Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lubomir

Użytkownik
  • Postów

    160
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lubomir

  1. Lubomir

    zadajesz pytanie

    Chyba tak ale nie pamiętam. Wiem tylko, że potem po ukąszeniu tego czegoś wielkiego pół nocy latem mnie bolała noga jak diabli. Dokąd najczęściej wyjeżdżasz latem?
  2. Oni wcale nie są lepsi od ciebie. Po prostu to TY czujesz się gorszy od nich! :'> To nie jest tak, że ktoś jest lepszy bo ma np więcej kasy od ciebie, ma jakieś szczególne zdolności. Pomyśl, że ty możesz mieć inne uzdolnienia, których jakiś omnibus nie posiada i może nigdy tego się nie nauczy. Każdy z nas jest inny i w pewnym sensie niepowtarzalny, co stanowi już wartość samą w sobie. Ja np nigdy nie byłem zbyt dobry z dziedzin ścisłych (matematyka, itp) jednak nie załamując się tym starałem się w życiu rozwijać inne zainteresowania, które po pewnym czasie przekuły się na pożyteczną a czasem dochodową wartość.
  3. Myślę, że chyba w dużej mierze od nas samych zależy, czy chcemy czuć się szczęśliwi. Jestem jednak w stanie zrozumieć, że jakiś bagaż traumatycznych wydarzeń z przeszłości blokuje nas, powoduje, że kręcimy się w miejscu. Dla mnie pewnych klika sytuacji życiowych jest na drodze takimi kałużami, które wolałbym ominąć. Jednak idąc daną drogą widzę, że nie przejdę dalej jak nie wdepnę w tą płytką lub głębszą kałużę (odczuć, obaw i lęków). Nie raz, nie dwa w życiu zawracałem z obranej drogi życiowej bo dana kałuża była dla mnie nie do przejścia. Jednakże za którymś razem jednak z uporem ją przemierzałem przechodząc na drugi jej brzeg i z dumą krocząc dalej. Pewien bagaż doświadczeń, który noszę, nikt nie jest w stanie ze mnie ich zdjąć ani wymazać jakimś urządzeniem jak w filmie "Men in black" Noszę ze sobą co mnie dręczy, jednak staram się aby nie przeszkadzało mi to w życiu codziennym (co nie zawsze jest łatwe). Wiem również, że żaden terapeuta nie jest w stanie mnie pchnąć dalej aniżeli sam jestem w stanie w danym momencie życia. Jeśli samemu nie przełamuję pewnych fobii czy oporów to nie ma terapeuty, który byłby w stanie to zmienić (reakcje lękowe na pewne sytuacje i zdarzenia). Ja już się może powtórzę ale często konfrontacja swoich doświadczeń z innymi uczestnikami forum pozwala postawić mi mój problem w innym świetle (troszkę go oddemonizować). Często to niweluje poczucie osamotnienia z problemem i powoduje, że człowiek nabiera większej pewności siebie. Co do tych punktów wymienionych stronę wcześniej to być może i coś by się znalazło w mojej rodzinie ale nigdy w ten sposób tego nie rozpatrywałem. Nie wspominam i nie rozpamiętuję przeszłości. Nie wracam myślami wstecz do sytuacji, które wywoływały kiedyś u mnie lęk. Tego typu przeżycia (tak jak i pewnie na terapii) wywołują u mnie dziwny stan melancholii umysłu czego w zasadzie nie lubię i co mnie rozwala mentalnie. Nie pozwalam sobie na to. Zasadniczo wyznaczanie celów i usilna ich realizacja to jest to co mnie trzyma w ryzach i pcha do przodu. Czasem daję sobie troszkę luzu bo nie jestem robotem.
  4. Lubomir

    czego aktualnie słuchasz?

