Skocz do zawartości
Nerwica.com

kretka

Użytkownik
  • Postów

    224
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kretka

  1. gabi, z leków ziołowych borę obecnie Persen, ale niewiele pomaga. Lęki sa makabrycznie silne. rexetin brałam kiedyś przez "chwilę", bardzo źle go tolerowałam. Za to Asentra przyniosła dobre rezultaty, wszystko się posypało, jak ją odstawiłam, nie dokończywszy porządnie żadnej terapii (a to podobno podstawa).
  2. Agaplo, ale ja muszę zacząć normalnie funkcjonowac w ciągu najbliższych dwóch tygodni i NIE MA KTO ze mną jeździć do różnych miejsc, gdzie się te techniki stosuje. O BSM czytałam coś i nie wierzę, relakasacja nie działa, homeopatii się boję tak samo jak psychotropów, więc na jedno wychodzi... Nie wiem czy to jest najlepsz rozwiązanie, ale postanowiłam odejść od metody "najlepsze rozwiązanie" i stosować "wystarczająco dobre". [ Dodano: Sro Wrz 13, 2006 2:15 pm ] PS. Nie słyszalam jeszcze żeby tak ciężko zaburzonemu człowiekowi, ktory nie jest w stanie spokojnie zostac sam w domu na 15 minut pomogły zioła... Nie zamierzam się dłużej oszukiwac, że sobie poradzę, ani trwonić majątku na wypróbowywanie metod, o ktorych nie wiem czy przyniosą skutek. Nie stać mnie na to. leki też kosztują, ale przynajmniej wiem, że działają...
  3. Agaplo, nie wiem, co to znaczy "wszystkich innych". Wiem za to, że nie jestem w stanie się przełamać, żeby gdzieś samemu pojechać, że bycie samej w domu to za każdym razem tortura. A za trzy tygodnie będę w nowym mieszkaniu i wracam na uczelnię... Sama nie potrafię życ, a muszę.
  4. Po długich bojach z własnymi myślami, jestem prawie zdecydowana wrócić do Asentry. Widzę i musze zaakceptować fakt, że sobie bez tego nie poradzę. Muszę brać leki, zanim terapia długoterminowa (której jeszcze nie zaczęłam, ale zamierzam) przyniesie jakieś efekty. W międzyczasie funkcjonowac jakoś trzeba... Konsultowałam się z moją panią psychiatrą, powiedziała, że to dobry pomysł i mogę spokojnie zacząć sobie brać 25 mg, a potem szybko przejść do 50 (przedtem, zanim odstawiłam, brałam 100 mg na dobę). I tylko jedna wątpliwość nie pozwala mi jeszcze sięgnąć po pierwszą tabletkę, po której już nie będę mogła się raczej wycofać... Od 8 lat leczę się hormonalnie, od ok. 6 przyjmuję tabletki antykoncepcyjne Logest. Już nie leczniczo... Boję się trochę o swoje zdrowie (długofalowe skutki faszerowania się hormonami), a jest dla mnie oczywiste, że będąc na psychotropach, muszę zminimalizować możliwość zajcia w ciążę... Nie bardzo ufam innym metodom zapobiegania. Ciąża podczas brania 75 czy 100 mg asentry byłaby tragedią... Dlatego wciąż biję się z myślami... Co właściwie powinnam zrobić?... A może pigułki nie są tak szkodliwe, jak sobie uroiłam (pani ginekolog oczywiście mówi, że nie są...)? Ech, sama już nie wiem... Proszę o podpowiedź, zwłaszcza kobiety, które przez długi czas przyjmują już hormony. Będę bardzo wdzięczna.
  5. Mnie zalewa jakby falami, najbardziej czuję ją na całych przedramionach, także na głowie...
  6. Z tego co wiem, to w klasycznym napadzie paniki nie mdleje się, ponieważ tętno i ciśnienie sa wtedy za wysokie na omdlenie. Jednak zdarza się to, z tego co tu czytałam. Widzę dwa rozwiązania. Albo osoby, ktore mdleją jakoś wyjątkowo nietypowo reagują fizjologicznie na panikę, albo nie mają rzeczywistych napadów paniki, tylko stany do nich podobne. Przychylałabym się do pierwszej wersji- nietypowa reakcja organizmu. W większości przypadków to się nie zdarza i ja- choć tysiąc razy byłam przekonana, że zemdleje- nigdy w życiu mi się to nie przytrafiło... Ale potrafi nieźle nastraszyć, nie?...[/i]
  7. Jeśli nie możesz o tym zapomnieć, nawet zajmując się czymś innym, to nie staraj się tego robić. Możesz sobie nawet o tym mysleć. Tylko przestań łazić po domu, badać puls co chwila... po prostu połóż się i leż. Rzeczywiście dobrym rozwiązaniem byłoby skonsultowanie się z psychiatrą, nie warto się męczyć...
