Skocz do zawartości
Nerwica.com

kretka

Użytkownik
  • Postów

    224
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kretka

  1. Boję się potwornie, ale 2 października, kiedy to będę wracać na studia:-/ Co gorsza będę na nowym miejscu, tuż po przeprowadzce, jedynym plusem tej sytuacji jest to, że moje nowe mieszkanko będzie akurat dużo bliżej uczelni niż obecne... Największą trudność będę mieć zapewne z dojazdami, choć i na uczelni zdarzały mi się już napady paniki... Na szczęście mam tam przyjaznych ludzi, z ktorych większość wie, co mi dolega, to bardzo pomaga. W razie napadu paniki na zajęciach mówię też sobie zawsze "Tylko wytrzymaj, nic nie musisz robić, zanim zajęcia się skończą, to minie" i zazwyczaj to działa... Bardzo się boję, ale nie bardzo mam wyjście. Idę już na V rok, głupio byłoby teraz przerwać. Jakoś przetrwam ten rok, a tak w ogóle to zamierzam się w jego trakcie wyleczyć:-) Życze Ci z całego serca powodzenia! Pamiętaj, że prawie nie istnieją sytuacje z ktorych nie można się wydostać, choć często sobie to wmawiamy. Świat się nie zawali jeśli wyjdziesz z klasy, wysiądziesz w połowie drogi z tramwaju, wyjdziesz w trakcie seansu z kina... Trzymaj się!
  2. rezygnuję ze wszystkiego, co wiąże się z samodzielnym wyjściem:-( To oznacza, że nie mogę się umówić na mieście w przyjaciółką (nawet jakby po mnie przyjechała to nie wiem, czy odważyłabym się z nią być z dala od domu). Nie chodze sama do fryzjera, na zakupy, na spacer, na pocztę, nawet do lekarza, którego mam bardzo blisko, dosłownie po drugiej stronie ulicy... Praktycznie wszędzie towarzyszy mi mąż. Od paździenika oczywiście chcę wrócić na studia, nie wiem jak sobie poradzę, pewnie będę się z kimś umawiać, żeby mi towarzyszył w drodze tramwajem, na szczęście mam bardzo wyrozumiałych znajomych na uczelni:-)
  3. Dzięki za dobre słowa:-) Udało się dziś po południu częściowo, tzn. obeszłam blok z parasolem, czyli moją "laską". Może następnym razem uda się bez. Byłam też u psychiatry. Przepisała mi na przetrwanie najgorszego czasu Xanax. Nie boję się uzależnienia, bo brałam już Cloranxen i bardzo łatwo odstawiłam po miesiącu. I doradzila terapię długoterminową... Muszę to przemyśleć.
  4. dziękuję. Mnie też to miejsce dużo daje. Ja praktycznie nie moge być sama. No, w domu to jeszcze jakoś wytrzymuję, mogę tez wyjść do śmietnika przed blok, ale niestety nigdzie dalej. Nerwica mną rządzi. Może jestem głupia, że nie chcę wracać do leków, ale sądzę, że wtedy przestanę być marionetką w rękach nerwicy a astanę się marionetką, więźniem leków. Muszę się zmierzyć z tym sama. Ale to czasem tekie trudne...:-(
  5. Rozumiem Cię aż za dobrze. Choruję na podbną postać lęków, do tego nie lubię być nawet sama w domu. jeśli chodzi o wychodzenie, to obejście bloku dookoła jest gigantycznym wyzwaniem, nie mowiąc o wyjściu do sklepu czy na uczelnię, o tym w ogóle nie ma mowy:-( A z a miesiąc rok akademicki się zaczyna. Idę dziś do psychiatry, poproszę o coś przeciwlękowego, tak żeby brać doraźnie, w tym trudnym okresie. Do tego zbiegnie się to z wyprowadzką z domu, nie wiem jak to przeżyję:-( Z pewnością metoda małych kroków jest bardzo wskazana, tak jak napisała Laura, wyznaczaj sobie zadania i próbuj je wykonać, np. na początek tylko wyjście przed blok i powolutku, coraz dalej. Musisz pamiętać, że leki tylko wytłumiają objawy, jeśli nie zmierzysz się naprawde z chorobą, po odstawieniu leków wróci. Na razie bierz je i staraj się robić małe kroki w kierunku oddalania się od domu. Ja wiem, że to cholernie trudne, za każdym razem umieram ze strachu, że tym razem lęk mnie zabije albo sobie nie poradzę, upadnę itp. Ale nigdy to sie nie stało. Musimy uświadomić sobie, że to tylko emocje, że to wytwór naszej głowy, że naprawde nic zagrażającego się nie dzieje. Wiem, jak trudno w to uwierzyć. Pracuję nad tym i Tobie życze powodzenia Nie jesteś sama w tej walce, pamiętaj.
