-
Postów
242 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez jevii
- Poprzednia
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- Dalej
-
Strona 9 z 10
-
cześć Ina
-
peace-b- dziękje za te kika zdań. Pojełam kikla ważnych rzeczy, które uzmysłowiły mi się w trakcie czytania.
-
Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny
jevii odpowiedział(a) na peace-b temat w Problemy w związkach i w rodzinie
teraz on traci grunt pod nogami. -
. Jest też druga strona medalu - wybieramy partnera, który posiada te wszystkie cechy, które my cenimy, a których sami nie posiadamy. Jeśli osoba jest np. nieśmiała to wówczas atrakcyjne są dla niej osoby odważne, przebojowe, śmiałe. Myślę,że zaczyna byc widoczny kontras, jeśli by tak pokontenplować nad powyższym przykładem. Nasówa mi się na myśl tutaj stare powiedzenie: "przeciwieństwa się przyciągają"...i jak by tak w tym podłubać . Wydaje mi się,że w takiej sytuacji wiele nadziei pokłada się w partnerze. Że on w jakis sposób jest rekompensatą. Może on życ "za nas", jest jakby przedstawicielem. Ale... na dłuższa metę - nie da sie żyć za kogoś. Miłość bezwarunkowa to miłość matki do swojego dziecka. Ponoc kobieta zakochuje się w swoim maleństwie od pierwszego wejrzenia. Matka akceptuje swoje dziecko takim jakie jest [pomijam patologię]. Co prawda nie mam doświadczenia na tym polu, ale ponoć tak jest - co na to forumowe mamy?
-
Miłośc...wirtualna miłosc;-(
jevii odpowiedział(a) na gusia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
od razu sytuacja kojaży mi się z książką Wiśniewskiego, Nawet nie chodzi o to, że teraz jest ona tak na "czasie". W czasie kiedy byłam w trakcie lektury, mój przyjaciel poznał przez sieć kobietę. Znajomośc trwała prawie rok, może trochę więcej. Oczywiście ogromna miłość. GG, maile, skeyp nawet spotkanie w realu. Odległość tez była niebagatelna. Dziewczyna miała faceta, mieszkli razem - chciała wszystko rzucić... ...ostatecznie, mimo tylu obietnic, po pewnym czasie wycofała się z wszystkiego. Taki zimny prysznic.W "realu" jest trudniej oszukac i w realu mniej zeczy "nam się wydaje" a więcej jesteśmy wlasnie "pewni". ..nie trudno jest złamac komuś serce. zea piszesz, żę koleżanka jest mężatką, i tak abstrachując - może stracić wszystko - nie tylko internetową miłość ale przedewszystkim rodzinę. Tym bardziej że, jak piszesz - była do tej pory szczęśliwa w małżenstwie.... -
Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny
jevii odpowiedział(a) na peace-b temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Własciwie są zawsze dwie strony medalu - ta druga jest poprostu bardziej popularna. Jednym słowem pojawia się tekst "przesadzasz". peace-b wiesz co? A może dzięki Bogu, że teraz wszystko wyszło - wiem,że boli, ale pomyśl - co by było jak by było jeszcze dziecko? Generalnie - jak by była rodzina? Pomyśl... A tak, kop -> nauka -> wniosek a później, nadzieja na coś dobrego. Jesteś w końcu warta tego dobrego.No. :-) -
lublinianka ---> gratuluje tak wórczych wniosków....to co piszesz jest obrazem tego, że nie jest tak źle, że możesz docenić to co masz i dasz radę! Co do sytuacji w firmie - ja zadarłam z tym toksycznym facetem :) wiem do czego jest zdolny, ale ratuje mnie pewien grunt. m. in. jest to pewność w swoje racje, to że niedam się zastraszyc i to, że nie można się przejmowac bo szkoda zdrowia juz i tak nadciągniętego. Pozdrawiam i całego serca życzę wszystkiego dobrego!