  8. Kapitalne:-) ubawiłam się, że hej;-p
  9. Nie wiem, czy ten temat już był. Czasami z pozoru bez powodu, a czasem przy okazji lekkiego zdenerwowania, napięcia, dostaje okropnej gęsiej skórki, mam też wtedy wrażenie, że jest mi zimno, choć obiektywnie nie ma ku temu powodów. Czasem nawet mam lekkie dreszcze, takie jak z zimna, choć zimno nie ma mi prawa być... Jest to bardzo nieprzyjemne. Czy to także objaw nerwicy, czy może jakieś zaburzenie związane np. z przemianą materii? Dodam, że jestem bardzo chuda, moja temperatura ciała wynosi stale od kilku lat od 36,9 do 37,2 stopnia i ogólnie łatwo marznę, ale te "dreszcze" zdarzają mi się czasem nawet w upał...
  10. Moniczko, a ja się właśnie panicznie boję, że nie potrafię tego odróżnić. Ze kiedyś sobie w ten sposób zaszkodzę...
  11. Sposób, który podsunął mi tata i działa niezawodnie: połóż się spokojnie. Możesz sobie włączyć radio, albo TV albo poleżeć w ciszy. Po prostu leż. Przestań sobie mierzyć puls, postaraj się o tym nie myśleć. Puls samoczynnie się obniży, prędzej czy później:-) Będzie dobrze, wiesz, że to tylko nerwica wegetatywna. jesli bardzo się denerwujesz spróbuj łagodnego środka jak waleriana. I po prostu sobie poleż. Mnie pomaga (miewam przy normalnym, a nawet niskim ciśnieniu puls 120 na miutę). Trzymam kciukasy!
  12. Nie za dobrze, że zrezygnowałaś z psychologa... czasem na efekty trzeba długo czekac, ale warto być cierpliwym... Jeśli badania masz dobre, jeśli na KT nic nie wyszło, to na pewno nie masz raka. Z racji mojego wykształecenia, miałam na studiach wykłady na temat uszkodzeń i chorób mózgu. Guz mózgu rzadko kiedy daje jedyny objaw- ból. Raczej pojawiają się zawroty głowy, kłopoty z widzeniem, niedowłady, zaburzenia mowy itp. Natomiast nerwica może się jak najbardziej charakteryzować chronicznym bólem głowy. warto rozmawiać o tym i warto byłoby wrocić na psychoterapię... [ Dodano: Pon Wrz 11, 2006 12:26 pm ] PS. Moje myśli też zaprząta własne zdrowie. każdy objaw traktuję bardzo poważnie, boję się, że zachoruję na coś groźnego. najbardziej się boję chorób o nagłym i ostrym przebiegu, jak np. zawał albo pęknięcie tętniaka, więc na każdy sygnał z ciała reaguję panicznie... Jednak gdy jestem czymś zajęta i nie myślę o tym, nie mam żadnych przykrych objawów. To tylko nasza wyobraźnia.
  13. Wieczny niepokój i wieczne szarpanie się ze sobą i światem:-( Wieczne "muszenie". Niby wyznaję zasadę, że jak nie zrobię tego czy tamtego, to świat się nie zawali. Ale nie umiem tego zrobić w zgadzie ze sobą. Jeśli coś odpuszczę (np. nie pójdę na wykład z powodu złego samopoczucia), potem się z tym gryzę, mam poczucie winy... Bez sensu. [/i]
  14. Milka, w choroby straszne związane z okiem się nie wkręcam, bo nie mam pomysłu, co to mogłoby być;-p Ale wzrok mam do kitu, spora krótkowzroczność+ leciutki zez, no i dawno nie byłam na kontroli. Może okulary rzeczywiście już niedobre?...
  15. Kamala, a co zrobisz, jak twój stan się pogorszy, nie będziesz mogła sobie sama poradzić, a tylko Twój chłopak będzie przy Tobie? O mojej chorobie wiedzą praktycznie wszyscy, z którymi mam pozytywny kontakt, czyli rodzina, mąż, przyjaciele, a nawet znajomi ze studiów. Świadomość, że oni wiedzą daje mi ulgę, przede wszystkim nie musze marnotrawić energii na udawanie, że wszystko jest OK. Zresztą mój stan jest tak tragiczny, że nie udałoby mi się chować za migreną;-p Może zależy to od powagi sytuacji. Ja w moich masakrycznych lękach i napadach paniki takich, że odlatuję, nie byłabym w stanie ukrywać swoich dolegliwości. Jesli ktos uważa mnie za wariatkę i robi mi przykrości z powodu mojej choroby, to jest idiotą, niewartym mojego zainteresowania.
  16. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam pacjentem szpitala czy pogotowia. Mimo silnych napadów paniki z objawami fizycznymi, nie wzywałam nigdy pogotowia... Trudno powiedzieć, czy dobrze bym się czuła w szpitalu... Pewnie bezpiecznie, pod tym względem, że pomoc blisko. Ale lekarzom ufam w sposób ograniczony...
