Skocz do zawartości
Nerwica.com

LucidMan

Użytkownik
  • Postów

    785
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez LucidMan

  1. agusiaww, może wiem, może nie wiem o czym piszę Próbowałaś innych metod? Mam na myśli tak na poważnie. Ciężka praca na psychoterapii wymaga lat. Rady typu uwierz w siebie to nie cel sam w sobie i nie sposób na wyzdrowienie wprost (to by było zbyt banalne) tylko nastawienie do życia, dzięki któremu można np. podjąć właściwą dla siebie drogę leczenia
  2. magdalenabmw, dziwnie reagujesz. Jak ktoś chce Ci dokopać na forum, to Cię to praktycznie nie rusza. Gdy z kolei ktoś próbuje pomóc, uwalniasz taką złość, że nawet przez myśl Ci nie przechodzi, że angsthasse może mieć rację. Spróbuj trochę na chłodno przeanalizować o czym mówi angsthasse. Im bardziej się złościsz, tym bardziej widać, że angsthasse ma rację.
  3. Brawo angsthasse! Fajnie, że dołączyłaś do nas. Mam nadzieję, że nie zniechęcisz się za szybko pisząc tutaj. Już pierwszy temat napotkał ostry opór i krytykę, ale to normalne Najlepiej nie wdawaj się zbyt głęboko w dyskusje bo nie ma sensu próbować przekonywać o prawdziwości swoich wypowiedzi ludzi, którzy i tak nie chcą albo nie potrafią zrozumieć. Lecz to nie powód żeby rezygnować z pisania tutaj, bo na pewno znajdą się tacy, którzy rozumieją o czym mówisz i są na tyle dojrzali, żeby przyjąć takie informacje. Jak to się mówi: Kto ma oczy niech patrzy, kto ma uszy niech słucha.
  4. Trochę przykre jak bardzo niezrozumiałe są słowa joanny5. Nie zamierzam być tu jakimś pośrednikiem, pontefixem między jej światem a naszym, lecz sformułowania joanny5 nie mogą być odbierane tak płasko i wprost bo prowadzi to do strasznych nieporozumień, koło których obojętnie przejść nie potrafię. Bycie chorym ma cel i jest to mniej więcej druga sprawa, z którą należy się zapoznać jeśli w ogóle poważnie myśli się o byciu zdrowym (pierwsza to akceptacja swojego stanu). joanna5 mówi wprost o korzyściach, co by należało to tłumaczyć jako "efekty" bycia chorym. Korzyści wszystkim kojarzą się pozytywnie. Efekt pewnych objawów jest nieoczywisty, pośredni, nieświadomy. Np. zadaniem jakiegoś tam objawu jest uwolnienie nas ze stresującej sytuacji - jak widać, jest to cel, zamierzenie objawu (dosyć skuteczny zresztą ). W tej sytuacji można nawet mówić o korzyści.Oczywiście stan bycia chorym to zestaw różnych objawów. Tutaj mówienie o efektach (korzyściach) nie jest proste. Jednak poprzez analogię można wywnioskować o celowości bycia chorym. Oczywiście, że się nie da bo i poco walczyć ze sobą? Większość walczy, a walka rodzi opór. Stawiamy opór samym sobie.. Jak to się ma do nerwicy, depresji - chyba nie trzeba wyjaśniać. To zależy od konkretnej sytuacji. Przenosząc to na bardziej ogólną płaszczyznę chodzi o manipulację otoczeniem.. Nie odrzucajcie tak szybko wypowiedzi innych, które wywołują w was wzburzenie, złość i opór. Te treści są najbardziej wartościowe.
  5. joanna5, nie wiem co napisać ... Przypominasz mi użytkownika tego forum o nicku DEPRES. Odrzucony. Powód? Mówił prawdę w sposób dosadny, bez owijania. Zupełnie jak Ty. Na forum brakuje takich ludzi jak Ty, zdrowych z doświadczeniem. Ściślej ujmując, brakuje mi kogoś takiego. Niestety rzadko ...
