
tracershy
Użytkownik-
Postów
378 -
Dołączył
Treść opublikowana przez tracershy
-
Tak tak wiem, też zdaję sobie sprawę, że być może spędzę na lekach większość życia. Ale trzeba starać się próbować, robić przerwy, nawet jeśli ma to trwać tylko kilka miesięcy. Sam jestem 3 lata na efectinie i w tej chwili nawet mi nie w głowie żeby wyjść z leków, nie chcę znów czuć się jak kupa, nawet zmniejszenie dawki nie wchodzi w grę, może w przyszłym roku...
-
wujekEgonDaCiKlapsa, jest sens w tym co piszesz. Ja na wenli jestem już 3 lata. Jest to mój pierwszy i jedyny lek przeciwdepresyjny, nie mam porównania do innych, ale faktem jest, że dał mi jakąś nadludzką moc, czasem uciążliwą i męczącą, ale przeskakiwanie własnych barier jest dla mnie pestką. Po 2,5 latach na dawce 150mg poprosiłem lekarza o zmniejszenie dawki do 75mg. Lek zaczął być za mocny. Na początku na mniejszej dawce było super, czułem się bardziej świadomy swoich uczuć i takich tam różnych przyziemnych spraw. Ale po jakimś czasie zacząłem odjeżdżać w jakąś próżnię. Po paru miesiącach czułem się już jak gówno. Teraz znów powróciłem do dawki 150mg i znów czuję się na swoim miejscu, choć nie wiem na ile to realny ja
-
A ja jestem trochę zdołowany po wczorajszej wizycie u mojego psychiatry. Można powiedzieć, że zlekceważył moje problemy. Stwierdził, że mój problem jest bardziej problemem psychologicznym a nie psychiatrycznym, bo nie mam chorej głowy i dał mi do zrozumienia jakby leki były moim kaprysem. Zupełnie zaprzeczył temu co mówił na początku leczenia. Przecież to głównie dzięki lekom wyszedłem z 10-letniego trwania w beznadziejnej, bezsensownej sytuacji, przeskoczyłem ograniczenia swojej choroby, przestałem uciekać i chować głowy w piasek. Wcześniej nie potrafiłem nawiązać absolutnie żadnego kontaktu z drugim człowiekiem, bałem się wszystkiego. Mimo 3 letniej terapii u psychologa i pełnej świadomości problemów nie potrafiłem ich przeskoczyć. Leki dodatkowo sprawiły, że fizycznie czuję się sprawniejszy. Lekarz chyba nie do końca to rozumie, dla niego funkcjonuję zbyt dobrze.
-
Ja właśnie wróciłem do dawki 150mg po półrocznym funkcjonowaniu na 75mg. Lekarz zredukował mi dawkę na moje życzenie. Po ponad 2 latach miałem wrażenie, że wenlafaksyna w dawce 150 jest dla mnie za mocna. Ale po paru miesiącach na 75mg czułem się jak kupa. Wszystko zaczęło mnie przerastać, objawy mojego neurologicznego schorzenia(MPD) zwiększyły się, nasiliła się spastyczność mimo bycia na baclofenie, moje ciało zaczęło odbierać więcej bodźców i fizycznie gorzej funkcjonowałem. Po konsultacji z moim neurologiem, psychiatra postanowił powrócić do dawki 150.
-
Najlepiej nie wczuwać się w ulotki bo co bardziej wrażliwe osoby potrafią wywołać każdy opisany w niej skutek uboczny, zwłaszcza na początku leczenia -- 21 sty 2012, 11:12 -- klaudia, moje libido też jest niskie, miewam chęć na seks, ale bardziej chodzi o szybkie rozładowanie napięcia, często jestem samowystarczalny w tej kwestii, bo raczej nie odczuwam potrzeby bliskości z drugą osobą.
-
Też uważam, że z tymi skutkami ubocznymi to przesada. Można czuć na sobie drobne różnice, ale nie będziemy dziwacznie się zachowywać, ani wyglądać. Ja po wenli mam cały czas duże źrenice tzn. na dawce 150mg, ale podobno powiększone źrenice sprawiają, że osoba wydaje się bardziej seksowna Co do libido, fakt trochę spada, ale też nie aż tak żeby nie mieć wcale ochoty. Zresztą te różne "skutki uboczne" są zauważalne tylko na początku, potem już jest normalnie. Dla mnie uciążliwe na wenli są tylko nocne pocenie i wypadanie włosów, zawsze miałem mocne i grube, a teraz są dużo delikatniejsze, ale coś za coś.
