Skocz do zawartości
Nerwica.com

marcja

Użytkownik
  • Postów

    2 365
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marcja

  1. " Ja po wielu latach walki z tym lękiem doszłam do wniosku, ze tak naprawdę boję się tego, że na miejscu dostanę ataku paniki, z ktorym najlepiej radzę sobie w domu" No to jest przeciez oczywiste, ze o to chodzi:) Aczkolwiek u mnie wyglada to w ten sposob: Atak w autobusie/na ulicy, w moim miescie(zdarza sie to niezwykle rzadko obecnie)-miejsce bezpieczne=moje mieszkanie. Atak poza miastem np. na wycieczce rowerowej/nad jeziorem itp-miejsce bezpieczne = moje miasto. Atak za granica-miejsce bezpieczne= moj kraj. Generalnie od lat w kraju moja nerwica jest na b. lekkim poziomie- odzywa sie z rzadka,panuje nad tym. Gorzej jest za granica-czesto miewam na wyjazdach mega ataki, choc tym razem niespodzianka-w niedziele wrocilam z zagranicznego wyjazdu bez zadnego ataku "psychozy":) Jednak tez kraj dal mi "poczucie bezpieczenstwa" mimo braku odczuwalnych przeze mnie atakow.jechalam nocnym pociagiem i nie moglam zasnac lub usypialam i spalam niespokojnie.Gdy tylko ujrzalam,ze do wyboru w komorce sa juz operatorzy polscy,zasnelam jak dziecko i podobnie jak wspoltowarzysze spalam jak zabita- musial nas wszystkich budzic pasazer z innego przedzialu;D [Dodane po edycji:] Tak, jak w kraju. Mimo leku jade. Na nastepnym wyjezdzie tlumacze sobie, ze poprzednim razem przezylam, wiec tym razem tez dam raczej rade;) "Jakie leki bierzecie, które Wam pomagają przetrwać podróż ale takze pobyt na miejscu?? " Ja biore tylko ziolowe, juz od kilku lat nie faszeruje sie chemia. Niedzownym towarzyszem sa tez krople zoladkowe,jako,ze z powodu 'psychozy" bywa mi czasem "niedobrze" a to wprawia mnie w niepokuj i gdyby nie dzielajace jak placebo krople,zapewne zaraz mialabym atak;)
  2. Ciezko powiedziec... Ja jestem z tych, ktorzy sa bardzo za farmakologia... Mysle, ze lekarz(psychiatra) dobralby odpowiednie,mimo istniejacych innych schorzen. Trzebaby bylo tez wiedziec, czy ew.depresja Twojej matki jest endogenna,czy tez jej przyczyna sa realne problemy. Jesli to drugie to terapia bylaby bardziej wskazana od lekow.
  3. Silny kontakt z matka (do dzis), baaardzo nikly kontakt z oschlym nieczulym ojcem (tez do dzis) Bylam dzieckiem pogodnym,beztroskim i radosnym-cale dnie spedzalam na podworku z gormada dzieciakow;) Zywot wiodlam raczej bezproblemowy. Od dziecinstwa nie znosilam lekarzy-panicznie balam sie,ze ktorys wysle mnie do szpitala,mimo,ze nigdy w szpitalu nie bylam (odpukac...) i bylam generalnie okazem zdrowia. "Od poczatku" bylam tez hipochondrykiem-kazda najmniejsza dolegliwosc oznaczala atak jekliwosci,placzu i paniki,ze moze to cos strasznego i posla mnie do szpitala!!!! (blad,ze nikt tego nie spostrzegal,moze wczesna interwencja jakos wstrzymalaby pojawienie sie nerwicy w pozniejszym okresie) Ale to byly rzadkie przypadki,bo jak mowie-bylam dzieckiem ogolnie zdrowym. Pierwszy atak nerwicy i sugestia pediatry by wybrac sie ze mna do psychologa to wiek 10 lat,jak u przedmowcy:) Jechalam na rowerze i nagle nie moglam zlapac oddechu!Badania nic zlego nie wykazaly. Wszystko przeszlo i wrocilo w wieku 17 lat,i do tej pory wraca co jakis czas,z jeszcze ciekawszymi objawami,znanymi wszystkim nerwicowcom;)
  4. Nic raczej nie wskazuje na to, aby matka miala nerwice...Ew. depresje ale to juz musi ocenic specjalista,bo mamy za malo danych:)
  5. marcja