  6. Nie rozumiem dlaczego tak ciekawy temat został natychmiast usunięty do kosza. Rozumiem poczucie zagrożenia tych, którzy korzystają z dobrodziejstw lekarstw, ale basior w swoim poście nie napisał ani słowem o porzuceniu tego sposobu leczenia, albo że jest w jakiś sposób zły ... Jest to według mnie bardzo ciekawe spojrzenie na ideę działania leków, wstępnie pomijając czy jest prawdziwa czy nie. "SIMILIA SIMILIBUS CURANTUR" ("Podobne lecz podobnym") - jest to stwierdzenie, na którym zasadza się cała homeopatia. Ta sztuka leczenia (odrzucona przez medycynę konwencjonalną jako zabobon) traktuje człowieka jako całość. Krótko opiszę jej sposób działania. Homeopata przyrządza lekarstwo, które najczęściej składa się z rozpuszczalnika (np. alkohol) i substancji występującej w przyrodzie (ze świata roślin, zwierząt lub minerałów). Lekarstwo zażyte przez zdrowego człowieka powoduje objawy określonej choroby. Z kolei zażyte przez chorego, któremu dokuczają te same objawy co u zdrowego po zażyciu leku - powoduje uzdrowienie. Pomijam rozważania na temat skutecznego doboru leku, przyrządzania oraz dawki. W przyrodzie każda materia może być lekarstwem lub trucizną, np. arszenik. To czy będzie jednym bądź drugim zależy od dawki. Nawet na co dzień słyszy się (przeważnie od starszych ludzi) - podobne lecz podobnym. Słyszałem o leczeniu mdłości porannych po imprezie suto zakrapianej alkoholem poprzez wypicie kielicha wódki. Wiem, że są jeszcze inne metody dotyczące innych dolegliwości ale w tej chwili nie pamiętam. Według basiora, "chory na lęki" dostaje "pigułkę z lękiem" w odpowiedniej dawce. Analogia jest bardzo wyraźna. Oczywiście w homeopatii nic nie mówi się o funkcjonalnym sposobie działania leków homeopatycznych. Uczeni nie potrafią wyjaśnić jak to możliwe, że homeopatia działa - dlatego została odrzucona przez naukowy światek. Tak samo post basiora został odrzucony bo na pierwszy rzut oka (i nawet na drugi ) nie ma żadnego sensu. Brzmi jak herezja. Zanim zastanowię się nad prawdziwością zacytowanej wypowiedzi, podam pewien przykład z badaniem natury światła. Otóż przeprowadzano pewne doświadczenia związane z naturą światła. Raz wychodziło, że światło jest natury falowej innym razem, że cząsteczkowej. Oba te wnioski kompletnie się wykluczały. Jak cząsteczka to nie fala - i na odwrót. W końcu dowiedziono, że światło jest i falowe i cząsteczkowe, a wynik zależy jedynie od okoliczności obserwacji. Światło to światło. Czy leki antydepresyjne, przeciwlękowe działają na zasadzie zwiększania lęku czy na zasadzie wychwytów zwrotnych i tym podobnych trików funkcjonalnych ??? Odpowiedź nasuwa się jedna: i tak i tak. W końcu, tak jak zadaniem światła jest rozświetlać ciemność, tak też zadaniem leków jest niwelować lęki i związane z nimi objawy. Zadanie te wypełniają z większym lub mniejszym powodzeniem. Mam nadzieję, że udało mi się pokazać, że czasami teoria stojąca w sprzeczności z ogólnymi poglądami nie musi być fałszywa, a nawet więcej - może być ciekawym do rozważań tematem. Oczywiście jeśli ktoś ma odwagę naruszyć swoje sztywne poglądy narzucone przez korporacje farmaceutyczne i nie tylko.. Uzdrowienie to zmiana, która możliwa jest wtedy gdy jesteśmy otwarci na różne poglądy. Nie można zmienić siebie trzymając się cały czas tych samych przekonań. Brak zmian to zastój. Tym samym zmiany stanowią rozwój, naukę, uzdrowienie.
  7. Moje objawy wystąpiły w dzieciństwie więc nie mogę mówić o rozumieniu filmów przed objawami - wtedy to oglądałem kreskówki Za to widzę wyraźnie rozgraniczenie sprzed okresu leczenia i teraz. Jakoś wcześniej nie zastanawiałem się głębiej nad filmami, nad ich przekazem. Oglądając ostatnio niektóre filmy po raz drugi, dostrzegam jakby drugie dno. Mam pewność, że te same filmy, które oglądałem wcześniej nie mogły ulec zmianie. Zmianie musiał ulec mój punkt widzenia. Idąc dalej, poprzez analogię zauważam zmiany w życiu. I tak jak w filmie wiem, że nie uległ on zmianie, tak i mam pewność, że świat zewnętrzny pozostał ten sam, lecz ja postrzegam go inaczej. Powstały jakby dwa światy, świat przed leczeniem i teraz (w trakcie). Wiem, że te światy to moje sposoby postrzegania, poglądy, idee. Zmieniając je, zmieniam świat, mój świat ! Tak jak i w filmie zawarty jest głębszy przekaz, które nie od razu daje się wyłapać, tak samo życie niesie ze sobą wiele tajemnic, które tak naprawdę odkryte są dla każdego z nas, lecz nie każdy chce je dostrzec.