  6. Brałam cloranxen przez jakiś czas, głównie po to żeby lepiej spać. Moje odczucia jak najbardziej pozytywne. Bez skutków ubocznych (albo było ze mna tak źle, że nie zauważyłam;-p), za to spałam jak dzidzia, w dzień też byłam dużo spokojniejsza. Bradzo się boję tego leku własnie dlatego, że jest tak dobry. Odstawiłam go po ok. miesiącu, ale mogłabym spokojnie się uzaleznić...
  7. Mam mega kryzys. A to dlatego, że nie mogę zrobić następnego małego kroku. Udało mi się już opanować wychodzenie do śmietnika, następnym krokiem ma być obejście bloku dookoła. Kiedy mąż stoi pod klatką, jestem w stanie to zrobić, ale zejść z IV piętra, obejść i wrócić na górę- po prostu nie jestem w stanie się przemóc. Cholerny przestój. A za miesiąc wracam na studia i wyprowadzam się z domu. Sądzę, że nie dam sobie rady, będę musiała wrócić do leków, choć bardzo nie chcę. Zwątpienie i rezygnacja oraz obawa przed przyszłością są tak silne, że myślę o śmierci jak o wybawieniu:-( Pomocy:-(
  8. Kochana Znerwicowana, może to dziwnie zabrzmi, ale... spróbuj znaleźć innych przyjaciół. Wiesz... To trochę nie do uwierzenia, ale to, że poznałam kilka wspaniałych osób, jest "zasługą" moich ataków paniki. Kilkakrotnie zdarzyło mi się poprosić na uczelni o pomoc (np. żeby gdzieś ze mną pojechać tramwajem, bo sama tramwajami nie jeżdżę) tę czy inną koleżankę, której dobrze nie znałam... Nigdy nie spotkałam się z odmową czy wyśmianiem. Po prostu mówiłam szczerze w czym jest problem, a one odpowiadały "Ok, nie ma problemu", nie robiąc żadnych komentarzy... Dzięki takiej "akcji" znalazłam na studiach jedną naprawdę wspaniałą pzyjaciółkę, do której pewnie nigdy bym się nie zbliżyła, gdyby nie to, że jeździła w moją stronę tramwajem, a ja potrzebowałam towarzystwa... Naszą częstą cechą (nas- znerwicowanych) jest przejmowanie się "co ktośtam sobie o mnie pomyśli". Jeśli jednak się przełamiemy i powiemy sobie "mam to w nosie, niech myślą co chcą", okazuje się, że zadziwiająca większość osób traktuje nas ze zrozumieniem... Wiesz, istoty choroby zdrowy nigdy nie pojmie, nie zapamięta, że Ty tego czy tamtego nie możesz robić. Ale większość osób powie "OK, skoro masz taki problem, to nie ma sprawy, jak będe mógł- pomogę". Przynajmniej takie jest moje doświadczenie... Nie trzeba się bać odrzucenia. Jesli kogoś nie sprawdzisz, nigdy się nie przekonasz, czy wart jest zainteresowania i zaufania. POWODZENIA!!! PS. Jakbyś chciała pogadać, napisz do mnie na pw:-)
  9. Bardzo dobry topic:-) Często się zastanawiam nad tym, co akurat mi się dobrego przydarzyło, to zawsze poprawia humor.:-) Ja dostałam wreszcie od przyjaciela fotki z naszych wspólnych wakacji. Poza tym nic dzisiaj nie muszę, lenię się pod kocem, czytam i jem pyszności, bez obawy, że przytyję, bo nerwica mnie skutecznie odchudza;-p
  10. :-) Muzyka, internet, smsowanie z przyjacielem, skupienie się na oddechu...
  11. Jeśli masz dobre wyniki badań, to nerwica jest najbardziej prawdopodobną przyczyną. Dlaczego boisz się, że nie obejdzie się bez terapii grupowej? To nie takie straszne:-) Powodzenia!
  12. Dla mnie to też żaden plus, jestem chuda jak kościotrup:-( Własnie, może macie jakiś sposób, by- mimo nerwów- przytyć?
  13. Eva ma rację, musisz sam zdecydować, ale pamiętaj, że leki Cię nie wyleczą z nerwicy, najwyżej pomogą z nią żyć. Jeśli jest Ci ciężko, leki mogą być dobrym rozwiązaniem, ale na jakiś czas, jednak polecałabym psychoterapię, ktora nauczy Cię walczyć z lękami w inny sposób i będziesz mógł odstawić leki.
  14. Znerwicowana... Jesli chodzi o propozycje podwożenia to możesz odmawiać albo... Przyznać się, co Ci jest, powiedzieć, że możesz mieć napad lęku w czasie jazdy... mnie to pomaga- świadomość, że nie będę musiała w razie czego ukrywać lęku. Nie ma się czego wstydzić.
