-
Postów
12 850 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korba
-
Basiu, ja właśnie ryczę, bo mi się ubzdurało, że chcę do taty.... 34-letnia idiotka.
-
Nasze rodziny. Według powszechnie panującego wśród nas przekonania to właśnie z ich powodu znalazłyśmy się w tym miejscu. Jednak w naszym codziennym, szpitalnym życiu, rodziny były całkowicie nieobecne. Zastanawiałyśmy się: czy i my byłyśmy tak samo nieobecne w ich codzienności? Czubek trochę przypomina osobę obarczoną obowiązkiem pełnienia roli reprezentacyjnej. Często szalona jest cała rodzina, ale ponieważ cała rodzina nie może iść do szpitala, wyznacza się na wariata jedną osobę, reprezentanta, który zostaje hospitalizowany. Potem, w zależności od tego, jak miewa się reszta rodziny, osoba ta albo jest trzymana na oddziale, albo wyciągana z powrotem do domu. W obu przypadkach rodzina stara się udowodnić coś na temat swego” stanu zdrowia psychicznego. Większość rodzin starała się dowieść jednej, tej samej tezy: my nie jesteśmy stuknięci, to nasz reprezentant jest stuknięty. Susanna Kaysen
-
paradoksy, Basiuniu kochana, nie rób tego... Pamiętasz, co mi wczoraj mówiłaś - że nie chcesz zaprzepaścić tego czasu spędzonego na oddziale. Pomyśl może o zwolnieniu lekarskim. Na dłuższą metę cykl terapia-praca-terapia-praca może być wycieńczający.
-
PhilosophyOfLife, jestem już 4 tydzień na L4 - przez ostatnie noce bardzo źle sypiam.
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
Korba odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
Nie mam w zwyczaju wierzyć w teorie spiskowe.... -
chojrakowa, na pewno się zamartwię w niedziele wieczorem
-
Jak dobrze, jak dobrze, że nie muszę iść do pracy....... Jestem w jakimś całkiem innym świecie. Wczoraj byłam u reumatologa i lekarza rodzinnego. Dostałam znowu mnóstwo skierowań na badania krwi, m.in. dla wykluczenia boreliozy i jakichś tam wirusów, a także na rtg płuc oraz usg jamy brzusznej. Poza tym reumatolog kazał mi przynieść zaświadczenia od gina i stomatologa, że od ich strony jest ze mną oki. Jak to się wszystko ma do uporczywych bóli kości i stawów to nie wiem... Najbardziej kocham moją rodzinną lekarkę, która nawet przeczytała moją diagnozę psychiatryczą i wysłuchała o kłótni z siostrą, a na końcu powiedziała - wiem, że za dużo się tego nagromadziło, ale wyjdziemy z tego. Uwielbiam jak tak mówi. Nie mam siły wstawać. Noc nieprzespana, bolą mnie kosci. Dzwonili do mnie z pracy, a rozmowa o tematach służbowych była dla mnie jak rozmowa o życiu na księżycu..... Jak ja wrócę do tego w poniedziałek?
-
Macie rację, to głównie sytuacja z siostrą mnie przybiła. Ale jej reakcja spowodowana moją diagnozą sprawiła, że poczułam ciężar diagnozy. To jest jakby linia, która odcięła mnie na zawsze od normalności. Minęły 2 dni, a Monika milczy. Dziwne. Przecież to ja jestem chora. To ja się dowiedzialam, co mi jest. To ja mam prawo się źle czuć. Nie będę przecież za to przepraszać. Oj.... już widzę moją siostrę czytającą "Uratuj mnie".... Zakładając, że w ogóle by przeczytała - powiedziałaby, że to mnie nie dotyczy. Agresywna jestem owszem, ale na pewno nie mam "tego, o czym ona czytała w internecie" - ona tak to nazywa, a ma na mysli stronę bpd.szybkanauka..... Drugą noc nie mogę spać przez to. Pierwszej nocy mój kot dosłownie czuwał ze mną, jak się wierciłam, ona podnosiła główkę i patrzyła na mnie. W końcu przyszła i się przytuliła i spała ze mną. Dzisiejszej nocy sama ją ściągnęłam rozespaną z jej legowiska na szafce, bo musiałam się przytulić do jakiegoś bijącego serca.
