Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cień latającej wiewiórki

Użytkownik
  • Postów

    277
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Cień latającej wiewiórki

  1. Ja też. Im dziwniejszy tym lepszy. Byle nie zniesmaczał. I byle miał jakąś treść, nie był prymitywny. Dlatego np. „Salo” nikomu nie polecę. O, pamiętam go. Oglądałem, ale dawno. Obejrzę znowu
  2. Co do rąbania drewna, rozszerzyłbym na każdą aktywność fizyczną, która powoduje realne efekty – czy to rąbanie drewna, czy np. wiercenie studni. Robisz, narobisz się, ale widzisz efekty, mnie to uszczęśliwia. Ale charakteru nie zmienia
  3. Siłownia może sprawić, że poprawi ci się nastrój, poczujesz się lepiej, może bardziej pewny siebie, ale nie wypalisz swojej wrażliwości w ten sposób (i nawet nie powinieneś tego robić).
  4. Myślałem że ciężko o dziwniejszy gust filmowy, niż mój (moje ulubione filmy to „Srpski film” i pierwsza część „Ludzkiej stonogi”, to chyba wiele mówi). Ten film o pierdzącym trupie brzmi ciekawie, choć jedyny film oparty na trupach, jaki próbowałem obejrzeć („Nekromantik”) znudził mnie tak, że mimo dwóch podejść nie dałem rady. No trupy, bzykanie trupów, spoko, ale co z tego, gdzie jakaś akcja, cokolwiek. Obraz może szokujący, ale oprócz tego tak mdły, tak nudny, że po prostu nie dałem rady.
  5. No jeśli to ma związek z okresem to by tłumaczyło, dlaczego nie miałem Nie mam pojęcia. Brałem na początku różne, ale Efectin działał na mnie najlepiej, więc zostałem przy nim. No tak, NFZ. Ja mam jakiś pakiet w Medicover, 4 darmowe wizyty w roku. Nie pojawiam się nawet, zamawiam teleporadę i psychiatra dzwoni.
  6. U mnie tylko dentysta, ale to tylko dlatego że dają tam podtlenek. Inaczej też bym zwlekał ile się da. To ja zupełnie odwrotnie. Recepta i tyle, dziękuję, do widzenia. Zresztą nie mam (i nie potrzebuję mieć) jednego psychiatry, zapisuję się do tego kto ma najbliższy termin.
  7. Jest oczywiste, kim jest Catriona, ale uważam nazywanie jej starym nickiem za nie fair. Jeśli zmieniła konto, to widocznie miała swoje powody. Trzeba to uszanować.
  8. Ja mojemu poprzedniemu pracodawcy powiedziałem, w ogólnikach, po 10 latach i to tylko dlatego, że była taka potrzeba, bo już byłem pod ścianą. Obecny nie wie, bo nie ma potrzeby, żeby wiedział. Choćbyśmy bardzo się lubili i choćby super nam się razem pracowało, choćbyśmy żartowali sobie na przerwach i wysyłali sobie memy, to nadal jest to pracodawca, a nie przyjaciel. Przyjacielem może najwyżej zostać jak zmienimy pracę. Też kwestia tego, na ile praca wyzwala u nas objawy, choć z doświadczenia – jeśli wyzwala, i jeśli jest szansa na zmianę na taką, która nie będzie wyzwalała, to nie ma co się zastanawiać. Choćby nawet miała być gorsza lub gorzej płatna. Życie mamy tylko jedno, nie można się wykończyć dla kariery. Weterynarze są bardzo zagrożeni samobójstwem (może słyszałeś o akcji NOMV – Not One More Vet). Mając trochę kontaktu z tą branżą nie dziwi mnie to. Sam nie dałbym psychicznie rady. Podziwiam i wetów, i techników.
  9. XD na śniadanie kawę, a na obiad drugą kawę. Potem coś zjem.
  10. Mi też, ale unikam lekarzy jak ognia (oprócz psychiatrów, ale od nich oczekuję tylko wypisania leków).
  11. Lekarz mówił, plus poszperałem w Internecie. O właśnie to I przyczyną był właśnie jakiś czynnik krzepnięcia, którego było za mało. Siniaków ani wybroczyn raczej nie miałem (przynajmniej nie zauważyłem, ale pewnie bym zauważył).
