Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cień latającej wiewiórki

Użytkownik
  • Postów

    73
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Cień latającej wiewiórki

  1. Nie, ale subskrybuję / prenumeruję kilka miesięczników w wersji elektronicznej (PDF). Czytasz papierowe książki?
  2. No ale to chyba nie jest jedyny problem? W sensie, jakbym miał kumpla, który nie miałby na bilet, żeby się ze mną spotkać, ale zależałoby mi na relacji, to kupiłbym mu ten bilet. Chyba że to tylko jedna z wielu rzeczy, nie główna.
  3. Nadopiekuńczość to forma przemocy. Ich podejście się nie zmieni, będziesz miał 40 lat, 50 i będzie to samo, tylko młodość ci ucieknie. Znałem takiego faceta, zmarł niedawno w wieku 65 lat. Całe życie mieszkał z rodzicami, żadnej dziewczyny, znajomych. Na pogrzebie oprócz 90-letnich rodziców i kilku ich znajomych nie było nikogo. Żadnego jego znajomego. No ja byłem ale ja byłem tak naprawdę znajomym bardziej jego rodziców, on był takim… hmm, ciężko powiedzieć, jakby nie istniał jako odrębna jednostka. To, co chcę powiedzieć to to, że jeśli ty nie wyrwiesz rodzicom tej pępowiny nawet na siłę, to oni na pewno jej nie odetną. Praca to jedno, musisz mieć pracę na tyle dobrze płatną, żeby dać radę się utrzymać. To tak na początek. Co do mieszkania, to ustaliłbym z nimi warunki. Jeśli uważają, że kupując ci mieszkanie nabyli też prawo do nachodzenia cię w nim w każdym momencie, to nie korzystaj z tego mieszkania – wynajmij coś, nawet pokój z obcymi ludźmi (studenci tak mieszkają jak ich nie stać na wynajem mieszkania). Jeśli obiecają, że nie będą cię nachodzić bez umówienia się, to zamieszkaj w mieszkaniu od nich, ale wymagaj respektowania tej umowy – poza tym zamki zawsze możesz zmienić, przecież nie wejdą na siłę ze ślusarzem, jak cię nie będzie (a jeśli tak, to tym bardziej nie możesz tam mieszkać). Inna sprawa, że często jest tak, że gdy dziecko się wyprowadza, usamodzielnia, to relacje z rodzicami też się poprawiają – oni odpuszczają kontrolę, dziecko też rozwijając skrzydła nie czuje się wiecznie przytłoczone i sfrustrowane. Czy tu tak będzie, tego oczywiście nie wiem. W każdym razie jest o co walczyć, bo walczysz tak naprawdę o swoje życie jak samodzielnego dorosłego człowieka, który poradzi sobie, gdy rodziców zabraknie. Gotowaniem się nie przejmuj, jest masa potraw, które można ogarnąć samemu w prosty sposób, są filmy na youtube o gotowaniu, jakieś przepisy. Ogarniesz to. Ciekawy film w temacie tego zjawiska (nie trzeba rozumieć języka)…
  4. Cześć Wiewiór. Podoba mi się twój nick
  5. Kłócić się z głupimi ludźmi o jakieś rzeczy bez żadnego znaczenia, chyba tylko to zostało Ja wywaliłem konto już parę lat temu (z wielu powodów) i nie żałuję.
  6. Jaki był tego kontekst? To była odpowiedź na coś, co powiedziałaś? Zbiorowa trauma. WW2 była bardzo dawno, ale patrząc na to pod kątem pokoleń, to w zasadzie jakby wczoraj. Dwa, trzy pokolenia temu. Te skrzywdzone pokolenia wychowały swoje dzieci, te dzieci wychowały nas (mówię o pokoleniu dzisiejszych 40-latków). No to jak mamy być normalni A wcześniej było jeszcze bardziej wesoło. Pańszczyzna, chłopi wiecznie pod butem, przemoc, bicie było na porządku dziennym. Patrząc na to, którym jesteśmy pokoleniem od tych traumatycznych wydarzeń, to wcale nie jest aż tak zamierzchła historia. A traumy są dziedziczone, pewne zachowania też, czy to epigenetycznie, czy przez wzorce wychowania. Zresztą nawet patrząc na niedawną historię, komunę, PRL. Było wtedy bardzo ciężko i nasi rodzice to pamiętają, to ich ukształtowało. Więc ciężko żeby wszyscy byli zdrowi, radośni, mieli umiejętności emocjonalne, jak wychowali się w ciężkiej komunie. I tacy ludzie przekazali nam wszystko to, co mogli i co mieli – a to, czego nie mieli, np. jakąś dojrzałość emocjonalną, dopiero teraz możemy nadrabiać, mając dach nad głową, jakieś pieniądze, jakieś możliwości, dostęp do informacji, wiedzy, terapeutów.
  7. Cień latającej wiewiórki