    Mnie naszło na tego typu muzę w letniej porze. Zespół napewno wszyscy kojarzą ale najbardziej zrobił na mnie wrażenie tercet ze Scooterem. [videoyoutube=1PrFB1eLJUg][/videoyoutube] [Dodane po edycji:] A z nowszej muzy jednego z nich trafiłem coś takiego. [videoyoutube=h6jkM06nit4][/videoyoutube]
  5. A dziś nasze forum o mało nie było odpowiedzialne za spalenie czajnika. Nastawiłem go ale nie założyłem gwizdka. Ja tu siedzę i słyszę, że coś syczy obok aż mnie olśniło, że przecież z kwadrans temu prawie nastawiłem wodę na kawę. Czajnik na szczęście jeszcze się nie spalił ale w kuchni już było nieźle zaparowane.
  6. Lubomir

    Wkurza mnie:

    Nic mi się nie chcę ! Nawet wstać z łóżka, help me... To mam dzisiaj podobnie jak ty. Być może jest po prostu za gorąco jak dla mnie. Wieczorkiem jak się ochłodzi będę musiał nadgonić parę spraw. (w tym pomyć naczynia w kuchni). Ale narazie pierd...Obejrzę coś (z resztą niedawno jestem po obiedzie więc lekko osłabłem).
  7. Rober6666 To tak samo ja mam podobne miejsca. Jedno niedaleko mojego miasta nad zalewem a inne też niedaleko w leśnych rewirach za miastem. Jak mi jest szczególnie źle to tam jadę sam rowerem z MP3-ką. Czasowo pomaga bo powrocie lepszy humor na 2 dni mi powraca (zwłąszcza latem jak teraz )Esprit to zdjęcie z kotem jest bezbłędne. Niech się maluch dobrze chowa.
  8. Ja w takie upały to w domu (do tego w bloku) to uczyć się nie mogę ani nic czytać bo zwyczajnie nie wiem co czytam - tak mi gorąco Wychodzę wtedy na balkon na leżak. Dziś muszę ogarnąć lekturę na temat założenia własnej, odrębnej działalaności gospodarczej. Co z tego wyniknie to nie wiadomo? Muszę to bardzo dobrze przemyśleć i przegłówkować czy mi się opłaci i czy warto starać się o dotację, jeśli mi jej w ogóle udzielą bo coś słyszałem, że już kasa się kończy jak to u nas w kraju w połowie roku? Ja tego naszego państwa nie rozumiem czasem. Politycy tak górnolotnie opowiadają w TV o ułatwieniach, o promocji przedsiębiorczości wśród młodych ludzi a jak przychodzi co do czego to tylko kłody pod nogi. Już w ogóle dla mnie śmiechem na sali jest "ich" (polityków) tzw. "jedno okienko" (w ramach otwierania działalności). Bubel marketingowo-polityczny jak nic. Ja najczęściej sam znajduję w sobie motywację, wyznaczam cele w życiu. Nie wszystkie udaje mi się realizować ale staram się tym nie przejmować. Ostatnie kilka lat muszę zaliczyć dość trudnych ale jakoś pcha się życie do przodu, nawet obchodzi się bez terapii. Nauczyłem się po prostu żyć z tym co mnie boli i tyle. Na większe doły coś sobie łykam przejściowo i jakoś leci. Terapeuta nie jest w stanie z kogoś zrobić nagle człowieka sukcesu. Coś co nam się nie raz przypląta w życiu nosimy to często ze sobą do końca życia. Już sam fakt na to wskazuje jak niektórzy z was opowiadają o wieloletniej terapii, która daje i tak połowiczny efekt i ogólnie tylko taki stan przywrócenia czasowego do pionu. Potem wystarczy jakieś większe potknięcie (utrata pracy, śmierć lub odejście bliskiej osoby) i znowu pikujesz w dół jak "Supermarine Spitfire ". Gdzieś chyba przy temacie depresji czytałem, że są pewne typy osobowości depresyjne, których nie da się uleczyć żadną tabletką ani żadną terapią. Gdyby było inaczej to psychiatrzy i psychoterapeuci zgarnialiby coroczne nagrody Nobla całymi workami.