-
paweł3, nie wiem czy na całe życie, ale na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie rezygnacji z Baclofenu. Choć to już 2 lata i nie działa już tak rewelacyjnie jak na początku, różnica jest subtelna, ale zauważalna, wierzę w jego cudowną moc, choć mój neurolog twierdzi, że dawka 75mg to trochę dużo. Podobnie ma się sprawa z wenlafaksyną i mianseryną. Od 3 lat biorę Efectin i Miansec i też na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie z tych leków zrezygnować. Wenlafaksyna pobudza układ nerwowy, czuję się po niej sprawniejszy, a wcześniej mój stan psychofizyczny był do dupy. Zresztą neurolodzy konsultowali się już z moim psychiatrą i wspólnie doszli do wniosku, że takie leczenie ma sens. Wenla blokuje dopływ emocji, dzięki czemu mam większą kontrolę nad swoim schorzeniem. Uznali, że jeśli będę odbierał mniej bodźców mój stan psychiczny a co za tym idzie stan fizyczny jest o klasę lepszy. Zanim pomyślę o przeszkodach związanych z jakąś konkretną czynnością, będę już miał ją za sobą
-
Potem piszesz Tracershy ,że nadal bierzesz baclofen ,ale to dopiero wenlafaksyna dała pożądane rezultaty . Wiesz ,większość ludzi nie wie chyba jak złożonym i ciekawym (bo nie znajduję innego określenia) lekiem jest baclofen. Ba ,ma on tak wielki potencjał,że udowodniono nim,że trwale leczy z alkoholizmu!!!( Olivier Ameisen),ale ma i inne do końca niepoznane właściwości.Biorę go od roku w dawkach ok.25mg /rano i powiem Ci szczerze ,że jest niejako wyzwalaczem dla innych leków(u mnie metylofenidat).Naturalnie uspokaja(wycisza) i nie ma po nim "nerwów". W medycynie używa się go tylko do rozlużniania mięśni szkieletowych.OK. Chodzi mi jednak bardziej o jego "działania niepożadane",skutki uboczne w pozytywnym znaczeniu tego słowa.Zastanawia mnie tylko jedno ,czy równie dobrze zadziałała by na Ciebie sama wenlafaksyna jak zadzialała, bez baclofenu.No bo przecież ,uczyniła prawie rzecz "cudowną" ,aż sami lekarze byli zaskoczeni.Śmiem w to wątpić ,ale oczywiście mogę się mylić. A Ty sam jak uważasz? Z drugiej jednak strony Baclofen stosowany samodzielnie nie dawał tak dobrych efektów. Jeszcze przed leczeniem wenlafaksyną, gdy go brałem, działał przez 2-3 miesiące. Potem redukcja spastyczności była znikoma. Po roku wróciłem do niego już na wenlafaksynie i teraz choć już nie rozluźnia mi mięśni biorę go nadal. A jeśli chodzi samą wenlafaksyna, dała mi w pewnym sensie kontrolę nad własnym ciałem. Potrafię kontrolować ruchy mimowolne i fizycznie czuję się sprawniejszy. Podam przykład. Przechodząc przez ulicę moje ciało reaguje na nagły hałas mimowolnym rzutem ręki, bądź nogi, w rezultacie by znaleźć się na drugiej stronie musiałem skakać na jednej nodze. Na wenli, zanim dotrze do mnie sygnał, że coś nagłego się stało już dawno jestem na chodniku. Wenlafaksyna poprzez ograniczenie dopływu wrażeń z zewnątrz sprawiła, że lepiej kontroluję ciało i szybciej działam. Im mniej dociera do mnie wrażeń wpływających na emocje, tym lepiej funkcjonuję fizycznie.