    Brak sensu zycia

    "Podobnie mowia akwizytorzy i swiadkowie jehowi." I maja racje!:) Nic mi nie zaszkodzi, ze wezme do reki folder "Straznica" wydawany "przez Swiadkow Jehowy":) "Akurat w tamtym przypadku mowilem o typowym 40 paro latku, ktory mogl miec kiedys marzenia, lecz stracil juz dawno zludzenia. I co kogos takiego jeszcze mobilizuje jeszcze ? Fakt, ze dodatkowa premia starczy, by splacic dlug; perspektywa urlopu za 2 miesiace, czy uzbieranie na telewizor z jakoscia obrazu HD ?" Moze to ich wlasnie cieszy! Maja do tego prawo.Kazdego cieszy co innego:) "To bledna polityka, bo od malenkosci jestesmy karmieni bredniami, ze mozemy miec wszystko; ze marzenia moga sie spelnic" Bo MOGA ale nie MUSZA...Wszystko zalezy od szczescia, okolicznosci i od nastawienia samego czlowieka...Warto sobie pozyc-moze i do Ciebie los sie usmiechnie.Skad mozesz wiedziec na 100%,ze nie? "Leki tez by mnie oszukiwaly" Nie,bo np.po 3 miesiacach mozesz przerwac kuracje i jechac dalej juz bez lekow;) Poza tym,jesli masz za malo prolaktyny w mozgu- bierzesz leki,za duzo hormonow tarczycy-bierzesz leki.Podobnie jest w przypadku zmian w mozgu,ktore wywoluja depresje.Dlaczego ta choroba mialaby roznicsie od innych.Gdy cos nam dolega LECZYMY SIE:) "a ja chcialbym byc szczesliwy sam z siebie - wstac rano szczesliwy i utrzymac to do wieczora" Oj,z tym moze byc ciezko.Nie mam depresji,a mimo to rano wstaje jak na skazanie ze wzg.na prace:/ I nie znam wlasciwie nikogo,kto rano wstawalby szczesliwy. Wiekszosc wstaje niewyspana i zlaaaaaaaaa;) Nie oznacza to bynajmniej,ze ludzie Ci sa generalnie nieszczesliwi.Po prostu rano ciezko byc zadowolnym z zycia:) "Teraz wracam dajmy na to o 15stej i zaraz potem dobija mnie swiadomosc, ze zaraz znowu musze tam wracac. Potem przychodzi weekend, ktory zaraz sie konczy i znow od nowa lecimy z naczelnym mottem wiekszosci ludzi: "Byle do piatku !". Albo ci, o spojrzeniu bardziej dalekosieznym: "Byle do urlopu !". A co do jasnej cholery bedzie, gdy urlop sie skonczy ? To jest takie bimbanie od weekendu do weekendu, od wakacji do wakacji, od urlopu do urlopu, z przystankiem na kino, piwo - odetchnieniem od codziennosci. I gdzie tu u licha sens zawarty ? Wychodzi na to, ze wiekszosc zyje tylko po to, by umrzec. I ja tez sie tak czuje." No ale rzecz wlasnie w tym,ze jakby sie nad tym glebiej zastanowic,byc moze nie ma to sensu,bo i tak umrzemy.Ale wymienione przez Ciebie czynnosci sprawiaja zdrowym psychicznie ludziom radosc. Ludzie oczekuja urlopu,weekendu itp- sa spragnieni nowych wrazen, przygody,zabawy.MAJA NADZIEJE,ze moze kogos ciekawego spotkaja na urlopie,moze nawiaza jakas przyjazn,moze spotkaja milosc swojego zycia.Poleniuchuja.Odpoczna.Posmakuja zycie.Beda wylegiwac sie w hamaku/na trawie/na plazy.Sturlaja sie z gorki.Zobacza jakies piekne kajobrazy jakich dotad nie widzieli. Poglaszcza welniasta owce.Posmieja sie. Podczas ulewy pobiegna boso ulicami nieznanego miasta.Zobacza w innym miescie/kraju cos,co ich zdziwi,zafascynuje. Jesli maja dzieci cieszy ich to,ze podczas urlopu wreszcie maja czas,by z nimi porozmawiac,maja okazje pokazac im cos nowego,lapac razem zaby,dluzej porozmawiac. Przeciez zdrowych ludzi to wszystko cieszy!A jesli ktos nie jest zdrowy-leczy sie!:)A nie odmawia leczenia twierdzac,ze "to nie pomoze". "Czemu ja mam wrazenie, ze mnie traktujesz jak male dziecko ? " Nic z tych rzeczy;) Po prostu pisalam pol zartem,pol serio;) Nie traktuj zycia tak powaznie:) [Dodane po edycji:] "Dzis mnie cos naszla ochota na Stinga. Wlaczylem sobie teledysk 'Fields of gold' i pomyslalem sobie, ze w takim miejscu chcialbym od malego sie wychowac i spedzic cale zycie, a nie tu gdzie teraz jestem Potem zobaczylem wersje Evy Cassidy i w kompilacji zdjec z krajobrazami i tez zamarzylem, by urodzic sie w ktoryms z tych miejsc" Zawsze lepiej tam,gdzie nas nie ma;) Podobne krajobrazy sa i w Polsce.Daleko jechac nie musisz;) )
  6. marcja

