Skocz do zawartości
Nerwica.com

NoMoreDepression

Użytkownik
  • Postów

    194
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez NoMoreDepression

  1. namiestnik, w przypadku tego leku nie ma raczej opcji, zeby kogolwiek powalil. Co najwyzej po zjedzeniu 20 tabletek majac pierwszy raz do czynienia z jakokolwiek benzodiazepina. Dziala podobnie do preparatow ziolowych bez recepty, widziales zeby kogos powalily?
  2. Biore od 2 lat i moze na poczatku przez pierwszy miesiac mialem problem z libido tylko. Libido mam slabe wtedy, gdy stresu jest duzo. Niezaleznie czy biore leki czy nie
  3. Nie przesadzaj, w drugim watku o paroksetynie wszyscy wlasnie pisza ze seks jest ok. Roznie bywa.
  4. Na pewno nie masz sie co bac bo to tak jakbys bala sie wypic melisy. Tranxene dziala na granicy placebo...
  5. Ku**a, ja juz nie mam sily na siebie. Bralem rok sertraline (czyli zoloft, asentra itp.), ktora w miare pomagala, ale nie do konca. No w kazdym razie z potwornej depresji i lęków mnie wyciagnela. Pozniej bralem paroksetyne (czyli wlasnie seroxat i odpowiedniki), czulem sie juz dobrze, myslalem, ze jestem wyleczony. Gdzies po roku odstawilem do pól tabletki (10mg) i tak bralem pol tabletki seroxatu przez kolejne 6 miesiecy. Bylo w porzadku, raz lepiej raz gorzej, ale bylo OK i nie grozil mi nawrot. Az tu nagle kilka rzeczy pod rzad mnie zalamalo i od tej pory mam zajebisty nawrot depresji / nerwicy z wszystkimi mozliwymi symtonami. Wrocilem do calej tabletki, ale i tak strasznie topornie to idzie tym bardziej ze ja myslalem ze jestem WYLECZONY, a tu wychodzi na to, ze chyba bede musial do konca zycia brac leki bo innego rozwiazania nie widze. Ja sie boje, ze nigdy nie bedzie juz dobrze. W dodatku cały czas mam wrazenie, ze nawet jak mi pomoze jakis lek, to to i tak bedzie lek a nie ja. Caly czas o tym mysle, dniami o nocami, analizuje, czy powinienem brac lek, czy w ten sposob nie zabijam prawdziwego siebie itp. Zaczynam od nowa psychoterapie (kiedys tez chodzilem), ale czuje, ze ja bym potrzebowalem psychoterapii 8h/dobe, a nie raz w tygodniu po godzine. W ogole skoro przez ponad 20 lat ukształtowały mi sie takie zaburzenia, to nie widze teraz mozliwosci pernamentnego ich rozwiazania no bo jak? Co z tego jak przez chwile bedzie dobrze, jak pozniej znowu bedzie tak samo i pewnie jeszcze za kazdym nawerotem coraz gorzej.
  6. Momentami strasznie sie boje, ze bede musial brac antydepresanty (np. paroksetyne) do konca zycia. Mam wyrzuty sumienia sam przed soba, ze nie umiem poradzic sobie SAMEMU z zyciem, tylko siegam po leki.
  7. Z tego co pamietam w mleko znajduje sie tryptofan, czyli prekursor serotoniny, takze raczej powinno korzystnie wlasnie dzialac
  8. Bez jaj ze do 2 lat skutki odstawienne czegokolwiek trwaja. To nie skutki odstawienne tylko nerwica.
  9. Mi sie tam wydaje, ze takie problemy rownie dobrze moga byc od depresji / nerwicy. Za bardzo sie tym stresujesz i tym bardziej nie wychodzi.
  10. Mi paroksetyna zwieksza ladnie noradrenaline, gdy potrzeba, powodujac w sytiacach kryzysowych eksplozje zlosci za otoczenie. Gdy nie biore paroksetyny, w takiej samej sytaucji, zlosc kierowana jest wewnatrz mnie. Nie wiem jak mam sprawic, zeby bylo tak samo bez paro. Przez lata mi sie takie cos uksztaltowalo i jak nagle po 20 latach ustawic sobie mozg, zeby wyrzucal zlosc na zewnatrz a nie do wewnatrz? Chyba trzeba brac tabsy do konca zycia. A psychoterapia to mam wrazenie ze mocno syzyfowa praca, ze juz duzo latwiej nauczyc sie byc szczesliwym takim jakim sie jest za pomoca psychoterapii, niz zmusic sie do wyrazania zlosci. Update: z drugiej strony wenlafaksyna (ktora jest snri) w standardowej dawce 75mg w ogole praktycznie na mnie nie dzialala pozytywnie, w ogole nijako dzialala.
