Skocz do zawartości
Nerwica.com

LucidMan

Użytkownik
  • Postów

    785
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez LucidMan

  1. Jeśli podejmiesz leczenie, to zajmę się tym
  2. Do autora tematu. Gringo, wydaje mi się, że szukasz wymówek. Jesteś oczytanym gościem, szukałeś rozwiązań w filozofii wschodu i medytacji, we wszystkich Twoich postach da się odczuć naukowo-filozoficzne podejście. To wszystko dobre, ale jak już zdążyłeś zauważyć, do uzdrowienia nie prowadzi. Nie chcesz podjąć trudu psychoterapii, bo jak kiedyś pisałeś, nie wierzysz, że to może zadziałać. Jeśli czujesz, że czas wziąć się za siebie, że najwyższy czas wyjść z objawów, po prostu działaj. Wybierz jakąś metodę samopoznania (na pewno znasz wiele) i wgłąb się w nią na maxa. Całkowicie obróć do góry nogami swój punkt widzenia. Przestaw się na uczucia, przeżywanie, akceptację i otwartość. Nie szukaj wymówek, tylko szukaj sposobów! Mój temat (lista osób wyleczonych) powinien dać Ci bodziec: im się udało, mnie też się uda. Stało się odwrotnie, zacząłeś od negatywnej strony. Czy w życiu też tak robisz? Pomijasz zupełnie pozytywny aspekt wydarzeń, a filozofujesz nad negatywnym? Polecam psychoterapię. Nawet jeśli w nią nie wierzysz, to nic nie szkodzi. Wierzymy gdy nie rozumiemy. Gdy przychodzi zrozumienie, wiara już jest do niczego nie potrzebna. Nie walcz już dłużej ze sobą! Rozpocznij drogę ku wyzdrowieniu!!
  3. Ja tylko zwróciłem uwagę, że homeopatia nie ma nic wspólnego z efektem placebo. Jeśli chodzi o skuteczność to już całkiem inna sprawa.
  4. Homeopatie stosuje się w leczeniu zwierząt. Na zwierzęta też działa efekt placebo?
  5. Tu trzeba rozróżnić pomoc od zwykłej usługi. Usługą jest np. pójście do fryzjera w celu poprawienia fryzury itp. Fryzjer nam pomaga w kreacji nowej fryzury. Sam klient ogranicza się do wypowiedzenia kilku zdań na temat fryzury jaką chciałby mieć. Resztę odwala fryzjer.Psycholog czy terapeuta też pomaga, ale pacjent musi wykazać się dużo, dużo większym zaangażowaniem niż np. u fryzjera. Psycholog pomaga, ale nie należy spodziewać się jakiegoś większego sukcesu licząc, że on za nas zrobi wszystko.
  6. Jest powód, jesteś zbyt uparta. Nie rozumiem skąd pomysł zmiany terapeuty. Inny terapeuta spowoduje, że będziesz mniej uparta? Wątpię.O winie tutaj też nie można mówić, bo pewnie kojarzysz to z czymś negatywnym. Przywiązanie do swoich poglądów i utartych schematów wyraża się właśnie poprzez tą upartość. Nie jesteś temu winna ale w pełni za to odpowiedzialna. Tylko od Ciebie zależy czy zrobisz postęp czy się cofniesz (zmiana terapeuty). Postępem będzie uświadomienie sobie czemu się tak bardzo opierasz. Życzę tyle samo wytrwałości i stanowczości ile masz w sobie uporu.
  7. LucidMan

