-
Postów
280 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Cień latającej wiewiórki
-
On zupełnie stracił ochote na seks
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na nikkanikka temat w Seksuologia
Jasne, wszyscy jakieś mamy Dzięki! -
On zupełnie stracił ochote na seks
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na nikkanikka temat w Seksuologia
Nowy user, dwa posty, w obu ta sama treść – reklama jakiegoś leku na brak byka w byku. Brzmi jak spam. @Dryagan zerkniesz? -
Czym latasz?
-
@avesen, wszystko ma swoje przyczyny. Nie wiem, jak wygląda twoja relacja z rodzicami, ale wiem i widzę, że nie chciałaś dla nich źle.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Myśli i emocje to jedno, zachowania to drugie. Na to pierwsze nie bardzo mamy wpływ. Mnie dzieci brzydzą wręcz niesamowicie, nie cierpię ich, nie chcę mieć ich wokół siebie, a ich wrzask, płacz, wydzieliny, powodują instynkty mordercze, ale nie skrzywdziłbym dziecka z tego powodu. To jest ta różnica między emocjami a zachowaniem. Zresztą podobnie mam z psami. Nienawidzę psów. Ale pierwszy bym psa bronił, jakby mu ktoś krzywdę robił. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
To nie jest kwestia rozumienia tylko reakcji trzewnej. Też się ich brzydzę. -
@Ladyboy długo nie powisiało… „Antisemitex - Dni Które Nadchodzą”, jakby ktoś był ciekawy.
-
Wyszło mi 28. To chyba miłe, mając 40 lat.
-
przemoc fizyczna
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na whyamIlikedat temat w Problemy w związkach i w rodzinie
@whereisoliwka, współczuję. Babcia kazała mu przestać – to znaczy, że ona jest trochę po twojej stronie? Myślisz, że mogłabyś się z nią trochę zbliżyć? Co do relacji – czasem niestety tak jest, że ofiara przyciąga kata. Czyli jeśli jesteś ofiarą takiej sytuacji, to niszczy twoją pewność siebie, i potencjalni oprawcy (podświadomie) to wyczuwają, jak sępy. Jest coś, co wyzwala taką złość ojca? Coś, co mogłabyś zrobić, żeby przetrwać, przeżyć, unikać tego jeszcze przez kilka lat? Czy to jest zupełnie losowe i niezależne od ciebie, a zależne np. od jakichś jego problemów? Chciałabyś w ogóle trafić do jakiegoś ośrodka z tego domu? Czy wolisz mimo wszystko być w domu? -
Mnie też. Oduczyłem ludzi niezapowiedzianych wizyt.
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
Słuchaweczki polecam Nie wiem co bym zrobił bez moich. -
przemoc fizyczna
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na whyamIlikedat temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Tak to można mówić dorosłemu, który próbuje naprawić relację z rodzicami, którzy w dzieciństwie zawiedli jako rodzice, a nie dziecku, które potrzebuje czuć się bezpiecznie tu i teraz, a nie mieć swoje uczucia i potrzeby umniejszane, bo przecież „on próbuje”, więc to nic takiego. Oczywiście, że pewnie go przerastała sytuacja i być może faktycznie próbuje się zmienić, ale to nie jest twój problem ani twoja sprawa. Nie ty jesteś od rozgrzeszania go, czy od dawania mu wsparcia emocjonalnego, a wręcz nie powinnaś tego robić, bo w wieku 15 lat nie masz emocjonalnych zasobów, żeby przyjąć w ten sposób emocje i problemy dorosłego człowieka. To on jest ojcem, to on jest dorosły. Ma psi obowiązek, i moralny i prawny, zapewnić ci opiekę i bezpieczeństwo. Bicie, czy nawet gorsze rzeczy, oznaczają, że zawiódł jako ojciec i to on w pierwszej kolejności powinien poszukać pomocy specjalisty – jeśli nie chce krzywdzić swojego dziecka jeszcze bardziej. Niestety nie wiem co poradzić oprócz tego, że jeśli jesteś w przemocowej sytuacji, nie masz realnego wsparcia (realnego = takiego, które mogłoby zapewnić ci bezpieczeństwo), to chyba najlepiej będzie wejść w tryb przetrwania i schodzić tyranowi z drogi, dopóki jesteś od niego zależna. Jednocześnie myśl o momencie, w którym wyprowadzisz się z domu – a ten moment nadejdzie, nie będziesz wiecznie miała 15 lat. Można oczywiście rozpętać burzę, zaangażować instytucje, ale jak ta machina ruszy, to już się jej nie zatrzyma. Nie mogę doradzić, nie znając całości sytuacji, czy to jest dobry pomysł. Jeśli jesteś realnie, fizycznie zagrożona, jeśli faktycznie próbował cię