedział(a) na lolek12 temat w Pozostałe zaburzenia
Zgoda. Chodziło mi o to że on juz jest na pewno lepiej poinformowany w temacie -
Potrzebuje rady kogos kto sie na tym zna jak najszybciej !
juz odpowiedział(a) na lolek12 temat w Pozostałe zaburzenia
Znaczy że nie zawsze jest to te magiczne dwa razy? -
Potrzebuje rady kogos kto sie na tym zna jak najszybciej !
juz odpowiedział(a) na lolek12 temat w Pozostałe zaburzenia
No nie wierze:). Cos pięknego. To mu wytłumaczyłaś "w stanie podniecenia powieksza sie 2 razy". Pewnie tego jeszcze nie odkrył. Od piątej klasy podstawówki penis ci nie rosnie? No jesli nie rosnie to nie rosnie i to chyba calkiem normlne. Pewnie już ci nie urośnie. Jesli zaczął grubnąć to możeszs otwierać szampana. Podobno obwód jest dużo wazniejszy od długości, ale to i tak zawsze jest zależne od drugiej osoby. Niech sie dziewczyny wypowiadają. Można pisac i pisać, ale kwestia jest prosta. Nic ci nie jest i jestes zdrowy, tylko że sie przejmujesz jak wszyscy. Albo wchodzisz w sytuacje taki jaki jesteś, albo uciekasz. Nic sie nie zmini od myslenia i gadania. Jest tylko jeden sposób na przekonanie sie że wszystko ok. Nawet jesli jestes poniżej normy która wynosi 15 cm to jest takie powiedzenie "mały, ale technik". -
Mi sie wydaje, że znaczenie ma jeszcze charakter zaburzeń. Uzywasz słówka "świr". Mi sie to kojaży z kims agresywnym o byle co. Nie wiem czemu, ale to jest na pierwszym planie. To może sie zgadzać, ale są tez zaburzenia gdzie druga osoba jest raczej fascynująca. Mozna sie ciąć co raczej nie jest widziane dobrze, a można być troche dziwnym. Jesli ktoś jest pokrecony, ale nie jest strzębkiem nerwów to ludzie troche inaczej patrzą.
-
Prawde mówiąc to ja też nie wiem. Mowie o lekach jak jestem na terapii i mam wrazenie że ukrywam jakś ważna informacje, ale wstydze sie o tym mowić. DO tego nie wiem co to jest, więc pisze tutaj. Mam coś takiego, że jak nie bedę mie miał intelektualnego obrazu czegoś co przeżywam to o tym nie powiem. Nie powiem nic o własnych przezyciach jak nie bede miał obrazu jak to może byc ocenione. Jak nie bede miał obrazu jak wygląda moja osoba jak o czyms tam powiem. Jak juz pisałem, to coś co opiesuje w temacie pojawiało sie dawno,ale to lekcewazyłem. Nawet nie wiem czemu, ale zupełnie mnie to nie interesowało. Działo sie ale nawet nie chciałem o tym mysleć. Teraz chce, ale boje sie interpretacji, nie odkryje samego siebie nawet jesli bede uwazał że to co chce pokazac jest pozytywne. Zrobie to dopiero jak uznam że inni widzą to jako cos pozytywnego, ale to już jest oszustwo. Tłumacze proces oszustwa i jednoczesnie swojego uwiezienia. Jeśli przeżywam współczucie,lęk, złość, zadowolenie , smutek to staram sie to zaobserwować. W momencie kiedy to zrobie, kiedy coś zostanie wziete na warsztat chce wyciagnąć wnioski. Nie moge być poza soba więc nie wiem jak inni mnie widzą,moge miec jakiś obraz ale nie wiem. Teraz zaczynam kosmiczny proces myślowy, w dużym stopniu nieuswiadomiony. Widze kogos w telewizji współczującego, czytam o kims współczującym, czytam o współczuciu... widze na ulicy itd...zbieram informacje i tworze obraz. Może to trwać misiące i równolegle może być pełno takich tematów. Ja robie inne rzeczy, funkconuje ale ciagle pod powierzchnia swiadomości i troche ponad trwa ten proces. Im dłużej on trwa tym bardziej zwykłe odczuwanie, które jest działaniem i jest interakcja z otoczeniem zamieniam na odgrywanie tego co zauważe. Zaczynam przypisywac sobie podobienstwo do innych osób, postaw. Oceniam kogoś ...ale pod katem siebie i zaobserwowanego wczesniej uczucia. Nie ma znaczenia czy uczucie jest pozytywne,czy negatywne, czy mi sie podoba czy nie. Zaczynam zamieniać świat rzeczywisty, na wewnętrzny. Boje sie odczuwac z innymi, ale bardzo chce. Nie chce pozwolić na degradacje własnych uczuć, własnej postaci ale jednoczesnie sie boje. Więc blokuje to co jest