    Utrata pracy

    Zwolniony z pracy. Cóż, wg nich za wolno się uczyłem. Obecnie szkolę się do nowej pracy Czy ma to związek z nerwicą? Jasne, że tak. Dzięki temu mogę lepiej poznać siebie.
  8. Wydaje mi się, że niedobór magnezu może być tylko korelacją w przypadku nerwicy. To znaczy nie jest przyczyną, lecz występuje równolegle. Gdzieś kiedyś czytałem, że gdy człowiek jest pod wpływem stresu następuje większe wykorzystanie magnezu w organizmie. To tłumaczyłoby niedobór w przypadku osób znerwicowanych. Z kolei uzupełnienie takiego niedoboru wcale nie prowadziło by do uzdrowienia. Organizm miałby po prostu "zapas" na stresujące momenty. Być może stąd wniosek, że magnez pomaga. Tak czy inaczej to nie niedobór magnezu spowodował nerwicę, tylko nerwica niedobór (pośrednio). Więc nie może być mowy o wyzdrowieniu poprzez suplementację tego pierwiastka, aczkolwiek może być pomocny na drodze zdrowienia.
  9. Sam jestem niepalącym, lecz większość moich znajomych pali. Bliska mi osoba również .. Nie dawno wpadła mi w ręce pewna książka: Allen Carr - Easyway (Łatwy sposób na rzucenie palenia). Z czystej ciekawości postanowiłem przeczytać ponieważ skuteczność leczenia jego metodą (bo jak twierdzi on ją odkrył) wynosi ok. 95%. Ciekawie napisana książka, wydaje mi się, że rozumiem w czym tkwi jej fenomen. Bardzo łatwo jest odnieść treść, ideę tej książki do zaburzeń nerwicowych. Mechanizm jest podobny. Polecam przeczytać (ok. 80 stron) palaczom jak i niepalącym. Można wyciągnąć naprawdę ciekawe wnioski. Dla palaczy może równać się to z rzuceniem palenia, dla niepalących zrozumienie osób palących
  10. Właśnie między innymi na tym polega terapia. Na oswajaniu się z prawdą o sobie. Bolesne jest słyszenie prawdy o sobie z ust kogoś innego, a jeszcze bardziej boleśniejsze jest uświadomienie sobie tej prawdy samemu. Jednocześnie nie ma nic bardziej uzdrawiającego ..
  11. Tak się składa, że w tym miesiącu przypada rocznica tzn. 3 rok. Chodzę co tydzień. Terapia mi bardzo dużo daje. Dużo by o tym pisać.Życzę wytrwałości
  12. Słuchaj Gringo, masz trochę przestarzałe wiadomości na temat psychoterapii. Metoda rozgrzebywania przeszłości to przeżytek. Ja uczestniczę od dłuższego czasu w terapii, która zorientowana jest totalnie na Tu i Teraz (nie wiem nawet jaki to rodzaj, ale to bez znaczenia). Przeszłość też czasami wyjdzie w praniu, ale tylko jako informacja: np. Pan nauczył się tego i tego w dzieciństwie .. i tyle. Żadnego grzebania w przeszłych zdarzeniach bo i poco? Wiadome jest, że powtarzamy pewne wzorce wyuczone w przeszłości Tu i Teraz, więc pracowanie nad aktualnymi problemami uważam za wystarczające. Czy psychoterapia sprawia, że objawy somatyczne stają się zbędne? Tak, jak najbardziej. Przestałem miewać częste bóle głowy, zapalenia gardła i wiele innych drobniejszych. Leki? Stanowczo odradzam Tego typu przekonania należy poddać weryfikacji. Jeśli jesteś przekonany, że psychoterapia nic Ci nie da, to rzeczywiście tak będzie. Szkoda Twojego czasu i pieniędzy. Co do tego, że możesz sobie pomóc sam to prawda. Nikt nie ma mocy, żeby Cię wyleczyć, tylko Ty sam, lecz są tacy ludzie, którzy mogą pomóc kroczyć po właściwej drodze. Są to między innymi psychoterapeuci. Całą ciężką pracę wykonujesz sam, oni tylko wskazują Ci właściwą drogę gdy "błądzisz"
  13. Trudne, cholernie trudne .... Cała trudność tkwi chyba w tym, że nie potrafię za bardzo "przyjąć" tego zła, które widzę na zewnątrz. Nie potrafię już (!) powiedzieć: Moje problemy są spowodowane przez innych. Z drugiej strony nie potrafię powiedzieć, że to ja jestem ten "zły". Czuję, że tą całą niedoskonałość utrzymuje pomiędzy dwoma światami: zewnętrznym (ludzie) i wewnętrznym (ja). Czuję się jakbym stał nad przepaścią .. i nie wiem co dalej..
  14. To bardzo ciekawe co piszesz. Nie raz słyszałem o tym, że kontakty międzyludzkie służą jako zwierciadło, że dzięki ludziom możemy zobaczyć to czego sami nie widzimy. Mam na myśli tutaj naszą duszę, psychikę. To tak jak z prawdziwym lustrem. Widzimy swoje ręce, nogi, brzuch, lecz żeby ujrzeć oczy, czoło, uszy potrzebujemy lustra. Jeszcze do niedawna za bardzo tego nie rozumiałem. Teraz tłumaczę to sobie tak, że jeśli mam z kimś problem, to znaczy tak naprawdę, że mam problem z "czymś" w sobie i ten ktoś służy mi tylko jako zwierciadło, żebym mógł sobie "to" zobaczyć. Inaczej mówiąc, jeśli widzę problem na gdzieś na zewnątrz, mogę być prawie pewny, że koresponduje on z jakimś problemem we mnie (np. brak akceptacji). Trzeba "umieć" korzystać z takich zwierciadeł. Nawet najlepsze zwierciadło będzie do du.. jeśli ten kto się w nim ogląda, nie rozpozna samego siebie!
  15. LucidMan