  9. Sęk w tym, że ta "czarna dziura" przychodzi sobie kiedy chce. Dziś piękny, słoneczny dzień a ja się czuję jak wypluty i nic mi się nie chce i ogólnie jakoś jestem rozbity a jeszcze muszę dziś tyle spraw załatwić. Najchętniej bym się zadekował na leżaku i tak przeleżał do wieczora. Brakuje mi morzaaaa Wyjście z nerwicy jest dość trudne jeśli nie niemożliwe. I niekiedy lekarze dają świetne rady jak w tym kawale. - Panie doktorze, strasznie się denerwuję i nie wiem co na to poradzić - Niech Pan/i dużo spaceruje i zażywa jak najwięcej ruchu p na rowerze - Ależ Panie doktorze ja właśnie jestem listonoszem i bardzo dużo spaceruję lub jeżdżę na rowerze. I tak to właśnie jest. Tabletki i owszem niwelują jakoś te najgorsze objawy nerwicowe ale raczej ciężko nie raz przez lata wyplenić tego sedno. Musiałby człowiek nie raz wyprowadzić się chyba do innego kraju albo inny kontynent (dla mnie może Cypr albo Majorka?) To nie jest wszystko takie proste. Z depresją sprawa przedstawia się jeszcze bardziej skomplikowanie. Przy czym najgorsze zjawisko jakie obserwuję to jest fakt, iż właśnie osoby cierpiące na podobne zaburzenia wyrzucane są przez społeczeństwo na margines. Ile np ja się nasłuchałem w TV o pomocy zawodowej dla osób niepełnosprawnych, itp a jednak widać , że np przez pracodawców takie osoby są dość oględnie traktowane. Akurat znam koleżankę, której ten problem dotyczy. I to jest tak, ze może by swoją nerwicę czy depresję bardziej przezwyciężała gdyby miała okazję wychodzić na dłużej z domu a tak się tylko w tym pogłębia.Więc tak to jest z wychodzeniem z nerwicy/depresji.
  10. No mnie kleszcze już ugryzł parę razy w życiu ale całe szczęście do tej pory na nic nie zachorowałem. No od młodych lat do tego wieku to już bym raczej coś odczuł ale rzeczywiście nie można lekceważyć żadnych tego typu ukąszeń bo można być uczulonym nawet o tym nie wiedząc.
  11. Ps Podczas wypoczynku nie zapomniałem o tragedii wielu ludzi na południu Polski i na dobry początek wysłałem parę SMS a nasza gmina już wysłała naszych strażaków ze sprzętem oraz zorganizowała zbiórkę pieniężną i materialną, które to dary trafią do jednej z gmin na południu Polski.
  12. A ja wczoraj późno w nocy wróciłem ze Świnoujścia od piątku. Nawet było bardzo fajnie, zwłaszcza nie mogłem się napatrzyć na fale morza i tego typu klimaty. Płeć piękna się już trochę rozebrała bo słoneczko przygrzało. Piękne żaglówki, łodzie motorowe, rozłożyła się jakaś firma od skite-surfingu. Popołudniami kapele latynoskie na deptaku Przez 2-3 dni to był trochę bajkowy świat. Jednak już czuję, jak wraca szara rzeczywistość a depresja z nerwicą już mnie tu witają z orkiestrą. Chyba tam wracam skąd przyjechałem, jakieś zajęcie sobie znajdę i już. A do tego zapomniałem o wizycie u dentystki na 13 a na dobrą sprawę to ja nie miałem dziś do tego głowy, po wekendzie życie ruszyło z kopyta ze zdwojoną siłą i prędkością. Zadzwoniłem i przeprosoiłem panią dentystkę za swoją absencję. Wybiorę się kiedy indziej ale nie w PONIEDZIAŁEK no i to po dłuuugiim wekendzie kiedy tyle spraw się nazbierało do załatwienia. Jutro za to wybieram się do innej dentystki z innym nieskończonym jeszcze zębem. (kanałówka- da mi znowu ostro popalić ). A na dodatek wracam a panowie ze spółdzielni robią kompletną DEMOLKĘ klatek schodowych (a hałasują, że szoook ) bo je remontują. Tylu kiboli się nudzi na mieście w wekendy a oni tam tymi młotami się męczą żeby te szyby wybijać i blachy roździerać pilarkami.