    Brak sensu zycia

    Ale chyba jedynym w moim wieku, ktory nie ma nic pozytywnego oprocz wrazliwosci Ja tam widze u Ciebie wiecej pozytywow:) Mowisz,ze nie mzona zyc,nie myslac o przyszlosci. Ja wlasnie staram sie nie myslec o przyszlosci. Co ma byc to bedzie!Moze bedzie zle a moze los zgotowal dla mnie jakas niespodzianke,kto wie?:) "Ludzie, zdecydujcie sie w koncu, bo jedna osoba mowi mi, zebym zalozyl biznes internetowy; inna, zebym poszedl sie leczyc, a trzecia, zebym zapisal sie na kurs tanca. A niektorzy z was obrazaja moja skromna, bo skromna, ale jednak inteligencje, myslac, ze rozwiazanie wszelkich moich problemow moze byc takie proste; ze niby wystarczy paru znajomych. Ja nie jestem wielce skomplikowany, ale i nie taki prosty, by nagle jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki odmienic poprzez zapoznanie sie z ludzmi. Jak juz mowilem: na moj brak sensu egzystancji sklada sie kilka warstw; samotnosc jest tylko jedna z wielu. A poza tym nie wystarcza mi sami znajomi. Jeszcze w zeszlym roku bylem z grupka znajomych na sylwestrze w gorach i niby bylo fajnie, niby okej, a jednak dla mnie to byl fatalny wyjazd. Zle sie czulem wsrod tych ludzi, czulem sie uwieziony w pewnym schemacie; obrazie mnie samego, do ktorego wszyscy przywykli. I ktos powie: to badz soba ! Ale nie moglem i nie moge. Yhy,czyli juz wiemy-znajomi nie daja Ci szczescia na tym etapie,zapisanie sie na jakis kurs tez nie wchodzi w gre. Nadal jednak nie wyprobowales farmakologi!:)Dlaczego by nie sprobowac?:) Jak zupelnie nie podziala,no to trudno,nic nie stracisz. Ale mozesz duzo zyskac!:) "Dzis rano bylem w pracy; znow ten dolujacy widok ludzi o poranku, tloczacych sie w autobusie, z wyrazem oczu, jakby jechali na skazanie. Podobnie, jak u jazzowe, ja tez sie zastanawiam, jak oni moga tak codziennie wstawac o czwartej i jechac do jakiejkolwiek smutnej pracy, jaka pelnia. Co ich sciaga z lozka kazdego dnia, ze nie sa zmeczeni tym jeszcze ? " A kto nie ma takich mysli,jak Ty? Czlowieku,co dzien mysle sobie: "K....,znowu do pracy,ale koszmar!"Znajomi wysylaja mi rano rozpaczliwe smsy w rodzaju: "Co dzien mam nadzieje,ze dojde do pracy i zobacze,jak ona plonie i bede miec dzien wolnego.Ale nic z tego!":D No ale coz,po pracy mozna sobie "pozyc" dzieki pensji z tejze pracy:) "Dlatego jedyna pocieszajaca mysla, jaka mnie ostatnio naszla, jest pewien plan co do wykorzystania ostatnich swoich dni przed smiercia." Nie no... zaraz zaraz...To jakis skandal! Zdobyles nasza sympatie i zamierzasz sie zawijac? Tak byc nie moze! :) [Dodane po edycji:] "Moze odnajdziemy jedna i jedyna przyczyne naszej egzystencji. I to wszystko nas ominie. Jest w tym jakas losowa niesprawiedliwosc, ze nasze zycie jest taka sztafeta pokolen, w ktorej nikt nie zna ostatecznego rozstrzygniecia... A moze ktos doczeka finalu wszystkiego, kiedy poznamy odpowiedzi na kazde pytanie ? Ale zapewne dostapia tego tylko ci, ktorzy znalezli sie na ostatniej zmienie tej sztafety i to jest niesprawiedliwe." Niebawem 2012, wiec moze objawi sie nam prawda:) Wytrzymales tyle w takim stanie,to wytrzymasz jeszcze te pare lat. Swoja droga,jak mozna mowic o sobie,ze jest sie slabym,skoro tyle lat przezylo sie tak,nie ukrywajmy, cierpiac?
  7. marcja

    Brak sensu zycia

    Lolita,problem w tym, ze Onegdaj,jak sam pisze, nie ma sily i motywacji by na ten kurs tanca (czy cokolwiek innego) sie zapisac... Dlatego sadze, ze farmakologia ulatwilaby ten "start w nowe zycie". Pozniej mozna ja porzucic i byc moze dalej pojdzie juz wszystko latwo:)
  8. marcja

