Skocz do zawartości
Nerwica.com

tracershy

Użytkownik
  • Postów

    378
  • Dołączył

Treść opublikowana przez tracershy

  1. Ja brałem wenlę przez ponad 8 lat, odstawiłem i żyję, nie mam żadnych myśli samobójczych. Było fajnie na lekach, potem mnie męczyły, ale teraz jest lepiej. Może psychoterapia i odstawienie leków jest sposobem na lepsze jutro... Może ty za szybko wszedłeś na większe dawki dlatego się tak czujesz, trzeba było zaczynam od mniejszych i stopniowo zwiększać co miesiąc, dwa. Ja dopiero po miesiącu wchodziłem na 150, a i ta dawka potrzebowała czasu by zadziałać. Ja na pewno nie uważam, że antydepresanty zniszczyły czy przepaliły mi neuroprzekaźniki. Mimo tego wieloletniego brania leków, czuję się teraz dobrze. Tylko że u mnie był też psycholog i praca nad sobą, bo opieranie się tylko na lekach nigdy nie uważałem za dobry pomysł. -- 14 mar 2018, 20:52 -- I nie gadaj że nic się nie zmieni. Jestem tego najlepszym przykładem. Zdzialem przez te lata na lekach na tyle dużo że teraz potrafię bez nich normalnie funkcjonować.
  2. Wszystko zależy od stopnia depresji, nerwicy, lęków itp. Ale rok to chyba takie minimum jest, czasem nawet do 2 lat. -- 14 mar 2018, 16:34 -- Jak zacząłem leczenie mi lekarz mówił że przy moim stanie leczenie potrwa około 2 lat. Potem przez różne turbulencje życiowe to się jakoś przedłużało. Ostatnie 2 lata byłem już na dawce 75 mg, to było takie moje przedłużone odstawianie.
  3. Nie twierdzę że leki są złe, bo ja dopiero na wenlafaksynie zacząłem żyć, może dlatego tak trudno było mi się z nią rozstać. Tylko że wpadłem w pułapkę brania antydepresantów przez wiele lat, chyba dłużej niż były mi potrzebne i to zaczęło obracać się przeciwko mnie. Pomijając te stany gdzie emocje były przez większość czasu zmrożone to ja do końca na wenli czułem się dobrze, byłem duszą towarzstwa, do wszystkiego podchodziłem racjonalnie,, rozwiązywałem każdy napotkany problem, bez względu na to jak był duży, mogłem góry przenosić. Ale po latach pojawiło się takie spłycenie. Tylko to tak w pełni realnie zobaczyłem jak już leki odstawiłem, bo na nich funkcjonuje się na innej orbicie trochę. -- 14 mar 2018, 15:35 -- Ale dalej uważam że wenla to świetny lek. -- 14 mar 2018, 15:50 -- Niestety skutkiem tego jest że nie potrafię spać bez leków i wydaje mi się że tak już zostanie, że jednak leki na sen będę musiał brać. Wystarczy, że się wysypiam i wszystkie smutki i lęki mijają.