    Czy masz?

    Nie mam. Masz telewizor?
  8. Chyba każdy kiedyś marzy. Marzyłeś/aś kiedyś o zrobieniu komuś krzywdy?
  9. Myślisz że jest jakiś powód, dla którego tak a nie inaczej cię traktują? Jeśli to psychiatryk to pamiętaj, że niejako z definicji są to osoby zaburzone.
  10. Nie wiem czy OP jest jeszcze na forum (ostatni jego post w innym temacie jest ze stycznia, więc może jest). Nie czytałem całego wątku, jedynie pierwszy post i kilka postów na ostatniej stronie. Potraktuj to emocjonalne szambo jak doświadczenie, które cię ukształtowało. Po prostu. Oboje byliście i jesteście zaburzeni i te zaburzenia objawiały się w dynamice waszego związku. Zdrowa laska nie traktowałaby cię w taki sposób, ale zdrowy facet nie pozwoliłby na to, żeby ktoś go w taki sposób traktował. Związek się zakończył, ból i rany pozostały, ale to jest już przeszłość. Ty masz swoje życie do przeżycia, już w innych relacjach, z innymi ludźmi, będąc bardziej wyczulonym na pewne rzeczy, które wtedy jej wybaczałeś, bo ją kochałeś i jej wierzyłeś, a które (taką mam nadzieję) dziś byłyby impulsem do zakończenia relacji. Mam wrażenie, że ona była ogniem piekielnym, który cię parzył, ale to ty ciągle skakałeś w ten ogień, bo było ci tak zimno. Nie ma w tym nic złego – byłeś młody, podatny, pewnych rzeczy o świecie dopiero musiałeś się nauczyć. Jedna rada – zablokuj ją w cholerę gdzie się da, nie stalkuj jej, nie sprawdzaj, co u niej, zamknij ten rozdział swojego życia. Niech zostanie wspomnieniem. Skąd wiesz, co teraz robi? I po co ci ta wiedza? Nie katuj się tym, nic dobrego ci z tego nie przyjdzie ani nic w ten sposób nie rozwiążesz. Nie znajdziesz w ten sposób odpowiedzi na pytania, na które ich szukasz. Niech sobie żyje po swojemu, byle z daleka od ciebie. Może to jakieś pocieszenie, ale jej szczęście to pozory. Prawdziwie szczęśliwa z takimi zaburzeniami i tak nie będzie. Jak już twoja psychika się zaleczy (może nawet dopiero za kilkanaście lat) i będziesz czuł się na siłach, to wtedy będziesz mógł ją sobie wyszukać, już nie z kompulsywnej potrzeby potrzymywania kontroli albo retraumatyzacji, a po prostu z ciekawości, jak będziesz miał ochotę. Teraz jeszcze nie jest ten moment. Inna ogólna życiowa rada – jeśli chcesz poznać człowieka (płeć bez znaczenia) to zobacz, kim są jego najbliźsi znajomi, przyjaciele. Ta osoba najpewniej jest bardziej podobna do nich, niż ci się wydaje. Łatwo to na początku zignorować, bo przecież nasz wymarzony aniołek jest na pewno inny niż te pustaki, z którymi się przyjaźni. Nie, nie jest.
  11. Słusznie Z drugiej strony kiedyś podczas jazdy urwało mi się przednie koło, wada fabryczna sztycy, nie przewidzisz. Z drugiej strony gdyby nie to, to nie znalazłbym małego kotka, którego prawie potrącił samochód, więc jest jakiś pozytyw.