    Brak sensu zycia

    "Wiadomo - chorobsko moze sie przytrafic kazdemu, a chyba tym bardziej psychologom jako, ze maja ciagly kontakt z roznymi osobliwosciami i roznych rzeczy sie nasluchuja. Zreszta slyszalem jacy t biedni sa studenci psychologii, bo juz na pierwszym roku wpadaja w obled myslac, ze moga miec ktorys z wyczytanych syndromow. Ale tylko czy taki psycholog jest wowczas wiarygodny i czy jest odpowiednia osoba do udzielania porad ? " Mysle, ze tak :) Rola psychologa polega glownie na diagnozowaniu i poradnictwie. Jesli psycholog uzna,ze ktos potrzebuje terapii czy leczenia farmakologicznego,kieruja dana osobe do odpowiedniego terapeuty lub psychiatry. Sam nie musi prowadzic terapii. W czym wiec mialaby mu przeszkadzac choroba typu nerwica czy depresja(szczegolnie przebyta np.kilka mies.wczesniej),jesli do gabinetu przyjdzie np.matka pytajaca jak ma sobie radzic z synem narkomanem,zona,ktora widzi,ze jej malzenstwo wisi na wlosku itp.itd. Oczywiscie co innego psycholog chory na schizofrenie,czy inne choroby,ktore sa postrzegane spolecznie (i slusznie) za choroby wiekszego kabru delikatnie mowiac...Takiego nie chcialabym odwiedzic;) "Ale chyba nie musze mowic, ze kazda regula ma swoje wyjatki, bo jeszcze moge zrozumiec, ze wiekszosc ludzi z podobnym do mnie mysleniem, moze miec zaburzone przez depresje percepcje, lecz nie kazdy, kto mysli o smierci musi miec cos z glowa" Nie kazdy ale przyczyny dla ktorych Ty chcesz skonczyc szybko swoj zywot, sa wrecz modelowymi przyczynami,dla ktorych chca ze soba skonczyc ludzie chorzy na depresje:" Nie widze nic przed soba", "Nie ma przyszlosci przede mna","Nie przydarzy mi sie juz nic dobrego w zyciu", "Zycie nie ma sensu", "Nie mam juz sily walczyc", "Przegralem swoje zycie","Jestem do niczego", "Nic nie sprawia mi przyjemnosci" to standardowe wypowiedzi chorych na depresje i jednoczesnie Twoje wlasne wypowiedzi... "Ja widze swiat nie okrutnym, jak to wiekszosc deprechoholikow, a miejscem pieknym i bajkowym. To, ze nie widze dla siebie miejsca w tej "bajce" to wynik swiadomej analizy, ze do niej nie pasuje, i ze nie poradze sobie w niej. Brak mi umiejetnosci, hartu umyslu... - to jest cos swiadomego. Tak samo myslalem 10, 5, 3 lata temu. Wiec co, ja przez cale zycie mam depresje ?" Bardzo mozliwe,ze cierpisz na depresje od wczesnego dziecinstwa. Co w tym dziwnego? Depresyjni tez czesto wiedza,ze swiat musi byc "fajny",ze inni sie ciesza ale oni tego nie czuja, DLA NICH ten swiat fajny nie jest ,ONI sie nie ciesza...Tak jak Ty;) Naprawde nie sadze,zeby obiektywnie bylo Ci brak umiejetnosci i hartu umyslu...Po prostu myslisz negatywnie na swoj temat(kolejny syndrom depresji,jakby nie patrzec;))Wrazliwosc tez nie jest zadna przeszkoda-nie jestes jedynym wrazliwym mezczyzna na swiecie:) Napisales,ze ostatni raz byles szczesliwy majac ok 10 lat.Co wtedy dawalo Ci szczescie? Czy dzis tez by Cie to uszczesliwilo? [Dodane po edycji:] Och, nie lubie takich pytan... No bo bedac szczerym, musze odpowiedziec, ze tak - jestem samotny, ale za kazdym razem to brzmi jak uzalanie sie nad soba A dlaczego mialbys sie nie pouzalac czasem nad soba? Co w tym zlego? Zapewne czasem zdarza Ci sie wspolczuc innym,wiec sobie tez mozesz. Czuje sie samotny, czesto mi jest kogos brak, ale wiem, ze tak musi byc, bo gdybym chcial, to chodzilbym na te imprezy ze znajomymi, wyjezdzalbym z nimi do Tunezji na wakacje, mialbym jakas dziewczyne, ale nie chce, bo zaden z moich dawnych znajomych tak naprawde nie pozwala mi byc soba, a zmeczylem sie udawaniem Co nie znaczy,ze nowo poznane osoby,nie pozwola Ci byc soba:)
  9. marcja

    Brak sensu zycia

    "Pani psycholog, co sama sie leczy. No ale i szewc chodzil boso " Zdziwilbys sie, ilu psychologow sie leczy;) Obecnie uwaza sie (tzn. jest to jedna z teorii,ale ja akurat sklaniam sie ku niej) ze za nerwice/depresje odpowiedzialne sa zakłócenia czynności układu serotoninergicznego w mózgu. Dlaczego wiec psycholog mialby byc odporny?:) Kazdy jest rowny wobec smierci, wobec chorob rowniez :) U psychologa nigdy nie bylam, ale gdy wyznalam psychiatrze, ze studiuje psychologie,zrobilo mi sie glupio...Nerwicowiec i psycholog w jednym;) Jednak psychiatra zdziwil sie, widzac moje zmieszanie. Powiedzial: "A dlaczego nie?". Byc moze sam sie leczyl,skoro byl taki entuzjastyczny...;D "Ty wciaz mnie oceniasz na podstawie swoich podrecznikowych schematow. A ja rowniez jestem dobrym psychologiem, tyle, ze nie kwalifikowanym - takim bardziej zyciowym, bo tyle juz rzeczy slyszalem, tyle rzeczy przeczytalem, ze moge tak o sobie mowic. Do siebie tez mam dystans i jak juz dzis tu komus powiedzialem - potrafie stanac obok siebie i chlodno przeanalizowac swoja sytuacje." To, co piszesz jest wynikiem Twojego "zaburzonego" myslenia (tj. myslenia zaburzonego przez depresje) Wielu sadzilo nt. zycia to samo,co Ty, a jednak po wzieciu lekow zmienilo swe nastawienie. Pisales, ze leki zmieniaja osobowosc, "oszukuja" mozg tworzac sztucznie piekne, kolorowe zycie. To nie jest prawda! Dlaczego nie przyjmujesz faktow?Leki antydepresyjne nowej generacji w ten sposob nie dzialaja! "Co wyscie sie uczepili utartej formulki, ze zyc trzeba ? Czemu trzeba ? Moze odlozmy na chwile nasze podreczniki psychologiczne i zacznijmy oceniac sytuacje wychodzac poza wszelkie poznane schematy. Moja smierc nic nie zmieni. Jestem jedna osoba sposrod szesciu i pol miliarda, ktore teraz zamieszkuja nasza planete" Alez zrobisz co chcesz. Twoja smierc niczego nie zmieni dla nas, to fakt. Ale jako, ze chorowalam i znam inne osoby chore (i na nerwice i na depresje) zapewniam Cie, ze Twoje zycie moze stac sie lepsze,gdybys zdecydowal sie na branie "prochow";) chocby przez jakis czas. Mozesz byc dobrym psychologiem-teoretykiem,ale brak Ci praktyki. Gdybys ja mial, wiedzialbys, ze warto brac leki. Warto i na tym lez padole,zaznac troche szczescia,zanim przeniesiesz sie do piekla/nieba/kolejnej postaci(jesli wierzyc w reinkarnacje) Niepotrzebnie tkwisz w swym uporze, ale i tak jestes uroczy;) A przy okazji, powinienes obejrzec: "Co nas kreci, co nas podnieca" Allena. Mowisz (piszesz) to samo, co glowny bohater:) "Przeznaczenie, jesli juz, to nie dziala w ten sposob. Przeznaczene zbudowalo nasz swiat dzieki decyzjom jednostek. Powiedzialabym, ze swiat zbudowaly decyzje jednostek, lub odwrotnie - ze swiat zbudowalo przeznaczenie. Moim zdaniem decyzja to cos zupelnie odwrotnego, niz przeznaczenie. Na przeznaczenie czlowiek nie ma wplywu- gdy w gre wchodzi przeznaczenie, nie ma (niestety) miejsca na zadne wybory i decyzje.
  10. marcja