-
Baclofen brałem kilka lat temu jeszcze przed leczeniem wenlafaksyną, ale po jakimś czasie przestał działać i został zamieniony na Sirdalud. Po baclofen ponownie sięgnąłem już w trakcie leczenia wenlafaksyną, biorę go od 2 lat w dawce 25mg razy dziennie. Co jakiś czas dawki reguluję, żeby organizm się nie przyzwyczajał, choć to trudne przy tak długim leczeniu. Zgadzam się z Tobą, że Baclofen to świetny lek nie tylko na rozluźnienie mięśni szkieletowych. Uważam, że bardzo dobrze uzupełnia się z wenlafaksyną. Już dawno zauważyłem, że wpływa również na dobry nastrój, zresztą gdzieś czytałem, że podejrzewa się baclofen o działanie przeciwdepresyjne. Jeśli zmniejszam dawkę do minimum, pogarsza się również nastrój. I choć w tej chwili baclofen nie ma już tak znaczącego wpływu przy rozluźnieniu mięśni, to jednak faktycznie jestem po nim bardziej zrelaksowany i chyba wpływa również na kojenie nerwów.
-
W jaki sposób czujesz się bardziej ludzki? Osobiście bardziej ludzko się czuję biorąc dawkę 150mg. Przy 75 kurczy się mi przestrzeń, nie umiem tego wyjaśnić, ale jest to bardzo nieprzyjemne, bardzo przeszkadza. I chyba mam jakiś poważny problem z mobilizacją i z działaniem, nie wiem co się stało ale kiedyś taka nie byłam. Dużo robiłam, dużo działałam, przy dawce 75mg miałam powrót uwiądu i niemocy. Okropne to. Ja właśnie mam teraz taki powrót niemocy i uwiądu. Od sierpnia jestem na dawce 75mg i przez pierwszy miesiąc było świetnie, poczułem się odblokowany, do mojej świadomości docierało więcej wrażeń z zewnątrz, emocji, pozbyć się tego emocjonalnego zmrożenia, no i się udało, choć przez pierwsze 2 tygodnie praktycznie nie czułem żadnej, absolutnie żadnej różnicy po zmianie dawki. Potem po miesiącu zacząłem stopniowo zjeżdżać w dół, działo się to bardzo dyskretnie, ale skutecznie. Zacząłem wycofywać się z wcześniej postawionych planów, twierdząc, że nie podołam wyzwaniom, że nie dam rady, jakoś było we mnie coraz mniej zapału, entuzjazmu, mobilizacji, siły. Funkcjonuję normalnie, wypełniam obowiązki tzn. pracuję, spotykam się ze znajomymi itd. ale już bez takiej werwy. W planach miałem jeszcze ambitne studia, ale wszystko mi się rozmyło i ograniczyłem swoje działania do minimum. Poza tym moja emocjonalność zaczęła mnie drażnić, bo mnie blokuje. Jeszcze przez 2 tygodnie będę brał tą dawkę, którą biorę, mam jeszcze 2 całe opakowania efevelonu, więc sam zwiększę dawkę do 150mg, a w lutym wizyta u lekarza. A jeśli chodzi o tą dawkę 150 i bardziej ludzkie czucie na 75 to z perspektywy czasu stwierdzam, że jednak nieporównywalnie lepiej czuję się na 150. Może i jest to trochę sztuczny, robotyczny stan, bez większych emocji, czasem czuję się jak za kratami, ale za to daje mi moc działania, jasność umysłu, pełną mobilizacje i ogólny lepszy nastrój. Tyle, że jak brałem tą dawkę 2,5 roku byłem lekko zmęczony, chyba tej wenlafaksyny było za dużo.
-
Ja również bardzo bym chciał kiedyś funkcjonować bez leków. Póki co potraktowałem chyba dawkę 75mg jako odpoczynek od tej mocniejszej dawki, żeby przez jakiś czas pobyć bardziej "ludzkim". Po takim czasie na wenlafaksynie i mianserynie człowiek tęskni za normalnością, choć nie powiem, że życie jest aż tak odrealnione. Leki jednak pozwalają patrzeć z dystansem i spokojem.