  12. Byłem u dentysty na wyrwaniu zęba, przez trzy godziny krwawiło ze mnie jak ze świniaka, nie mogłem tego zatamować. Wtedy stwierdziłem, że chyba jednak coś jest nie tak i trochę skojarzyłem, że zawsze jak się skaleczę to jest sporo krwi. Poszedłem na badania krwi, wyszedł brak (albo niedobór, nie pamiętam) jakiegoś czynnika krzepnięcia, produkowanego przez wątrobę. Zrobiłem USG jamy brzusznej, też wyszły jakieś problemy z wątrobą. Miałem brać heparegen na regenerację wątroby, brałem, jak się skończył to przestałem brać i nie diagnozowałem tego już dalej. W międzyczasie miałem kolejną próbę zmniejszenia dawki leków, tym razem udaną, i jakoś te problemy ustąpiły – nie wiem co jest we krwi bo ostatnie badanie (właśnie z tej okazji) miałem 10 lat temu, ale jak się teraz skaleczę to krwawię raczej normalnie.
  13. Jak byłem na Efectinie 150 mg to się wątroba zaczęła sypać, miałem straszne problemy z krzepnięciem i w badaniach wyszło, że to właśnie wątroba. Jak zredukowałem do 75 mg (nie z powodu wątroby) to przeszło, ale nie robiłem już kolejnych badań, po prostu znowu mi krew normalnie krzepnie. Podejrzewam że wieloletnie łączenie leków z alkoholem też zrobiło swoje.
  14. W temacie uczuć to nie jest kwestia wiary – uczucia po prostu są, są opisane, są doświadczane przeze mnie i przez innych ludzi (choć w to, że oni doświadczają tych uczuć, lub że w ogóle istnieją, faktycznie muszę wierzyć, bo nie ma sposobu na to, żeby wiedzieć to na pewno – równie dobrze mogę być mózgiem w słoiku, a wy możecie być tylko moim snem lub halucynacją). Po prostu nie podobają mi się takie rozmyte, wieloznaczne określenia jak „dusza”. Niech ludzkość najpierw zrozumie mechanizmy powstawania świadomości, czy tożsamości, a dopiero potem roztrząsa kwestię duszy.
  15. Bo staram się nie posługiwać rozmytymi sformułowaniami, które nawet trudno jest zdefiniować, a czymś takim jest dla mnie dusza.
  16. Absolutnie nie wierzę w tak abstrakcyjny koncept, jak dusza, ale znam kogoś, o kim aż chce się powiedzieć, że nie ma duszy. To jest skorupa, tam w środku nie ma człowieka. Nawet oczy ma przerażające, takie puste, zimne, martwe, aż się zimno robi. Podobnie ton głosu, sposób chodzenia, zachowania, mówienia. Wszystko. Niby żyje, ale czegoś ewidentnie brakuje. Natomiast nie było tak zawsze i nie wzięło się to znikąd.
  17. Jesteś oficjalnie lepsza niż ja. Ja tylko przez rok spałem na materacu sprężynami do góry. Trochę uwierało, ale przyzwyczaiłem się. Potem sprzątałem i się zorientowałem, że coś za bardzo miękki jest pod spodem w porównaniu do góry. Obróciłem i pierwsza noc była cudowna…
  18. Dopiero przeczytałem, jakoś mi to wcześniej umknęło. Czasem są, a czasem wprost przeciwnie. U mnie taka „terapia szokowa” (choć nie w temacie pracy) zrobiła mi tylko większą krzywdę. Jeśli ktoś chce i jest w stanie skoczyć na głęboką wodę i jeśli mu to pomoże to super, ale czasem skutek będzie przeciwny.
  19. Myślę, że odtrącanie babci z powodu wstydu może być błędem. Wstawiła się za tobą. Bycie ofiarą przemocy to nie wstyd. Wstyd to stosować przemoc na własnym dziecku. Bardzo możliwe, że się boi, że powiesz psychologowi. Przecież on za coś takiego może iść siedzieć (i powinien, choć to rodzi inne komplikacje, np. jeśli zarabia na dom). Miejmy nadzieję, że potraktował to jak ostrzeżenie (i że nie zapomni o nim np. za miesiąc). Co do instagrama, uważaj z korzystaniem z tego samego nicka i tu i tam. Google powiąże twój nick z tym kontem. Wtedy podasz insta komuś ze szkoły, ktoś wpisze w google, żeby znaleźć, i znajdzie twoje posty tutaj, a choć bycie ofiarą to nie wstyd, to pewnie nie każdemu np. ze szkoły chcesz o tym mówić. Nie wiem, jak jest w szkołach teraz, ale „za moich czasów” ktoś na 100% wykorzystałby takie informacje przeciwko mnie.
  20. Biorę wolne, jadę na działkę odpocząć.
  21. To dobrze, że u ciebie to zadziałało. Po prostu po moich doświadczeniach rozumiem sceptyczne podejście osób, które spróbowały i się zawiodły.
  22. Chodziłem na różne terapie raz w tygodniu przez 18 lat, potem przeszedłem dwa dwumiesięczne kursy MBSR. Nic nie pomogło. Z perspektywy czasu uważam, że to była strata czasu i pieniędzy – sporo się nauczyłem poznawczo, ale emocjonalnie i behawioralnie absolutnie nic mi to nie dało.
×