paradoksy, Basiu... to są cudowne procesy psychoterapii....
Ja idealizowałam rodziców (głównie matkę, choć ojciec bardziej mnie kochał), a teraz do niej czuję wściekłość.
Bardzo fajnie jest wszystko odgrzebać - ale znając mój słomiany zapał i brak cierpliwości, rzucę terapię zanim wszystko na nowo poukładam.
I efekt będzie gorszy niż przedtem.
To samo mam z lekami. Gówno pomagają, a zostawiają zryty, dziurawy mózg.
Chciałabym żyć tylko na xanaxie i sobie nagle umrzeć.