  17. Powoli przestaję się szarpać... Całe moje życie to ustawianie sobie przyszłości- jak mam zdrowieć to "wszystko albo nic". "Nie chcę ćwiczyć wychodzenia do śmietnika, bo to poniżej moich ambicji- jesli nie mogę od razu sama pojechać na drugi koniec miasta to leczenie jest do dupy." "Nie będę brać leków, bo to nie jest leczenie." "Poradzę sobie sama." "Jak zacznę brać leki, to odstawię je dopiero za parę lat i będę za stara na dziecko (mam 23 lata! sic!)"... Co za głupie ograniczenia! One tylko hamują moje zdrowienie. To trudne- przestać się szarpać i wrzucić na luz, ale będę się starać. Najprawdopodobniej wrócę do Asentry, którą uparłam sie porzucić na zawsze. Lepiej brać leki, niż się tak męczyć jak ja teraz... Trzeba wybrać mniejsze zło. Za jakiś czas, będąc już w terapii długoterminowej, znów spróbuję odstawić. A za 5 lat nie będę jeszcze za stara na dziecko, choć chciałam je mieć wcześniej... Dopiero jeśli zaakceptuję to wszystko, może zacznę czuć się lepiej... Czy wiecie jak to zrobić? Co sobie powiedzieć, gdzie szukać wsparcia, jeśli się tak człowiek szarpie... Chcę pozwolić temu płynąć własnym rytmem. Jak?...
  18. :-) Ja akurat pająki lubię i nie boję się standardowych "strachotworów", takich jak węże, nietoperze, pająki czy szczury... Za to dziś w nocy nie spałam, bo się obudziłam z drętwieniem języka i bólem głowy znowu, i oczywiście miałam napad paniki jak stąd ( z Łodzi;-p) do Gdyni, bo myślałam, że to napad jakiejś strasznej choroby (choć nie wiem co to miałoby być- bol głowy i karku- już od kilku dni- i uczucie drętwienia języka i gardła:-p)... Ech, każdy ma swoje paranoje...
  19. To dobrze. Łzy oczyszczają, nawet jeśli od razu tego nie czujesz. A poza tym to, że się popłakałaś u psychologa świadczy o tym, że potrafisz się otworzyć, że mu ufasz. To dobrze wróży terapii. Trzymaj się!
  20. Znam ten ból. Milko. Mam bardzo zły okres. Jest fatalnie, nie chce mi się żyć. Mam wrażenie, że wszyscy już się ode mnie odwrócili, mąż mnie rani (w dobrej wierze, mówi mi takie rzeczy o mnie i mojej chorobie, które bardzo bolą)... Ale czy już zawsze tak będzie? To niemożliwe, przecież bywało lepiej... Dum spiro, spero...
  21. Nie odchodź, Milko:-* Każdy albo prawie każdy z nas miewa takie myśli. Nie raz przychodziło mi do głupiej głowy, żeby skończyć z tym wszystkim, bo śmierć w najgorszych chwilach wydaje się prawdziwym wybawieniem... Ale zawsze powstrzymują mnie dwie rzeczy. Po pierwsze myśl, jaki bol sprawiłabym tym, którzy mnie kochają... Po drugie- że tyle rzeczy na świecie kocham: moje koty, bzy, las sosnowy, czekoladę, kino, muzykę, słońce, moich przyjaciół i męża... Miałabym się tego wszystkiego pozbawić? A jeśli jest szansa, że jednak będzie lepiej? Jeśli umrę, nigdy już się tego nie dowiem... Trzymaj się, Milko! Wiele osób jest z Tobą. Jak przetrwasz najgorsze chwile, znów będzie jaśniej. Ściskam!
  22. Muszę wobec tego koniecznie iść do okulisty. I tak już czas na kontrolę... Dzięki, dziewczyny:-)
  23. Milko, też nie mam już siły:-( Ciągle sobie powtarzam, że da radę, ale w gorszych chwilach nie wierze w to sama.
  24. ja mam coś innego z oczami, silny ból, jakby w środku, ale dość szybko sam przechodzi... Nie wiem ki diabeł.
  25. Słuchajcie, od wczoraj mnie męczy coś dziwnego. Wczoraj wieczorem pojawił się silny, pulsujący ból prawego oka (po tej samej stronie, co bardziej boli mnie głowa). Sam minął po niecałej godzinie. Dziś cały dzień był spokój, w międzyczasie byłam u lekarza w sprawie głowy. Zbadał mnie neurologicznie, zajrzał w oczy i powiedział, że to co najwyżej migrena. Teraz znów boli mnie to oko:-( Czy to może mieć związek z migreną? A może ból oka może być też napięciowy? Martwi mnie to, bo ból jest silny (jakby w środku gałki czy za nią, trudno powiedzieć), ale nie ma innych objawów. Aha, jestem krótkowidzem, od lat noszę okulary, a często soczewki kontaktowe.... Znacie taki ból?
×