  11. Nic nie mozna zrozumiec z Twoich postow. Raz piszesz ze brales kiedys bardzo duzo anafranilu, a raz ze wziales tylko ta 1 tabletke w zyciu.
  12. Czy uwazacie ze SSRI faktycznie moga przestac po prostu dzialac z dnia na dzien po dlugim uzywanie np po 2 latach? Czy to raczej sytuacja zyciowa znowu nas wpedza w depresje / nerwice. W tym temacie pisze, bo chodzi mi o paroksetyne akurat. Jak niby mam ocenic,czy lek przestal dzialac i trzeba zmienic, czy to lek dziala tak samo jak przedtem, a ja jestem po prostu znowu w mentalnym go*nie? To jak pytanie co bylo pierwsze, jajko czy kura ehhh :/ amelia83 - mocno oryginalne podejscie do seroxatu kilka razy w miesiacu, heh. Teoretycznie SSRI dzialaja tylko i wylacznie przy stalym przyjmowaniu, ale wierze Ci ze moze dzialac, bo na mnie np pierwsza dawka sertraliny / paroksetyny (czyli wtedy, kiedy u innych pojawiaja sie skutki uboczne jak zwiekszenie leku itp) dziala bardzo milo, pobudzajaco. Aczkolwiek nie jest to takie dzialanie terapeutyczne, jakie sie osiaga przy stalym przyjmowaniu leku - jest po prostu INNE.
  13. Nie rozumiem dlaczego o paroksetynie sa 2 tematy, jeden na 90 stron drugi na 150. Ale teraz to chyba nie ma sensu laczyc bo sie zrobi chaos.
  14. O kurde, to na mnie dzialalo paro tak jak piszesz, tylko dokladnei odwrotnie. Nie bylo mowy o "chlodnym urzedniku" i caly czas mowilem glupie rzeczy zeby ludzi rozbawic, wrecz bylem dusza towarzystwa
  15. Ja moge pic tak samo jak na trzezwo biorac leki SSRI i nic zlego sie nie dzieje. Inna sprawa, ze podczas depresji nie mam ochoty na alkohol i po prostu go unikam. Ale jak sie czuje dobrze to nie ma zadnego problemu.
  16. Czy macie tez tak, ze najgorzej jest jak sie sciemnia wieczorem, ten stan przejsciowy okolo godziny jak slonce zachodzi? Wtedy nasilaja sie zawsze moje lęki, odchodzi mi cala energia, dopiero jak juz sie "ciemnosc" zadomowi to cos mi w glowie zaskakuje i znowu czuje sie tak jak wczesniej, czyli jednak duzo lepiej niz w tym okresie przejsciowym? Nikt nigdy o czyms takim nie pisal, wiec zaczynam podejrzewac, ze to jakas trauma z dziecinstwa tak na mnie wplywa
  17. Moje objawy: OBJAWY SOMATYCZNE brak apetytu napady głodu bezsennosc, 2 noce praktycznie nie spalem i w ogole nie bylem senny dalej nadmierna sennosc, spanie po nawet ponad 12h / dobe głosniejsze dzwięki mnie denerwowały odrealnienie sensacje w zoladku caly czas (ostatnio, po zejsciu do 5mg z paroksetyny) schudłem z 5kg juz nie wspominajac o napieciach roznych czesci ciala OBJAWY PSYCHICZNE - najgorzej zawsze było wieczorem, jak się ściemniało (w zimie szczególnie) - apatia, niechęć do wszystkiego - hipohondria!!!!!! - naprzemienna złość na rodziców oraz wyrzuty sumienia (później) - poki gdzies bylem bylo "w miare" ok, jednakze po powrocie do domu, szczegolnie w godzinach popoludniowych, gdy sie zaczynalo sciemniac: ataki smutku, tak silne, ze moglem tylko lezec na lozku i nic nie robic, uwaga, co BARDZO CIEKAWE przypominaly mi sie wtedy momenty z dziecinstwa, ktore byly dla mnie bardzo negatywne (np. wyjazd na oboz sportowy gdzie wszyscy mnie "tepili" bo nie umialem sie wpasowac w towarzystwo), tylko ze to przypominało mi sie z takimi kurewskimi szczegolami, ze w zyciu bym nie pomyslal ze to jest w ogole jeszcze w moim mozgu, serio. Np. prawie ze "bylem" w takim pokoju tam na tym obozie, widzialem dokladnie jaki byl dywan - i jestem pewny, ze to bylo naprawde, bo to byly obrazy z przeszlosci w jakims najodleglejszym zakamarku.
