Witam wszystkich
Jestem tu nowicjuszem. Forum wydało mi się całkiem ciekawe, dlatego postanowiłem tu dołączyć i wymieniać się najróżniejszymi wrażeniami. Efectin biorę już od ponad roku, prawie od początku w dawce 150 mg i muszę przyznać, że lek ten zdziałał cuda w połączeniu z psychoterapią. Jednak powody dla których zdecydowałem się na farmakologiczne leczenie są pewnie nieco inne niż większości. Choruję na móżgowe porażenie dziecęce ( ha! nazwa bardzo surowa) i jestem praktycznie sprawny fizycznie, dokucza mi jedynie spora spastyczność w prawej ręce i nodze, ale choroba ma na mnie bardzo silny wpływ emocjonalnie. Do tego powiązane z nią jest ADHD. Jest we mnie duża nadwrażliwość, ciało reaguje np. na hałas, dotyk, nawet wzrok, wszystko to jest bardzo silnie powiązane z emocjami. Im większe odczuwam emocje( nieważne czy pozytywne czy negatywne) tym bardziej mnie to obciąża. Zacząłem więc wycofywać się z normalnego życia, gromadziło się we mnie mnóstwo lęków i tak przez kilka lat chodowałem je w sobie, byłem pół żywy, pół martwy, uciekałem przed wyzwaniami, przed wszystkim co powodowało jakkolwiek skrajności emocjonalne. W końcu mocno się zapętliłem w moim nie życiu i wpędziłem się w ostrą depresję, przestałem spać, podświadomie chciałem potwierdzić w każdej sytuacji własną bezużyteczność i nieudolność. Jednocześnie brałem udział w psychoterapii, ale nie potrafiła ona ponaciągać na właściwe tory mojego życia. W końcu moja psycholog widząc moje zmęczenie, zaproponowała mi wizytę u psychiatry. Wybór padł na efectin, który okazał się trafiony. Bardzo szybko nabrałem pewności siebie, większej motywacji, stałem się nastawiony na działanie, na prostowanie mocno pokręconego i szarego życia. Poszedłem do szkoły, której wcześniej nie udało mi się skończyć, mimo podejmowanych prób życia w "normalności". Dziś planuję studia psychologii klinicznej i rehabilitacji, zacząłem o siebie dbać. Lek dał mi coś bardzo cennego. Większość uważa znieczulicę jaką powoduje efectin za coś niefajnego. Znieczulenie emocjonalne w moim przypadku okazało się kluczem do normalnego życia. Wenlafaksyna blokuje wszelkie skrajności emocjonalne, które powodowały u mnie pogorszenie nie tylko stanu psychicznego, ale przede wszystkim fizycznego. Dzięki temu, że do moich zmysłów dociera mniej wrażeń, potrafię normalniej funkcjonować. Im mniej jest we mnie emocji tym bardziej jestem odporny na własną niepełnosprawność. Prawdopodobnie będę brał ten lek już cały czas, choć będę próbował funkcjonować również bez niego, ale przez to, że nie panuję nad tym jak emocje wpływają na moje "bycie" i jak bardzo ograniczają ogólne funcjonowanie, prawdopodobnie obok rehabilitacji będą stałym elementem mojego leczenia. Dodam jeszcze, że przez 2 miesiące brałem też alvente i mimo tego, że to też wenlafaksyna, kompletnie na mnie nie działała. Alventa nie miała na mnie zupełnie działania aktywizującego, a efectin w mgnieniu oka stawiał mnie na nogi. Oczywiście nie jest bez wad, bo przecież takie funkcjonowanie na lekach nie jest naturalne, ale czasem nie ma innego wyjścia....