Sen to sprawa indywidualna. Ja idę się położyć, gdy mi się chce spać. Zasypiam jak kamień.
Jak miałam początki z moją chorobą.....to była tragedia. Zasypiałam po 4:00, po 3:00, spałam do 12:00, 13:00, ciągle zmęczona, depresyjna......nie chce mi się Naranjo wracać do tego czasu myślami. Lęki, myśli egzystencjonalne, raz nawet miałam stan odrealnienia w sklepie. Mama mnie na siłę z domu wyciągnęła bo nie wychodziłam nigdzie, bałam się wszystkiego! i wszystkich!
Nie chodziłam do pracy bo nie byłam w stanie wyciągnąć nóg na podłogę z łóżka. Długo trwały te stany. Gdyby nie praca.......potem.....to nie wiem.
Daj radę, przemóc się musisz. I trochę zmień nastawienie. Bo to wygląda tak, jakbyś z łaską tam miała iść. A robisz to dla siebie. NIe dla mamy, nie po coś, czy po to,żeby komuś coś udowodnić. A wolę życia masz. Ja będę trzymała kciuki!
Jasne możemy sie licytować Chyba tak jak Ja nie potrafisz przyjmować komplementów...ale czy to wada?
No....nie potrafię, masz rację. To wynik błędów wychowawczych rodziców.