Skocz do zawartości
Nerwica.com

avesen

Użytkownik
  • Postów

    104
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez avesen

  1. Nie szkoda ci czasu i wydawanych pieniędzy na spotkania, które z założenia mają być dla ciebie i każdego twojego zmagania, a ty nie spełniasz tego założenia i ukrywasz swoje prawdziwe myśli? Jak ma ci pomóc terapia, jeśli się na niej w pełni nie odsłaniasz? Musiałaś jakichś strasznych rzeczy nagadać koleżance, że aż zerwała znajomość. Albo nie dopuszcza do siebie krytyki i żyje w przeświadczeniu, że to wszyscy wokół są źli, a nie ona. W każdym razie lepiej się najpierw zastanowić jakie korzyści płyną z wytykania czegoś innym, bo często nic z tego nie mamy, tylko tracimy ludzi wokół, więc po co to robić? Chyba że dana osoba wkurza po całości, ale wtedy nie trzeba się z nią kolegować. Znajdzie swoich ludzi, dla których nie będzie taka, śmaka i owaka. Swego czasu byłam bardzo toksyczna w sieci, rosła we mnie złość, musiałam się z tego wyleczyć. Czasem się złapię na swoim toksycznym zachowaniu lub wyłapię je w moją stronę, staram się tego nie eskalować. Chciałabym osiągnąć harmonię ducha i nie nienawidzić ludzi. I tak jest lepiej niż było, czas przemija, wraz z nim pełno refleksji, wiem jak nie chcę się zachowywać, jak siebie pilnować. Nie chcę nikogo do siebie zrażać, żeby potem być w niechciany sposób zapamiętaną. Łatwiej się żyje tolerując wszystkich, w głowie cichosza - tylko ja, niezagracona negatywnymi myślami o kimś, kogo w ogóle nawet nie powinno tam być. No niekiedy ktoś wpadnie, ale nie puszczam wolno myśli o nim, pozwalam im się rozmyć lub przemienić w coś dobrego.
  2. Myślę o tym, że zrobiłam większość z tego, co sobie powymyślałam 10 lat temu. I tak jak przewidziałam - czarny pies nie uciekł. Teraz leży mi na kolanach i pochrapuje, a ja go głaszczę za uchem. Kocham tego psa. Odkąd nauczyłam się od niego cierpliwości, lata mijają mi bardzo szybko. Poczekam z nim do samego końca. O ile rzeczywiście nie umarłam, a ten świat, który mnie otacza, wcale nie jest kopią mojego prawdziwego życia. Czasem się glit/cenzura/e. Przeraża mnie to. Gdybym mogła cofnąć się w czasie i usiąść obok dużo młodszej siebie w naszym nieistniejącym obecnie pokoju, to pogratulowałabym jej wytrwałości w realizowaniu złożonej sobie obietnicy niezranienia bliskich. Nie wspomnę o tym, że później ich zraniła, ale to wtedy, gdy naprawdę myślała, że umarła i będą źli... Jak ja nienawidzę tych kajdan przywiązania! Nie rozumiem, dlaczego urodziłam się uszkodzona. Ten ból po takim czasie całą mnie wchłonął. Jestem ciałem dla innych, a ducha w nim nie ma.
  3. avesen

