Skocz do zawartości
Nerwica.com

tracershy

Użytkownik
  • Postów

    378
  • Dołączył

Treść opublikowana przez tracershy

  1. Gdybyś np. przez rok brał tylko efectin, a potem przeszedł na zamiennik różnicę byś odczuł. Faktem jest, że żaden generyk nie ma w sobie 100% wenlafaksyny. Koleżanka gdy brała efectin w dawce 150 mg i chciała przejść na alventę musiała zwiększyć dawkę by czuć się tak samo. -- 05 sty 2012, 14:40 -- Właśnie, jest to kwestia organizmu, jednemu bardziej będzie odpowiadał generyk, drugiemu oryginał i tyle.
  2. Przepisy mówią, że leki generyczne, muszą zawierać minimum 75% substancji leku oryginalnego, więc wchodzi tu w grę też kwestia "czystości" leku. Mam ciocię farmaceutkę i kumpelę, której mąż jest psychiatrą i zdradzono mi pewne zasady. Brałem efectin i kilka generyków. Zwykle jak przechodziłem z zamiennika na efectin przez kilka dni czułem większego kopa zanim się przyzwyczaiłem, czasem różnicy nie czuć, czasem jest subtelna. Biorąc faxigen jeszcze tego samego dnia wieczorem czułem się jakby dawka była za słaba. Nie mam nic przeciwko generykom, sam je czasem biorę. Nie można mówić, że w generyku jest co innego, ale ważne są też proporcje, mało który zamiennik zawiera 100% leku oryginalnego, bo było by to mało opłacalne dla koncernów. Oczywiście znam osobę, która czuła się okropnie na efectinie twierdząc, że jest dla niej za mocny, a bardzo dobrze czuła się biorąc jarvis czy alventę. Ja osobiście z zamienników najlepiej czuję się na efevelonie. Jest też kwestia wypełniaczy, dodatków. Efectin jest lekiem najczystszym pod tym względów, ale to wcale nie oznacza, że dla każdego musi być najlepszy.
  3. Mam pewien dylemat. Cztery miesiące lekarz zmniejszył mi dawkę efectinu ze 150 na 75 mg, głównie za moją namową. Byłem zmęczony tą dawką, przytłaczał mnie androityczny stan, miałem wrażenie, że leki są za mocne. Po zmianie dawki przez półtora miesiąca było super, czułem się dobrze. Ale już od 2 miesięcy czuję się nijak, jestem zgaszony, zapał i energia się ulotniły, wszystko robię bardziej z musu niż z chęci. Miałem dozdać maturę z kilku przedmiotów, żeby dostać się na studia w przyszłym roku, ale....no właśnie, moje plany i postanowienia prysły. Stwierdziłem, że nie dam rady się przygotować i przełożyłem maturę. Zacząłem w siebie wątpić. Na dawce 150 mg wszystko przychodziło mi z taką łatwością, nawet nie myślałem by coś przekładać w edukacji, parłem przed siebie z podniesioną głową przeskakując wszystkie przeszkody, a teraz już nie mam takiej energii, motywacji i wiary, ciężko mi się określić w swoim chceniu. Być może pośpieszyłem się ze zmniejszeniem dawki. Teraz chciałbym do niej wrócić bo mam się generalnie do dupy.
  4. Madzialenka, może spróbuj zamiennika z wenlafaksyną. Efectin ma bardzo mocne działanie, zwłaszcza jeśli bierzesz dużą dawkę. Moja kumpela brała go przez 2 tygodnie, ale był dla niej za mocny i źle się czuła. Zamieniła na jarvis i było ok. Problemy z rozmazanym wzrokiem, jej spieciami w głowie, przechodzącymi w bóle minęły. -- 08 gru 2011, 21:20 -- ala1983, Od stycznia do września takie były ceny w każdej aptece w moim mieście. Przy zamawianiu w aptekach internetowych wychodziło taniej, ale tylko o pare złotych. Też płaciłem około 50 zł za 75 mg i 90 za 150, ale rok temu.