    Brak sensu zycia

    "Oczywiscie ! Teraz dopiero pozwolilas mi to zrozumiec... Wiesz co ? To ja moze tez przestane sie odzywiac, golic, myc; rzuce prace, przestane czytac te moje ksiazki i w ogole bede tylko lezal w lozku. No bo skoro nic nie ma sensu, to po co mi to ? Tak powaznie juz; to moze nie czepiaj sie jednak tak mocno kazdego mojego slowa ? A zwierzac sie nie chce juz nikomu. " Eee tam,nie zniechecaj sie.. Nie mialam zamiaru czepiac sie kazdego Twojego slowa:) Po prostu sadze,ze jesli masz(miales) ochote aby komus sie zwierzyc, to wiazesz z tym jakies nadzieje,chocby na odkrycie "pokrewienstwa dusz" itp. A jesli jest jakas nadzieja, to nie jest z Toba jeszcze tak zle :) "Takie leki robia czlowiekowi tylko papke z mozgu. Kojarzy mi sie taki horror, czy thriller z Hertnettem - "Oni". W tym filmie uczniaki odkrywaja jakis dziwny rodzaj larwy. Pokazuja ja nauczcielowi i od tej chwili ludzie zaczynaja sie zmieniac w cos jakby zombie. Ci, co nie chca sie stac tacy, jak oni probuja sie chowac i nie poddac namowom kolegow, ktorzy juz zdazyli sie zamienic w ow zombie. I w jednej scenie, jeden chlopak-zombie chce przekonac reszte mowiac, ze jesli tylko stana sie tacy jak oni to bedzie pieknie; wszystkie problemy znikna, przestana czuc bol i beda mogli byc szczesliwi. Wlasnie tak to widze, gdy jakies doktorki chca ludzi przekonywac do psychotropw, czy jakichs antydepresantow. Tez mamia ich slowami, ze poczuja sie lepiej, ze wszystko stanie sie piekniejsze, swiat nabierze barw... Ale jak to dziala ? To chyba zabija jakas czastke siebie i stajesz tworem sztucznym. Podobnie dziala alkohol i narkotyki; tez pomagaja dodac kolorytu zyciu, ale czy aby za wszelka cene warto ? Wedlug mnie nie." Alkohol i narkotyki to zupelnie co innego. Te uzywki dzialaja agresywnie i szybko-pozwalaja zapomiec na jakis czas o problemach. Natomiast Twoja opinia nt. lekow antydepresyjnych nie ma pokrycia w rzeczywistosci. Te leki nie potrafia zdzialac cudow,problemy nie znikaja,bol tez...Raczej sprawiaja,ze nabiera sie do problemow dystansu i widzi sie,ze te problemy nie sa tak wielkie,jak sie wczesniej wydawalo. Leki antydepresyjne dzialaja czesto dopiero po dlugim czasie brania,to nie sa zadne 'magiczne tabletki";) Efekty terapii bywaja mizerne, czasem wrecz nie ma ich wcale (wtedy trzeba probowac z innymi lekami)... Sama bralam pare lat temu,przez ok. 3 miesiace Lexapro (nie na depresje wprawdzie, a na nerwice,ale ten lek to wlasnie antydepresant). W moim przypadku zaskoczylo i lek zaczal szybko dzialac-nie odczuwalam zadnych skutkow ubocznych, zadnych problemow z koncentracja,nie zauwazylam tez zadnych zmian w mojej osobowosci.Zwyczajnie polepszyl mi sie nastroj. Wykorzystalam ten czas na poznanie siebie i lepsze przyjrzenie sie swoim emocjom no i zaczelam zyc,zapominajac o tym,ze kiedykolwiek cierpialam na nerwice:) Lek sama odstawilam po 3 miechach ale nie zaluje. Nerwica wprawdzie powraca co pare lat ale juz umiem nad tym panowac:) Pytasz czy warto? Odpowiadam-tak, warto :) Widac, ze fajny z Ciebie facet, wiec nie marnuj sobie zycia i pedem lec po leki;) "Brawo... Bylabys swietna psycholozka. Gdyby przyszedl do Ciebie chlopak z fobia spolecznia, to tez pewnie bys udzielila mu rady, by po prostu przestal miec fobie spoleczna." Heheh, moze Cie to zdziwi ale ja wlasnie jestem psychologiem, choc w zawodzie nie pracuje. Byc moze uwazasz, ze to dobrze... Niezaleznie od tego,czy ktos jest chory na depresje czy tez fobie spoleczna,dla kazdego myslacego czlowieka jasne jest,ze jesli on sam nie zrobi czegos w kierunku lepszego zycia, to nikt inny za niego tego nie zrobi! Stad moj komentarz:) Wirtualnie przytulam,zycze powodzenia i zachecam do wyprobowania lekow:) [Dodane po edycji:] "Zreszta ja sklaniam sie ku temu, ze zycie jest sterowane przez przeznaczenie i niektore rzeczy po prostu musza sie wydarzy, tak jak moja smierc w mlodym wieku. Chcialbym nawet sie o tym przekonac, bo jesli przykladowo skocze z wiezowca i mnie ktos zlapie, no to widocznie Bog ma inne plany co do mnie, ale jesli upadne, to widocznie tak musialo byc" Hmmm... Jesli wpadl bys pod samochod,byloby to niewatpliwie przenaczenie,pech, zly los i to znaczyloby to,ze ma Cie nie byc. Ale jesli skoczysz z wiezowca,to znaczy,ze jestes panem swojego zycia i sam sie na to zdecydowales (czyli przeznaczenia nie ma)
  11. marcja