  4. Yahoo35 zgadzam się z tobą. Ją wenlę brałem aż 8 lat. To strasznie długo. Doszedłem do momentu kiedy miałem wrażenie że naprawdę stałem się jakąś maszyną nastawioną na działanie i suchą analizę, pozbawioną niemal emocji i uczuć - świat za szybą. Człowiek po takim czasie zdaje sobie sprawę, że nie wie kim jest. Nie żałuję tego czasu, bo leki mi pomogły, choć i tak uważam że brałem je dużo za długo, bardziej chyba ze strachu przed odstawieniem. Odstawiłem 7 miesięcy temu i byłem z tego naprawdę dumny, bo obyło się bez wielkich dramatów. Tak naprawdę źle czułem się tylko przez pierwszy miesiąc, z czego pierwsze 2 tygodnie było trochę krytyczne, ale ani razu nie miałem zawahania żeby nie odstawiać. Potem stopniowo było coraz lepiej. Zdarzają się gorsze chwile, nawet takie że ciągnie mnie z powrotem do tego leku. Druga sprawa że teraz już bez wenli potrafię sobie konstruktywnie radzić z problemami. Wprawdzie biorę teraz Trittico i Lerivon, ale to tylko niewielkie dawki na sen, bo z tym jest problem po odstawieniu wenli. Ale oba te leki nie mają takiego wpływu na psychikę i odbieranie świata jak miała wenla. Wyciągnęła mnie z wielkiego doła i pomogła stanąć twardo na nogach, ale mam nadzieję że nie będę musiał już więcej do niej wracać. Te 8 lat było wystarczającym czasem. Ostatnio byłem u lekarza po wenlę, bo wydawało mi się że tego potrzebuję(chyba jakieś uzależnienie psychiczne - tęsknota), ale jak wykupiłem tabsy, stwierdziłem, że jednak moje życie jest na tyle poukładane, że to jest zbędne. Oddałem znajomej która leczy się wenlą i bierze ją już 10 lat. -- 14 mar 2018, 12:39 -- I ja nigdy nie traktowałem leków jak wybawienia. Były tylko podporą, takimi "kulami", które bałem się odstawić, choć wewnętrznie wiedziałem, że już nie pomagają ale ograniczają i zmieniają osobowość po takim czasie. Ok zniknęła nieśmiałość i lęki przed czymkolwiek, miałem wrażenie że nic nie jest w stanie mnie złamać, mogłem zrobić i powiedzieć wszystko. Ale przez te lata też ani razu się nie wzruszyłem, nie odczuwałem empatii. Żadnych skrajności ani chwil smutku ani wesołości czy wybuchów śmiechu. Że ja tyle lat tak żyłem. Ale na lekach myśli się trochę inaczej. -- 14 mar 2018, 12:46 -- No i wenlę chciałem też odstawić bo poznałem kogoś wartego uwagi i chciałem się zakochać. Na lekach o takich uczuciach nie było mowy. Przed randkami zmniejszałem dawki na kilka dni żeby więcej i bardziej świadomie coś poczuć Dla mnie na wenli bardzo niebezpieczne było to że dawała mi tak duże poczucie bezpieczeństwa, że nie miałem zbytniej ochoty na tworznie bliskich bardziej uczuciowych relacji z ludźmi. -- 14 mar 2018, 13:38 -- I prawdą też jest że same leki nie sprawią że będziemy szczęśliwi, nie można zbyt wiele od nich oczekiwać. Wyciszą, stłumią, ale sami musimy wypracować sobie to szczęście. Mnie lekarz od początku przestrzegał że po zakończeniu leczenia emocje i lęki wrócą, ale to co wypracuję podczas brania leków sprawi, że będę umiał sobie z nimi lepiej radzić. I miał chyba rację.
  5. SebaNN, BODYMAX ma niewiele tego żeń szenia w porównaniu z Olimpem. U mnie przez pierwsze dni były jakieś irracjonalne lęki i niepokój, ale po tygodniu wszystko się uspokoiło. Może i Trittico działa teraz bardziej aktywizująco bo nie budzę się już taki przymulony jak w pierwszych tygodniach...no i biorę jeszcze Lerivon - dla mnie miansa to lek cudowny i pozytywnie działa na libido
  6. benzowiec84 wenla tak ma, czasem długo się rozkręca, czasami na efekty trzeba czekać nawet 3 miesiące. Ważne żeby nie skakać po dawkach. Może ci zatrybi po 2 a może po 3 miesiącach. Jednemu pomoże szybciej, drugiemu później. Przy wenli niestety trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo ten lek długo się rozkręca i tego się nie przeskoczy. To lek dla cierpliwych. Zostań na jednej dawce do 3 miesięcy i wtedy będzie wiadomo czy jest sens dalej z nią zostawać. Ważne żeby nie zmieniać dawek za często bo na wyższej wcale nie musi być lepiej, a może za to zamęt w głowie zrobić. -- 13 mar 2018, 22:09 -- I chyba nie można o tym za dużo myśleć, wtedy cierpliwość się szybciej wyczerpuję. Daj lekom czas i zajmij się czymś konstruktywnym a wtedy wenla może cię znienacka mile zaskoczyć. Tak było u mnie, jak przestałem myśleć o tym kiedy lek zadziała i czy działa to on w końcu zaskoczył. No chyba że tak się tragicznie czujesz i przeszkadza ci to w jako takim funkcjonowaniu. Ale pomęczyć się na wenli czasem trzeba. Tylko tu potrzeba czasu.
