Skocz do zawartości
Nerwica.com

aviska

Użytkownik
  • Postów

    222
  • Dołączył

Treść opublikowana przez aviska

  1. aviska

    Chyba piszę po zgodę.

    Brakuje mi wiary, nadziei i poczucia bezpieczeństwa. To tak z grubsza. Kiedy jestem z Moją, to jest dobrze, ale jestem z nią zbyt rzadko, źeby to jakoś szczególnie pomogło, tak na dłuźej. Więc co robić? Jak walczyć, jeśli brakuje sił? Wiem, źe powinnam walczyć, po prostu nie wiem jak i nie wiem, skąd brać na to siłę...
  2. aviska

    Chyba piszę po zgodę.

    Zawiedli mnie przyjaciele. Ludzie, którym ufałam bezgranicznie. Zaufanie roztrzaskało się ze strasznym hukiem w formie najgorszej z możliwych. I to nie pierwszy raz, bo w ciągu ostatnich dwóch lat z hakiem przejechałam się w ten sposób na ośmiu osobach, trzech w ciągu ostatnich dwóch tygodni, także nie zanosi się na poprawę. Zostały mi dwie osoby, stracę je, to stracę resztę jakiegokolwiek sensu życia, choć i teraz niespecjalnie go mam. Też tęsknię, bo moja lepsza połowa mieszka cholernie daleko i widujemy się bardzo rzadko. Nie leczę się. Próbowałam niecałe dwa lata temu, zaliczyłam trzech czy czterech psychologów i psychiatrę. Wizyta u psychiatry odbyła się według najgorszego scenariusza, jaki tylko mogłam wymyślić, także stwierdziłam, że nigdy więcej. Tyle tylko się dowiedziałam, że depresja. Dostałam leki, które odstawiłam po trzech dniach i na tym się moje leczenie skończyło. Kamiloxi, z całym szacunkiem, ale to, co piszesz, jest niespecjalnie pomocne. Puste frazesy, niemożliwe do zrealizowania. Bądź optymistką, ciesz się życiem? To jakiś żart? Jak Ty to widzisz? Że od planowania własnej śmierci przejdę do radości ze spadających liści, że nagle wszystko to, z czym nie daję sobie rady, stanie się banalnie proste, a ja rozwinę w sobie miłość własną plus miłość do bliźniego? Bardzo zabawne.
  3. aviska

    Chyba piszę po zgodę.

    Znowu to samo. Bezsenność, beznadzieja i chęć skończenia z tym wszystkim. Choć wiem, że nie mogę, bo mam dla kogo żyć. Opuszczają mnie wszyscy po kolei. Wszyscy, którym zaufałam. Niektórzy robią mi świństwa, inni po prostu oznajmiają, że nie mają i nie będą mieli dla mnie czasu. Bo w gruncie rzeczy jestem dla nich nikim, mam na to masę dowodów. A co robić teraz? Nie wiem. Zaufanie do kolejnej osoby legło w gruzach i to z hukiem. Muszę żyć, mam dla kogo, choć ona mieszka cholernie daleko. Poza nią brak motywacji. I ta chęć, żeby to wszystko rzucić w diabły, z obawy przed kolejnym kopem od życia. Boję się. Boję się żyć i boję się wyjść do ludzi. A muszę. Tylko po co? Potrzebuję przyzwolenia. Pożegnania. Chcę napisać 'The end'. To źle?
  4. Sabaidee, cóż, ciężko. W sumie nie będę dłużej przeszkadzać, porozwiązuję sobie sudoku albo coś, może jeszcze później wpadnę. Miłej nocy.
  5. Dziwnie mi. Wszyscy tu się znają i, mam wrażenie, tylko ja pozostaję obca... Czy nie...?
  6. Ech... To był jeden z najgorszych dni od bardzo dawna i tak bardzo chciałabym, żeby się skończył, a jak na złość znowu dopadła mnie bezsenność...
  7. bry wieczór wszystkim, który teraz przyszli, o. tahela, tak, doczytałam :)
  8. I raz jeszcze dobry wieczór. Tym razem na pewno jeszcze wieczór
  9. Mnie najczęściej osłabiają, cholernie. Także no... A kociak słodki :) Cześć, tahela :)
  10. Ja bym chciała, żeby takie rzeczy mnie wzmacniały...
  11. Jeśli lubisz fantastykę z dużą dawką czarnego humoru, abstrakcji i rzeczy, których raczej się nie spodziewasz, to poczytaj Moore'a, serio ^^ Cztery miesiące to faktycznie długo, ale bywało gorzej, uroki związku na odległość. Całe szczęście, że jeszcze tylko trochę. Wezmę to pod uwagę, jak będę się przeprowadzać, ale na razie muszę się męczyć xd -- 23 paź 2011, 05:37 -- Chyba idę spać. Ze trzy godzinki dobrze mi zrobią. Mam nadzieję. Ale wrócę. I tak, to jest groźba Dobranoc, dzień dobry, whatever xd
  12. Dobranoc :) Jeśli uda mi się zostać tu na dłużej, to niewykluczone, że jeszcze uda nam się popisać :) Śpij dobrze i miłego dnia ^^
  13. Jeszcze nie mam pojęcia, prawdopodobnie zostanę w domu, ale moja druga połowa przyjeżdża, a to będzie w sumie po czterech miesiącach rozłąki, więc rozumiesz Mi słońce zawsze świeci po oknach. Zawsze. Złośliwe. Robi to specjalnie. Z ruchem ciężko, ortopeda by mnie zabił za przeforsowanie nogi. Albo po prostu uciął, co trzeba w jakimś momencie, kiedy bym nie patrzyła xd Autora też nie kojarzysz?
  14. Mam płatki czekoladowe koło łóżka i tak od godziny się zastanawiam, czy je zjeść. Założenie jest takie, że do sylwestra muszę odrobinę schudnąć, żeby wyglądać zabójczo w sukience kupionej miesiąc temu, a płatki o tej porze miażdżą ten pomysł xd Ja wstaję o wpół do jedenastej. Chyba. Chyba że sms mnie obudzi wcześniej, co jest bardzo prawdopodobne w sumie. 'Najgłupszy anioł' Christophera Moore'a, znasz może? Alienated, znam ten ból, ja mam wiecznie zasłonięte żaluzje w pokoju, a że są niebieskie, to jest przyjemnie :)
  15. Ja powinnam spać od czterech, jak nie pięciu godzin Ale po co. A pizzą możesz się podzielić, dawno nie jadłam :) Też myślę, że tu wrócę. To będzie bodaj trzecie czy czwarte podejście. Zobaczymy... Nocny klimat jest fajny, to fakt. Ale wypadałoby się ten raz w tygodniu wyspać... Albo i nie. Też mi się podoba :) To cytat z chyba najdzikszej książki, jaką czytałam i jest taki... Taki... No nie wiem. Przemawia do mnie po prostu niesamowicie.
  16. Na forum nie było mnie dawno. Sama nie wiem, czemu, byłoby to usprawiedliwione, gdyby było ze mną dobrze, ale nie jest. Dzisiaj tak wyszło, że nie mogę spać, a chyba potrzebuję pogadać z kimkolwiek o głupotach, żeby się nie rozpłakać i tak mi się przypomniało, że tu przecież chyba zawsze ktoś czuwa, więc może się uda... No i się udało :) A Ciebie co motywuje do siedzenia tu tak długo?
  17. Fakt, może i już dzień dobry ^^ A z tym 'dobranoc' to już też się kiedyś zastanawiałam. Bo tak się utarło, że to na pożegnanie, a przecież jest taki czas, kiedy jest już za późno na wieczór, a za wcześnie na ranek, więc by pasowało. Ale mimo wszystko brzmi dziwnie. Czy nie? xd Ja zwykle o tej porze śpię. Dzisiaj nie mogę i coś czuję, że ostro odchoruję tę noc w tygodniu :/
  18. aviska

