Skocz do zawartości
Nerwica.com

Korba

Użytkownik
  • Postów

    12 850
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Korba

  1. ja jestem weteranka.... mam 3 siostrzeńców i siostrzenicę... poszłabym za nimi w ogień ...
  2. i tak oto ten wątek się jeszcze bardziej rozmył
  3. heh. kocham albo nienawidzę siebie. na przemian albo jednocześnie.
  4. Ożywczy powiew dobrego humoru no co
  5. Red92, mówimy "wbrew pozorom". Przepraszam, musiałam
  6. błagam Was, nie piszmy o śmierci, bo się porzygam. dziwnie łatwo mi myśleć o śmierci, gdy myślę o sobie, ale cały zestaw umierania bliskich sprawił, że nie mogę patrzeć i myśleć, że innym się to dzieje.
  7. Vi., błędy w podpisie masz... [Dodane po edycji:] Niestety nie tylko mamy
  8. a ja tak to właśnie widzę. już to kilkakrotnie mówiłam. ja się nawet zastanawiam, po co ja mam kota, przywiąże się, a potem kicia i tam umrze. sama ta myśl sprawia, że robi mi się niedobrze. ja już nie wytrzymam więcej śmierci [Dodane po edycji:] Shadowmere, Haniu - nasza podświadomość traktuje śmierć tak samo jak opuszczenie.
  9. Shadowmere, Haniu. Zadziwiająco przypomina mi to mój związek z G. Tylko ja wtedy oficjalnie byłam po prostu popieprzoną wredną suką (inni to widzieli, nie on - on mnie kochał z zadziwiającym uporem), a nie borderem.
  10. nigdy potem się już tak nie zaangażowałam. każde późniejsze zaangażowanie było bardzo toksyczne. tak dobierałam potencjalnych partnerów, aby nic z tego nie wyszło. niby boję się bliskości... a etap fuckinfriendów mam za sobą... pomaga tylko na chwilę, uzależnia jak alkohol i pogłębia pustkę - choć czasem mi brak tych czasów - żyłam w iluzji niezależności i spełnienia. byłam bardzo pewna siebie, choć wewnętrznie zagubiona. z tymże w pewnym momencie chcąc nie chcąc budziły się we mnie uczucia, a druga strona była tym niezmiernie zdziwiona. bo grałam coś zupełnie innego. kaszana.
  11. linka, tylko że nam to uniemożliwia bycie szczęśliwym, nie umiemy odczuwać szczęścia i spokoju. te burze emocjonalne niszczą tak nas jak i partnerów.
  12. Shadowmere, Haniu, nie dość, że falujące, to jeszcze liche! Ty masz piękne i gęste! Kiedyś miałam czarne i dłuższe, takie do ramion, ale wyglądałam zbyt agresywnie i ostro, więc zmieniłam na kasztan - i było nawet nawet, ale to bylo dawno dawno temu - zeskanuję jakąś fotkę, to Ci wkleję.
  13. tylko w pierwszym związku byłam spokojna, tak przez pierwszy rok. potem to były już tylko niszczące burze emocjonalne, jedna za drugą. i nic do mnie nie trafiało. żadne zapewnienia, wyznania...
  14. no to masz ten problem co ja. próbowałam wielu kolorów, ale tylko w takim jasnym blondzie, chłodnym, jest mi dobrze. ale ja nie mam takich pięknych włosów jak Ty
  15. tak potwornie boję się opuszczenia, że wolę zrezygnować z miłości i kilku chwil odczuwania motylków... nie jestem w stanie odczuwać szczęścia i kochanie kogoś to wieczna tortura. nikt nie będzie mnie kochał wystarczająco. a właściwie wątpię, że ktokolwiek mnie jeszcze będzie kochał. ale owszem, wciąż marzę, aby ktoś mnie uratował. tym kimś miał być W. - na szczęście w porę dotarło do mnie jakie to idiotyczne.
  16. mój dzień jest niejaki, szary, smętny, taki jak wszystkie inne. życie straciło już dawno wszelkie kolory.
  17. Shadowmere, Haniu, a może taki.. miodowy?
  18. dominika92, dokładnie! jeszcze jak broi, to bezczelnie patrzy, czy to widzę
  19. Dawno tu nie było tej diablicy. Nie dajcie się nabrać. Tylko na zdjęciu taka spokojna
  20. Shadowmere, masz takie piękne włosy
  21. Shadowmere, w blondzie jest Ci ślicznie. Ale ładnemu we wszystkim ładnie :)
  22. Moniko, perfekcyjność to część Ciebie, ale jeśli Ci przeszkadza, powinnaś nad nią popracować tak, aby nie czuć przez nią tego dyskomfortu. Jesteś bardzo ambitna i dużo od siebie wymagasz. Ja mam takie słowa w opisie mojej diagnozy. MOja siostra skwitowała to jako zaletę nie problem. Niestety bywa tak że jak zaleta jest zbyt obsesyjna, może stać się problemem. Pamiętam, że nawet mój szef często powtarzał mi, że muszę trochę odpuścić, bo wiedział, że ja muszę mieć wszystko zrobione idealnie. Nauczyłam się trochę odpuszczać, a właściwie mój stan zmusił mnie do tego. Również na terapii dowiedziałam się i zaczęłam rozumieć, że mam prawo do słabości. Ciężko mi było to zaakceptować, bo ja całe życie tępiłam własne słabości. Nie jestem już teraz aż tak perfekcyjna jakbym chciała, akceptuję to z goryczą, ale w tej chwili nie mam wyjścia. Moniko, żadna forma skrajności nie jest dobra. Spróbuj wypośrodkować.
×