  7. Czy ja wiem? Trittico biorę w dawce 150 mg a to chyba słaba dawka w działaniu przeciwdepresyjnym. Choć może i to. Ale na pewno żeń szeń znosi poranne zamulenie, nawet kawy nie muszę pić. -- 13 mar 2018, 15:46 -- Trittico samo w sobie raczej działało przymulająco, choć myślę że zlikwidowało u mnie lęki.
  8. Czasami tak jest że wyższa dawka wcale nie będzie lepsza i okazuje się że niższa u danej osoby będzie skuteczniejsza. Ja mam od tygodnia Efectin ale jeszcze nie biorę i w sumie nie wiem czy brać czy nie. Od paru dni mam tak dobry humor i dużo energii że nie wiem czy mi ta wenla potrzebna, więc na razie leży w szufladzie. I się tak zastanawiam czy to czasem nie żeń szeń który biorę sobie od 2 tygodni. Nawet jak rano jestem zmulony po trittico to po tabletce tego zioła zamulenie od razu mija i mam po prostu fajnie w głowie, taki luz i energię na cały dzień. Może to być tak że jakiś zwykły żeń szeń tak stawia mnie do pionu? Czuję się jakbym brał jakiś aktywizujący antydepresant
  9. Ja biorę teraz z trazodonem to śpię ok. Ostatnio miałem dwa miesiące przerwy od miansy i teraz po tej przerwie działa gorzej. Mnie 60 mg słabo usypia, gorzej niż 30-45mg. 60 zaczyna mnie bardziej pobudzać niż usypiać. Niby zwali mnie szybciej z nóg ale obudzę się w środku nocy jakiś taki pobudzony. -- 09 mar 2018, 23:27 -- Brałem 60 mg na urlopie w Maroku w styczniu. Efekt był taki że wcale jakoś znacznie lepiej niż na 30 nie spałem, porównywalnie albo gorzej a codziennie rano budziłem się w***urwiony i taki nabuzowany że mało nie wybuchłem przez cały dzień. Być może to by minęło po jakimś czasie ale ciężko to było znieść. Byłem po prostu przykry dla siebie i otoczenia. Wolałem do tych 30 mg miansy dołożyć trazodon niż zwiększać miansę. Co do tycia to ja nie przytyłem dużo, ważę 68 kg przy wzroście 180cm, przed lekami ważyłem do 65, więc mnie mianseryna nie utuczyła.
  10. No ja chyba już do końca zycia będę musiał się czymś wspomagać nasennie. 8 lat Lerivon, który daje radę cały czas z 30 mg mnie dobrze uśpić. Teraz chwilowo wspomagam go trazodonem. Jak kiedyś miansa przestanie działać to wypróbuję mitrę. Z wenlą miansa działała najlepiej, uzupełniały się nawzajem super. -- 09 mar 2018, 21:17 -- Z Lerivonem jest jeszcze taki kłopot że dawka max do 45 mg się u mnie sprawdza - najlepiej 30. Dlstego dodany jest Trittico. Po 60 mg miansy jest straszny wkurw, mam ochotę wszystkich zamordować.
  11. A mianseryna nie działa czasem podobnie jak mirta? Wspominałem o niej lekarce że może to na sen to stwierdziła, że po co zmieniać jak to jest prawie to samo co mianseryna a miansa jest refundowana.