  8. LucidMan

    Czy lubicie siebie?

    Trafnie Tak właśnie jest.
  9. LucidMan

    raj- piekło

    Religia i nauka tylko w połączeniu dają sensowne odpowiedzi na różne pytania (nawet te bezsensowne). Osobno: religia uczy tylko moralności i zasad rzeczywistości metafizycznej, a nauka uczy tylko praktyczności i zasad rzeczywistości materialnej. Poszukiwanie sensu bytu tylko w jednej, albo tylko w drugiej dziedzinie może nagle okazać się niewystarczające.
  10. Także zaczynałem od dr. Kucharskiego. W sumie to byłem u niego tylko raz, ale to on skierował mnie na właściwą drogę. Polecam
  11. scrat, w stowarzyszeniu MENSA to byś z namiotem chodził cały czas
  12. Prometeus, może nie tyle ciało migdałowate nie lubi zmian, co sam człowiek ich nie lubi. Co do reszty wypowiedzi - ciekawe spostrzeżenia.
  13. Oj nie tak wprost. Wyłap esencję moich wypowiedzi w tym temacie. Jest nią zachęta do kontynuowania drogi, którą już raz obrałaś i była właściwa! Wtedy będziesz potrafiła sama sobie odpowiedzieć na te pytania.
  14. Myślałaś, że proces leczenia to spacer po parku w księżycową noc? To droga, ciężka, kręta, usłana kolcami i głównie w ciemnościach. Nie mam zamiaru tu nikogo oskarżać ani potępiać, próbuje wskazać niewłaściwe rozumowanie. Czy to były wizyty u psychologa, egzorcysty czy nawet u własnej babci to nie ma znaczenia! Najważniejsze to te powstałe wątpliwości, które mogły Cię uzdrowić .. lecz Ty uciekłaś .. Postaraj się kontynuować te wizyty, a jeśli to nie możliwe rozpocznij na nowo terapie. No taki to też mam zamiar! Wybić was z tego letargu, dobić ten wasz od miesięcy (może i lat) nie zmieniający się stan i spróbować namówić do wzięcia życie w swoje ręce .. Inaczej mówiąc: "Mam problem, którym męczę swoich ukochanych i na dodatek samą siebie." Zajmij się swoim problemem ... tylko właściwie, dopuszczając do siebie każdą wątpliwość jaka tylko Ci przyjdzie do głowy .. Coś ruszyło. Wykorzystaj energię do pracy nad sobą
  15. Miejmy nadzieję, że sam zastosujesz się do swojego manifestu. Chciałbym jeszcze wytknąć pewną sprzeczność w Twoim rozumowaniu. Śmierć i życie są nieodłącznym aspektem ludzkiej egzystencji. Ten kto się urodził, ten musi umrzeć. Określając życie jako "przyjaciela", a śmierć jako "wroga" sprawisz, że wszystko co będzie związane ze śmiercią, zostanie przez Ciebie odrzucone. To tak jakby cieszyć się dniem, a unikać z całych sił nocy wiedząc z całą pewnością, że i tak nadejdzie (pomijam tu fakt zamieszkania na którymś z biegunów, gdzie noc lub dzień może trwać nawet pół roku ).Cóż warty jest dzień, kiedy boimy się nadejścia nocy? Cóż jest warte życie w obawie przed śmiercią? Dodatkowo, uznając śmierć za wroga, chcesz z nią walczyć? Karate, kij baseballowy, a nawet pozytywne myślenie i wizualizacje tu nie pomogą. Nie zdziw się, jak każde uderzenie będzie wymierzone w Ciebie ... Każda myśl zwróci się przeciw Tobie.. Wniosek Życie i śmierć to całość, tak jak wdech i wydech, dzień i noc. Po prostu są biegunowo przeciwne. Walcząc z którymś biegunów, tak naprawdę walczysz z całością. Uzasadnienie Powalcz z wdechem .. a przekonasz się w praktyce o co tu chodzi.
