Skocz do zawartości
Nerwica.com

kretka

Użytkownik
  • Postów

    224
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kretka

  1. Warto spróbować. Jeśli zaangażujesz się w terapię (pamiętaj, że główną robotę musisz odwalić Ty, nie psycholog), może ona przynieść naprawdę dobre efekty.
  2. Moim zdaniem powinnas poprosić kogoś żeby Ci towarzyszył, na pewno będziesz się mniej denerwować, i przede wszystkim- załatwić to tak szybko, jak się da. Żadnego przekładania!;-) Co się odwlecze to nie uciecze, a im dłużej będziesz to odkładać, tym bardziej będziesz się bać. No, udowodnij, że jesteś dzielna:-) Trzymam kciuki.
  3. Święta prawda- zdrowi tego nigdy nie zrozumieją:-( Słuchaj, jeśli jutro masz tomografię, to na dzień dziesiejszy nic więcej nie zrobisz... Poczekaj spokojnie. Przynajmnije poznasz powód- gdybym ja poznała przyczynę moich bólów głowy, byłabym szczęsliwa, cokolwiek by to było, bo przestałabym się wreszcie zamartwiać. Niestety, skierowania nie dostanę, a prywatnie mnie nie stać:-( Jeśli znajda organiczna przyczynę, to ma to tę dobra stronę, że będzie można się tym zająć. jeśli nic nie znajdą, pewnie czeka Cię dalsza tułaczka po lekarzach. Może to być nerwica, wyjątkowo mocno nasilona... Do jutra spróbuj się czymś zająć (ja wiem jakie to trudne). Chociażby posiedź tu, poczytaj o ludziach podobnych do Ciebie- mnie to podnosi na duchu:-) Albo prześpij się, posłuchaj muzyki, obejrzyj jakiś film... Powiedz sobie, że i tak nic nie zdziałasz, możesz tylko czekać, a najlepsze co możesz zrobić dla siebie to czekać spokojnie... Ja czekam na jutrzejszą wizytę u lekarza (ból głowy+ wyniki badania tarczycy) i też się boję... Posyłam dobrą energię!!! [ Dodano: Czw Wrz 07, 2006 2:51 pm ] A może chcesz pogadać? Mój numer gg: 2668741. Jeszcze przez jakiś czas jestem przy komputerze.
  4. To jest problem, z którym nie mogę się pogodzić. Ja rozumiem, że fakt, iż ogłaszam każdą swoją dolegliwość i zamartwiam się nią głośno, może sprawić, że niektórzy będą za każdym razem myśleć "to tylko nerwica". Ale boli mnie co innego. Kiedy dolega mi coś, co mnie naprawdę martwi, idę do lekarza, tylko że już mi się odechciewa... Bo on wie, że mam nerwicę, i na każdą skargę, którą tylko da się tak wyjaśnić, odpowiada "to nerwy, proszę się mniej denerwować". Jutro idę z bólem głowy, który mi dokucza od kilku dni i martwi, bo jest momentami dość silny. Prawie na pewno usłyszę, że to nerwy:-( A na robienie jakiejś tomografii prywatnie mnie nie stać. Wiem, że zazwyczaj wyolbrzymiam i szukam choroby tam, gdzie jej nie ma. Ale bagatelizowanie moich skarg może się kiedyś naprawde źle skończyć. Co zrobić, żeby lekarz traktował to poważniej?
  5. Bardzo trudno się pogodzić. Ja badań się nie boję, za to nie lubię być lekceważona i po prostu się wstydze iść po raz setny tdo lekarza z jakąś pierdołą. On wie, że mam nerwicę i pewno powie znów "to przez nerwy". To takie upokarzające czasami.
  6. Zgadzam się:-) Uspokojenie oddechu i skupienie się na nim wielokrotnie pomagały mi w podbramkowych sytuacjach, nawet czasem zatrzymywały atak paniki. Ułatwia to tez zasypianie:-)
  7. Widzę, że się zrobiła rozmowa o biznesie sprzątaniowym:-) Ja lubię sprzątać, ale jak mam napad paniki, trudno mi się do tego zabrać. Niby wiem, że to powinno pomóc, ale też zawsze boję się, że się sprzątaniem zmęczę i np. zemdleję;-p Co za głupota, nie?;-p
  8. "Mam" niemal wszystkie choroby, o których czegoś więcej się dowiem;-) Od trzech dni- krwiak podtwardówkowy:-p Ale co do schizofrenii nie miałabym obaw. W odróżnieniu od nerwicy jest ona zaburzeniem psychotycznym i charakteryzuje się tym, że chory nie zdaje sobie sprawy, że jest chory. Wydaje mi się, że jeśli masz obawy co do swojego zdrowia psychicznego, to raczej nie masz żadnej psychozy:-) Moję lęki wywołują przede wszystkim doznania z ciała: zawrót lub ból głowy, jakieś ukłucie w klatce piersiowej itp. Najczęściej gdy jestem sama, zwłaszcza poza domem. Paniką napawają mnie też miejsca i sytuacje, z których nie widze możliwości szybko się wydostać (np. ważny wykład, w trakcie którego nie wypada wyjść lub jazda pociągiem)... każdy ma swoje słabe strony...
  9. Zajrzyj na pw, zostawiłam tam dla Ciebie dłuższą wiadomość.
  10. kretka