  12. U mnie faktycznie koszmar był jakiś czas temu jak wszystko odstawiłem i był problem ze snem, prawie nie spałem przez 2 mięsiace. Nic mnie nie było w stanie uśpić. Wróciłem więc do mianseryny żeby się wysypiać, lekarz dołożył jeszcze trazodon żebym wysypiał się lepiej. Polepszyło się, lepszy sen poprawił mój ogólny stan i nastrój jest lepszy. Ale wciąż mi brakuje motywacji i energii. Choć czasem są dni że wydaję mi się że antydepresanty nie są mi potrzebne. Wczoraj miałem jakiś stan manii i miałem wrażenie że jestem super hiper szczęśliwy. Świetny humor, wielką energia, nakręcenie niesamowite. Dzisiaj już czuję się inaczej Trazodon w dawce 150 mg może mieć też działanie przeciwdepresyjne czy tylko nasenne. Nadal go biorę już równo 4 tygodnie. -- 09 mar 2018, 18:19 -- benzowiec84 - tylko musisz mieć na uwadze że wenla długo się wkręca. Czasem pierwsze efekty są nawet dopiero po 3 miesiącach. U mnie zatrybiła jakoś po 2,5 miesiącach a taki wyraźny efekt to chyba dopiero w 4 miesiącu poczułem.
  13. A w ogóle to mam wrażenie, że lekarze myślą że ja ściemniam chorobę. Normalnie rozmawiam z lekarzem, bez płaczu czy nadmiernych emocji. Nie jestem zbyt otwarty, problemów często nie uzewnętrzniam. Mówię że mam problemy ze snem i to już od paru miesięcy, że jestem zmęczony i mam napady lęków, to się okazuje że niewystarczająco cierpię i jeszcze normalnie funkcjonuję. Zostanę tylko przy tych usypiaczach bo to jest rzeczywiście duży kłopot i na tym poprzestanę bo już drugi lekarz uważa że nie jestem chory.
  14. Ale nie zmienia to faktu, że przez 6 lat brałem wenlę w dawce 150 i przez cały ten czas utrzymywał się efekt pobudzający. Były tylko takie wahania na zmianę senności z pobudzeniem, ale nie zauważyłem osłabienia działania leku przez ten czas. Po prostu przestałem czuć potrzebę brania go dalej w tej dawce. -- 09 mar 2018, 17:20 -- A przestałem czuć potrzebę do dawka była dla mnie już za mocna, zmęczyło mnie oglądanie świata "przez szybę". -- 09 mar 2018, 17:23 -- No nic lekarka nie da mi większej dawki jak 75 mg więc chyba zostają mi dalsze zabawy z ziołami typu różeniec górski itp.
  15. I jak nigdy nie zwracałem uwagi jak dany lek działa na jakiej dawce. Ważne było tylko jak ja się na danej dawce czuję. Sam zdecydowałem o zmniejszeniu dawki że 150 na 75 bo lek był już dla mnie za mocny. Mój psychiatra mówił że jakby każdy tak reagował na antydepresanty to by było cudnie.
  16. Ja przy 150 wyskakiwałem z kapci, u mnie ta dawka na noradrenalinę działała bardzo silnie. A jeszcze mianseryna to podbijała. Moja lekarka twierdzi że nie zawsze warto przesadzać z dawkami bo więcej bywa wrogiem dobrego. U mnie konsekwentnie lecieliśmy na jednej dawce i lek się pięknie rozkręcił. Teraz stwierdziła że nie potrzebuję więcej jak 75... może ma rację. -- 09 mar 2018, 16:47 -- No i u mnie wenla była po prostu bardzo trafionym lekiem. Pierwszy antydepresant i od razu skuteczny. Innych nawet nie próbowałem i nie znam. Jedynie mianseryna i trazodon ale one tylko jako dodatek na sen.