zabić i jeśli jest ryzyko, że znów będzie próbował, to wg mnie to jest ta granica, gdzie instytucje powinny być zaangażowane, nawet jeśli to będzie miało swoje konsekwencje (np. umieszczenie cię w jakiejś placówce). Ale to ty musisz to ocenić. Masz wsparcie w matce, czy ona jest po stronie ojca? Jest w ogóle w rodzinie ktoś, kto jest w tej sytuacji po twojej stronie? Jeszcze do tego się odniosę. Uważaj na substytuty. Takie dziewczyny, jak ty, są właśnie przez ten brak więzi z ojcem bardzo podatne na wykorzystanie przez starszych facetów, których utożsamią z ojcem. To nigdy nie będzie ojciec, a taka relacja nigdy nie sprawi, że ten głód relacji z ojcem zniknie. To pułapka. -
Co was dzisiaj ucieszyło?
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Ewawe temat w Kroki do wolności
Tu też (ale mieszkamy obok, więc nie dziwne). Jest coś magicznego w deszczu i burzy… -
Czy ktoś z was żałuje, że zaczął się leczyć lekami?
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na shaam20 temat w Leki
Nie żałuję. Dużo mi zabrały, ale bilans jest na plus. -
To ile ty czasu te naczynia trzymasz w zlewie? Z perspektywy czasu – zakup zmywarki to był jeden z lepszych moich zakupów ostatnich lat. Nie wiem jak mogłem bez niej żyć. Już sobie obiecałem że jak padnie to od razu kupuję nową.
-
Zawsze możesz oglądać film na raty Da się – to jest efekt zapewniania sobie natychmiastowych gratyfikacji i jeśli ograniczysz lub wyeliminujesz te gratyfikacje, to w dłuższej perspektywie mózg wróci do normy. Układ nagrody będzie przez jakiś czas niedostymulowany i dzięki temu stopniowo z powrotem zwiększy sobie czułość. Tylko to oznacza m.in. rezygnację z przeglądania rolek. Jak prowadzisz bloga na Instagramie to OK, ale scrollowanie rolek robi ci krzywdę. Jeśli potrafisz to zrobić bez całkowitego odejścia z Instagrama, to dobrze. Jeśli nie, to może być to poświęcenie, które będzie niezbędne. Ja miałem na Facebooku swoje grupy, bardzo źle mi było odchodzić i je zostawiać. Ale wiedziałem, że nie jestem w stanie ograniczyć się do wchodzenia na grupę raz na jakiś czas, przeglądania postów, i wyłączania FB. Próbowałem. To było albo wszystko albo nic. Więc wybrałem całkowitą deaktywację konta. Patrząc wstecz, absolutnie tego nie żałuję, nawet jeśli niektórych znajomości mi szkoda. Ale to jest taki sam żal, jaki ma alkoholik, gdy przestaje pić i traci znajomych od kieliszka. Coś za coś. Pierwszy miesiąc był okropny, samotność mnie po prostu zabijała. Ale przeżyłem, teraz czuję się o wiele lepiej i nigdy w życiu bym tego nie wrócił. Tak naprawdę dopiero teraz, z perspektywy, zdaję sobie sprawę, jak szkodliwe to dla mnie było. A to niby tylko głupia stronka, nie? Co do cukru – no cóż, to jest to uzależnienie, którego nie udało mi się zwalczyć. Tzn. udało, na jakieś półtora miesiąca. Wziąłem się za siebie, przeszedłem na dietę ketogeniczną, schudłem 15 kg, czułem się lepiej (choć okres przejściowy był okropny, tak jak mówisz – senność, rozdrażnienie, mózg domagał się węglowodanów, których nie dostawał), nie miałem takich skoków energii połączonych z jej spadkami. Poziom energii był po prostu stabilny. Tylko chyba jak już sobie udowodniłem, że potrafię, to motywacja mi spadła i zacząłem podjadać słodycze. A jeden batonik oznaczał, że zjedzenie drugiego będzie łatwiejsze. I szybko wszystko wróciło do stanu sprzed diety. Nie jestem z tym szczęśliwy, cały czas staram się ograniczać słodycze, no ale – jestem tylko człowiekiem. Nie obwiniam się za niepowodzenia. Może jeszcze kiedyś odstawię słodycze na dobre. Mój problem polega na tym, że to jest albo wszystko albo nic. Nie ma, że jeden batonik na tydzień, czy dziennie. Albo zero, albo tracę kontrolę. A dieta ketogeniczna jest bardzo restrykcyjna, co było i pomocą (wiedziałem, że nie mogę oszukiwać, bo wyjdę z ketozy i wszystko szlag trafi) i przekleństwem (nie mogłem jeść wielu rzeczy, które lubiłem – to nie tylko słodycze, w keto chodzi o przerzucenie organizmu na pobieranie energii z ketonów, więc bardzo mocno ograniczasz węglowodany). U Ciebie z Instagramem może być podobnie. Czemu cię wykończy? Masz jakieś objawy ze strony organizmu z ich powodu?
