Skocz do zawartości
Nerwica.com

aviska

Użytkownik
  • Postów

    222
  • Dołączył

Treść opublikowana przez aviska

  1. aviska

    Co dalej? Pomóżcie...

    Najpierw bym musiała wiedzieć, co chcę studiować. Na razie sobie liczę i jakoś leci. Z dwóch ostatnich sprawdzianów z matmy dostałam piątki, co na rozszerzeniu jest, jak na moje, niezłym wyczynem i aż urosłam ^^ Ale z liczenia niespecjalnie da się wyżyć... No się zobaczy. Zresztą do studiów jeszcze masa czasu i wszystko się może zdarzyć.
  2. Hej :) Też mam 16 lat, także spokooojnie xd A do rozmowy zawsze ktoś się, myślę, znajdzie. No bo gdzie, jak nie tu?
  3. aviska

    Co dalej? Pomóżcie...

    K., nikt mi nie powiedział, że jestem dzieckiem z wpadki. Po prostu ja to wiem. Mama siedziała dłuższy czas za granicą, zaszła w ciążę z facetem, którego nie kochała, więc wróciła do kraju. Nie wmówicie mi, że w takiej sytuacji miałam przyjść na ten świat. Ale rozmawiałam z nią, bo pokazałam ten temat i... Mówi, że się cieszyła z ciąży i w ogóle. Jeden problem jakby z głowy. Mam nadzieję. Mam się uczyć. Taa... Uczę się. Ale niezbyt mi zależy. Zawsze niespecjalnie się przejmowałam szkołą, ale że miałam więcej szczęścia niż rozumu, to na testach jakoś szło. A teraz mam to w poważaniu, te matury i wszystko... Bo w końcu jakoś to będzie. Zawsze było. Wszystko związane z M. jest schowane. Nawet nie wiem, gdzie, Mama chowała. Oprócz obrazka na ścianie, bo ściany przecież nie wyrzucę ani nic innego z nią nie zrobię. Ale na moje nieszczęście wspomnienia z M. to nie tylko przedmioty, których można się pozbyć, ale słowa, szczególne zwroty, bezwiednie używane chociażby przez Mamę...
  4. aviska

    [Toruń]

    też w to uwierzę. kiedyś. może. teraz jestem na etapie 'musi być jakiś sens we wstawaniu z łóżka', więc wiesz xd
  5. aviska

    [Toruń]

    si. to nie było trudne.
  6. aviska

    [Toruń]

    Skądś to znam... Ale spotkać by się można było, pogadać od tak, jednak zostawiając niektóre tematy tutaj ^^ A poza tym czuję się fajna, bo Cię znalazłam na nk xd
  7. aviska

    [Toruń]

    Ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo jestem jeszcze słabo zgrana z klasą, ale wydaje się być w porządku. A ja bym nigdy nie pomyślała, że spotkam tu kogoś, z kim mam wspólnych znajomych ^^
  8. aviska

    [Toruń]

    Ali nie. Z Mateuszem chodzę do klasy xP A ja z trójki nie znam nikogo... Chyba.
  9. aviska

    [Toruń]

    iryss, będę się śmiała, jak się okaże, że się znamy w realu... gdzie do szkoły chodzisz? dzielnica chociaż? ^^
  10. Ja się ostatnio zaczytuję w książkach Jodi Picoult, chociaż one dosyć przybijające są... Ale świetnie napisane.
  11. aviska

    [Toruń]

    Szczerze powiedziawszy się aż zdziwiłam, że tyle osób z Torunia... Nawet jeśli tu cisza ^^ Też reprezentuję Piernikoland, ale dzieciak jestem, bo dopiero pierwsza licealna ^^
  12. aviska

    Co dalej? Pomóżcie...

    Zobaczę. Na pewno nie przed świętami, i tak ma dużo na głowie... Ale potem może to będzie dobre rozwiązanie. Dzięki :)
  13. aviska

    "Złote Myśli"

    A ja lubię swoją polonistkę ^^ "To dla mnie nielogiczne, ale nie szkodzi."
  14. aviska

    Co dalej? Pomóżcie...

    Z mamą... Myślałam. Ale nie wiem. Kontakt ze sobą mamy średni, to raz. A dwa... Ostatnio ją przepraszałam, bo jestem nerwowa i przeze mnie się kłócimy o jakieś drobnostki. Mówiłam, że to dlatego, że sobie z niektórymi rzeczami nie radzę, że mam wrażenie, że moja psychika jest w strzępkach i te awantury w domu się jakoś same... Przeprosiny przyjęła, ale ogólnie puściła to wszystko mimo uszu. Niespecjalnie mnie to zachęciło do wgłębiania się w szczegóły. Edit: Bo adres miałam w zakładkach, a po formacie kompa wszystko poszło się turlać i jakoś tak potem zapomniałam... Miło, że mnie pamiętasz. Aż mi głupio, że tak jakoś wyszło, chociaż miałam się pojawiać :)
  15. aviska

    Co dalej? Pomóżcie...