    pomóżcie!

    Lekarze to już wszystko przypisują pod nerwice, depresje i takie tam. Tabletki na problemy w związku, no kto by pomyślał ! Jest taki film Ink, bardzo fajny
  16. Joanna5, prześwietlasz człowieka na wskroś Osobiście potrzebowałem jakieś 2,5r leczenia (terapia) żeby samemu dojść do wniosku: bawię się kosztem innych. Bardzo bolesne, ale też bardzo uzdrawiające.
  17. Bliska mi osoba także odeszła na raka. Rozumiem to doskonale. Ostatni etap eskalacji choroby, to bunt organizmu.
  18. Widzę, że niektóre osoby mogły by robić specjalizację w udowadnianiu innym, że nie jest zdrowy. Dlaczego z taką siłą woli nie szukacie zdrowia w innych, a tym bardziej w sobie ?? Odpowiedź jest prosta. Skoro w sobie nie widzicie zdrowia, nigdy nie ujrzycie go w innych ... Halo, halo! Czy jest tutaj ktoś, kto chciałby być zdrowy?
  19. Jest związek, ale nie jest to zasadą. W moim przypadku też powiązałem pojawienie się nerwicy z konkretnym wydarzeniem. Było to dla mnie zgubne, ponieważ wiążąc początek choroby z tym wydarzeniem doszukiwałem się przyczyny nerwicy w podobnych sytuacjach. Po prostu totalny zastój ... Należy umiejętnie odróżniać korelacje od zasad. Korelacją jest np. występowanie kataru podczas przeziębienia, w którymś tam etapie przechodzenia choroby. Nie znając wcześniejszych wydarzeń związanych z przeziębieniem (lub będąc ich nieświadomym) np. wizyta u chorego kolegi, u którego mogło dojść do zarażenia; bóle stawów; ból gardła; gorączka - można by dojść do wniosku, że jesteśmy chorzy przez katar (!) bo akurat wystąpił równolegle z przeziębieniem. W przypadku tak wyrazistej choroby jak przeziębienie czy grypa, wyraźnie dają się odczuć kolejne etapy jej przechodzenia i nawet można mniej więcej odnaleźć przyczynę zachorowania. W przypadku nerwicy sprawa nie wygląda tak prosto, tym samym szukanie przyczyny w sytuacji, która wystąpiła równolegle z pojawieniem się nerwicy (korelacja) prowadzi na manowce. Istotne jest odkrycie zasad, które stoją za takimi a nie innymi objawami. Drugą ważną sprawą jest wiązanie objawów nerwicy czy też samej nerwicy (jako choroby) z negatywnymi wydarzeniami wokół nas. Stąd bicie, alkohol, znęcanie psychiczne, samotność, niepowodzenia, kłótnie rodziców są jakby oczywistymi przykładami przyczyn choroby. Istnieją też pozytywne aspekty: nadmierne rozpieszczanie, poświęcanie się dla innych, nadopiekuńczość rodziców - to tylko niektóre, które przychodzą mi teraz na myśl. Są to tylko sytuacje wykorzystane przez nas do urzeczywistnienia swojej choroby, dzięki nim, ma ona szansę się zamanifestować. Nie ma kompletnie znaczenia czy są negatywne czy pozytywne, bo ten osąd jest czysto subiektywny. To jak pomysł architekta. Nie ważne czy wyrysuje go na papierze czy wyryje na skale czy w przedstawi go na zupełnie innym materiale. Obraz będzie przedstawiał to samo, będzie oddawał tą samą myśl architekta, będzie zawierał tą samą informację - tylko w różnych formach. Po stokroć ważniejsze jest odczytanie informacji niż zajmowanie się materiałem, na którym została ona zawarta. Po stokroć ważniejsze jest zrozumienie co stoi za naszą chorobą niż zajmowanie się objawami, sytuacjami