-
delikatna sprawa....u siebie w firmie mam pewnego, starszego pana. Problem z nim polega na tym, że jest niezwykle miły jak coś potrzebuje i niezywkle uczynny....W tym, że jeśli mu czegoś odmówisz wówczas donosi na ciebie do szefostwa...jeśli coś czegoś potrzebuję od niego lub ktoś innny to podoopie źle - by przypadkiem ktoś nie wiedział czegoś lepiej od niego - chore. Wiem. Problem tu jest o tyle poważny,że jeden pracownik już raz wyleciał bo ten potrafi tak obsmarować swoich kolegów nie tylko przed szefem,ale tez i przed prezesem firmy...jest niebezpieczny - taka woda drążąca skałę.... ...wydaje mi się ,że na takich ludzi - bo Twoja znajoma w pracy wydaje się nie mniej świńska - nie ma innego sposobu jak dystans. Jeśli zachowasz spokój - będziesz wyglądać wiarygodnie, tym bardziej, że sytuacja jest faktycznie groźna. Poza tym, jeśli ktoś osobiście Cię spyta prosto w oczy,że słyszał to a to i co to znaczy, wówczas, jeśli nie masz ochoty się tłumaczyć, bo jesteś np. jakoś poruszona - z uśmiechem spytaj się dlaczego chce to wiedzieć. A jeśli chodzi o jakieś wyjaśnienia [chcesz, czy nie masz już wyjścia i musisz wyjaśnić] - wówczas masz pole do popisu by spokojnie, w sposób stanowczy przedstawic to jak wygląda sytuacja z TWOJEGO punktu widzenia. Ważna jest postawa - czyli główka do góry, plecy proste i patrz rozmówcy w oczy - nawet możesz się usmiechnąć ;-) I pamiętaj,że kłamstwo ma krótkie nogi - a Ty, nie możesz dać się przestraszyć - w chwili wysokiego stresu - głęboki oddech [mi jeszcze pomaga cos na słodko;-)]
-
Przedwszystkim spokój. I głowa do góry, ale tak na rozsądnej wysokości - bo za wysoko to też nie dobrze. Przede wszystkim zastanwów się - z czego się oni śmieją? No własnie - z kłamstw się smieją. Bawi ich nieprawda i być może-wbrew pozorom- zdają sobie z tego sprawę. Ty nie masz niczego złego na sumieniu więc czemu miałabyś mieć ewentualne poczucie wstydu? Nie musisz się też przyznawać co jest/może być a co nie prawdą w tych ściemach - to nieistotne. [winny się tłumaczy]. Poza tym koleżanka, która tak podbudowywuje swoje 'Ego" twoim kosztem właśnie daje dowód jak nie jest godna zaufania, [ale uświadamianie koleżanek z klasy na ten temat zostawiłabym na później ]. Być może, skoro Tobie wykręciła taki numer, wykręciła coś podobnego lub coś równie chamskiego komuś innemu z Twojej klasy... - masz okazję poobserwować.
-
Powiem szczerze, że poniekąd szkoła jest ważna - umożliwia nam "ćwiczenie" naszego umysłu,m.in. możemy ze sobą sią porozumiewać używając większej ilości słow niż tylko "k...", czy "ch..." itd. Szkoła szkołą - ma swoje ułomności ....ale po obeznym MEN niewiele można się....ale sorry, nie o tym miałam :-) Jednak uczenie się tego co się lubi - to inna sprawa. Naprzykład jeśli umiem malować - mam predyspozycje, to idąc do szkoły plastycznej jestem happy. Wiadamo raz jest gorzej raz jest lepiej - każdy ma swoje dni, ale robię to co lubię. Natomiast dzisaj, juz nierobi się tego co się lubi, bo zmieniająca się polityka myślenia idzie w kierunku - "robić to co się opłaca." A zapomina się o tym, że jeśli lubisz robić to co robisz to masz predyspozycje by być jednym z najlepszych...etc.
-
....dal tego tak lubię piosenkę Anny Mari Jopek ...niech ktoś zatrzyma wreszcie świat - ja wysiadam. nie sądzicie, że wogóle "babska przyjaźń jest dosyć specyficzna"? lublinianka: Był też moment kiedy również koleżanki z mojej klasy krzywo się na mnie gapiły i pewnie ploty szły długości taśmy VHS...powodów było pewnie mnóstwo. Ale wiesz co zrobiłam? Olałam to. Szczerze - robiłam to co uważam za słuszne a jeśli komuś sie coś nie podobało, padało krótkie: " to twój problem".I koniec. I fakt - na początku było mi cięzko - sama, bez pomocy czy wsparcia, ale po czasie zaczeło się to zmieniać. Bo pamiętaj: siła leży w argumentach a nie w "podniesionym głosie", czy grożbach i "zbieraniu" swojego kółka znajomych. Wiesz, to taka reakcja społeczna - jeden się drze a reszta leci zobaczyć co się stało [jak kury do ziarna;-)] - tak odnosząc do sytuacji, która Cie niepokoi - pamiętaj, że ta cała szopka będzie "na chwilę" - jeśli nie dasz się wyprowadzic z równowagi [zakładając najgorsze rzecz jasna], wyjdziesz z twarzą. nie to, że się mądruję - wyciągnięte z autopsji. Pozdrawiam :-)
-
cześć Toshiro
-
Dzięki - faktycznie coś z tą sprawiedliwością jest :-) ...nie ma to jak ród justyński ;-) Pozdrawiam
-
Skądś to znam - z moim ojcem jest podobnie. Wiecznie niezadowolony, a ja z wiecznym poczuciem winy i strachem przed zrobieniem czegokolwiek....do czasu. W momencie, kiedy uświadomiłam sobie,że zyję dla siebie - nie dla niego - przestałam się przejmować jego marudzeniem. Czasami niektórzy ludzie boją się tego, że może nam się udac to, z czym sobie oni sami nie poradzili...nie daj się ciągnąć na dno.