-
Jesteś pewna, że to nie ma podłoża organicznego? Badałaś się pod tym kątem? Już tłumaczę. Nasze mózgi mają coś takiego, jak układ nagrody. To on jest źródłem naszej motywacji. Robimy rzeczy, które sprawiają nam przyjemność dlatego, że sprawiają nam przyjemność. Są sposoby na to, żeby dawać sobie więcej nagrody, niż normalnie występuje w naturze. Weźmy np. cukier. Gdy człowiek ewoluował, to musiał polować. Nie miał dostępu do takiej ilości cukru, do jakiej ma teraz. Cukier był rzadką nagrodą. Co zrobiły firmy, dążąc do maksymalizacji swoich zysków? Wykorzystały ten układ nagrody, dodając cukier wszędzie. Nawet w ketchupie masz teraz cukier. Dzisiejsze jedzenie nas uzależnia, powodując skutki uboczne – otyłość, itd. Idźmy dalej, pornografia internetowa. Normalnie człowiek nie miał dostępu do tylu partnerów seksualnych, ile tylko zapragnie. A teraz oszukuje mózg, klikając kolejne i kolejne partnerki (lub partnerów). Skutek – uzależnienie, spadek zainteresowania realnym partnerem. Już nawet nie chcę wspominać o Tinderze i innych gównoaplikacjach tego typu, które niszczą w ten sposób normalne relacje między ludźmi. Podobnie działają np. narkotyki, nikotyna, itd. I teraz weźmy aplikacje typu Facebook, Instagram, TikTok. Media społecznościowe istniały jeszcze przed Facebookiem. Było Grono, MySpace, potem przez chwilę Nasza Klasa. Były też fora, takie jak to. Była to jakaś nisza, było tam trochę ludzi, toczyło się jakieś życie, ale nigdy nie był to mainstream. Pomyślałaś dlaczego? Facebook był zaprojektowany dokładnie w taki sposób, żeby wpiąć się w nasz układ nagrody. Cały layout, powiadomienia, to wszystko ma dawać ci delikatne, małe impulsy nagrody, tym skuteczniejsze, że są nieregularne (tzw. nieregularne wzmocnienie). Tresuje cię to jak psa, który ślini się na dźwięk dzwonka, gdy odpowiednio często przed podaniem karmy słyszy ten dzwonek. Tak samo działa Instagram, czy TikTok. Te shorty, rolki. Scrollujesz, i kolejna, i kolejna, i coś fajnego, i coś fajnego. Algorytm pracuje nad tym, żeby podsuwać ci treści nie najciekawsze, nie najmilsze, a najbardziej angażujące (na Facebooku wręcz takie, które bardziej cię denerwują, bo to bardziej angażuje). To jest zrobione specjalnie, celowo. Masz się uzależnić. Inaczej nigdy nie używałabyś tej platformy tyle, ile używasz. Nawet jakiś program telewizyjny dla dzieci tak działa (nie pamiętam teraz nazwy). Zmieniające się sceny, żadna nie trwa dłużej niż kilka sekund. Dzieci są od tego uzależnione. Tylko że nie ma nic za darmo. Mózg się dostosowuje do nadmierniej, nienaturalnej sytmulacji układu nagrody, zmniejszając czułość tego układu. Dlatego coraz mniej rzeczy cię cieszy. Dlatego masz problem z obejrzeniem dłuższego filmu, na przykład. Bo to wymaga większej rozpiętości uwagi, a mózg przyzwyczaja się do tego, że dostaje natychmiastową nagrodę. Do tego dochodzi prokrastynacja. Masz do zrobienia coś, co nie jest specjalnie przyjemne, jakieś obowiązki – ale możesz to odłożyć, dać sobie trochę