    Brak sensu zycia

    Wiem i dlatego ja mam zawsze taka wewnetrzna blokade przed zwierzaniem sie, bo wiem, ze nie ma takiej osoby, ktora by to zrozumiala, i ktora w ogole zyczylaby sobie takich zwierzen. Kazdy powtarza, ze mozesz na mnie liczyc, ale to tylko tak na pokaz, bo nikomu nie jest na reke wziecie odpowiedzialnosci za czyjes problemy. A po co chcesz znalezc kogos,komu bedziesz mogl sie zwierzyc?Skoro wszystko jest bez sensu,to zwierzanie sie komus rowniez... Nie wiem dlaczego bronisz sie przed lekami...Przeciez biorac leki,nadal bedziesz soba!Przy odrobinie szczescia po zaprzestaniu brania,sens zycia nadal bedzie "widoczny";) [Dodane po edycji:] " Czasem chodzac ulica, obserwuje ludzi; typowego menela, ktory zasnal na przystanku i zastanawiam sie, po co w ogole zyje taki czlowiek ? Przeciez on zyje tylko, by przetrwac do nastepnego dnia i nadzieja, ze moze zarobi na nastepna flaszke." Kiedys czytalam wywiad z tamim menelem-bezdomnym.Przyznal,ze mieszka w porze letnio-wiosenej w krzakach,gdzie urzadzil sobie z kolega "dom",zas w porze zmowo-jesiennej sypia w noclegowni.Z wywiadu wynikalo,ze jest pelen zycia,wrecz tryska optymizmem,opisywal jak sobie wszystko urzadzal "w domu"...Dla mnie to niepojete,no ale on sie z tego naprawde cieszyl;) Ponoc jest znany wsrod meneli (i niemeneli rowniez) warszawskich i wszyscy go bardzo lubia,bo jest urodzonym gawedziarzem;) " Nie widzi mi sie zycie, w ktorym trzeba ciagle harowac, by potem dostac skrawek zludnego szczescia. Chcialbym czegos wiecej." No to zrob cos w kierunku "zrobienia czego wiecej"...
  12. Hmm..Jakos nie widze u Ciebie tej ponadprzecietnej dojrzalosci... Mysle,ze Twoje zdanie podziela wiekszosc rowniesnikow, mieszkajacych w nieciekawych miejscach. Troche bawi mnie Twoje podejscie: "W Polsce same kamienice":D Nie tylko w Polsce a w niemal kazdym europejskim miescie i na tym polega ich piekno :) Zespolow punkowych slucha wielu moich znajomych-jakos zadne z nas nie uwaza sie z tego powodu za osobe oryginalna, czy bardzo dojrzala;) Nie uwazam,zebys cierpiala na depresje/nerwice itp. Raczej zwyczajnie brak Ci poczucia wlasnej wartosci i znajomych.rada dla Ciebie...Po pierwsze znajdz znajomych,po 2,jak tylko skonczysz szkole,zmien miejsce zamieszkania na wieksze miasto:)
  13. niewatpliwie kocham zycie...:)Ale marna to pociecha...
  14. Czy wy tez panicznie boicie sie badania krwi? Nie przeraza mnie sam widok krwi,ale polaczenie igla plus zyla dziala na mnie strasznie:( Boje sie,ze zemdleje podczas,lub po badaniu...A najbardziej boje sie wynikow! Wydaje mi sie,ze godzine po badaniu otrzymam pilny telefon,iz laborant nie widzial jeszcze tak zlych wynikow w swoim zyciu itp;) Boje sie,ze zobacze same plusy na kartce z wynikami(czyli zle wartosci...),boje sie,ze okaze sie,ze mam bialaczke...To jakis koszmar:(
  15. Wszystko brzmi standardowo-wrecz modelowa nerwica:) Czy depresja tez?To nie ma znaczenia w zasadzie...Leki sa takie same i na to i na to schorzenie. Pedem lec do psychiatry, zeby Ci sie nie pogorszylo i zebys faktycznie nie wpadla w depresje (jako nastepstwo nerwicy) bo z depresji chyba duzo trudniej wyjsc. U mnie generalnie przebywanie za granica poteguje nerwice, w zasadzie leki nawracaja zawsze podczas pobytu za granica i trwaja jeszcze jakis czas po powrocie do kraju.
