-
Postów
12 850 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korba
-
Coma, Asiu, dzięki Słoneczka.
-
a musicie mnie dołować????? jeeesssooo tak jak z świętami BN to teraz walentynki sralentynki PS. w zeszłym roku dostałam jebutny bukiet czerwonych róż, teraz to co najwyżej kopa w dupę się spodziewam.
-
zaspałam, nie poszłam na zabiegi nie mam weny do pracy, nie mam siły, jestem zmęczona, smutna. nie ma W., a miał być dzisiaj, wszystko jest nie tak.
-
Gdybym to ja, król Julian - bo tak się zwam - miałbym odwalić kitę za dwa dni, to zrobiłbym te wszystkie rzeczy, o których wcześniej tylko marzyłem. Od dziecka chciałem zostać profesjonalnym gwizdajłom. już teraz idzie mi dość niesamowicie, ale chciałbym być jeszcze lepszy. Zbiłbym na tym fortunę! I wiesz co jeszcze mógłbym zrobić? no więc.. najechałbym jakieś sąsiednie państwo i potem narzucił im swoją ideologię! nawet jakby wcale nie chcieli, wiesz?
-
jeśli nic innego nie masz do wniesienia poza docinkami i robieniem złej atmosfery, zamilcz. następnym razem będzie ostrzeżenie.
-
Skipper Z uśmiechem panowie, z uśmiechem – nie wypadać z roli!
-
Król Julian: O, zobacz, ktoś wyrzucił całkiem świeżą głowę. Maurice: Marnotrawstwo! -- 08 lut 2011, 00:32 -- Julian: Kiedy wrzeszcząca ofiara trafi już do wulkanu, to moi znajomi, bogowie, jom zjedzą – mówię o ofiarze. „Bardzo smaczna, dziękuję za tę ofiarę”. „A może jeszcze jedną?” „Nie, jedna dziennie wystarczy”. „Poważnie? Poczuję się bardzo dotknięty, jeśli nie zjesz jeszcze”. „Ale ja nie chcę kolejnej ofiary, OK?!”
-
ale o co chooooooooo zostałam ochroniarzem chyba., nie detektywem
-
Jak ja lubię się śmiać... to takie ciekawe doświadczenie
-
ach te człowieki! niezbyt ruchawe, ale zawsze, nie?
-
kiedyś miałam dar słuchania, dar obecności oraz dar zrozumienia. może i nadal je mam gdzieś w 60-80%, ale dawanie muszę odchorowywać. bardzo absorbuję stany innych ludzi.
-
kocham ten odcinek... jak wszystkie chyba....
-
Bardzo się cieszymy. Chcesz nas jeszcze troszkę podołować?
-
tak, tak, wiemy, że jesteś ekspertem. niestety, a właściwie na szczęście dla Ciebie, nie jesteś w naszej skórze. nie mam boreliozy. całe gówno, bóle bioder, stawów, pleców, biegunki, nocne poty, zawroty głowy, drętwienia rąk, dłoni, wszystko somatyzacja????????? DUPAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA -- 07 lut 2011, 23:19 -- a często wręcz odwrotnie. na lekach nie mamy takiego dostępu do prawdziwych emocji będących źródłem problemów.
-
margarita200, dość. To miał być przyjemny temat, służący szukaniu w nas dobrych rzeczy. Zdajesz sobie sprawę z tego, że wielu z nas przychodzi to bardzo ciężko????????????? lakuda_reaktywacja, przychylam się do prośby o odnośniki do bohaterów Madagaskaru, nikomu one nie szkodzą, a wielu wprawiają w radochę - np. moi
-
ja sobie pozwolę wrócić do tematu biorąc pod uwagę intencje założycielki posiadam dar słowa oraz dar tańczenia a i dar ładnego uśmiechu, tyle że mało się uśmiecham
-
lakuda_reaktywacja, ale Ty pisałaś, że Cię boli od 1 lutego, nie jestem dobra z matmy Dlaczego nikt nie przeczytał mojego drugiego opowiadania, a moze nie da się przeczytać?