-
W celu łagodzenia objawów brałem i biorę nadal Baclofen, ale dopiero wenlafaksyna dała pożądane rezultaty. Tylko powstaje błędne koło, bo nie wiem jak długo jeszcze będę ją brał, a wiadomo, że po długim zażywaniu leków powstaje ryzyko szybszego nawrotu depresji po zaprzestaniu leczenia. Organizm może się na tyle przyzwyczaić, że potem nie poradzi sobie w samodzielnym wytwarzaniu neuroprzekaźników. Mam kumpelę, która ponad 4 lata bierze wenlę, gdy lekarz wspomniał jej o powolnym wychodzeniu z leków, przestała do niego chodzić Teraz recepty dostaje od lekarza rodzinnego, a tłumaczy się tym, że pracuje zagranicą i nie ma czasu na wizyty u psychiatry. Tyle, że jest niepijącą alkoholiczką i prawdopodobnie wpadła z deszczu pod rynnę. Uważa, że dzięki lekom może utrzymać się na powierzchni.
-
Ja jestem na wenli 3 lata i przez ten czas było różnie, miewałem lepsze i gorsze okresy, ale lek dawał mi jakieś poczucie bezpieczeństwa, też coś w stylu dziwnej nadludzkiej mocy i nienaturalnej olbrzymiej pewności siebie i zapału. Emocjonalnie byłem zmrożony, ale skupiałem się dzięki temu na realizacji różnych założonych planów co przychodziło mi z wielką lekkością. Wszystko to na dawce 150mg. Lek jednak dawał mi coś istotniejszego, coś dzięki czemu nadal się nim leczę. Od dzieciństwa choruję na neurologicznie pokręcone schorzenie, które ogranicza mnie fizycznie poprzez wzmożone napięcie mięśniowe prawej strony ciała. Przez lata ciężko było mi przeskoczyć te ograniczenia. Na wenlafaksynie wszystko się zmieniło, lekarze sami byli zaskoczeni, że nie pomagały w takim stopniu leki specjalistyczne, a pomogło lekarstwo na depresje, dzięki któremu czuję się sprawny fizycznie a objawy choroby są zmniejszone. I choć na dawce 150mg czuję się jak android, to jednak jest to niska cena za tak zjawiskowy efekt. Dlatego też po półrocznym funkcjonowaniu na dawce 75, wracam do 150, mam jednak nadzieję, że nie na długo.
-
Madzialenka, przeszukaj forum i znajdziesz odpowiednie informacje, bo nikomu tu już nie chce się któryś raz z kolei dyskutować na ten sam temat. Poza tym zadajesz pytanie w taki sposób jakbyś chciała u siebie wywołać te pogorszenie nastroju, bo "podobno" niektórzy tak mają. Bierz leki, nieważne czy Efectin czy Alventa, ważne, że wenlafaksyna i podparta lekami myśl konstruktywnie. Alventa i każdy inny zamiennik mają tą samą substancję czynną, a skoro do tego są połowę tańsze to po co przepłacać
-
A ja głupi wróciłem do Polski z Danii, gdzie uciekłem przed problemami, mogłem wieść przyzwoite życie, mając tam prawie całą rodzinę, ale jako młody chłopak pogrążony w depresji,nie potrafiący się przystosować i przezwyciężyć ograniczeń wróciłem tutaj naprawiać swoje życie. Z jednej strony dobrze się stało, zacząłem się leczyć w wieku 25 lat, choć już jako nastolatek miałem ze sobą problemy. Można powiedzieć, że przebudziłem się z letargu, z jakiejś nieokreślonej zgnilizny, którą obrastałem tyle lat. Tyle, że teraz jestem nieco rozdwojony. Kilka lat leczenia wenlą i niby jest ok, ale nadal mam poczucie, że się spóźniłem, zwłaszcza żyjąc w naszych polskich realiach.
-
Najbardziej zaskoczyło mnie w nowych cenach, że po refundacji efectin 150mg (cena-51,74) jest tylko 10 zł droższy niż dawka 75mg, w porównaniu z poprzednimi latami cena jest niska. Najdroższe pozostaną Efectin i Jarvis. Reszta leków z wenlafaksyną będzie tania jak barszcz. Np. za Efevelon 150 zapłacimy 15,23 a za 75mg 8,70. Ceny są dziwnie niskie, bo w grudniu za efevelon 75 płaciłem 19,90 -- 08 sty 2012, 13:13 -- A jeśli chodzi o Cymbaltę to jak na razie nie podlega u nas refundacji, jak ktoś chce się tymi tabsami leczyć to musi mieć raczej gruby portfel.