  16. "Mam wrażenie, że całe moje życie zbliża się tylko ku śmierci, myślę o niej codzienne, boję się jej, wiem, że mogę umrzeć w każdej chwili, nie potrafię sobie poradzić z tym lękiem, czuje, że umrę szybko i nic w związku z tym nie ma dla mnie sensu." Mam dokladnie to samo!!! Ale mysli samobojczych tez nie mam! Wrecz przeciwnie...Chcialbym zyc wiecznie,wiedzac,ze nie ma smierci i chorob! [Dodane po edycji:] "Poza tym mnie bardzo pomaga zaglądanie na to forum, jestem tu od niedawna, ale czuję, że zaglądanie tutaj, rozmowa z ludźmi o podobnych, nieraz identycznych problemach dużo daje..." Tez miam takie wrazenie pare lat temu jak troche tu pisalam i podczytywalam. Ale sadze,ze najlepsze jest takie rozwiazanie: Dowiedzialas sie na co chorujesz-widzisz(dzieki forum),ze choruje na to mnostwo ludzi-czytasz o objawach-zwierzasz sie,opisujesz swoje problemy i udzielasz porad innym- gdy tylko choc troche ci sie poprawia opuszczasz forum,nie wchodzisz na nie i...zapominasz o istnieniu nerwicy! Az do nastepnego razu hehehe;) Naprawde, u mnie dziala dobrze ten schemat!:) Zauwasz,ze u osob,ktore dlugo sa na forum,przewaznie choroba nadal "trzyma". Trzeba w pewnym momencie powiedziec sobie stop. Uwierzyc,ze ataki nas nie zabija i ukierunkowac swa uwage na cos innego.Wiem,ze to trudne,bo forum uzaleznia;) Ale naprawde warto podjac ten trud:) Oczywiscie to rada tylko dla nerwicowcow,bo mysle,ze tym z depresja jest trudniej... Pozdrawiam i powodzenia:)
  17. Monika,slyszalam, ze jesli chodzi o psychoterapie,dla osob z nerwica nadaje sie jedynie behawioralna...Ponoc grzebanie w przeszlosci na nie wiele sie zdaje w tym zaburzeniu... Sama wykorzystuje niektore elementy psychoterapii behawioralnej(mozna o tym poczytac w ksiakach i w necie)dlatego od lat calkiem dobrze funkcjonuje;) Ja na terapie nie chodzilam nigdy-mialam z 3 razy nawrot choroby,trwajacy ok 2 tyg.do 1,5 miesiaca. Leczylam sie farmakologicznie 2 razy-raz stara poczciwa hydroksyzyna(stosowalam w dawkach wiekszych,niz mozna) bo skutki uboczne xanaxu przyprawily mnie niemal o zawal;),drugi raz lexapro plus hydro. Sama przerwalam terapie tymi lekami po 3 miesiacach,bo poprawilo mi sie i uznalam,ze nie bede sie faszerowac... Nie zaluje tego-obecne nawroty choroby nie sa straszne,czasem tylko na swiatlach w autobusach mnie dopada... Tylko te leki dot.smierci... Ale dzis mi juz lepiej duzo!:)
  18. Ufffff to mi ulzylo troche... Nad tym trudniej panowac niz nad atakami...:/ Atakow mialam w zyciu tysiace,wiec wiem,ze nic mi sie nie stanie gdy je mam;) Juz 3 czy 4 lata temu podczas silnego nawrotu nerwicy,uwierzylam w to,i nawet jak trafiaja mi sie nawroty choroby(jak teraz po powrocie z wyjazdu zagranicznego),to szybko mijaja;) Jestem przykladem na to,ze lek przed lekiem i lek przed atakami mozna opanowac:) Ale ten lek jest gorszy...Nie moge powiedziec sobie: "Nic mi sie nie stanie na pewno",bo nie znam przeciez przyszlosci a w przeszlosci nie mialam takiego myslenia,a wiec punktu odniesienia: "Kiedys myslalam tak samo i nadal zyje" nie mam:( To okropne,choc powiem szczerze,ze wole chyba ten lek,niz ataki i bieganie po lekarzach w celu robienia setek badan;) Pozdr;)
  19. Wciaz mam w glowie natretna mysl, ze moze niedlugo umre,ze po co cos tam robic,skoro nie wiadomo jak dlugo bede zyla itp... Co dziwne, ten lek nie wiaze sie z objawami nerwicy,tzn.wiem,ze ataki mnie nie zabija i tym sie nie martwie. Chodzi mi o to, ze czuje sie tak jakby "cos nade mna wisialo"- nie wiem...choroba,wypadek...i wciaz o tym mysle...Ktos pyta mnie np.czy odwiedze go za miesiac,a ja odpowiadam "eeeee,taaaaak" ale tak naprawde mysle sobie,ze przeciez nie wiadomo,czy te osobe odwiedze,bo nie wiadomo,czy przez ten czas "cos" sie nie wydarzy...Takie mysli zdominowaly moje zycie przez ostatni tydzien...Czy ktos tez tak ma? Do tej pory nie spotkalam sie jeszce z opisem takich objawow w nerwicy(tj.z lekiem przed smiercia ale nie majacym zwiazku z atakami...)i przez to mam wrazenie,ze moze naprawde przeczuwam,ze cos sie stanie i to mnie jeszcze bardziej przeraza:(:( To myslenie mnie wykancza,nie wiem juz co robic:( [Dodane po edycji:] Czyli nikt nie ma Wiec na pewno te mysli, to nie wytwor wyobrazni a przeczucia Tak wiec mam kolejna noc zarwana mysleniem o tym:(