  15. To, że nie miałeś jest trochę dziwne:-p Prawdopodobnie leki psychotropowe mogą wpływać na pracę układu sercowo- naczyniowego, ale nie weim dokładnie jak to jest. Na pewno warto się poradzić lekarza. Ja chodze do mojego rodzinnego już z tak dziwnymi pyatniami i wątpliwościami, że zcasem oboje się z tego smiejemy;-p Pytać to żaden wstyd. Powodzenia!
  16. Rafik, to Ty chyba strasznie dużo obcinasz, jak Ci tylko pół zostaje?;-) Pozdrawiam ciepło!
  17. Jeśli chodzi o pieczenie w szyi to niestety nie mam pojęcia co to być może... Natomiast z zajęć z seksuologii na studiach wiem, że tętno skacze kosmicznie zwłaszcza mężczyznom i jest to całkowicie normalne (nawet to Twoje 150 :-), tym sie nie przejmuj. Jednak jeśli cokolwiek Cię niepokoi, poradź się lekarza. Po co się zadręczać. POZDRAWIAM!
  18. Powiedz lepiej w jaki sposób dostałas się na te wszystkie badania? Lekarz Cię skierował? Bo ja bym też chciała zrobić EKG i USG tarczycy, ale nie stać mnie szczerze mówiąc:-/
  19. Też ciągle myślę, że zachoruję na jakąś straszną chorobę. Dzieci na szczęście na razie nie mam;-) Prawie codziennie boję się o swoje zdrowie i wynajduję objawy. Kochana, czego ja nie "miałam"! Sepsa, zapalenie opon mózgowych, wstrząs anafilaktyczny, guzy mózgu i innych rejonow ciała, stwardnienie rozsiane... Jesu, można zwariować;-) Najważniejsze to uwierzyć, że to dzieje się tylko w Twojej głowie, mnie ciągle to mąż powtarza. Może powinnaś poprosić kogoś, żeby Ci w takich chwilach przypominał, że to tylko Twoja wyobraźnia?... POZDRAWIAM!
  20. Biorę Persen od jakiegoś czasu, po tym jak po odstawieniu Asentry mój stan bardzo się pogorszył. Mnie trochę pomaga. Bez żadnych rewelacji, ale spokojniej śpię, jestem trochę bardziej wyciszona w ciągu dnia. Lęki oczywiście nie mijają (bo w moim przypadku chodzi o lęk napadowy), ale doceniam małe efekty. Brania leków na receptę typu Asentra czy Effectin nie polecam. Są bardzo skuteczne (zwodniczo!) dopóki się je bierze. No ale co potem? Brać całe życie??? Ja odstawiłam Asentrę pół roku temu i jest bardzo źle, ale postanowiłam do leków już nie wracać. Staram się sama wyjść z tego.
  21. He, he:-) Ubawiliście mnie. No właśnie, podobno wiele osób je te końcowki i nic im nie jest, a niektorzy odcinają i się trują. Nie ma sprawiedliwości na świecie;-)
  22. Super... Ponieważ mam "kuku" na tle zaburzeń żołądkowo- jelitowych, od razu jak mnie boli brzuch (rety, to jest prawie codziennie!), wkręcam sobie straszne choroby, które mogłyby się tak objawić. Panicznie się boję zwyklego zatrucia. Panicznie się boję, że będę wymiotować. Przeczytałam dziś na jakimś forum, usiłując dowiedzieć się, czemu bananom obcina się końcówki, że wiele osób w swoim życiu ciężko zatruło się bananami. Jadłam dziś banana i teraz boli mnie żołądek. Pewnie sobie wkręciłam, jak zwykle, no ale mam niezłego stracha;-p Ale powiedzcie, czy wiecie coś na temat bananowej zdolnosci do zatruwania? No i może wiecie po co te końcówki się wycina? Bo już słyszałam tak straszne wersje, że chyba przestanę jeść banany...
  23. Znerwicowana, też tak miałam bardzo długo- próbowałam, ćwiczyłam i NIC. Ale co to jest to NIC? Nareszcie uswiadomiłam sobie, przy pomocy męża i terapeuty, że nie chodzi o to, by lęk zniknął definitywnie. Z tego mało komu udaje się wyleczyć w 100%. Lęki powracają, nawet u tych, którzy mysleli, że już są zdrowi (przez to też juz przeszłam). Ale w tym próbowaniu tak naprawde nie chodzi o to, aby lęk się nie pojawiał, ale o to, by sobie z nim radzić. Trzeba sobie zdać sprawę, że on się będzie pojawiał i nastawić się na to, że się go przezwycięży. A to nie jest nic:-) POWODZENIA!
  24. Zdziwiło mnie tyle negatywnych opinii... Brałam Asentrę długo, prawie rok i byłam bardzo zadowolona. Skutków ubocznych prawie nie było, lęki zdecydowanie się zmniejszyły. Jednak prawda jest taka, że ten lek (jak większość /wszystkie?/) tylko wytłumia objawy. Po stopniowym odstawieniu mój stan się pogorszył i tak jest cały czas, ale do leków juz już nie wrócę (mam nadzieję).
×