we mnie i jest naturalne i zamieniam na obraz. Ten obraz jest konstrukcją wewnetrzną, jest prubą uratowania siebie. Tak jest bezpiecznie. Blokowane uczucia mogą przetrwac w postaci tego mojego wyobrażenia na ich temat. Tak jakby przygotowywac sie do katastrofy biologicznej pobierając prubki roślin ... Zycie zginie, ale przetrwa. To jest własnie ten mechanizm. Teraz to co wczesniej było staram sie zamienic na obraz, obraz juz jest i chce go potwierdzić. Wy macie to zrobić. Mam wiedze na temat tych przecyć, wyobrażenie. Teraz chce sie odczłowieczyć, tworząc obraz do zaakceptowania. Daje wam informacje w taki sposób,rzebyscie napisali to co chce. Na pewno to wyczuwacie, nutke podszytych intencji i checi przedstawienia sie jako ktos kto potrzebuje info. Ten obraz wychodzi na zewn zamiast wewnetrznej rzeczywistosci. Jesli lubie grac w kosza, to nie bede grał, tylko myślał że jestm koszykarzem NBA. Bede zabijał chęc gry i przyjemnośc na rzecz wyobrazenia. To nie znaczy, że cos sie nie zdazyło, wrtecz przeciwnie. Staram sie oddac charakter własnej osoby jak tylko moge najlepiej. Spycham uczucia, samego siebie odcinając sie od nich. Zyja wewnatrz i chce ten swiat teraz potwierdzić. Ja napisałem jakbym nie wiewdział, chciał sie dowiedziec co to jest i wy piszecie w takim charakterze. Wiem lepiej niż wy i ktokolwiek inny i jest to prawda, ale chce ją przekuc na własny bezpieczny sposób. Jest dużo takich swiatów, odrębnych bytów wewnątrzrzeczywstych mających zastapić mnie. Ja zchodze na dół, a jednoczesnie wypuszczam cos innego. Golema sobowtóra.Odbywa sie proces przemiany Teraz niech ktos określi i nazwie tą szczerość. Udezające prawda, jak łatwo idzie mi pianie na własny temat. Teraz niech ktos okresli czyjest to szczerośc, czy kolejny poziom tej zabawy.Może poczułem że obraz sie rozpada i go nie łykacie. Może staram sie bronic, a może wrecz przeciwnie? Pisze o swoich nieczystych intencjach i jednoczesnie podsycam rzeczywistośc i prawdziwośc opisanych wczesniej przezyc. Chce sie od nich odciąć bo są prawdziwe, są moja wewn rzeczywistością. [Dodane po edycji:] Co do leku to jest on poterzny. Głownie społeczny, ale czuje go także bedąc sam ze sobą. Ja czuej sie jak listek na wietrze, troche było u mnie magicznego myślenia, do tego ta kwestia że ktoś mnie karze... Nawet bałem sie że mam zostac księdzem. To była przerażająca wizja, miałem poczucie niekierowania własnym losem. Chyba pekła mi granica i jestem zalewany tresciami nieswioadomymi, tak to klinicznie widze. Schizofrenik jest zalewany takimi tresciami i moze zniknąć, wy macie chyba inaczej. Lęk jest dziwny, jest jakby energia z ktorą nie wiem co zrobić, która nakręca mi mózg. Potrafiłem chcąc nie chcą myślec o takich mechanizmach społecznych, brac pod uwage tak wiele czynników...że mózg mi sie zacinał jak komp co ma za dużo operacji wykonac. Nie byłem w stanie tego ogarnąć, bo sie nie da. Tą intelektualizavją chciałem zabic wszystko co pochodziło z mojego wnetrza.Walcząc z lekiem walcze z wszystkim , takze seksualnoscia. Oczywiscie te jednostkowe przezycia są pozutywne, ale chiałem oddac cały charakter. Co do tego mechanizmu z poprzedniego posta. Albo wyobrażenie, albo ja. Wy tego nie poczujecie, nie wiecie o co chodzi.Nie chodzi bynajmniej o okreslenie czy to prawda czy nie bo to jest prawda.Przeżywam to i odczuwam. Wiem na 100% że Bóg istnieje, choc z wiarą nie jest tak dobrze. Nieprawdą jest za to co o tym sadze i jak chce byc widzieny. To jest obrzydliwa skorupa w której chce sie uwięzić. Walka dwóch stron [Dodane po edycji:] Czy ktoś zrozumiał o co chodzi? Czy ktos zrozumiał coś z ostatniego postu?
-
Ja jezdze do innego miasta. Takie gadki to sobie możecie wsadzic. Wszystko ładnie brzmi, ale rzeczywistośc jest zupełnie inna i ja ją zupełnie rozumiem. Jest wstyd i zupełnie uzasadniony. Do tego są przeróżne zaburzenia i przeróżnie można na nie spojrzec.