  12. Albo pospawać plastik Uważaj tylko na jazdę bez błotnika, kiedyś bym się tak zabił (hamowałem, zawieszenie zanurkowało, koło dotknęło przewodu hamulcowego który normalnie szedł nad błotnikiem i momentalnie go przecięło… dobrze że miałem tylny hamulec, zrobiłem go dzień wcześniej bo z miesiąc jeździłem bez).
  13. Tak mi się wydaje. Ale ja jestem trochę starszy. Nie żebym wiedział, gdzie poznają się ludzie starsi Tyle że ja zawsze poznawałem ludzi głównie w sieci i potem przenosiłem znajomości do reala, mało mam znajomych poznanych najpierw w realu.
  14. Byłem na keto przez jakiś czas. Psychicznie nie było specjalnych zmian, jedynie poziom energii był bardziej wyrównany. Na węglach mam skoki – wypiję kawę, energii jest trochę więcej, potem zjazd, to batonik, energii przybywa, i zjazd. Na keto tak nie było. Ale to w sumie jedyna różnica jaką zauważyłem (jeśli chodzi o psychikę, bo ciało bardzo dobrze to zniosło).
  15. Łatwo zrzucić na chemię. Wtedy masz konkretny, namacalny problem, konkretne rozwiązanie (leki) i działasz, nie musisz wykonywać żadnej pracy emocjonalnej. To ta łatwiejsza opcja. Nie mówię, że to na pewno nie jest chemia, bo nikt tego przez forum nie może wiedzieć, ale często jest tak, że kotłują się w nas jakieś rzeczy, których sobie nie uświadamiamy, i one wpływają na wszystko inne i wyłażą w takiej formie czy innej (np. takiego dołka, braku siły, czasem wręcz przeciwnie, agresji). Mało ludzi ma nierównowagę neuroprzekaźników. Nie żeby terapia była magicznym rozwiązaniem wszystkich problemów. Mnie np. zupełnie zawiodła. Ale jakiś wgląd w siebie, z pomocą terapeuty lub bez niej, pewnie nie zaszkodzi. Unikający styl wchodzenia w relacje też nie wziął się z niczego. Może być, że to wszystko jest ze sobą połączone. Osobna sprawa to dieta i mikrobiom. Brzmi jak czary, ale mikrobiom jelitowy wpływa na emocje, często daje taki bazowy poziom emocjonalny, samopoczucie. Bywa, że leki nie działają, terapie nie skutkują, a zmiana diety powoduje, że zaczynasz czuć się inaczej. Może warto się pochylić też nad tym.
  16. Popracowałem do 17, potem wieszałem kotom drapak i sobie półki Teraz wcinam chipsy i zastanawiam się nad resztą wieczora, pewnie pójdę się myć i poczytam albo coś obejrzę. Jutro cały dzień praca a potem z kotem do weta.
  17. Kwestia tego, co ktoś bardziej ceni – czy trochę mniejszy rachunek za wodę, czy prywatność. Ja bardziej cenię prywatność. Jeśli ty bardziej cenisz mniejszy rachunek to przecież nikt nie broni
  18. Spałem do 15, konstruktywnie Teraz pora niekonstruktywnie zabrać się za pracę.
  19. W kąpielówkach. Nie będę się rozbierał przy obcych. W domu też mam prysznic
  20. U mnie taki mix to norma, raczej nie wywołuje specjalnych efektów. Pomaga się obudzić Kita uschła i odpadła W sumie widziałem niedawno filmik, jak kolesiowi kitę ucięło, ale chyba nie wolno wrzucać
×