  5. W porównaniu z obecnym roku w przyszłym roku Efectin będzie prawie o połowę tańszy niż obecnie. Efectin Er 150 mg teraz bez refundacji kosztuje 153 zł (z refundacją około 130), a od stycznia będzie kosztował 95 zł (z refundacją 88 zł). W dawce 75 mg będzie kosztował 59 zł - z refundacją 50 zł. Efectin już w tym roku wypadł z listy leków refundowanych 50% przez kosmiczną ilość generyków, które tworzą się jak grzyby po deszczu i widocznie tym z góry nie opłacało się dokładać połowę do leku za 150 zł. Dlatego prawie cały rok płaciłem 130 zeta za lek.Ale już teraz za 75 mg płacę 49 zł. Jednak ktoś pomyślał i obniżył cenę bez refundacji i choć refundacja na P będzie wynosiła tylko pare złotych to i tak się opłaca, a to czy dostanę to na P to już mnie ani grzeje ani ziębi. Co prawda generyki i tak wychodzą taniej, ale jak ktoś woli efectin nie będzie musiał już tak łapać się za głowę przy jego cenie Dla mnie to niezła wiadomość, bo zaoszczędzę parę dyszek. Leczę się wenlą od 3 lat i Efectin to naprawdę bardzo solidny, konkretny lek
  6. A ja jestem mega zadowolony, że za Efectin ER 75 mg płacę teraz w promocji 49,90 i w nowym roku lek będzie miał stałe niższe ceny. To świetna wiadomość, tylko jeszcze nie wiem czy nie zmienią się zasady refundacji.
  7. TheGrengolada, też przechodziłem podobny stan do Twojego, byłem nieprzyjemnie nakręcony i wkurzony, wręcz nie panowałem nad złościa, zaczęło to być nie do zniesienia. Dziwne stany euforii, ciągły niepokój. Prawie po 3 latach na dawce 150 czułem się przesadzony i zmęczony i ta dawka wydawała mi się już za duża. Teraz od 3 miesięcy jestem na dawce 75 i jest ok, wszystko minęło i mam trochę mniejszego kopa Tylko z przyczyn finansowych musiałem na miesiąc zamienić Efectin na zamiennik (Faxigen) i dosłownie opadłem z wszelkich sił heh
  8. Zdarzało mi się pić przy Efectinie, był taki czas, że trwało to pare miesięcy, głównie piwo. Zdecydowanie źle to na mnie działało, nie dość, że szybko się upijałem to jeszcze miałem okropne poczucie winy, że przeszkadzam lekom. Na szczęście wyplątałem się z tego i mój ogólny stan psychiczny wrócił do normy. Nie polecam częstszych spotkań z alkiem przy lekach, bo to nie może się dobrze skończyć. Ale po zakończeniu leczenia alkohol już nie ma wpływu, lek przecież skończył swoje zadanie. Od 2 miesięcy jestem na dawce 75 . Przez 2 i pół roku brałem 150 i cholernie się bałem tego zmniejszenia dawki, mimo szeregu skutków ubocznych jakie powodowała u mnie ta dawka. Co mnie najbardziej zaskoczyło to fakt, że nie odczułem praktycznie żadnej różnicy po zmniejszeniu dawki. Oczywiście bóle głowy minęły, stan manii również, ale nie poczułem przypływu fali emocji jakiej się spodziewałem. Może trochę realniej spojrzałem na pewne sprawy, ale androiczne zblokowanie, wyczyszczone uczucia są nadal. Tyle, że już mi to nie przeszkadza.
  9. Być może skłonność do depresji mam w genach. Poza tym jestem mocno obciążony psychicznie przez chorobę neurologiczną i zdaję sobie sprawę, że być może mnie kiedyś znów złamie, a może nie, nie wiadomo. Ale leki swoje zrobiły, wypracowałem sobie sposób radzenia z trudnościami na wenli, choć teraz do wiosny będę na dawce 75 mg, jak to określił lekarz, podtrzymującej. Dopiero teraz się okaże jak będzie, na razie odkładam tylko jedną "kulę" -- 23 sie 2011, 22:44 -- adamo_, zgoda, jeśli depresja jest sprawą ściśle biologiczną, to wcześniej czy później będzie nawrót, ale przesadą jest tendencja gloryfikowania antydepresantów. Większość osób na forum pisze tak jakby całe dnie i noce nie miała nic innego do roboty tylko obserwowanie swoich zachowań po lekach i jak na nich wpływają.