-
No ja osobiście to raczej mam wrażenie że będe zdrowy. Podkreślam słówko mam wrażenie. W zasadzie jestem pewny, tylko że nie wiem czy to nie jest jakaś forma samooszukiwania. Wielu rzeczy byłem pewny. Ale mam takie wewnętrzne przeświadczenie,nie wiem za bardzo na czym to polega. Czuje najnormalniej ulge, związaną z moimi emocjami. Teraz staram sie nie czuc niczego, nie wolno mi niczego osiągać, nie wolno mi sie cieszyć, robić wszystkiego co bym chciał. Czuje sie jakbym doskonale cały wlazł do jakiejś celi. Mam 26 lat a nawet sie nie całowałem z dziewczyną.A jestem przystojny i mialem wiele okazji(a co tam). Całe życie jest dla mnie zabronione, od spraw najbłachszych do najważniejszych. Cele zrobiłem sobie z lęku, ale w srodku jestem nienaruszony i zdrowy. Wiąże sie to z wielkim bólem i deficytem energetycznym. Jak mysle o przyszłości to czuje ulge związaną ze zmiana mojego stanu. Czuje najnormalniej w swiecie radośc jak myśle o przyszłości, a ajkos automatycznie widze sie w niej inny niz teraz. Jaki to bedzie obraz kliniczny to nie wiem. Pozatym czym jest dla was zdrowie? Jeśli moim problemem jst lek(podobno w zasadzie łatwy do leczenia) to można powiedziec że jego zniknięcie = zdrowie. Ja jednak absolutnie nie godzę sie na jego znikanie, to nie jest cel. Lęk to przebranie, płachta. Płachta może byc czarna, ale to co pod nią może być różowe. Lek czyli uczucia mają nadal być, ale bez płachty. Piguła mnie zgasi, niszczy to co różowe i automatycznie tą płachtę z która mam kontakt. Wygasi wnętrze i góra bedzie pozornie zdrowsza. Wole już zyć z lekiem, jest to lepsze niż jego likwidacja na pospolita modlę neuroprzekaznikową. Ja teraz czuje sie zdrowy jako całośc, jednoczesnie chory jako obraz kliniczny. Nie ma najmiejszego huja żeby ktokolwiek, cokolwiek, ja, diabeł, Bóg, ... ingerowało w moje uczucia. Najpierw inikałem leku, a potem okazało sie że jak mi sie uda to unikam samego siebie i życia. Jestem bardzo zły na własną głupotę i lek niech sobie bedzie jesli taka ma być cena. Teraz to widze, bo mogę nadal czuć, choć pokretnie. To jest podstawa zdrowienia, czyli zmiana podejscia na podtawie bólu i leku którego unikam. Jesli ktoś by to zlikwidował(czyli w pewnym sensie wyleczył) to nawet najlepsza argumentacja intelektualna nic nie da jesli sam tego nie poczujuę. Jeśli złamie nogę to ból jest dobry, choć zrobie wszystko żeby go nie odczuwać. Zwraca uwagę na problem, który trzeba rozwiazać. Nie biorę srodków przeciwbólowych i nie czuje sie zdrowy. Może mi sie nie uda, kto wie, ale czuje sie silny i niew idze opcji zebym mial sie poddac
-
"W trakcie warsztatów dokonamy przedstawienia różnych aspektów powyższych nauk w nawiązaniu do człowieka, jego życia na ziemi i miejsca we wszechświecie. Uzyskamy holistyczny, logiczny, poukładany obraz człowieka duchowego, poznamy jego przeznaczenie na ziemi i uzyskamy pełne zrozumienie procesów zachodzących w życiu, ciele, umyśle i duchu człowieka. Dzięki temu zaczniemy pojmować duchowo rzeczywistość również przy pomocy intelektu, umysłu. W konsekwencji tego odnajdziemy w sobie wymiar istnienia jako nieskończona świadomość, nieograniczona formą i przede wszystkim - umysłem. Nauczymy się świadomie, w błyskawiczny sposób zrozumieć - wyładować (wypalić) karmę i przekształcać aspekty nieświadomości w świadomość w sposób przyjazny, niedestrukcyjny, zabawny i radosny. Warsztaty służą temu, abyśmy w odpowiedzi na globalne zmiany obserwowane ostatnimi laty, zakończyli na zawsze utożsamienie z umysłem oraz jego treścią i rozpoczęli piękne, pełne miłości życie jako istoty duchowe o nieskończonej świadomości. A to wszystko będzie dopiero początkiem na naszej wspólnej drodze do źródła, do złączenia się ponownie w nieskończonej, boskiej świadomości." I ty to gwarantujesz? Ty mi wyjaśnisz moje przeznaczenie na ziemi i uzyskam pełne zrozumienie procesów zachodzących w życiu? Jestes tego pewny? I jescze jedno. Czemu napisałeś że to nie jest reklama? Myślisz że jak napiszesz "to nie jest reklama" to reklama przetsaje być reklamą?