  13. Jeśli podejmiesz leczenie, to zajmę się tym Wiem, ze wątek już dawno wymarły sprzed kilku miesięcy ale mnie ten tekst rozwalił dokumentnie. Sam przyznam, że argumenty motywacyjne kolegi dorównują najlepszym mowom adwokackim z filmowych sal sądowych. Mnie prawie też przekonało to do takich profilaktycznych wizyt u terapuety (aby omawiać swoje problemy i rozterki) jednak ja podtrzymam to co mówiłem do tej pory. W najgorszych momentach swojego życia kiedy czułem się całkiem osamotniony dawałem radę całkiem samemu (gdy czułem się nierozumiany nawet prez rodzinę )więc myślę, że tym bardziej teraz kiedy czuję, ze wychodzę na prostą tym bardziej dałbym sobie radę bez terapeutów. Grono życzliwych osób daje mi obecnie poczucie sensu i spelnienia i widoki na lepsze jutro. Nie jest łatwo z nawracającą depresją i nerwicą, jednakże wyznaczanie sobie nowych celów daje mi poczucie lepszej wartości. Nie chodzi o to żeby realizując te cele gonić kroliczka ale o to żeby naprawdę w tym odczuć sens tego. A zeby odczuć sens tego trzeba mieć motywację. Ja ją znajduję odbijając swoje życie w lustrze znajomych i rodziny. Nadawanie sensu najmniejszym czynnościom swojego życia dodaje myślę naszemu zyciu wartości. (umycie się, zjedzenie, czytanie, praca, spacer). Jeśli ocenimy swoje zycie z cudzej perspektywy może się okazać, ze nie jest ono wcale takie złe. No to ja też wygłosiłem mowę motywacyjną. Myślę, że każdy sam czuje w pewnym momencie gdzie kończy się choroba a gdzie zaczyna wygodnictwo. Granica jednak jest bardzo płynna. Dlatego potrzebne są właśnie motywacje do działania, jakies plany na życie, czasem nacisk i presja drugiej osoby. Wtedy człowiek czuje, że to co robi ma jakiś sens i dając mu to satysfakcję nie musi uciekać czy pozostawać w chorobie. Natomiast jeśłi czujemy, że choroba powoli zaczyna być wymówką to trzeba z tym walczyć i szukać motywacji. No napewno pewna skłonność do smutków i melancholii nie sprzyja całkowitemu wyleczeniu, jednak wiem z doświadczenia, że przy braniu leków i odrobinie motywacji można w miarę normalnie funkcjonować a nawet odnosić pewne sukcesy w życiu. Wiem, ze nie każdy ma tak mocno silną wolę jak ja aby zmagać się z przeciwnościami ale doswiadczyłem w życiu już wielu nieprzyjemnych a czasem wstrząsających rzeczy a mimo to jakoś staram się wierzyć w lepsze jutro co dodaje mi tam jakiejś siły do działania.
  14. Ja wyraziłem tylko swoje zdanie. Obyś, obyś tylko miała rację. Jednak z opisu nie wygląda to tak różowo. Ja bym raczej z nim nie gadał a czy warto decyzje niech podejmie sama zainteresowana. Pozdrawiam.
  15. I fajnie i tak trzymać. Powodzenia, oby tak dalej. Studia, ważna rzecz.