zewnętrznymi. [Dodane po edycji:] Poczytałem sobie trochę o tej metodzie. Metoda ta korzysta wprost z zasad homeopatii. Nawet sam Josef Jonasz się z tym nie kryje pisząc: Nawet nośniki "informacji" są takie same jak w przypadku homeopatii, nie mówiąc już o regule "informacji" i "nośników informacji". Kolejne zdanie: Fenomen tej metody to nic innego jak dobre zrozumienie zasad homeopatii Samuela Hahnemann-a. Podobne lecz podobnym. Choremu brakuje "informacji" i ten brak sprawia, że jest on chory. Otrzymuje on ją na "nośniku informacji" w postaci zpotencjalizowanej jako hologram danej toksyny i dzięki temu staje się zdrowy Zasady są te same, po prostu inna forma - bardziej przystępna dla naukowego światka, który inaczej jak poprzez naukowe wywody nie potrafi uznać homeopatii.
  20. Nie rozumiesz idei nerwic lecz tak silnie obstajesz przy metodzie na nerwice. Być może był to czysty zbieg okoliczności, być może to zadziałało tak ja miało zadziałać. Jedno jest pewne, nie jesteś świadoma tego co się stało. Pamiętaj, że nakłanianie do określonego sposobu leczenia jest nadużyciem. Raz napisany post w dobrym dziale jest wystarczający. Zapewne jest wiele osób, które skorzystało (lub korzysta) z tej metody, z tym że nic tu nie pisze. Kto dojrzał do odpowiedniej "metody" leczenia, ten na pewno w jakiś sposób na nią trafi. Wydarzenia zewnętrzne nie są przyczyną tego typu chorób. Nie jest ważne czy ktoś jest bity dzień w dzień, czy ma kasy ponad stan i nic nie musi robić. Nasza nerwica korzysta z takich wydarzeń jakie akurat się wydarzają Cała odpowiedzialność spoczywa na osobie cierpiącej na nerwicę (lub inne choroby). Dużo by mówić ..
  21. Osobę zdrową można łatwo rozpoznać po tym jak się wypowiada. Choćby angsthasse nie miała objawów od dwóch dni to i tak jestem przekonany, że jest zdrowa i zrozumiała sens choroby. Choćby magdalenabmw nie miała ataków z 2 lata, to po tym jak się wypowiada, nigdy nie uwierzyłbym, że jest zdrowa.
  22. Ja też tego nie rozumiem. magdalenabmw i Ty się dziwisz, że chorujesz na nerwicę? Popatrz tylko na to co piszesz. Zaprzeczanie osobie, która zdołała się wyleczyć po tak trudnych przeżyciach jest według mnie utwierdzaniem się w swojej własnej chorobie.
  23. W takim razie wnioskuję, że jest wszystko teraz u Ciebie OK. Znalazłaś odpowiednią drogę i zapewne czujesz się szczęśliwa, że już nie tracisz lat. Lecz mimo wszystko rodzą się we mnie jakieś wątpliwości, że cały czas jesteś tu na forum jakbyś hmm próbowała utwierdzić się w przekonaniu, że leki, które bierzesz to jest właśnie to (choć podświadomie wiesz, że powinnaś szukać dalej) ! Być może się mylę. Może cały czas sam szukam potwierdzenia własnych przekonań. Wybacz, ale nie uważam, że leki stanowią cel sam w sobie. Leki mogą być pewnym etapem drogi lecz nie jej końcem. [Dodane po edycji:] magdalenabmw, nigdzie nie jest napisane, że "zaufaj sobie" = uzdrowienie. Nie można tak dosłownie rozumieć tych rad. Raczej to nie zadziała. Objaw (czy też atak) to tylko wierzchołek góry lodowej.Jeszcze raz powtarzam: nie można tak dosłownie rozumieć tych rad.
  24. LucidMan

    muzyka relaksacyjna

    Uwielbiam chillout. Polecam:
×