Skocz do zawartości
Nerwica.com
Wszędzie

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Jak w jednym szpitalu terminy oczekiwania są na X czasu do przodu to się idzie do innego. Jestem w stanie od ręki podać co najmniej dwa oddziały terapeutyczne gdzie przyjęliby go w ciągu max 3 miesięcy. Typowo psychiatryczne: co najmniej 3 gdzie termin byłby w ciągu miesiąca, max 1,5. Czy podam? Nie, bo Purpurowy i tak do nich nie pójdzie, bo są bliżej mojego rejonu. Z czego nawet na jedną z psychiatrii trzeba przejść kwalifikacje bo tam nie przyjmują z ulicy, tylko przyjęcia planowe. Czy mógłby tam iść? Oczywiście, ale nie pójdzie bo odległość bo coś. Ja jak mi zależało na szybkim przyjęciu do szpitala to jechałam 300km dalej i 100km dalej na kwalifikacje - do obu miałam termin w ciągu 3 miesięcy, w pandemii gdzie liczba przyjęć była mocno ograniczona. Da się? Da. Niecały rok temu moja lekarka mi proponowała szpital na dobranie leków. Ja byłam u niej w piątek, przyjęcie miałabym prawdopodobnie na środę. Tak, 5 dni bym czekała na przyjęcie w trybie normalnym, żadne cito.
  3. Nie wiem. Szczerze to nikt mnie o to nie pytał. Jest to jednak jedno z potencjalnych pytań wymienianych w kontekście rozmowy o prace, więc wolałabym być na nie przygotowana niż wymyślać coś na poczekaniu. Ja chciałabym odpowiedzieć godnie z prawdą, ale jednocześnie wiadomo, że nie chce przedstawić się w złym świetle, dlatego mam kłopot z tym pytaniem.
  4. Mnie chodzi o to, że ty potrzebujesz pomocy natychmiast, już!
  5. Gdzieś tam prędzej czy później dojdziesz. Które okolice ten las? No ja też nie rozumiem. W Lubartowie z tego co wiem to terapia na NFZ tylko w szpitalu, w Kocku nigdzie. Chyba że jeszcze gdzieś w Lubartowie jest, to chętnie się dowiem i tam wpiszę w kolejkę.
  6. Rozumiem. Ale i tak nie rozumiem.
  7. Właśnie teraz siedzę w jednym z Lubelskich lasów. Od 30 km nikogo nie widziałem. Nie wiem czy dojdę do rana gdziekolwiek. Przedzieram się tak juz od rana. Może dopadnie mnie stado wilków.... chociaż wątpię. Ludzi nie widać.
  8. Jeszcze o te bzdury pytają jak dobrze, że ja mam normalne rozmowy o pracę na których nie każą z siebie robić pajaca i odpowiadać na durne pytania, na które odpowiedź ma wpasować się w preferencje rekrutera, a nie być zgodna z prawdą.
  9. Przygotowuje się do rozmowy kwalifikacyjnej, którą mam w poniedziałek. Zależy mi, więc postanowiłam, że zapiszę sobie odpowiedzi na pytania, które ewentualnie mogą się pojawić. Mam problem z pytaniem co jest moją słabą stroną. Chociaż już kiedyś podpowiedź tutaj dostałam . A tu się zgodzę.
  10. Mieszkam w Lubelskim, powiat Lubartowski. W moim zasięgu finansowym (koszty dojazdu) jest tylko Kock i Lubartów.
  11. Dzisiaj
  12. Dziś konkretnie nie, ale w zeszły wtorek zrezygnowałem ze słodzenia kawy i herbaty, a to 7-9 łyżeczek cukru dziennie i już są efekty. Waga w dół.
  13. Nie do końca się zgodzę. Purpurowy niewiele robi, żeby tę pomoc dostać. Akurat w woj. mazowieckim idzie się dość szybko dostać na terapię, nawet na NFZ, czy finansowaną z funduszy UE (zresztą w wielu województwach). Ale pójście w jedno miejsce i zostawienie tam skierowania to nie jest szukanie pomocy kto chce, znajdzie sposób, kto nie chce, znajdzie powód. Samo nie przyjdzie.
  14. Dokładnie dla mnie też atmosfera w pracy ma bardzo duże znaczenie + do tego możliwość rozwoju. Wiadomo, że człowiek chce dobrze zarabiać, ale ja chcę przede wszystkim czuć się w pracy dobrze. Dlatego odrzuciłam 3 oferty (w dwóch przypadkach firma nie wzbudziła mojego zaufania, a w trzecim po prostu przeczucie i ogólne warunki).
  15. Już mi wyrzuty sumienia minęły. Żeby z moim zagłuszonym sumieniem mieć wyrzuty przez cały wieczór, to naprawdę musiałem się postarać... No niestety. Ale co poradzę?
  16. Ja podobnie funkcjonowałam, zwykle łącząc cały etat z np dziennymi studiami i wychowaniem dwójki dzieci z niepełnosprawnością. Hardcore. Dopiero mój psychiatra mnie zastopował. Powiedział, ze wszystko do czasu. I fakt, czasem czuję się jak staruszka. Mój układ nerwowy jest totalnie zajechany, mam tylko nadzieję, że to nie jest trwały uszczerbek na zdrowiu. Widzę też pogorszenie funkcji kognitywnych. Moje IQ spadło z czasem ze 140+ na 120+, teraz nie mam odwagi się zbadać, bo mam nadzieję, że wróciłam do swojej normy ok 140, ale boję się że spadłam jeszcze niżej niż 120. Wszystko ma swoją cenę. Aha, dodam tylko, że w kwestii pracy musiałam pójść na kompromis. Z moimi kompetencjami i wykształceniem mogłabym szukać stanowisk na wyższych szczeblach kierowniczych i twardo negocjować pensję, ale to nie przejdzie. Dlatego zwykle szukam pracy trochę poniżej moich kompetencji, gdzie być może w dobrych okresach będę się nudzić, ale w złych okresach dam radę nadążyć. Poza tym najważniejsze kryterium to kultura i środowisko pracy, a nie pensja czy stanowisko. Toksyczne otoczenie, gierki i manipulacje to dla mnie prosta droga do renty. Więc wybieram miejsca, gdzie atmosfera jest super, nawet jeśli wiem, że mogłabym zarobić więcej, mieć lepszy tytuł itd.
  17. Grouchy Smurf