  10. Guzik, ja też dzięki lekom znalazłem siły by jednak pozlepiać swoje życie. Przez lata nie potrafiłem się zmobilizować, wziąć w garść i skończyć liceum, które rzuciłem na rok przed maturą. Kichałem na to, że wszyscy wkoło pokładali we mnie nadzieje, wierzyli w moje możliwości. Zdecydowałem się przegrać życie, straciłem siły i przez długi czas trwałem w niebycie, nie oczekując od siebie absolutnie niczego. Sam nie wiem jak mogę określić kilka lat życia, to tak jak by go nie było, wyłączyłem się i była tylko czarna dziura. Trafiłem jednak na odpowiednich ludzi, dzięki którym znalazłem siłę by pójść do psychiatry. Wenlafaksyna uczyniła cuda, zachciało mi się zająć spapranym życiem, od którego tak uciekałem, pojawiły się wielkie plany, ambicje. Leczę się już 3 rok i przez ten czas staram się jak najmniej analizować wpływ leków,ich skutki uboczne, nie przeceniać ich możliwości, choć wiadomo to bywa trudne przy lękowych nerwicowcach Ale jak chcemy być zdrowi to powinniśmy mniej myśleć o lekach, ich działaniu na nas, pozwolić im robić swoje i bardziej skupić się na własnym działaniu i wykorzystać czas leczenia, żeby zbudować trwałe poczucie własnej wartości. Jak będziemy tak chorobliwie skupieni na tabletkach, to zawsze będziemy na nie skazani.
  11. 3 antydepresanty, niezła jazda. Leki lekami, ale tutaj sporo osób myśli, że to jakieś cudowne pigułki, które odmienią ich życie. Cudów nie ma, a lek ma być tylko dodatkiem, który ma pomóc wyregulować chemię mózgu, nad sobą trzeba pracować. Mam znajomą, która twierdzi, że przespała pół roku, bo brała nieodpowiednie leki, ale to już się chyba nazywam lekomaństwem. Mój lekarz nigdy się nade mną nie rozczulał, gdy czasem narzekałem i chciałem jakichś zmian w lekach, albo zwiększenia dawki, zawsze szybko sprowadzał mnie na ziemię. Nie można uzależniać wszystkiego od tabletki, ze swoimi nastrojami trzeba walczyć a leki mają być tylko podporą. Wiele musimy wypracować sami, bo kiedyś trzeba sobie będzie sobie dać radę bez tabsów.
  12. W każdym przypadku jest inaczej. Mi lekarz na początku mówił, że leczenie potrwa minimum pół roku, a wenlę już biorę prawie 3 lata w dawce 150. Nie można z góry założyć, że leczenie potrwa 6 miesięcy czy rok i koniec, wszystko zależy od tego w jak mocno depresyjnym stanie jesteśmy, jak długo trwają stany lękowe, zaniżony nastrój. Organizm musi się nasycić wenlafaksyną. Dziś mój lekarz zdecydował, że od jutra zmniejszam dawkę na 75. Moje napady euforii, podniecenia, stałe napięcie mięśni, bóle głowy i inne liczne objawy są oznaką, że dawka jest już za mocna i istnieje obawa wystąpienia zespołu serotoninowego. Zobaczymy jak to będzie na tej dawce, pewnie różnica będzie duża, zwłaszcza, że przez ostatnie lata bardzo przyzwyczaiłem się do własnego androizmu. -- 23 sie 2011, 12:34 -- Guzik, ja po wenli "czuję się" jak wyczyszczony z czucia, emocji. wenlafaksyna ogranicza dopływ wrażeń z otoczenia, mniej czujesz. Ja np. przy dawce 150 widzę trochę przez mgłę, trudno dokopać się do swoich emocji, nie ma mowy o czułości, wszystko po tobie spływa, smak i węch jest mniej wyostrzony. Wiadomo przy mniejszych dawkach jest normalniej, ale już 150 działa silniej blokująco. Choć to też zależy od wielu czynników, ten sam lek może trochę inaczej działać na różnych ludzi. Kurcze, post wyżej napisał mi się 2 razy na przyszłość: do kilkunastu minut post można edytować
  13. ja się pocę i w dzień i w nocy, troche mi głupio jak ciągle mam mokre koszulki a macie takie chwilowe zadyszki? jakby brakowało powietrza, a oddech jest krótki i szybki.
  14. ja jutro będę z lekarzem gadać o zmniejszeniu dawki. 2,5 roku na 150 mg efectinu, ale już od dłuższego czasu czuje się przesadzony. Napady euforii, silne podniecenie nie wiadomo czym, wysokie ciśnienie, nadaktywność (energia rozsadza mnie od środka i nie sposób jej wyrzucić), szczękościsk, bóle głowy, rozszerzone źrenice i szumy uszne. Albo lekarz zaleci mi któryś z zamienników w tej samej dawce(efectin zawsze działał na mnie mocniej), albo schodzę na 75.