    Afirmacje

    Nie powtarzam sobie afirmacji, jedynie czasem natknę się w lustrze na inną twarz niż zwykle, ładniejszą wersję od tej mi doskonale znanej, nielubianej, i pomyślę sobie ze dwa razy jaka ładna jestem, czuję się potem lepiej. Może da się to podpisać pod afirmację. A śpiewać by mi się rano nie chciało. Po co zaburzać najpiękniejszą ciszę o świcie? Jedyne odetchnienie dla głowy, bo zaraz zaczyna gromadzić się myśl po myśli. I kupa w głowie. Którą, co najgorsze, nie da się spuścić. Gdzie tam miejsce dla afirmacji. Sama siebie nie oszukam.
  4. Ciężko mi na sercu... Ciężką mam głowę... Pora zgasić lampkę nocną, która towarzyszyła mi przez ostatnie godziny bezsenności. Po raz kolejny widzę pędzące w moją stronę kolorowe fraktale.
  5. @Mic43 No uproszczenie, jak to bywa w przedstawianiu swoich wizji życia na forum. Nie na każdą rzecz mamy wpływ, ale większość konsultowana jest z naszym wewnętrznym głosem i wybieramy najlepszą opcję. Wiadomo, że człowiek, który nie lubi pomidorów, jak postanowi, że je zacznie lubić, to i tak ich nie polubi, pewne rzeczy są niezależne od nas, tylko tego nie napisałam. Co do drugiego uproszczenia, rozwijając myśl - różne niedoskonałości w wyglądzie mogą być dla jednej osoby akceptowalne, a odpychające dla drugiej - to naturalne, pierwsza osoba będzie mogła je zignorować i wejść w związek, a potem przez budujące się uczucie może tych wad nie widzieć lub wręcz pokochać, za to drugiej osobie związek przez myśl nawet nie przejdzie, bo zawsze na pierwszym planie będą widoczne nieakceptowalne niedoskonałości i nie ma na to wpływu. Może wtedy pisząc, nie trafiłam z doborem odpowiednich słów, pisałam za siebie - gdybym skupiła się na niedoskonałościach, które zaobserwowałam u chłopaka, to pewnie nie bylibyśmy razem, a teraz tych niedoskonałości w ogóle nie widzę, stały się z nim spójną całością. Talent, smykałka, zdolności, predyspozycje genetyczne - to jest jasne, wszyscy mieliśmy to samo na myśli. : ) Tak, o to mi dokładnie chodziło, lepiej to ujęłaś. A tę miętkę traktuję właśnie jako „to coś” i nie mam pojęcia skąd się to bierze, tak już jest, że w obecności tego konkretnego człowieka wyjątkowo nam miło, a innego już mniej. O tym nie pomyślałam, a przecież słyszy się o takich parach, w których jedno przestało pociągać drugie przez jego zaniedbanie. Jak dla mnie to całkiem przykre i pokazuje jak kruche bywają czyjeś uczucia, ale jeśli nic na to nie poradzi, to nie jego wina, nie da się opanować niektórych uczuć (np. obrzydzenia do otyłości). Byleby w porę zareagować, jeżeli komuś naprawdę zależy, i starać się rozbudzić przygaszony ogień, przypomnieć sobie za co się tę osobę pokochało, ile się razem przeżyło... i chodzić razem na siłownię czy w inny sposób pomóc w zadbaniu o siebie. Tak w mojej utopii powinny funkcjonować wszystkie związki. Tyle z mojej strony, trochę za duży off topic się robi. Aczkolwiek autorka od stycznia nie weszła na forum, to może nie będzie miała nam tego za złe.
  6. Może kiedyś podzielę się na forum. Udało mi się wytrwać dzień bez trawki, wczoraj wzięłam bucha do snu. Dzisiaj nie planuję, ale piwo do obiadu już wypiłam... I tyle było z mojego detoksu. Jeszcze wczoraj czułam się dobrze, ale powrót do pracy zniszczył mi humor. Zapowiada się stresujący okres, nie wiem ile jeszcze wytrzymam, a tak bardzo nie chcę i boję się poszukiwań nowej pracy, nawet nie wiem co bym mogła robić.
  7. Talenty nie istnieją, można mieć do czegoś smykałkę, ale to lata systematycznej pracy dają efekty na wysokim poziomie, który potem ludzie spłycają do talentu. Ktoś pochwali się namalowanym pięknym obrazem i pierwsze co słyszy to: "Ale ma talent!", a zanim powstał ten obraz, namalował i wyrzucił setki innych, których nikt nie widział. Dzieciństwo i przeżycia kształtują, zmieniamy się całe życie i od nas zależy jak na dane sytuacje reagujemy, jak sobie z nimi radzimy, a wygląd to po prostu loteria genetyczna. W miarę rozumiem o co chodzi z klimatem, tak jak @Cień latającej wiewiórki dobrze to wyjaśnił. Też tego nie przeskoczę i potrzebuję „tego czegoś”. Jak pierwszy raz spotkaliśmy się z moim chłopakiem, to nam obojgu zaświeciły się oczy i pojawił się duży uśmiech na twarzy, bardzo też podobał mi się jego zapach ciała i dalej podoba, nawet jak akurat śmierdzi, więc tu się zgraliśmy na poziomie feromonów. Oczywiście zauważyłam pewne niedoskonałości i na pewno on moje również, ale skupianie się na negatywnych rzeczach w wyglądzie jest płytkie, zresztą nie grają później żadnej roli, miłość dojrzewa i takie rzeczy nie mają później kompletnie znaczenia, zwłaszcza kiedy na poziomie duchowym jest się ze sobą zgranym.