    Zawsze wolałam być sobą. I zawsze sobą byłam. Tylko że to jakoś dziwnie wiąże się z tym, że jestem sama. Jak zdarza mi się lepszy... Może nie dzień, ale moment, gdzie jestem z siebie dumna, akceptuję siebie, po prostu lubię, to zastanawiam się, o co im wszystkim chodzi. Czemu oni wszyscy widzą mnie inaczej, niż ja siebie w tej chwili? A potem znajduję coś, co mi przypomina M. albo cokolwiek innego przykrego i wybucham płaczem. I uznaję, że oni chyba mają rację. Lat mam 16. Z pedagogiem szkolnym... Próbowałam. Ale dowiedziałam się tylko, że nie mogę się bać, bo nie mam czego, wszystko się ułoży i mam się wziąć w garść. To tak łatwo brzmi... A ja nadal potrafię się rozryczeć na środku korytarza, w połowie drogi do domu, czytając książkę czy robiąc coś równie prozaicznego. Teraz błędów nikt mi nie wytyka. Robię to sama. Wyjątkowo skutecznie i nawet wtedy, kiedy nie chcę. Pamiętam o każdej popełnionej gafie, każdym, nawet najmniejszym, głupstwie... I sama utwierdzam się w przekonaniu, że się do niczego nie nadaję. Dlatego nie wiem, czy dobrym pomysłem jest skupianie się na sobie. Bo to się kończy niefajnie... Chcę walczyć. Nawet chyba mam na to siłę. Nie wiem tylko, jak...
  16. aviska

    Co dalej? Pomóżcie...

    Nie wiem, jak zacząć. Nawet nie wiem, po co to piszę. Nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć, co mi jest. Ale... Chyba muszę się wygadać. Dwa lata temu byłam gnębiona przez trzy dziewczyny z klasy. Jestem osobą, która uwierzy we wszystko, jeśli usłyszy to wystarczającą ilość razy. Dlatego wtedy nietrudno było mi przyswoić, że jestem nikomu niepotrzebna, bezwartościowa, do niczego się nie nadaję... W końcu miałam to powtarzane po parę razy dziennie przez kilka miesięcy. I nikt tego nie negował... Wracałam ze szkoły do domu i płakałam. Godzinami. Kiedy nękania się skończyły, mało co się zmieniło. Moje poczucie własnej wartości leżało gdzieś na dnie. Każdy dzień był próbą uwierzenia w siebie. Próbą, która za każdym razem kończyła się niczym. Po pół roku usłyszałam pierwsze miłe słowo. Koleżanka mi powiedziała, że mnie podziwia za siłę woli... Bo odmawiałam papierosów. A mnie męczyła świadomość, że gdybym nie odmówiła, to może znalazłabym swoje miejsce w grupie, bo nigdy takiego miejsca nie miałam. Potem zaczęłam się podnosić. W czerwcu tego roku było już całkiem dobrze. Wierzyłam w siebie, chociaż nadal była to dość chwiejna wiara. Znalazłam przyjaciółkę (nazwijmy ją M.). Ale wtedy ludzie, którym ufałam (oprócz M.), zupełnie mnie odstawili. Uznali, że już nie jestem im potrzebna. Upadło wszystko, o co walczyłam przez tyle czasu. A M. nie miała dla mnie czasu... Przez wakacje żyłam nadzieją na poprawę, bo zmieniałam szkołę. Poświęcałam wszystko, co mogłam, dla M., bo byłam jej często potrzebna. Ale od września znowu coś zaczęło się sypać. Bo ona sobie znalazła nowe towarzystwo. Ja niby też, ale... Bolało mnie, że znowu poszłam w odstawkę. Po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że M. tak naprawdę przez cały czas traktowała mnie dość przedmiotowo. Że byłam jej tresowanym pieskiem. Kontakt się urwał. Z nowymi znajomymi niby jest w porządku, ale wiecznie robię coś nie tak, co im nie pasuje, a chcę dobrze. Szukam swojego miejsca... Którego nadal nie mogę znaleźć. Po szkole poszła plotka (ukłon ku M.), że jestem niezrównoważona psychicznie. Ludzie na mnie patrzą jak na wariatkę. Jedna dziewczyna z mojej klasy jest gnębiona. Jej się to podoba, bo nie czuje się wyśmiewana i upokarzana, a wręcz dobrze się bawi. Ale ja... Znowu się boję. Boję się chodzić do szkoły, próbuję kontrolować wszystko, co robię i mówię, żeby znowu ktoś się nie przyczepił. Bo nie wiem, o co chodziło tym sprzed dwóch lat, więc nie wiem, o co mogłoby chodzić teraz. Nie wiem, jakich błędów nie popełniać. Żyję w ciągłym strachu przed powrotem tamtego, coraz bardziej zamykam się w sobie... Potrafię się rozpłakać na środku korytarza, kiedy coś mi się przypomni. A nikogo to nie obchodzi. W domu jest jeszcze gorzej. Jestem dzieckiem nieplanowanym, ‘wpadką’, i od jakiegoś czasu czuję, że byłoby lepiej, gdyby mnie w ogóle nie było. Robię, co mogę, żeby mamie było lżej, ale wrażenie zostaje. A do tego wszystko przypomina mi M. Mam świetną pamięć, jeśli chodzi o szczegóły i łatwo przypominają mi się teraz jej słowa, zachowania... Potrafię wpaść w histerię na widok misia, którego kiedyś mi dała. Właściwie od dwóch-trzech miesięcy nie ma dnia, żebym nie płakała... Nie jestem w stanie się na niczym skupić, oceny w szkole mi drastycznie spadły, a mnie to nie obchodzi. A ja nie obchodzę nikogo. Myślałam już, co by zrobić, żeby... Żeby zniknąć, ale nic nie zrobię, bo jestem tchórzem. Nie wiem, co robić, chcę znowu zacząć się cieszyć, przestać bać, mieć poczucie tego, że może dobrze, że jestem... Pomóżcie...
  17. aviska