-
Panna_Modliszka, jaka rozkoszna
-
ten był naprawdę niezły
-
Przecież spodziewałam się tej diagnozy. Dlaczego mnie to jednak tak przygnębia? Czy tylko i wyłącznie przez awanturę z siostrą? Czy też odczuwam strach przed przyszłością? Chyba nie do końca umiem sobie z tym poradzić. Nie mam wsparcia. Wzięłam wolne do końca tygodnia.............
-
spać nie mogę, spać nie mogę..... myśli są natarczywe.....
-
chojrakowa, utulić..
-
Krwiopij, miałam regularnie takie stany kiedyś... w przeszłości. zwalczyłam je tłumiąc je w sobie bardzo silnie, ze strachu, że ludzie będą przede mną uciekać, jak będę tak robić. tłumiłam z całej siły. sama wiesz, co z tego tłumienia wyszło i że jest to metoda bardzo szkodliwa. chyba sama odpowiedzialaś sobie na pytanie. jakby nie była trudna - potrzebna Ci psychoterapia.
-
znowu dopadła mnie typowa ucieczka w sen. nie potrafię się otrząsnąć po kłótni z siostrą. miałam dziś wrócić do pracy, miałam to..., miałam tamto..., miałam.... ale zamiast tego paraliż i chowanie się pod kołdrą przed światem, lęk. lęk, lęk... straciłam resztki poczucia bezpieczeństwa, a diagnoza, która była mi tak potrzebna, stała się czymś co odgrodziło mnie całkowicie od iluzji zrozumienia. boli mnie, tak strasznie boli.... nie mam już siły walczyć z całym światem. chcę przestać czuć.
-
masz rację. proponuję udać się do profesjonalisty.
-
A->+12 ° 59` 3``<-O, spłonęłam szczerym rumieńcem czy mi się wydaje, że jesteśmy "zaznajomione"...?
-
stan warzywno-przygnębienny.... Doświadczenia są napuchnięte. Percepcja jest spuchnięta i otępiała. Czas płynie niemrawo, skapuje powoli poprzez zapchany filtr spuchniętej percepcji. Temperatura ciała niska. Puls zwolniony. System odpornościowy w półśnie. Cały organizm drętwy i mdły. Odruchy bezwarunkowe osłabione; nodze uderzonej młoteczkiem w rzepkę kolanową nie chce się nawet ruszyć z miejsca.
-
ALEKS*OLO, no to widzę, że dobrze poszła wczoraj rozmowa praca może być swoistą terapią - u mnie przez długi czas właśnie nią była. powodzenia Oluś obecnie wypadłam z rytmu, miałam dziś wrócić do pracy - nie poszłam. rozmowa z siostrą mnie tak bardzo przybiła, że się wybudzałam ciągle w nocy. i jak mi się to przypominało, to chciało mi się rzygać... chciałabym o tym zapomnieć. i nie rozmawiać z nią więcej o moim borderze.
-
wovacuum, nie jesteś niewidzialna! dopiero teraz poczytałam wątek. stoimy za Tobą murem - w razie potrzeby, wzywaj posiłki
-
paradoksy, -asia-, macie rację - to tak jakbym ja mówiła po chińsku, a ona po japońsku. tyle że ja nie mam nikogo poza nią. nawet przyjaciele mnie odrzucają, znajomi nie do końca dowierzają - no bo... nie wiedzą co to za cholera. osobowości chwiejna emocjonalnie. każdy ma jakąś osobowość (słowa mojej siostry). Monika1974, bardzo podziwiam to jak wiele czerpiesz z terapii. rzeczywiście wychodzisz stamtąd z takim ładunkiem nowości, wskazówek, rzeczy do przemyślenia. ja niestety często szybko "wychodzę" z nastroju sesji. w trakcie sesji czasem mnie oświeci - po czym szybko ten klimat ze mnie ulatuje. wracam do swojego marazmu. dziwne dziś było to, że po kłótni z siostrą poszłam na sesję i czasem nawet na luzie opowiadałam o mojej siostrze, o tej całej sytuacji, kłótnię streściłam szczegółowo - wręcz z podziałem na role, naśladując moją siostrę. dopiero jak wsiadłam do samochodu poryczałam się i ryczałam całą drogę do domu. nie mogłam potem długo dojść do siebie. straciłam motywację. co do kierunku terapii to myślę, że terapeutka wie, co robić. wspomniałam dzisiaj jak gloryfikowałam mamę, która zawsze była niedostępna. ludzie ją krytykowali jako matkę a ja długo ją stawiałam na piedestale. im bardziej jej nie było, tym bardziej ją kochałam. gdy o tym opowiedziałam, sama zauważyłam, że powtarzam ten schemat w relacjach z ludźmi. niedostępni są najbardziej kochani. nie wiem, co będzie dalej. psychiatra ma zrobić rekonesans na oddziałach w Katowicach oraz zadzwonić do Krakowa w sprawie przyjęcia mnie. niestety - ja się znam i bardzo się obawiam jednego. że aby się nie zmierzyć z problemem wmówię sobie, że dam sobie radę i nie pójdę na żaden oddział. w ostatniej chwili ucieknę. już myślę o zmianie psychiatry.