    trzymajcie kciuki!!

    Bardzo mi miło:-) Trzymaj się!
  11. Również boję się jeżdzić czymkolwiek... dasz radę! Trzymam kciuki!
  12. kretka

    trzymajcie kciuki!!

    Trzymam kciuki z całych sił. Wiem dobrze, jak bardzo się boisz... Z mojego doświadczenia z lękiem wynika, że jak już zaczniesz, rozkręcisz się, to jakoś pójdzie. POWODZENIA!!! Ślę dobrą energię.
  13. Chmurko... To prawda, pewnie będziesz bagatelizować problem... Mnie się u psychologa też tak robi, nie wiem czemu... Ale wierz mi, jak opowiesz po prostu, co Cię dręczy (szczerze!), poczujesz się naprawde lepiej:-) Powodzenia!
  14. Zajrzałam do Ciebie, bo masz ksywę, jak mój mąż:-) Miewam podobne jazdy, ale raczej w dzień... Jeśli badania masz dobre, radziłabym się udac do psychiatry lub psychologa. Walcz z tym, póki się zaczyna. Im dalej w las, tym trudniej...
  15. dzięki, kobiety:-) Póki co rozmawiam z wami, ale zaraz chyba pójdę rzeczywiście coś obejrzeć:-)
  16. Chmurko! Jak ja Cię rozumiem! Na nerwicę choruję od 7 lat prawie (tzn. mniej więcej tyle czasu minęło od mojego pierwszego napadu paniki, ale hipochondryczką byłam zawsze). Wkręcam sobie takie niestworzone choroby, że też się dziwię. Dziś jestem na etapie krwiaka podtwardówkowego, bo w zeszłym tygodniu uderzyłam się niezbyt mocno w głowę i ona mnie od tamtej pory parę razy bolała. Pech sprawił, że znalazłam w swoich notatkach z neuropsychologii (studiuję psychologię) opis krwiaków i okazałao się, że teoretycznie podobny początek może mieć krwiak o przewlekłym przebiegu. Siedzę dziś sama w domu i tylko czekam na dalsze objawy (CO ZA BZDURA!). Wiem, że to mój umysł produkuje, ale wyobraźnia czasem jest silniejsza od rozsądku... Mąż zaczyna powoli mieć tego dosyć. Niedługo zaczynam nową psychoterapię, mam nadzieję, że to pomoże. Dzieci nie mam na razie, choć bardzo chcę. No ale na razie nie mogę, za dużo się stresuję. Muszę najpierw trochę wyjść na prostą. Mam dopiero 23 lata, więc jeszcze parę lat mam na te ciąże... Jeśli chodzi o tabletki, to też je biorę, od bardzo dawna. Na razie muszę... One mogą powodować pogorszenie nastroju. Może powinnas pogadać ze swoim ginekologiem? POZDRAWIAM!
  17. Wiem, że się da. Ale jak pomyślę o tych godzinach przede mną, to mi włosy dęba stają. No i czekam na objawy krwiaka, ktore sobie peno zaraz sama wkręcę:-p [ Dodano: Wto Wrz 05, 2006 11:13 am ] Legacy, a może mógłbyś ze mną porozmawaić na gg? Oto mój numer: 2668741. jeśli masz ochotę- zapraszam.