    Dzień dobry. Czy coś.

    Ten, no... Bo wypadałoby się przywitać, jako że zamierzam zostać na dłużej. Mam swoje składane łóżeczko, śpiwór i poduszeczkę, więc jeśli nie macie nic przeciwko, to znajdę jakiś wolny kącik i sobie pomieszkam tutaj trochę. Ale co to ja chciałam... A tak. Mówią mi aviska, młodziak jeszcze jestem, bo wiosen liczę sobie dopiero 16. Trafiłam tu przypadkiem i chociaż na chwilę obecną pomocy chyba nie potrzebuję, bo radzę sobie ze wszystkim w stopniu, który mnie zadowala, to to miejsce jakoś mnie przyciąga. Może dlatego, że uwielbiam różne fora, bo mam pewność, że tam mi ludzie krzywdy nie zrobią, a może dlatego, że marzę o zawodzie psychologa i chciałabym zrozumieć ludzkie problemy. Nie wiem. W każdym razie podoba mi się tu i o. Pozdrawiam gorąco w ten chłodny wiosenny dzień. aviska
  18. Ja nerwic mam kilka, kiedyś mi przeszkadzały, ale odkąd przeszłam z nimi do porządku dziennego, jest w porządku ^^ Po pierwsze liczę. Wszystko, co tylko mam dookoła siebie. Poza tym jeśli gdzieś są kafelki czy inne tego typu rzeczy, to wpatruję się w nie tak długo, aż będę widziała, że układają się w kwadraty lub prostokąty we wszystkich możliwych wielkościach. Po drugie zdarza mi się czytać jakiś wyraz dopóty, dopóki nie straci on dla mnie sensu i nie nabierze go z powrotem. Kolejnym natręctwem jest konieczność dotykania jakiegoś przedmiotu obiema dłońmi z taką samą siłą nacisku. Jeśli więc położę prawą rękę na biurku, to muszę położyć jeszcze lewą. Do tego obie muszą tam leżeć dokładnie tyle samo czasu. Muszę poprawiać błędy. Ortograficzne, interpunkcyjne, stylistyczne... Nieważne. Po prostu jeśli nie poprawię, to nie wolno mi czytać dalej. Wszystko musi być idealne. Ostatnio ta nerwica nie dokucza mi tak bardzo, ale kiedyś potrafiłam się rozpłakać, jeśli włosy związane w kitka nie były idealnie gładkie. Jeżeli nie udawało mi się doprowadzić ich do idealnego stanu - zostawiałam rozpuszczone. Poza tym układam książki (od największej do najmniejszej, jeden brzeg musi być zawsze równy), długopisy (kolorami, mam swój schemat, według którego muszą być ułożone) itp. Kiedy piszę list, marginesy z obu stron zawsze muszą mieć długość czterech kratek, akapity osiem, a wyrazy nie mogą kończyć się w połowie kratki. Jeśli składam kartkę na pół, to musi ona być złożona idealnie równo, inaczej nie przejdzie. Jeżeli skreślam wyraz, to muszę go zamazać poziomo, pionowo oraz na skos w jedną i drugą stronę. Zamalowuję też kółeczka w 'b', 'd', 'o', 'p' itd., co prawda rzadko, ale jak już mnie najdzie, to nie mogę zrobić nic innego, dopóki tego nie skończę. Jeśli jakąś czynność muszę powtarzać, to, w zależności od czynności, jestem zmuszona zrobić to parzystą lub nieparzystą ilość razy. Czasem łączy się to też z koniecznością naciskania czegoś z tą samą siłą, o czym pisałam już wcześniej. Z chodnikiem nie mam już problemów, chociaż kiedyś miałam i to spore. Jak widać trochę tego jest, może nawet więcej, bo pewnie o czymś zapomniałam. Ale jak tak czytam, ile osób miewa natręctwa podobne do moich... To tak mi się jakoś od razu lepiej robi ^^ Pozdrawiam i dobranoc.
×