    Cześć.

    Witam po raz kolejny... Byłam tu już kiedyś, przestałam pisać, teraz wracam. Co prawda jestem w miarę stabilnym stanie, ale tak jakoś. Fajnie byłoby popisać z kimś, kto jest w stanie mnie zrozumieć. Męczę się z depresją, ostatnio coraz bardziej daje o sobie znać już zapomniana nerwica natręctw. Jestem po wielu wizytach u pedagoga, dwóch psychologów i psychiatry. Brałam leki, ale zanim mój organizm się do nich przyzwyczaił, to prawie zeszłam z tego świata. Po samej wizycie u psychiatry ledwo się pozbierałam. W domu mam wiecznie trzecią wojnę światową, a mój jedyny powód do życia mieszka dwa tysiące kilometrów ode mnie. Z jednej strony chcę żyć. Chcę z tego wyjść, chcę wygrać tę wojnę dla osoby, którą kocham. A z drugiej nie mam siły. Są chwile, kiedy siedzę, wpatrując się w żyletkę albo garść tabletek i nikt wtedy nie mówi, że mam tego nie robić, bo nikt o tym nie wie. Czego oczekuję po powrocie na forum? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia...
  19. Kupiłam sobie gitarę i uczę się grać. Tylko nie mogę się skupić. Czytam, bo to też uwielbiam. Ale potrafię kilka razy czytać to samo zdanie i nic do mnie nie dociera. Nic innego nie ma szans zając mojej uwagi.
  20. Nie ogarniam. Psychika mi siada... Do płaczu doprowadzają mnie już najbanalniejsze rzeczy: a to uciekł mi autobus, przepaliła się żarówka w lampce, nie mam pojęcia, jak zrobić zadanie domowe z matmy... W domu wieczne awantury. Przez kilka dni było w porządku, ale to tylko dlatego, że mama była pewna, że poszłam się zabić, więc jak wróciłam, to było fajnie. A ja nie poszłam się zabić, tak tylko poszłam wieczorem na spacer i rozchlastałam sobie nadgarstek jakieś trzy kilometry od domu. Musiałam odreagować i się uspokoić po kolejnej awanturze. Teraz wszystko wraca do normy, a nawet tydzień nie minął. Do tego mój były, z którym na wojennej ścieżce nie byłam i niby nie jestem, zjechał mnie w swoim opowiadaniu opublikowanym w gazetce szkolnej. Tylko ci, którzy dobrze znają wydarzenia sprzed kilku miesięcy, mogą się domyślić, że to ja, ale nie o to chodzi. Jak ci ktoś brutalnie wytyka wszystkie twoje błędy, które akurat udało ci się naprawić, o których nie chcesz pamiętać... To boli. Poza tym jestem kompletnie sama, bo jedyna osoba, której naprawdę mogę zaufać, bo przyjaciółka i w ogóle, mieszka dwa tysiące kilometrów ode mnie. Reszta ma mnie w poważaniu. Jestem zapisana do psychiatry, ale idę tam dopiero za miesiąc, nie wiem, jak do tego czasu będzie. Nie daję rady trochę... Nie jestem pewna ani tego, czy jest mi lepiej po napisaniu o tym wszystkim, ani po co to w ogóle pisałam. Ale... Nie wiem. Zabrali mi nóż, to muszę znaleźć sobie coś innego.
×