  16. A ja Już też chyba 3 raz z rzędu nie pojechałem do Szczecina w podobnej sprawie. Ogólnie to już nawet nie wiem czy chcę tam jechać. Cudów tam się nie spodziewam. Tylko chyba my sami jesteśmy w stanie pokonywać własne trudności i słabości. Ja je narazie przełamuję bez pomocy terapeuty. W sumie podobny efekt terapeutyczny dają mi rozmowy z serdecznymi ludźmi z forum. No ale powiedzmy, że nie jestem jakoś uprzedzony. Raz może pojadę, jak mi się nie spodoba albo uznam, że nie przyda mi się nic poza tym co jestem w stanie sam robić i sam realizować, to dam sobie spokój. Wy tu różnie w sumie piszecie, jednym pomaga, inni zmieniają kilka razy tych terapeutów, trzecim wcale nie pomaga. Dla mnie być może zdałyby się jeszcze jakieś wasze pastylki na czas dołków a tak to nie wiem czy coś więcej? Magda jeśli ci się zechce tam w ogóle jeszcze jechać to ewentualnie się jakoś zgadamy po niedzieli. Narazie wyjeżdżam "w siną dal, w siną dal, to dla kochasia, który odszedł w siną dal". Do poniedziałku.
  17. To tak chyba nikt nie lubi wywracać całego swojego życia do góry nogami. Ja również nie lubię przeprowadzek. A właściwie jedna poważna może mnie czekać po wakacjach. Może jeszcze mebli ogólnie nie ma tak dużo ale ile gratów człowiek nazbiera przez lata, że się w głowie nie mieści. Po co nam to wszystko? Połowa tych gratów leży sobie i tylko dekoruje mieszkanie. Kiedyś człowiek naznosił do domu, nakupował myśląc a przyda się. A potem wynoś to jak za karę. Na dobrą sprawę to dzisiaj nadał by mi się tylko lapek, Kino domowe, TV, kanapa i jedna szafka na ciuchy oraz parę książek ekonomicznych i innych oraz jakieś tam lepsze wydawnictwa (encyklopedie, krajobrazy, itp). A reszta po co mi, fiuuu z tym do komisu. A mój dzień w sumie OK narazie. Muszę wcześniej się zabrać za pakowanie bo po południu wyjeżdżam na wekend do Świnoujścia, gdzie mnie rodzice zaprosili. Nie mam w sumie lepszych planów na wekend więc jadę A od poniedziałku "odnowa polska ludowa". Ale to od poniedziałku, teraz wekend za pasem, potem będę się dalej martwił.
  18. Tak, w wannie trzeba być bardzo ostrożnym. W ogóle jakie tu tematy dzisiaj. Dziewczyny za dziewczynami tęsknią i w ogóle. Magda to ja nie wiedziałem, że można mieć i chłopaka i dziewczynę jednocześnie. Znaczy ja bym tak nie praktykował. Mówię wam to nie są takie gadki na forum. Co sobie o nas ludzie pomyślą? Takie poważne forum w sumie a tu co??
  19. Oj Magda, Magda. Potrafisz komuś poprawić nastrój o 180 st. Dajcie sie chłopakowi spokojnie wykąpać a was dziewczyny niech tak nie ponosi wyobraźnia kto jak w wannie wygląda i co robi. A generalnie to są temaciki na czata a nie na bądź co bądź poważne forum i poważne sprawy. Ale OK, pożartować czasem można a nie tylko się zamartwiać choć wierzę, że nie wszystkim na forum jest czasem do śmiechu.
  20. Masaż albo cykliczne obroty głową we wszystkie strony, być może ciepła kąpiel pomoże?
  21. Ja dzisiaj czuję się niespecjalnie. Raz, że pogoda a dwa wstałem chyba lewą nogą. Wszystko mnie drażni, nic mi się nie chce prawie ale no niestety działać trzeba, jedynie co to ulubiona muzyka i dobra kawka ratuje mój humor. Za to ostatnie kilka dni byłem pełen energii i zapału. Wczoraj na Dzień Mamy kupiłem kwiatka ale po drodze w biurze telewizji kablowej oddałem go pewnej sympatycznej dziewczynie a potem wróciłem się kupić drugiego kwiatka już dla mamy. A ta dziewczyna wcześniej: "Och, dziękuję, nie trzeba było". Miałem dobry humor i w sumie śmiesznie wyszło. To był impuls trochę. Tak się patrzyła na tego mojego kwiatka no to jej