-
hmm szczerze to ja nawet nie wiem jaką mam diagnozę wpisaną w kartę, nigdy nie pytałem a i lekarz jedyne co powiedział na samym początku to "trzeba leczyć". Mam nadzieję, że nic się w tym roku nie zmieni. -- 07 sty 2012, 20:25 -- Ale w przypadku wenlafaksyny chyba nic się nie zmieni, krytera są takie same jak w poprzednich latach.
-
Dobra ludziska, temat zaszedł za daleko, dałem się sprowokować, a że z natury jestem czasem niewrażliwym cholerykiem a temat leków i kontrowersji z nimi związanych nie wywołuje u mnie palpitacji serca (już, kiedyś było inaczej) bezmyślnie plotę . Sam biorę zamienniki, wiadomo z kasą bywa różnie, nie zawsze stać mnie na efectin i biorę Efevelon. Cena połowę niższa a różnicy praktycznie nie widzę, więc jest ok . I już mniejsza o ten cały temat, bo nam nerwicowcom może zrobić tylko kichę w mózgu -- 07 sty 2012, 17:32 -- A właśnie jest już ktoś po wizycie u psychiatry w tym roku? jak to teraz wygląda z tą refundacją leków. Z listy leków refundowanych widzę, że efectin i kilka innych zamienników jest dużo tańsza, tylko nie wiadomo kto dostanie z literką P a kto nie.
-
Ok, skończmy tą bezsensowną dyskusje, najlepiej będzie mówić, że bierze się wenlafaksynę bez podawania nazw handlowych, bo potem od słowa do słowa robi się mały mętlik i zastanawiamy się czy dany lek jest skuteczny. Niektórzy czują różnicę, inni nie. Sam jestem skromnym dorabiającym rencistą, przez 3 lata brałem prawie wyłącznie efectin od czasu do czasu romansując z generykami. Teraz biore zamiennie efectin i efevelon, zależnie od funduszy w danym miesiącu i generalnie jestem zadowolony, różnica jest minimalna tylko przy zamianie leków, potem jest ok. Ale chciałbym na jakiś czas wrócić do dawki 150mg, bo 75 jest słabawa. -- 06 sty 2012, 19:34 -- to jest też warte przeczytania : http://www.gazetalekarska.pl/xml/oil/oil67/gazeta/numery/n2002/n200203/n20020303 -- 06 sty 2012, 19:39 -- http://kompendiumprawne.pl/2010/01/25/leki-generyczne-%E2%80%93-z-czym-to-sie-je/ -- 06 sty 2012, 19:45 -- W tym drugim artykule pisze, że różnica zawartości substancji czynnej między oryginałem a generykiem może wynosić do 20%. -- 06 sty 2012, 19:56 -- Nie twierdzę, że przy każdym zamienniku taka różnica musi być, ale nie sądzę też, że każda firma farmaceutyczna produkująca dany lek ma taką samą ilość substancji jak oryginał, zwłaszcza, że ilość zamienników wenlafaksyny zrobiła się niemal kosmiczna. I tyle.
-
Zgadza się wytwórcą jest Wyeth Medica Ireland, mam przed sobą ulotkę nową i starą. Pfizer jest importerem tego leku dopiero od roku, wcześniej wyłącznym dystrybutorem efectinu był Wyeth. Wybacz kolegą, ale piszesz zupełną nieprawdę. Lek dopuszczony jest w krajach UE pod różnymi nazwami. Zdobądź ulotkę i wszystko będziesz tam miał jasno napisane i pod jakimi nazwami występuje w każdym kraju. Efexor i Efectin to ten sam lek.
-
Efectin nie jest oryginałem. Oryginalnym preparatem zawierającym wenlafaksynę jest Effexor wprowadzony przez koncern Pfizer. To oni zsyntetyzowali ten lek. Efectin jest lekiem oryginalnym. Po prostu w poszczególnych państwach występuje pod inną nazwą handlową. Co do koncernu Pfizer, zgadza się, ten koncern jest dystrybutorem efectinu, wystarczy przeczytać ulotkę leku, gdzie jest wyszczególnione pod jakimi nazwami lek występuje w każdym kraju np. w Niemczech nazywa się Trevilor, w Belgii Venfor, w Austrii Efexor a w Polsce Efectin. Radzę dokładniej sprawdzać informacje. -- 05 sty 2012, 19:31 --