  17. Wszystko zależy od punktu siedzenia, dla mnie dawka 150 nie była ani za duża ani za mała, była w sam raz i działała bardzo dobrze. Widocznie na moje stany lękowe mniejsze dawki są optymalne. Dla mnie 150 to mocna dawka. -- 09 mar 2018, 16:29 -- Ja dzałanie na noradrenalinę czuję już od dawki 75 więc to chyba kwestia indywidualna.
  18. Ja brałem 150 mg przez 6 lat, wyższych nigdy nie brałem bo 150 było optymalne, nie chciałem zwiększać, potem zmniejszyłem do 75 bo te 150 wydawało mi się za mocne już. I jeszcze 2 lata brałem w dawce 75... w sumie było ok. Odstawiłem dosyć gwałtownie, po 8 latach w 2 tygodnie do 0.
  19. Byłem u lekarki i dostałem Efectin ale tylko w dawce 75 mg. Powiedziała że po mnie nie widzi żebym potrzebował 150 i ona jest zdania że lepiej mniej. W takim razie nie wiem czy jest sens w ogóle brać z powrotem wenlę, bo 75 to dla mnie tylko na początek.
  20. To chyba raczej normalne, ja na wenli nigdy nie byłem całkiem stabilny. W ogóle ta aktywizacja na wenli jest dość iluzoryczna. Niby jest się pobudzonym, ale senność i ziewanie to też norma na tym leku.
  21. U mnie wenlafaksyna działała przede wszystkim przeciwdepresyjnie i na napęd. Lęków całkiem nie zlikwidowała ale i tak robiłem to wszystko czego się bałem. Lęki były stłumione, choć czasami lek w wyższej dawce mi jenakręcał. Fajne było to że mimo lęku ja się go nie bałem tylko go przeskakiwałem. Taki paradoks. Ktoś tu pisał o wypadaniu włosów. Mi na wenli wypadały zwłaszcza na zakolach i zrobiły się bardziej delikatne. -- 08 mar 2018, 12:13 -- Teraz mam taki problem, że zrobiłem się strasznym leniem, nie chce mi się już życia pełnymi garściami brać. Najbardziej lubię spać. Mogę śmiało stwierdzić że mam jakiś nawrót choroby, bo moje dni nie są zbyt produktywne... choć miewam jeszcze bardzo dobry nastrój i przez to nie mogę się określić czy choruję i się leczę konkretnie. -- 08 mar 2018, 12:28 -- Wenla dawała mi jeszcze coś szczególnego - odwagę i pewność siebie. Byłem na niej niesamowicie ekstrawertyczny, wiecznie rozgadany, mający błyskawiczne riposty na wszystko. Nie wiem skąd mi się to brało, ale byłem taki luzacki i nie było dla mnie rzeczy nie do zrobienia. Wszystko mogłem bez zbędnego marudzenia. Teraz tak nie mam
  22. Ja odstawiłem w końcu bo uświadomiłem sobie że nie ma pastylek szczęścia. Nie poczuję się szczęśliwy po tabletce. Leki mi pomogły wyjść z wielkiej doliny, właśnie ta wenlafaksyna której tak miałem dosyć, wyciągnęła mnie z wielkiego gówna...naprawiłem tyle ile się dało przez ten czas. Ale od samego początku nie siedziałem i nie czekałem aż tabsy zaczną działać. Zaczęły jakoś przy okazji. -- 07 mar 2018, 21:31 -- Biorę mianserynę i trazodon na noc bo mam problemy z bezsennością odkąd odstawiłem wenlę. Trittico 150 mg i miansa 30-45mg
  23. Sam nie wiem, bo lekom trzeba trochę pomóc. Jakbym pozwalał tak sobie siedzieć i gapić się wciąż w ścianę to bym tak zastygł. Raz było lepiej, raz gorzej, zależy od dnia. Leki lekami ale to nie wszystko, one mają wspomagać, ale jak wszystko będziemy od nich uzależniać to żadne nam nie pomogą.
×