    Czy masz?

    Nie Masz cynamon cejloński?
  18. Witaj Ja od dziecka miałam nerwicę lękową, najpierw bardziej pod postacią fobii, a potem przeszło to w bardzo wyczerpujący lęk wolnopłynący. Pierwszy epizod depresji miałam w wieku ok 19-20 lat, a potem jeszcze dwa. Bardzo to wszystko wpływało na moja egzystencję, ale było kilka przełomów: 1. Silny epizod hipochondrii na studiach licencjackich - czułam się tragicznie, straciłam znajomych, dwie prace, prawie zawaliłam studia i narzeczony o mało co ze mną nie zerwał. Wtedy stwierdziłam, że moje życie nie ma absolutnie żadnej wartości, jego jakość jest denna i nie mam co się bać chorób. Po co? Doszłam do stanu, kiedy myśl o śmiertelnej chorobie wydawała się wybawieniem od cierpień psychicznych i hipochondria zniknęła, przecież nie miała już się czym karmić. Zostały mi różne fobie, ale postanowiłam, że to ja panuję nad moim umysłem, a nie na odwrót. Że fobie mnie nie powstrzymają przed spełnianiem marzeń i planów. Więc wsiadałam np w samolot, cały lot odczuwając psychiczne tortury i objawy somatyczne, ale leciałam na wakacje. 2. Drugi bardzo ważny przełom to były narodziny dzieci. Wtedy lęk wolnopłynący wrócił z całą mocą i ciągle się o nie bałam. Albo o siebie, że one zostaną np sierotami i będą miały traumę. Ale zrozumiałam, że nie mogę tak żyć, że znów muszę przejąć kontrolę nad swoim umysłem i zadbać, żeby dzieci nie przejęły wzorców lękowych. Stosowałam normalne zdroworozsądkowe zasady bezpieczeństwa i np jak moja 6-latka miała jechać na wycieczkę z noclegiem z zerówką, to oczywiście ją puściłam, mówiłam jak będzie fajnie - a potem cały jej wyjazd byłam chora ze strachu. Ale nie mogłam tego okazać, bo w domu był jej młodszy brat, który nie powinien widzieć matki w takiej rozsypce. 3. Poprawna diagnoza. W wieku 37 lat dostałam diagnozę ciężkiego ADHD o typie mieszanym. Mam też autyzm, ale tego nie badałam dokładnie. Dostałam leki na ADHD i na wyciszenie układu nerwowego i nastąpiło coś, czego się nie spodziewałam - lęk zniknął! Całkowicie, trwale i już 4 lata bez nawrotu. Wcześniej były po prostu lepsze i gorsze okresy, w lepszych lęk pojawiał się np raz w tygodniu wieczorem z wyczerpania, przemęczenia. W gorszych lęk był ciągły i uporczywy. A teraz go nie ma. Długo wstęp, teraz przejdę do mojej sytuacji. Zawsze miałam lęki i problemy w kontaktach społecznych, chodziłam też ciągle z głową w chmurach, gubiłam rzeczy, zapominałam oddać zadania domowe itd. Ale w tamtych czasach podejście było krótkie „nie wiem, co jest z Tobą nie tak, ale lepiej się ogarnij”. To okrutne, ale zdałam sobie szybko sprawę, że jeśli chcę mieć jako tako normalne, satysfakcjonujące życie, to w zasadzie innego wyboru nie mam. Muszę się ogarnąć, dać radę, w końcu chodzi o moje życie, mój komfort, a możliwości pomocy są znikome. Więc dawałam radę. Dawałam radę jako studentka, pracownica, matka. Całe szczęście, że w końcu dostałam diagnozę, bo mam zajechany system nerwowy. Zmuszałam się i popychałam ponad wszelkie granice. Mój