-
terapia osób z bpd bywa trudna i może trwać wiele lat. jeszcze mniej skuteczne są leki. niektórym potrzebna jest hospitalizacja. niby dlaczego najlepszy oddział leczenia z.o. przyjmuje ludzi na całe pół roku? jak myślisz? nie pomyślałeś Michuj, że to być może nie zawsze wina naszej słabej woli, złych terapeutów czy też źle dobranych leków. i też nie wydaje mi się, że wałkujemy to samo. dla nas sukcesami są małe rzeczy, a nie to że budzimy się z euforią któregoś ranka. dla mnie sukcesem jest to, że w styczniu opuściłam tylko 1 dzień pracy, że przez moje lęki tylko raz nie byłam w stanie do niej pójść. sukcesem jest dla mnie to, że potrafię płakać. sukcesem jest to, że zaczęłam mówić o moim zaburzeniu różnym ludziom. sukcesem jest to, że przestałam tak mocno udawać.... punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
-
Red92, poznałam kilka razy tę odpowiedź. czytałam, że mamy podobne doświadczenia...
-
Asiu, więc próbujesz być prawdziwa uśmiechając się prz opowiadaniu o trudnych rzeczach, aby terapeutka wiedziała, że to nie jest naturalna reakcja? Ja np. wiem, że terapeutka to wie. Ale inni ludzie tego nie dostrzegą. Póki nie rykniesz im płaczem w twarz to się nie zorientują. Wiem jak było, jak umierała i zmarła moja mama. Byłam energiczna i się uśmiechałam nawet, bo nie chciałam nawet sama widzieć, co się dzieje w środku. Nikt się nie zastanawiał nad tym, co naprawdę czuję. Mówili, że się świetnie trzymam i mieli mnie z głowy. Czuli ulgę. Ludzi bardzo łatwo zwieść.
-
teraz mi się przypomniała wściekła mina biolożki, która stała nade mną podczas niezapowiedzianej klasówki, a ja siedziałam ostentacyjnie nad pustą kartką. zaczęłam się głupio uśmiechać, a gdy jej mina robiła się coraz bardziej wściekła, ja dostawałam coraz większej śmiechawki, a razem ze mną reszta klasy - taka opowiastka na rozluźnienie
-
nie wiem, czy do końca dobrze Cię zrozumiałam... u mnie ten uśmiech nie wynika z chęci ukrycia się. on jest automatyczny. ja się oduczyłam czuć przy ludziach. więc opowiadam tak kompletnie nie wczuwając się w to, co mówię, że moja mimika nie rozróżnia czy to coś wesołego czy nie. nie umiem tego określić. ale często jest tak, że gdy opowiadam o swoich reakcjach, histeriach, to się uśmiecham, bo śmieję się z siebie, to taki uśmiech pobłażliwości, opowiadam o czymś, co uważam u siebie za idiotyczne.
-
_asia_, Asiu, również opowiadasz terapeutce o złych rzeczach z uśmiechem na twarzy? Ona mi na to notorycznie zwraca uwagę. Vi., ja już nie mam siły wciąż Cię zapewniać, że jesteś mile widziany. Czy Asia lub ja ciągle prosimy o takie potwierdzenia? Po prostu piszemy. -- 07 lut 2011, 20:00 -- no i dotarło do mnie, że nie napisałam Ci po imieniu i również Cię to urazi...
-
no właśnie. Asiu. ja też płaczę sama, bo przy ludziach jestem sztuczna. a ja bym nawet chciała przy W. się rozpłakać. czasem już jestem blisko, gdy On siedzi za ścianą, to mam wilgotne oczy. i mnie dławi w gardle. aż by się chciało wybuchnąć, niech się dzieje, co chce...