-
wszystko spieprzyła moja siostra, wg której jestem zdrowa tylko se wymyślam lub - skoro mam to na papierze i mam bpd w co ona nie wierzy (chociaż z opisem z diagnozy się nie tylko zgadza, ale już od dawna to wie) to znaczy, że jestem psychicznie chora i nie mogę pracować ani normalnie żyć. najlepsze bylo hasło, że przecież każdy ma jakąś osobowość a to że jestem ambitna i jestem zła jak mi coś nie wyjdzie to jest to zaleta. tłumaczę jej, ze przestaje to być zaletą, kiedy ktoś się kara za niepowodzenia. ona pyta, co to znaczy. więc siedząc w samochodzie darłam się TNE SIĘ, ROZUMIESZ? TNE SIĘ! ona się darła na mnie, ja na nią, usłyszałam jaka jestem agresywna itp itd i tak teraz jestem rozwalona na kawałki. w dodatku zażądała rozmowy z moją terapeutką. tak btw to kłotnia ta miała miejsce tuż przed wejściem na sesję terapeutyczną. mam ochotę teraz się położyć i umrzeć. PS. skonsultowałam z terapeutką - u mnie występuje zarówno acting-in, jak i acting-out.
-
-
no właśnie ja nie dońca zgadzam się z tym acting-out.
-
Chciałabym się podzielić z Wami moją diagnozą - ta akurat nikogo nie zdziwi - osobowość niestabilna emocjonalnie - typ borderline. Oprócz tego dostałam krótki opis mojej osobowości: Poziom intelektualny dobry, przewaga inteligencji abstrakcyjnej, teoretycznej, duża introspektywność. Nadmierny krytycyzm, niestabilna samoocena, tendencje do wyolbrzymiania trudności. Ambitna, oczekuje od siebie wysokiego poziomu osiągnięć, stawiaa sobie duże wymagania i czuje się sfrustrowana, gdy nie udaje się im sprostać. Skoncentrowana na sobie, introspekcyjna. Emocjonalność niestabilna, egocentryczna, przewaga impulsywności. Tendencje do zachowań o charakterze somatyzacji i autoagresji. Skłonność do reakcji histeryczno-lękowych, szybkie zniechęcanie się, wycofywanie z aktywności, skupienia na sobie. Elementy depresyjne z silną komponentą fizjologiczną lęku. Przeżywanie bezprzedmiotowych lęków, nieufność, napięcie. Kontakty społeczne na powierzchownym poziomie, dominuje lęk przed zaangażowaniem emocjonalnym. Brak umiejętności adekwatnego wyrażania negatywnych emocji - albo całkowite wypieranie albo uleganie gwałtownemu impulsowi wyładowania ich. Cykliczne zachowania acting-out. W przeżywaniu dominuje pesymizm, przygnębienie, koncentracja na sobie i swoich trudnościach. Poważnym problemem jest kontrola impulsywnych zachowań, nieliczenie się z konsekwencjami własnych działań. Stale obecne są tendencje do autoagresji oraz wątpliwości dot. poczucia tożsamości, własnej wartości.