lekarz rodzinny i psychiatra uważają, że być może powinnam iść na rentę, ale ja się z tym nie zgadzam. Moim źródłem dopaminy przy ADHD od zawsze były wyzwania. Szkoła, kartkówka, studia, egzamin, kursy, projekty. Ludzie z ADHD w różny sposób podbijają sobie dopaminę, typowy jest hazard, sporty ekstremalne, narkomania, ale pracoholizm też jest wysoko na liście. Mój psychiatra uważa, że mam szczęście, bo z różnych metod regulacji dopaminy ta jest równie zła, ale ma niezaprzeczalną zaletę - stać Cię na leczenie i nie masz ekonomicznych trosk. Mam 40+ lat, utrzymuję się sama, ale z przerwami. Na studiach pomagali mi rodzice, ale miałam też pracę. Potem byłam przez jakiś czas na utrzymaniu męża, kiedy dzieci były całkiem małe. Potem moja droga zawodowa była przerywana okresami L4, ale zawsze staram się zabezpieczyć jakimś prywatnym ubezpieczeniem wypłaty na przykład. Teraz wróciłam do aktywności zawodowej po prawie 1,5 roku. Najpierw L4, potem szukanie pracy, w międzyczasie jakieś małe projekty na własny rachunek. Pracuję jako specjalista. Mam bardzo dobre wykształcenie, magistra, podyplomowki, kursy, znam biegle kilka języków. Szybko dotarło do mnie, że z moimi problemami, jeśli chcę przeżyć na rynku pracy, muszę mieć bardzo wysokie kwalifikacje i możliwość wyboru. Musi być tak, że to pracodawca zabiega o mnie i idzie mi na rękę, a nie na odwrót. Bo inaczej czeka mnie załamanie nerwowe, depresja, nerwica i w konsekwencji renta. Moja praca jest związana z IT i administrowaniem danych (ale nie jestem informatykiem ani programistą). Zarabiam bardzo dobrze i mogę pracować z domu. Mam dość ograniczony bezpośredni kontakt z ludźmi, a koledzy z działu są takimi samymi nerdami jak ja cześć ma też diagnozy. Mam dużą nadzieję, że uda mi się tą nową pracę utrzymać na minimum 2 lata, a idealnie choć 5 lat, więcej nie wymagam. Jeśli nie, jeśli znów skończy się to L4, to pewnie już będzie prosta droga do renty, a boję się, że siedzenie w domu i brak zajęć wpędzi mnie w depresję i nałogi. Brzmi super! Też pracowałam przy ulotkach w liceum, potem w sklepach odzieżowych w Galerii. Potem przerzuciłam się na szeroko pojętą administrację, trochę pracowałam z graphic design, a potem przerzuciłam się na wdrażanie systemów IT i administrowanie bazami danych. I przy tym na razie zostanę, potrzeb jest dużo, a praca dla mnie łatwa i przyjemna, bo zgodna z moimi możliwościami.
  19. Ja właśnie idę. Ledwo zasięg łapie. Od 30 km nikogo nie widziałem. Jestem tu sam. Może nie powinienem wracać? I tak nikomu nie jestem potrzebny
  20. Grouchy Smurf

    zadajesz pytanie

    Mam drugiego VW więc pewnie ta. Twoja ulubiona marka kawy/herbaty?
  21. Grouchy Smurf

    Państwa - Miasta

    Flegmatyk Miasto w stanie Nowy Jork na B?
  22. Tak, nie powinno być z tym problemu. Ja wyszłam kiedyś od psychiatry z dwoma skierowaniami.
  23. Na to musi mieć osobne skierowanie.
  24. Normalna rzecz ale nie każdy jest w stanie. Ile ważysz?
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×