  16. Nie przeszło Ci przez myśl, że Twoje myśli są prawdziwe, a terapeutka próbowała Ci to pokazać? Miałaś szansę poznania prawdy o sobie (poznawanie ukrytego zawsze budzi wątpliwości), a wybrałaś ucieczkę w chorobę..Wygodnie jest zwalić problemy w związku na natręctwa, prawda?
  17. Podobają mi się założenia tej metody. Te 9 punktów to świetny start do próby zrozumienia swoich objawów. No może punkt 4 i 8 tak trochę nie za bardzo, ale jak na początek może być. W końcu i tak trzeba wyjść ponad wszystkie metody, czy to jest metoda Lindena, czy psychoterapia, czy całkiem inna. Sama metoda nie jest celem, lecz drogą do celu
  18. Wiara zaczyna się tam, gdzie kończy się zrozumienie.
  19. Dosadnie i trafnie. Bóg i nieudacznik - dwa bieguny tej samej siły, między którymi poruszamy się nieświadomie.
  20. Nie uważam, że znalezienie przyczyny jest zbędne. Jest nie wystarczające. Zbędne jest obracanie się tylko i wyłącznie wokół przyczyn. Zbyt skomplikowana byłaby moja odpowiedź. W moim przypadku nie ma jednej przyczyny. Miałem wiele nieuświadomionych zachowań. To znaczy, wiedziałem, że coś robię, ale nie wiedziałem dlaczego. Nie znałem zasady. Np. porzuciłem dziewczynę myśląc, że jej nie kocham, a ukrywały się za tym o wiele bardziej złożone problemy z odpowiedzialnością, z tworzeniem głębszych relacji z drugim człowiekiem oraz nieuświadomiona skłonność do walki ze wszystkim i wszystkimi Cała przeszłość jest jedną wielką przyczyną. Teraźniejszość z kolei jest polem, na którym manifestują się wszystkie zasady. Przyszłość określa zamiar tych zasad. Przykład: Obiad . Przyczyną był głód (przeszłość). Jem go teraz (teraźniejszość). Nie będę dłużej głodny (mój cel - przyszłość). Jaka jest zasada? Jem obiad, żeby nie być głodny. To akurat jest bardzo trywialny przykład. Procesy psychiczne są o wiele, wiele bardziej skomplikowane, szczególnie te nieświadome. W przypadku jedzenia obiadu, wiem że przyczyną jest głód, że teraz jem i jak zjem nie będę głodny. W przypadku np. ataku lęku nie wiem co jest przyczyną, nie wiem, że mam atak lęku i nie wiem co za nim stoi. Mówiąc, że nie wiem, że mam atak lęku chodzi mi o sam początek, kiedy to zastanawiamy się co się z nami dzieje. W procesie rozwoju, uświadamiamy sobie, że jest to atak lęku i że kryje się za nim pewna zasada. Zintegrowanie tej zasady (bądź zasad) w świadomości uwalnia nas od ataków. Poznać, zaakceptować, zrozumieć, przyjąć i czasami także zmienić. Tak mniej więcej wygląda proces samopoznania w psychoterapii.