  18. Jestem sama w domu. Przede mną prawie 5 godzin. Umieram ze strachu. Zwłaszcza że tydzień temu uderzyłam się w głowę, a od jakichś trzech dni w tym miejscu (i nie tylko) ta głowa mnie boli od czasu do czasu. Wkręciłam sobie krwiak podtwardówkowy o przewlekłym przebiegu i teraz oczywiście czekam na specyficczne objawy, takie jak napad padaczki albo niedowłady... Jesu, czego ten nasz chory umysł nie wymyśli! Tak czy owak jestem sama i bardzo sie denerwuję, piszę to drżącymi łapkami... Czy ktoś może ze mną pogadać? Najlepiej ktoś kto się zna na krwiakach podtwardówkowych;-p
  19. czasami (np. dziś w nocy i rano) mam innego rodzaju ból głowy. Silny, pulsujący, jakby na wierzchu głowy. ja to nazywam "łupaniem", bo jest podobnie jakby mnie ktoś uderzał od środka... Skarżayłam się kiedyś lekarzowi, powiedział "to na pewno nerwy, prosze się mniej denerwować". A ja się w takich sytuacjach panicznie boję, że to jakiś wylew albo zator (na pigułkach antykoncepcyjnych jest napisane, ze przy silniejszym niż zwykle bolu głowy trzeba się natychmiast skontaktować z lekarzem, bo to może nbyć zakrzepica)... mam takie jazdy z tym wylewem, że zaczyna mnie boleć jeszcze bardziej:-( Inncyh objawów, typu drętwienia nie mam... Ale bardzo się boję.
  20. No, jakoś rzeczywiście samo przeszło:-) Dzięki za wsparcie. A dzień mam bardzo zły, ze zwątpieniem. Nie chce mi się dziś walczyć, a chodzenie dookoła bloku uważam za żałosne... mam nadzieję, że jutro już tego nie będzie.
  21. Jowitko... Mogę sobie wyobrazić, jak strasznie się czujesz... Będę za miesąc w okropnie trudnej sytuacji, nie wiem, jak ją przeżyć... Wyprowadzam się z domu, równocześnie zaczyna się rok akademicki. Mąż pracuje, nie będzie się mógł mną zajmować, odwozić na uczelnię (a to jest najtrudniejsze)... Jestem bliska załamania nerwowego, nie chce mi się żyć i walczyć... Kurczę, trzymajmy się, co mamy za wyjście? Poradzisz sobie. Masz dla kogo.
  22. Dzięki... U mnie to lęk napadowy. Pojawia się w zasadzie wtedy gdy nie ma obok mnie męża. Albo mamy ewentualnie. Z bratem i tatą już gorzej. A jak mam zostać sama to totalna porażka...
  23. Jestem w domu tylko z bratem. Niby bezpiecznie, niby nic mi nie grozi, ale dłonie się poca i trzęsą. Jest tam kto? Niech ktoś ze mną porozmawia, proszę.
  24. Ciężka sprawa... Moja nerwica to od 6 lat ciągłe wzolty i upadki. Moja nerwica to na zmianę dni lepsze i gorsze, nadzieja, zwątpienie, załamanie, wiara... I tak w kółko. Staram się zaakceptować ten chory rytm, ale świadomość, że nigdy już nie będzie jak PRZED nerwicą jest naprawde dołująca... Mnie pomaga wypłakanie się i ucieczka w świat książek lub muzyki... Musimy jednak się trzymać, czy jest inne wyjście?
×