  20. Nie martw sie,to wszystko normalne w nerwicy. Ten stan o którym piszesz(odrealnienie)to derealizacja-"normalny" objaw. Lęk przed śmiercią i przed zwariowaniem tez jest typowy. Sama mam te wszystkie objawy:( Jesteś normalny;) [ Dodano: Pią Lip 14, 2006 1:18 pm ] Acha...idż do psychiatry,nie do psychologa. Musisz dostać leki,a psycholog Ci ich nie da,bo nie ma uprawnień.
  21. ale zobacz choćby na tym forum tekst"koncepcja neurotyzmu",jedna z cech osoby neurotycznej to egoizm.W innych tekstach też kładziony jest spory nacisk na egoizm(studiuje psychologie i stąd te teksty,na razie miałam co prawda tylko ogólny zarys zaburzen psychicznych ale juz sporo sie uzbierało),moze to być egoizm nieuświadomiony(np.dziecko jako zaplecze bezpieczeństwa w przyszłości-czyli korzyść własna,osoba nie zdaje sobie nawet z tego sprawy) [ Dodano: Czw Lip 13, 2006 1:52 pm ] Egoiści w tym znaczeniu w jakim Ty to rozumiesz(chyba wiem o co Ci chodzi)faktycznie nie chorują ale tu chodzi o inny egoizm,moze właśnie bardziej by pasowało egocentryzm. Tu nie chodzi o to,że osoba ma gdzies innych ludzi,nie liczy sie z nimi itp. Ja np.jakiś czas temu zrobiłam coś bardzo "dobrego"dla pewnej osoby(rzecz materialna ale bardzo cenna w sensie niematerialnym,nie będe tego tłumaczyć),robiac to myslałam tylko o tej osobie,ja sie nie liczyłam,cała ta sytuacja(robie cos dla kogos)sprawiła mi autentyczna radość,byłam szczęsliwa i podekscytowana. Jednak ta rzecz nie została doceniona tak jak uznałam,ze powinna. Wie,ze rzecz sprawiła jej wielką radosć ale to mi nie wystarcza,teraz to widze.Chciałam jeszcze zwrócenia uwagi na mnie-zadawania pytań w zw.z tą rzeczą itp. Jest mi z tym bardzo źle,myśle,ze to spowodowało min.nawrót choroby. Ja odczuwam to tak,że robiłam to wszystko dla siebie(żeby usłyszć jaka jestem super,same ochy i achy)mimo,ze absolutnie o tym nie myślałam,myslałam tylko o tej osobie(wszystko to odbywało sie w sferze podświadomości)
  22. Hmmm... Ja słyszalam coś odwrotnego. Na nerwice podatni są egoiści(egoisci w tym znaczeniu,ze własnie myslą tylko o sobie-za dużo,lubią zwracać na siebie uwage-świadomie lub nie,koncentrują sie na sobie,swoich emocjach i uczuciach,natomiast o innych zapominaja.) Ja tak mam gdy choroba wraca:( Gdy jestem "zdrowa"moge znowu skoncentrowac sie również na innych:) Natomiast zwracac na siebie uwage lubie cały czas i cierpie wręcz,gdy znajde sie "w tle".
  23. radze zrobić odwrotnie-hydroksyzyna regularnie,afobam doraźnie,a najlepiej wcale go nie brać. Hydroksyzyna dobrze uspokaja,usypia,szczególnie w większych dawkach no i nie uzależnia(brałam ją już kilka lat temu i przerwałam bez problemów)
  24. U mnie tragicznie jest wieczorami-wydaje mi sie,że wariuje,sto myśli na minte,nie moge sie na niczym skupić,serce wali.Koszmar po prostu.Ktoś tez tak ma?
  25. może zrób ekg i rtg. Mi to pomoglo,wyniki wyszły ok,więc wiem,że sie nie udusze.ta świadomosć zprawia,ze dusznosci szybko przechodza.jednak kiedy uporałm sie z tym doszły nowe objawy(np.lęk przed utrata zmysłów) Ale bezczelna ta nerwica:) Raz ona wygrywa,raz ja:) Pozdrawiam [ Dodano: Pon Lip 10, 2006 2:11 pm ] sprawia,miało być
×