  8. Tak, spotkaliśmy się bez sprawdzenia jak wyglądamy po jakimś miesiącu czy dwóch pisania. Wygląd to kwestia drugorzędna, na którą nie ma się wpływu, w każdym można znaleźć coś ładnego, ale tak, podobamy się sobie, myślę, że jesteśmy przeciętni z wyglądu, choć czasem jego twarz przypomina mi najpiękniejszego aniołka, kiedy śpi. Dla niego też na pewno czasem wyglądam lepiej lub gorzej. Nie jest to takie ważne, jak się kogoś kocha. Ta aplikacja to nic innego jak Tinder, oboje mieliśmy zdjęcia roślin na profilowym i nic więcej, tylko to było jakieś 4 lata temu, więc nie wiem jak to teraz wygląda i co tam się dzieje, ile botów napłynęło. Dlatego napisałam tryb aromantyczny, bo nie sądzę, że da się zakochać po raz drugi, a z potrzebami seksualnymi ciężko mi powiedzieć - to był jeden z motywów zainstalowania Tindera, więc mógłby nim być po raz drugi, chociaż brzydzi mnie wizja seksu dla samego seksu, muszę stworzyć jakąś relację, inaczej sobie tego nie wyobrażam, ale na pewno aż tak by mi tym razem nie zależało.
  9. Wzięłam wolne po tym co się stało. Może tak miało być. Wszystko jest już załatwione i z czystym sumieniem mogę odpoczywać. Postanowiłam zrobić sobie detoks od wszelkich używek, bo skoro takie rzeczy się dzieją, to muszę już naprawdę wrócić do rzeczywistości. Jestem w niej, cały czas istnieję, nawet jeśli tego nie czuję. Wszystko ma swoje konsekwencje, dociera to do mnie, budzę się, ale wątpię, żebym kiedykolwiek wróciła do siebie sprzed roku.
  10. To ja mam szczęście, bo w miarę szybko udało mi się poznać na aplikacji randkowej kogoś, kogo szczerze polubiłam, a krótko później pokochałam, kto może się kręcić przy mnie ile chce, a myślałam, że z nikim nigdy nie zdołam zamieszkać, bo tak lubiłam być sama i każdy mnie po czasie irytuje. Na takich aplikacjach użytkowników jest bardzo dużo, ale trzeba mieć wtedy konkretne wymagania - mnie bardzo raziły błędy i nadmiar emotek w opisach, po samym opisie da się w miarę stwierdzić z jakim typem osoby ma się do czynienia, ze zdjęć, jeśli ktoś posiada, również to widać - wszelkie ustawione pozy, miny, instagramowa estetyka, pokazywanie zasobów materialnych czy jakim się to nie jest dynamicznym człowiekiem - mnie odpychały. Z tego względu miałam raptem kilka par (przy braku swojego zdjęcia), nie więcej niż dziesięć, z połową z nich rozmowy były tak męczące, że do spotkań nawet nie dochodziło, a druga połowa mi nie odpisywała oprócz jednego, jedynego, również bez zdjęcia, którego odpowiedzi były obszerne, głębokie i zwyczajnie czułam, że to ktoś ze szczerymi intencjami. Nie pomyliłam się, już od pierwszej wiadomości, nie wiedząc jeszcze jak wygląda, wiedziałam, że mogę się z nim zrozumieć. Mam nadzieję, że nie rozstaniemy się po latach, bo też bym sobie dała spokój z szukaniem następnej perły wśród kamieni, skupiłabym się wtedy wyłącznie na sobie i włączyła tryb aromantyczny. Co do tematu, to normalne, że z czasem tego seksu jest mniej w długich związkach, kiedy para widzi się codziennie, żyje ze sobą, występuje zmęczenie, przesyt może nie, bo z odpowiednią osobą każdy stosunek jest nieco inny i bardzo przyjemny, ale żeby po 5 miesiącach stracić pożądanie, to mi śmierdzi innym obiektem zainteresowania lub nadmiernym oglądaniem pornografii.
  11. Zdarzyło się dzisiaj coś okropnego. Trochę mnie to wybudziło z zawieszenia, w którym się ostatnio zadomowiłam. Uświadomiło mi również, że mam na kogo liczyć w kryzysowej sytuacji. W całym tym szarym bagnie, w którym się topię lub leżę bezczynnie na tratwie, w końcu dostrzegłam światło zza ciemnych drzew. Pokazało się na chwilę i zdążyło otulić ciepłem, jakie nie zawsze tu dociera. Widzę je codziennie, a rzadko kiedy dostrzegam. Muszę się ogarnąć.
  12. Tak brzmi lepiej... Mnie się podobają te historie. Czytam wszystkie z zaciekawieniem, nawet jeśli nie orientuję się kto jest kim.
  13. avesen