  18. Ej tak jak nigdy nie bralem sie antydepresantow tak teraz zaczynam sie bac, ze nigdy nie bede umial zyc bez ich odstawienia i ze, co gorsza, z kazda chwila brania paroksetyny zachowuje sie na odwrot, niz bym sie zachowywal bez, czyli niejako cofam sie w zyciu. Nie wiem, czy rozumiecie co mam na mysli. Na okraglo mam taka schize, ze to nie ja, tylko SSRI - bo skoro mialem depersje / lęki / inne takie objawy przed braniem lekow to to byłem JA i trzeba bylo z nimi zyc albo cos, a nie sztucznie zwiekszac poziom neuroprzekaznikow w mozgu. Strasznie mi sie poprzestawialo w glowie, tak jak kiedys uwazalem antydepresanty za zbawienie, tak teraz ich sie panicznie boje Probowalem po 2 latach brania odstawic paro ostatnio, ale chyba nie da rady, gdy zszedlem na pare tygodni do 5mg to zaczely sie dziac naprawde niesympatyczne rzeczy ze mna, koszmarne napiecie w brzuchu (potrafilo mi praktycznie całą dobe burczec w zoladku) i wszystkie somatyczne objawy jakie tylko moga byc. Dodam, ze sytuacja zyciowa moja nie jest teraz zbyt ciekawa, przynajmniej tak mi sie wydaje, takze na pewno to mialo wplyw. Ale dlaczego bez leku nie potrafie funkcjonowac bez lekow???? Musze isc wreszcie na psychoterapie, to znaczy znowu bo poprzednio przerwalem. Update: moze jeszcze sprecyzuje. Czuje, ze SSRI-owa stymulacja zastepuje mi takie uczucia jak milosc, przyjazn, itp. Taka jest prawda, na paro jestesmy jak komputery chyba:/ I co pozniej jak odstawimy, nie bedziemy mieli nikogo tak naprawde bliskiego?
  19. Czy jest ktoś kto po dlugotrwałym stosowaniu odstawił paroksetyne i depresja NIE WROCIŁA?
  20. Wg mnie to po prostu teraz swoje depresyjne / nerwicowe objawy odczuwasz po prostu pod innymi objawami, wziecie substancji psychoaktywnej, ktora cos tam troszke namiesza z przekaznikami, czesto to powoduje. Slowem - nie jest ani lepiej, ani gorzej, tylko rownolegle, a problemy nadal sa. Moge sie oczywiscie mylic, tak tylko na swoim przykladzie mowie z wlasnego doswiadczenia.
  21. Mi wyszło na eeg kiedys ze cos tam jest na granicy dopuszczalnosci. Ale podczas tego badania bylem sparalizowany lękiem, ku**a jak mi ten obraz zaczal migac przed oczami to myslalem ze zemdeleje i po chwili przerwalem badanie. Wiec nie wiem, jak niby mialoby to wyjsc prawidlowo
  22. Haha kocham Was ludzie za to co piszecie, dokladnie tak samo i te same choroby sobie wkrecam. Tez zaliczylem stwardnienie rozsiane :) m_antoinette - ja przez kilka dni mialem wrazenie, ze strasznie bola mnie oczy, poszedlem do okulisty, wszystko było ok i mi przeszlo - przerzucilo sie na co innego Jakie masz te zaburzenia? Ostrosci, czy cos jeszcze?
  23. Hehe to ja myslalem ze tylko ja mialem drgawki od nerwicy. Kiedys myslalem ze to atak padaczki, bo byly dosyc konkretne (co skutkowało oczytwistymi, 100% -ntowymi podejrzeniami, o guza mozgu, stwardnienie rozsiane i milion innych - takim ludziom jak my powinno zakazac sie internetu No, ale wiedza na temat chorob ktore przeczytalem mi zostanie do konca zycia, zawsze to jakis plus). No nic, powodzenia w terapii. milka89 - no nic, musisz sie pogodzic z tymi objawami, zaakceptowac je ze wszystkimi ich konsekwencjami, dopiero wtedy spokojnie zaczna sie uspokajac.
×