  21. Napisałem, że zajmowanie się przyczynami jest stratą czasu. Chodziło mi o to, że samo grzebanie w przeszłości na nic się zda, że nie jest wystarczające w procesie zdrowienia. Później wyjaśniłem czym jest zasada, która łączy w sobie przeszłość (przyczyna), teraźniejszość (symptom), przyszłość (cel, zamiar). Tak naprawdę odkrycie, zrozumienie i zintegrowanie zasady w świadomości (uczynienie ją świadomą) powoduje, że objaw stojący za nią, staje się zbyteczny. Oczywiście trzeba zapoznać się z każdym aspektem zasady (przyczyna, symptom, cel) żeby ją dokładnie przejrzeć. Tak jak mówiłem, skupianie się na samej przyczynie jest stratą czasu. Trzeba rozpatrzeć pozostałe 2 elementy, a następnie je wszystkie razem połączyć. Przykład z własnego doświadczenia. Objaw: złe samopoczucie przy dłuższym siedzeniu przy kompie (coś w stylu ataków lęku). Przyczyna sprzed okresu leczenia: najpierw winę zrzucałem na promieniowanie monitorów CRT (kineskopowe). Gdy weszły monitory LCD, taka przyczyna była nie wystarczająca. Wbiłem sobie do głowy fakt, że długie siedzenie przed kompem (CRT) uszkodziło mi coś w mózgu ... Przyczyna aktualna: nie mam objawów, znam zasadę, tym samym przyczynę, która na tle zasady staje się praktycznie nie istotna Ogólnie: Próby poznawania samej przyczyny są jak próby nauki mnożenia, ucząc się samych cyfr. Wiadomo, że jest to nie wystarczające! Stwierdzono u mnie objawy nerwicy lękowej. W tej chwili nie nękają mnie żadne objawy, które utrudniały by mi funkcjonowanie, ale też nie mogę powiedzieć, że nie mam objawów co by znaczyło kompletne wyzdrowienie. Cały czas uczęszczam na psychoterapię.Może podchodzę za analitycznie, ale dzięki temu czuje się dobrze. Może właśnie na tym polega proces zdrowienia, żeby przeanalizować siebie, kawałek po kawałku !? Ja zaanalizowałem Twoją wypowiedź, ale nie jest tak, że życiu codziennym tak robi. Bez przesady Tak samo mechanik samochodowy, jeśli chce dobrze naprawiać samochody, musi znać wiele szczegółów, które wykorzystuje podczas naprawy, ale po skończonej pracy odkłada na bok wiedzę, teorie, analizę - ogólnie mówiąc - narzędzia. Poznaję siebie cały czas, być może kiedyś uda mi się osiągnąć samopoznanie, dzięki któremu stwierdzę - jestem uzdrowiony Wiem, że nie napisałeś tego po to aby to analizować. Ja się z tym nie zgodziłem. Chciałeś żeby wyjaśnić dlaczego, więc wyjaśniłem
  22. Ad II i III O lekach powiem tylko tyle, że sam ich nigdy nie brałem i że nie są żadnym rozwiązaniem. Nawiązując do moich poprzednich wypowiedzi, chciałbym wyjaśnić, co mam na myśli pisząc, że choroba jest sprzymierzeńcem na drodze do zdrowia i jak do tego mają się leki. Kryje się za tym cała filozofia, która całkowicie odbiega od przyjętych ogólnie norm medycyny naukowej, a zbliżona jest bardziej do filozofii wschodu, metafizyki i ogólnie ezoteryki. Nie będę rozpisywał się czym według tej teorii jest choroba ponieważ to wszystko zostało dokładnie wyjaśnione w książce: Dethlefsen T. - Poprzez chorobę do samopoznania, którą polecam przeczytać. Choroba jako sprzymierzeniec. Wydaje się dziwne, zwłaszcza że przecież chcemy się jej jak najszybciej pozbyć. Zmienia nasze dotychczasowe życie, nieraz zabija. Praktycznie zawsze związana jest z bólem, który nie jest miłym uczuciem. Gdy patrzymy na dolegliwości tylko z jednego punktu widzenia, to rzeczywiście traktujemy ją jak wroga. Popatrzmy na to z innej strony. Choroba pojawia się w jakimś celu. Przecież nie istnieje tylko sama dla siebie. Stwierdzenie, że jestem chory bo się zaraziłem lub jestem chory, bo taki się urodziłem jest utratą wartości sygnalnej choroby. Nie mając pojęcia o zamiarze choroby, staje się ona uciążliwym wrogiem, z którym się walczy. Walka dzieli na wygrywających i przegrywających, czasami remis Zwalczyć chorobę, lub być zwalczonym przez nią. Co się dzieje, gdy objawia się druga strona medalu? Choroba