  15. Sam nie wiem, w grudniu zmniejszyłem dawkę do 75. Przez pierwsze kilka dni czułem się wyśmienicie, ale potem z każdym dniem było coraz gorzej i po 3 tygodniach miałem dość tego stanu. Byłem okropnie smutny, błąkałem się jak cień bez wyrazu. Uznałem, że to jeszcze nie ten czas i wróciłem na 150. Taka zmiana spowodowała gwałtowną różnicę. Już pierwszego dnia poczułem się jak by zaaplikowano mi potężną dawkę niesamowitej energii, wrócił dystans, smutek jak zaczarowany zniknął, pojawiła się pełna mobilizacja, ale jednocześnie stałem się znowu androidem -- 15 sie 2011, 21:32 -- Martwi mnie wysoki poziom prolaktyny, możliwe, że jej nadmiar mógł spowodować efectin -- 18 sie 2011, 10:16 -- Byłem wczoraj pierwszy raz w kriokomorze, fantastyczna sprawa. Lekarz początkowo zastanawiał się czy mnie wpuścić do środka jak biorę Efectin, ale szybko doszedł do wniosku, że przy problemach depresyjnych krioterapia może wiele zdziałać. W środku było niesamowicie zimno, ale dało się wytrzymać. Po zabiegu poczułem przypływ energii i dobrego nastroju. A po 10 zabiegach ma już być mega pozytywnie. Po zabiegu wzrasta stężenie wielu hormonów i neuroprzekaźników, np. kortyzolu, endorfin,adrenaliny, noradrenaliny i testosteronu. Seria zabiegów jest dość droga. Za 10 dni jest to koszt ponad 300 zł, ale do 2 razy w roku można się dostać na NFZ. Jak mi się spodoba będę korzystać z tego częściej
  16. carlosbueno, to może być po lekach. Też mam takie masakryczne huśtawki nastrojów. Wczoraj miałem podły nastrój, miałem ochotę się schować przed całym światem. A dzisiaj mam doskonały humor, tryskam energią, prawie cały dzień spędziłem biegając po mieście, a potem kilka godzin na domowej siłowni i nadal nie czuję się zmęczony. -- 13 sie 2011, 19:51 -- A guma do żucia u mnie odpada. Mam kilka plomb a gumy je podobno wyciągają.
  17. U mnie utrzymują się te objawy cały czas, myślałem, że po jakimś czasie miną, ale praktycznie od ponad 2 lat reaguję tak samo. Są dni kiedy objawy są niezauważalne, albo ja jestem czymś tak pochłonięty, że ich nie dostrzegam. Ale praktycznie wewnętrzne napięcie, suchość w ustach, czasem szczękościsk, duże źrenice i nocne pocenie to stały element od początku leczenia.
  18. klaudia, ja 75 brałem tylko przez pierwszy miesiąc, a potem całe 2,5 roku na 150. Często mam wrażenie, że ta dawka jest już za mocna. Nawet dzisiaj po godzinie od łyknięcia tabletki byłem już cały ponapinany, jakbym naciągał się od środka, czasem mięśnie żuchwy same chodzą. Ale są to skutki uboczne, które bagatelizuję. Bardzo boję się na tą chwilę zmniejszyć dawkę, bo nigdy wcześniej nie kontrolowałem swojego życia tak jak teraz. Przede mną bardzo intensywny i pracowity rok, muszę zmobilizować siły, skupić się na nauce. Na dawce 150 moje emocje są całkowicie zmrożone, nie przeszkadzają mi w działaniu.
  19. Tylko wiesz, leki mają za zadanie odciąć nas od tych negatywnych emocji, byśmy skupili się na konstruktywnym działaniu. Ja mało myślę o moich smutkach, emocjach, leki nie pozwalają mi się na nich skupiać. Psycholog mówi, że moje narzekanie na te stłumienie oznacza, że tęsknie za własną emocjonalnością, ale co jeśli przestałbym teraz brać leki i smutek przejąłby nade mną kontrolę. Męczą mnie leki, powodują dużo uciążliwych skutków ubocznych. Wspomniane napięcie mięśni, niemal stały szczękościsk i suchość w ustach, cholerne wypadanie włosów, emocjonalny pustostan, nieczułość, ale jednocześnie dają mi poczucie bezpieczeństwa. Nigdy wcześniej nie kontrolowałem tak własnego życia jak teraz. Ja biorę 150 mg w połączeniu z mianseryną na noc, 2,5 roku. Chciałbym już zejść na 75, próbowałem i świat ma wówczas więcej barw, jest żywszy, a i ja jestem bardziej świadomy wszystkiego, ale niestety po krótkim czasie znowu wracałem do 150. Nie wiem więc kiedy przyjdzie odpowiedni czas. Próbowałem też zamienników, gdy byłem zmęczony mocą Efectinu.