nagrody, poprzeglądać rolki, memy. Czy w innym przypadku – zjeść coś słodkiego. Mózg się uczy, co robić, żeby było mu dobrze i przyjemnie, tylko to jest natychmiastowa, krótkoterminowa przyjemność. Ja te aplikacje traktuję tak samo, jak inne używki. Można używać, ale z głową. Jak się czuje, że są negatywne konsekwencje dla zdrowia to znak, że jest problem i to od nas zależy, czy coś z tym problemem zrobimy. Możesz nic nie robić – to przecież twoje życie. Ja zrobiłem i patrząc wstecz absolutnie nie żałuję tej decyzji. Już mi wystarczy, że YouTube bombarduje mnie shortami i że czasem daję się na to łapać (a to jest szkodliwe właśnie z powodu, który wymieniłem wyżej – tresura mózgu do oczekiwania natychmiastowej gratyfikacji).
-
Co was dzisiaj ucieszyło?
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Ewawe temat w Kroki do wolności
Burza. -
Pobyt w toalecie to dobra okazja na przeczytanie rozdziału albo dwóch, o ile emocjonalnie jesteś w takiej chwili w stanie to zrobić. To bez znaczenia, chodzi o przeprogramowanie mózgu. No i co jest złego w czytaniu powieści historycznych? Lubisz to, sprawia ci to przyjemność, i to się liczy. W sensie, że ty im? Nie chodzi o dyktowanie. Chodzi o coś takiego: „Słuchaj, Instagram ma na mnie zły wpływ. Chcę go ograniczyć albo zniknąć zupełnie, ale nie chcę tracić z Tobą kontaktu, a mamy go tylko tutaj. Miał(a)byś coś przeciwko, gdybyśmy rozmawiali na innej platformie? Mail, Discord, Telegram? Czy jesteś tylko na IG i nie będziesz nic instalować?” Jakich reakcji się na coś takiego spodziewasz? Inna opcja to po prostu napisać posta w przestrzeń w podobnym tonie, zostawiając do siebie np. maila. Problemem jest skrócenie rozpiętości uwagi z powodu przestymulowania (i w efekcie odczulenia) układu nagrody. Problemem jest to, że te aplikacje (i Instagram i Facebook) są zaprojektowane dokładnie w taki sposób, żeby cię uzależnić. To na tym polega ich fenomen i popularność. Pracowali nad tym konkretni psychologowie. Powiem tak. Pytałaś co z tym zrobić, dostałaś rady. Nikt nie zrobi tego za ciebie. Albo chcesz coś zrobić i znajdziesz sposób, albo nie chcesz, i znajdziesz wymówkę. Konsekwencje też przecież poniesiesz tylko ty.
-
Pytanie . Czy nerwica powoduje refluks
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na Domenicopp temat w Nerwica lękowa
Myślę, że pora, żebyś sam zaczął podejmować swoje decyzje. Ty nie pytasz o poradę, tylko chcesz, żeby ktoś podejmował decyzje dotyczące twojego życia za ciebie. Jak wybierzesz źle, to trudno – świat się nie skończy, a ty się czegoś nauczysz. Na tym to polega. -
Czy jesteś dla tych osób na tyle ważna, żeby dla ciebie przeniosły waszą znajomość w inne miejsce? Jeśli tak, to nie ma problemu. Jeśli nie, to czy nie uważasz, że jest to poświęcenie, które jest warte swojej ceny? Przechodziłem to i z insta i z FB. Patrząc wstecz – absolutnie nie żałuję, nawet jeśli niektórych (pseudo-)znajomości mi szkoda. Czytasz książki? Lub są jakieś, które chciałabyś przeczytać?