ma cel. Coś chce nam ukazać. Przeważnie są to nieświadome zasady, które kryją się za naszym zachowaniem. I tak na przykładzie z poprzedniego postu, grypa może być mechanizmem obronnym - ucieczka od trudności. Depresja - długotrwała ucieczka od trudności, nerwica - lęk przed prawdziwym ja. Nie jest łatwo odebrać to, co przekazuje choroba. Choroba czyni człowieka uczciwym, pokazuje czystą prawdę o nas. W dzisiejszych czasach, jeśli słyszymy prawdę o sobie, to musi ona pochodzić z ust wroga Wróg prawdę Ci powie. Teraz, zależy co chcemy z taką prawdą zrobić. Przyjąć, zrozumieć, zmienić coś w sobie albo zanegować, odrzucić, zlikwidować wroga. Tutaj wracam do leków. Dzięki lekom może robić to co robiliśmy wcześniej, tyle że bez objawów. To tak jakby zakryć grzyba na ścianie w pokoju fotelem, lub szafą. Jeśli czegoś nie widać, to nie znaczy, że tego nie ma ! Prawidłowym postępowaniem było by zrozumienie skąd się wziął ten grzyb i usunięcie go (być może z kawałkiem starej ściany). Tak samo w życiu. Tabletka sama w sobie nie jest celem, ani też nie prowadzi do celu, aczkolwiek może być bardzo pomocna. Jednakże kto ogranicza się tylko do zażywania leków, może prędzej czy później spodziewać się ataku tego co zdusił w sobie. Do kogo się udać? Wszędzie tam, gdzie poczujesz, że zaczynasz rozumieć jakie zasady Tobą kierują Nie ma gotowych rozwiązań. Musisz wypracować swoje własne. Ad IV Tak, trzymanie się jednego lekarza to dobra rada. Przynajmniej tak długo jak czujesz poprawę. Bardzo łatwo się zgubić jeśli chodzi o psychiatrów. Ci przeważnie przepisują leki, które właśnie służą do poprawy samopoczucia. Można chodzić 5 lat do tego samego lekarza, który będzie zmniejszał, zwiększał dawki oraz zmieniał leki. Odnosząc się do rozważań w powyższym punkcie, wiemy że nie tędy droga. Z tego miejsca od razu przejdźmy do punktu V. Ad V Psychoterapia to ciężka i długotrwała praca nad sobą. Nie jest tak prosta jak łyknięcie tabletki. Wymaga od nas, abyśmy w końcu uczciwie na siebie spojrzeli. Zadaniem psychoanalityka nie jest dawanie rad, tylko pomoc w wypracowaniu swoich własnych. Terapeuta jest jakby naszym kolejnym sprzymierzeńcem w drodze do uzdrowienia. Razem z naszymi objawami tworzy silny zespół, wskazujący jak wyzdrowieć, a nie co robić żeby wyzdrowieć ! Ktoś kto sprzymierza się z naszymi objawami jest automatycznie traktowany jak nasz wróg.. Ale to już zupełnie inna historia.. i związana jest już czysto z procesem psychoanalizy. Tak więc szczerze polecam terapie, ale u prawdziwego psychoanalityka. Niestety większość, która się za takich podaje, nie ma zupełnie o tym pojęcia .. Tak jak i do innych dziedzin, trzeba mieć powołanie
  23. Spróbujmy prześledzić wszystkie punkty po kolei. Ad I Nie ma znaczenia skąd się wzięła, istotne jest to, że jest Teraz. Rozmyślanie o jej przyczynach w przeszłości jest stratą czasu, ponieważ to co jest teraz - jest wypadkową naszego całego życia. Ci którzy czytają moje posty od początku od kiedy tu jestem, zauważą że mówię inaczej niż kiedyś. Mówiłem, znajdź przyczynę, a będziesz zdrowy. Jako że cały czas podlegam procesowi rozwoju, moje poglądy i filozofia życia ewoluują. Uważam, że znalezienie przyczyny to dużo za mało w zrozumieniu choroby. W przypadku nerwic (i nie tylko), istotna jest zasada jaka kryje się za naszym aktualnym zachowaniem. Tutaj zasada, o której mówię to coś więcej niż sama przyczyna. Powiem coś więcej o przyczynie. Ciąg przyczynowo-skutkowy może być nieskończenie długi, np. mam zawroty głowy, bo mam nerwicę. Mam nerwicę bo moja chemia mózgu jest zła. Jest zła ponieważ zaszły mutacje genetyczne. Zaszły, ponieważ jadłem za dużo chipsów... Jadłem, ponieważ je lubię. Lubię bo są dobre. Można tak ciągnąć w nieskończoność. Co w tym przypadku jest powodem nerwicy? Że lubię chipsy? Może po prostu zła chemia mózgu! Przeważnie jest tak, że wybieramy