-
KrzysztofT, jak widzisz swiat podzielił się na intelektualistów i ludzi mądrych. Z regóły [nie zawsze, na szczęscie] studia kończą intelektualiści - są to młode głowy napakowane wiedzą, taką książkową gdzie być może dany s tudent nocami z uczcueim szczerzej nienawiści zakówał materiał. Generalnie na uczelniach uniwersyteckich wyczuć mozna atmosferę takiej jakiejś pychy i wywyższania się. Bo jak juz masz mgr to wówczas możesz się czuć maluczkim, przed "dr" i "prof" ....itd. Takie błędne koło wypełnione m. in.zazdrością, chytroscią. Ludzią teraz barkuje takiej mądrości życiowej, brakuje takiego ciepła, jakoś takie to nie modne. W tym roku będę sie bronić....co z tego mam? Papier? Moja kolezanka, skończyła technikum krawieckie wyjechała do anglii,kiedy ja dobierałam nowiutki indeks . Przez ten czas, co ja poswięcałam szkole ona zdążyła poznac trochę swiata, poznać nowych ludzi z różnych krajów - nauczyć się ich i ...założyć rodzinę, ustatkować się. A ja ...będe mieć papierek [o ile się obronię ].
-
Było imię już na "J" ale to nie było "Justyna", więc opowiedz coś o Justynie :)
-
Znalazłam na jednym z forum posta o pracy on-line, jak ktoś jest ciekawy zobaczcie linka: http://forum.idg.pl/index.php?showtopic=51127 ps. nie wiem co to jest- znalazłam tylko ta ofertę .
-
Wiesz, tym razem wyszedł....Jeszcze zepsuje sobie życie... ...natomiast Ty już zrobiłes krok do przodu - występując tu , przed nami publicznie. Poza tym, sprawa -niewątpliwie, wstydliwa - powinna trafić, jak wszyscy zgodnie twierdzimy, do wiadomości rodziców. Pamiętaj - jacy by nie byli religijni i wogóle...jesteś ich dzieckiem. Ich dzieckiem, które kochaja i które chcą chronić! a teraz kiedy zdarzyło CI się coś złego prede wszystkim musisz liczyć na nich, a oni mają obowiązek Ci pomogóc. Poza tym, chodzi tutez być może o losy innych młodych ludzi w tej szkole- by wyczulić społeczeństwo na takie draństwa. Nie wolno tego przemilczeć .
-
Zgadzam się z Wypalonym. Horoskopy oddziaływują na nasza podświadmość. Niby w nie nie wierzymy a jednak przypisujemy im jakąś wagę. Działa to na zasadzie [uwaga:to moje zdanie] samospełniającego się proroctwa. A dlaczego wydaje nam sie,że przynajmniej niektóre rzeczy sie sprawdzają? To bardzo proste - zwykłe prwdopodobieństwo. Otóż jestesmy ludzmi, o podobnych potrzebach, podobnych problemach życiowych [np. stracilismy pracę - i jest tam na swiecie gro ludzi którzy też w danej chwili ją stracili]. I stąd łatwo "przewidzidywac".
-
też mam niefajne doświadczenia ze szkoły - nauczyciele [szczególnie pani od matematyki] dyskryminowali i poddawali w wątpliwości moje umiejętności czy wiedzę...porażka. Niejednokrotnie przy całej klasie babka od matmy wytykała mi błędy, [które inni tez popełniali, ale wynikało z tego, że moje błędy są straszniejsze...] zaczął formuowac się negatywny oraz siebie i brak wiary w swoje siły. Klasa oczywiście tez z kimś "tak słabym" nie chciała się zadawać - nie miałam nic atrakcyjnego im do zaoferowania, nikt poważnie mnie nie traktował. I są dwie strony medalu - przez jednych spotkało to,co mnie spotkało, ale jednak przez tych/dla tych drugich nadal jestem, żyje i chcę walczyć o siebie.:) Przeszłość to przeszłość.
-
Dla mnie to wygląda raczej na "miłość" a nie przyjaźń. Ale ponoć - granica między przyjaźnią a miłością jest dosyć cieńka:smile: --- :-)
-
...czasami też mozna wiele przeinterpretowac. Wiesz, takie samospełniające się proroctwo. A poza tym..."raz na wozie raz pod wozem". ---- Prawo Sturgeona: 90% wszystkiego to szajs.
-
:) ...za to kochamy piątki po 15 ____ stokrotka
-
...nienawidzę poczucia bezradności __________ stokrotka
- Poprzednia
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- Dalej
-
Strona 9 z 10