wróciłam... podjechałam samochodem trochę dalej do delikatesów, żeby nie musieć w małym sklepiku kupować,m gdzie trzeba o wszystko prosić ekspedientkę.
serducho dawało czadu, zimne poty mnie oblewały i ujęła mnie rozmowa pary w średnim wieku o kupowaniu zapachowych chusteczek.... (czy kupić zapachowe i jakie).
oczywiście wyszłam na łosia, bo jak wkładałam zakupy do bagażnika, to się okazało, że mam tam zgrzewkę wody..... łot skleroza.
ale przyjemnie chłodno było, otworzyłam okno w samochodzie i wdychałam ślunskie powietrze
Balbina^^, to może być nerwica, jak najbardziej. ja mam częste zawroty głowy.
-asia-, bywam w Warszawie służbowo, to może się kiedyś spikniemy trzymam kciuki za pozytywne efekty zmian :*