dałem z najlepszymi życzeniami. Być może nawet jest mamą, tego to nie wiem bo jej nie znam. Ogólnie to zauważyłem, że mam jakoś tak cyklicznie - kilka dni dobrych, owocnych i zaangażowanych a kilka z kolei takich do dupy kiedy nic mi się nie chce i wszystko przychodzi z większym trudem. Znaczy robię swoje ale wtedy raczej nie tryskam energią. I to nie zależy tez wcale od pogody. Potrafię mieć doła w piękny, słoneczny dzień a SUPER nastrój w pochmurny i deszczowy dzień. A co ciekawe częściej mam lepszy humor w te deszczowe dni. (dziś to wyjątek) ale z biegiem dnia nastrój mi się poprawia, rano czułem się z deko rozbity, zazwyczaj tak jest ale tym razem może to wina 2 szampanów z uroczystej kolacji rodzinnej podczas Dnia Mamy. Pozdrowionka. Ps Chodzę ostatnio do pewnej sympatycznej, młodej Pani doktor stomatolog. Po raz pierwszy w życiu nie bałem się leczenia zęba, które było nawet "przyjemnością" w towarzystwie sympatycznej Pani doktor, która na dodatek okazała się córką znajomych moich rodziców. Może jakieś zniżki dostanę?
  22. Dokładnie. Dość oklepany zwrot. Ja sam tak gadam ludziom choć wiem, że to takie pocieszenie na wyrost. Jednak może rzeczywiście jemu los tak się odmieni. Z tym że samo to się tak w życiu nic nie odmienia jakoś. Szczęściu czasem trzeba dopomóc (jeśli chodzi o te sprawy). Nie ma ogólnie na to recepty. Ps Tak przy okazji muszę dodać, że miałem już nie czytać za dużo postów problematycznych z tego forum bo potęgują czasem u mnie doła. Jednak czasem lubię tu wpadać na stronkę i coś tam zawsze poczytam niechcący (czasem doradzę).
  23. Zła rada moim zdaniem. Ja bym w ogóle już z nim na ten temat nie rozmawiał. Moim zdaniem skończy się to kolejnym jego krzykiem i awanturą. Na twoje argumenty może odpowiedzieć krzykiem i inwektywami. Odradzam dlatego. Często tacy ludzie są nieobliczalni. Jedynym rozwiązaniem jest jednak szybka izolacja twoja i mamy i rodzeństwa od toksycznego ojca. Nie będzie to niestety łatwe. Często się dzieje tak, ze sądy rodzinne w tej sprawie są bezradne. Być może rzeczywiście na tej niebieskiej linii fachowcy podpowiedzą jakieś sensowne rozwiązanie co zrobić teraz z takim "ojcem". Jego zapewne z domu wyrzucić się nie da więc faktycznie sytuacja przez pewien czas zapewne będzie dość patowa. Być może jakaś organizacja pozarządowa dysponuje jakimiś lokalami zastępczymi na pewien czas?
  24. Lubomir

    Wasze ulubione horrory!!!:)

    Oj tak, to był świetny serial. Późniejsze sezony bez Muldera oraz ostatni remake tego serialu w filmie to już nie to samo. Jednak rzeczywiście serial wspominam bardzo miło. Dodam do tego, że większość wymienionych przez was horrorów oglądałem. Do niektórych z nich czasem wracam.
  25. Lubomir

    Rzeczywistość

    To jest bardzo rzeczowe podsumowanie tego tematu. Jeszcze się taki nie narodził co by wszystkim dogodził. Osobiście nie będę przepraszał kogoś za to, że jestem taki a nie inny. Jeśli się komuś nie podobam, cóż - jego problem. I takie myślenie staram się w sobie kształtować choć nie jest to łatwe bo zasadniczo nie lubię mieć wrogów ani niesnasek z kimkolwiek. No niestety często mimo szczerych chęci nie da się czasem tego uniknąć w życiu bo każdy z nas jest inny, ma inny temperament oraz czasem gorszy dzień.
×