sobie jakiś element z tego łańcucha i traktujemy go jako powód. Tak samo robi medycyna np. ma Pan wrzody, oj za dużo stresu za dużo. I co, stres jest przyczyną !? Dlaczego by nie sięgnąć głębiej i zapytać co jest źródłem stresu. Może praca. Co w pracy jest stresujące? Szefowa. Dlaczego? Jakie mam z nią stosunki ... itd itd. Medycynę to nie obchodzi. Jej zadaniem jest usunąć symptom, objaw, poco się głowić o źródło przyczyny, już nawet nie wspominam o zasadzie ... Tabletki, operacje to funkcjonalne usunięcie problemu jakim jest symptom. Później wielkie zdziwienie, że objaw wraca, albo chorujemy na coś zupełnie nowego. Śpieszę wyjaśnić czym jest ta zasada. Najlepiej na przykładzie Prosta operacja matematyczna jaką jest mnożenie - jest zasadą. Manifestuje się ona w postaci wielu form, takich jak np. 2*8, 4*3, 1*2 ... Zauważmy, że poznanie i opanowanie zasady, daje nam umiejętność mnożenia Jak to odnosi się do nerwicy, czy ogólnie objawów? Otóż każdy objaw, czy też nasza reakcja na pewne zdarzenia jest formą, za którą kryje się zasada. W zasadzie nie interesuje nas "co" lecz "jak". Nie co się dzieje, tylko jak się to dzieje. Przykład: Przeziębienie czy grypa może być dla nas wynikiem przewiania lub zarażenia się od kogoś. Może być także sposobem na poradzenie sobie z aktualnymi trudnościami, ucieczka od presji, problemów, zwolnienie tempa. Jak łatwo wywnioskować, przyczyna wyrażona w pierwszym zdaniu odnosi się do przeszłości i stanowi powód, z kolei w drugim zdaniu można mówić o celu, zamiarze choroby, czyli przyszłość. Mało kto wie, że choroba ma swój cel, ba (!) jest drogą do celu !! Przecież nie można wyzdrowieć, nie będąc chorym Gdzie kryje się zasada? Zasada jest prosta. Grypę traktujemy jako mechanizm obronny aby uciec od trudności (bardzo ogólnie mówiąc). Znając zasadę, poznajemy siebie :) Tu zasadza się cała potęga psychoterapii i wszystkich innych metod zorientowanych na samopoznanie. Poznaj zasady, zintegruj je w świadomości, a sprawisz, że symptomy staną się zbędne. Tak ja z mnożeniem, poznaj zasadę a będziesz umiał pomnożyć różne liczby i nie będziesz zastanawiał się nad każdym zadaniem typu ile to 5*5 .. Tak samo w życiu, poznaj co kryje się za Twoimi objawami, a nie będziesz się zastanawiał: Dlaczego akurat w tym sklepie miałem atak .... ?? To tyle jeśli chodzi o punkt pierwszy. Na temat pozostałych wypowiem się kiedy indziej. Co za dużo to niezdrowo ;p
  24. Nie zgadzam się z ani jednym punktem ww wskazówek. Być może dlatego, że mam zgoła odmienne podejście do "chorób" wskazanych w temacie. Ja traktuje je (choroby) jako pomocników na drodze do wyzdrowienia, Ty zapewne jako wrogów, których symptomy należy jak najszybciej wyeliminować. Dodam jeszcze, że mój brak akceptacji tych wskazówek nie oznacza, że są złe ale z lęko-pochodnych dolegliwości wyjść nie pomogą. Wręcz przeciwnie, utrzymają je ...
  25. Najwidoczniej ta Pani ma głównie z takimi osobami do czynienia. Oczywiście nie jest to prawda... albo może inaczej.. Nie jest to cała prawda Przyjrzyjmy się Tobie, magdalenabmw. Zupełne przeciwieństwo ww cech. Wypowiedź tej Pani mocno Cię poruszyła, bo jak można takie "brzydkie" cechy przypisać Tobie! Wyraźnie się szczycisz, że taka nie jesteś i gardzisz osobami, które przejawią takie cechy. Ty nie możesz być mięczakiem i ciotą życiową, taka opinia by Cię zdruzgotała! Już samo to, że masz przypiętą etykietkę nerwicowiec, doprowadza Cię do szału. To co ta Pani psycholog powiedziała, to jakby jedna strona medalu. Drugą stroną natomiast jesteś Ty (to że osoby posiadające zupełnie przeciwne cechy char. mogą cierpieć na nerwicę), dlatego to Cię tak ruszyło. Coś ukrywasz za tą Twoją postawą (ten post i ostatnie wydarzenia na forum) i jestem na 100% pewien, że ma ta związek z Twoją nerwicą i objawami .. Masz świetną okazję, żeby coś więcej dowiedzieć się o sobie Przemyśl to
×