    czego aktualnie słuchasz?

    Przysnęłam wczoraj do tego... Długo jeszcze mam czekać?
  14. avesen

    Co dziś na obiad?

    Pizza. Wczoraj wyjęłam z zamrażarki ciasto na pizzę domowej roboty, mam pomidory, ser, kapary, salami i parę innych składników, coś się wykombinuje. Ostatnio jadłam tylko smażone rzeczy, więc pora skorzystać z piekarnika.
  15. avesen

    Co teraz robisz?

    Ale ja wcale nie lubię zerkać przez okno na chmury, przypomina mi się wtedy w jakiej klatce żyję, z której nigdy nie będzie wyjścia w żadnym wymiarze. Wszystko inne mi się pokończyło albo efektów nie daje. Z resztek niczego nie ulepię. Ostatecznie poszłam spać wcześniej z małym helikopterem w głowie. A teraz słucham muzyki, która już mnie zaczyna irytować, i myślę o wszystkich zaległościach, które wiszą nade mną.
  16. avesen

    Co teraz robisz?

    Dopijam drugą butelkę cydru i zerkam przez okno na chmury. Nie wiem za co się zabrać. Czy pograć, czy dalej oglądać turniej, który oglądam, czy wziąć się za pracę lub naukę czegokolwiek, czy wyjść na spacer... Na nic nie mam ochoty, jutro będzie tak samo wyglądać.
  17. Bez zmian. Nic już na mnie nie działa, muszę tyle rzeczy odstawić i przestać je marnować. Moje ciało zaczęło się buntować, mam przyśpieszone tętno, boli mnie pod mostkiem, kłuje w żołądku po nocach, a mózg na nic nie reaguje, pogrąża się w ciemnościach. Każdy miniony dzień w ostatnim tygodniu wyglądał tak samo i na co mi to było... Ciągle znieczulam się na rzeczywistość. Nie mogę na nią patrzeć. Zawalam pracę, relacje, siebie. Na niczym mi nie zależy. Mogłabym chociaż udawać... Inaczej nigdy z tego nie wyjdę.
  18. Z dwojga złego wolę 2.
  19. avesen

    Czego pragniesz w tym momencie?

    Długiego i namiętnego seksu.
  20. Fatalnie. Za gorąco, za dużo ludzi wszędzie, nie chce mi się wychodzić z domu, każdy na mnie krzywo patrzy, wszędzie widzę policję, myślę tylko o tym, że zatrzyma się przy mnie i znowu przeżyję ten koszmar. Cały czas leżę, oglądam gówniane rzeczy, nawet nie chce mi się udawać, że pracuję, a po pracy znowu piję. Brzydzę się sobą.
  21. avesen

    Co teraz robisz?

    Obserwuję kawki. O, już poleciały. Nastał kolejny dzień wiecznej udręki. Nic mi się teraz nie chce robić. Tylko wcisnąć "next".
×