  20. Ja odczuwam to napiecie przy Effexor RX i Ireven to wenlafaksyna wlasnie. Nie lubie tego, medytuje, cwicze joge i jestem dosc swiadoma swojego ciala. Staram sie niepotrzebnie nie napinac. A teraz wszystko ponapinane nawet w stanie spoczynku Chyba musze zrobic liste pytan do lekarza. Masz rację, to nie jest przyjemne uczucie. Odczuwasz również coś w rodzaju wewnętrznego niepokoju? Niby czuję się dobrze, jestem spokojny, mam dobry nastrój, ale jest też taki nieuzasadniony niepokój, który sprawia, że czuję się wewnętrznie spięty. Jakbym miał w sobie nadmiar energii, która nie potrafi ze mnie ulecieć. Napady euforii, podniecenia nie wiadomo czym i równoczesny smutek, niemoc. Ten smutek jest na tyle stłumiony, że choć chciałbym go przez chwilę poczuć i zastanowić się co z nim zrobić, jest poza zasięgiem mojej woli. Jestem w tym wszystkim pusty i bardzo sztucznie optymistyczny. -- 12 sie 2011, 13:45 -- Out of the blue, na jakiej dawce jesteś?
  21. Wracając jeszcze do tego napięcia mięśni przy Efectinie, odczuwa ktoś jeszcze spięcie mięśni na wenlafaksynie? Tak jak zauważyła Out of the blue ciało jest ponapinane gdy się na nim skupić. To napięcie jest praktycznie cały czas, do tego dochodzi jeszcze szczękościsk, suchość w ustach. Normalnie staram się na to nie zwracać uwagi, ale taki objaw nie występował na generykach typu alventa czy velaxin, a jeśli już były odczuwalne jakieś napięcia to dużo słabsze. Zamierzam dokładnie wypytać o to lekarza przy najbliższej wizycie.
  22. Okazało się, że gorszy nastrój prawdopodobnie nie ma nic wspólnego z efectinem. Przyczyną najprawdopodobniej jest wysoki poziom hormonu przysadki mózgowej, prolaktyny. Jeszcze przed leczeniem miałem problemy ze skaczącą w górę prolaktyną. Gdy powiedziałem o tym lekarzowi od razu wysłał mnie na badanie krwi i do endokrynologa. No i okazało się, że mam prolaktyny za dużo. Norma u faceta to do 14 ng/ml a ja mam aż 23 . Drażliwość i gorszy, depresyjny nastrój są prawdopodobnie wynikiem tej nadwyżki prolaktyny. Długo utrzymujący się wysoki poziom prolaktyny powoduje w rezultacie obniżenie poziomu testosteronu, więc trzeba się za to brać. -- 10 sie 2011, 15:39 -- jak to jest z tym alkoholem? Czasem mi sie zdarzy jakis drink czy lampka wina. Też miewam takie dwa sprzeczne stany. Euforia i przygnębienie równocześnie. Z czasem te stany będą mniej uciążliwe, przyzwyczaisz się. Wenlafaksyna nie pozwala się zagłębić w w swoich smutkach, tracisz wgląd do emocji i na chłodno oceniasz, analizujesz, jakby te doły nie do końca dotyczyły Ciebie. A stan pobudzenia i takiej "niby" radości, faktycznie jest jakiś sztuczny i denerwujący. Napięcie mięśni też jest dość wyraźne. Ja jeszcze mam spastyczne mięśnie prawej części ciała, czyli mięśnie napinają się mimowolnie. Po Efectinie mięśnie wydają się bardziej spięte, ale to też jest kwestia przyzwyczajenia. A wypadanie włosów to norma. Nie pomogły mi żadne cudowne tabletki, ampułki, szampony. Włosy wypadają i chyba będą wypadać dopóki będę brał leki. Alkohol zdarzało mi się pić na jakiś urodzinach czy sylwestrach. Zresztą lekarz mi kiedyś powiedział, że nic mi się nie stanie od jednego piwa od czasu do czasu, ale gdybym chciał wypić wódkę, musiałbym w ten dzień zrezygnować z leków. -- 10 sie 2011, 16:10 -- Ha! Gdybyśmy spisywali swoje sny ze szczegółami, z pewnością książki byłyby bestsellerami
×