Skocz do zawartości
Nerwica.com

Coccinella

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Coccinella

  1. Robiłam kilka razy w ostatnich latach, średnio co pół roku. Wszystko super zawsze...
  2. Nie sądziłam, że będę musiała kiedyś pisać tu takie coś. Przepraszam, że zabieram miejsce i zakładam kolejny wątek, ale nie wiem co robić... Może ktoś mnie kojarzy z jakiegoś wątku o lekach. Generalnie nic u mnie nie działa. Żyje sobie ze swoją dystymią już z 11 lat. Jest, a raczej było słabo, ale stabilnie. Od kilku dni posypało się wszystko. Dostałam nową pracę i krótko mówiąc nie radzę sobie. Jestem przerażona, zmęczona, zniechęcona i chce mi się tylko płakać. A rano umieram ze smutku i strachu jak muszę tam jechać. Niby nic strasznego się nie dzieje, uczę się, wszystko nowe, ale to mnie wykańcza. Leków nie biorę od czerwca, bo i tak nic nie działało, więc czy brałam czy nie to nie widziałam różnicy. Moim problemem od kilku lat jest permanentne zmęczenie, zniechęcenie, brak energii i motywacji. Przez ostatnie lata brałam fluoksetyne, wenle, escil, pramolan, wellbutrin, cital, reboksetyne, sertraline, brintelix, sulpiryd, fevarin, lorafen doraźnie (nie działał tylko usypiał). Nic nie pomogło na nastrój, zmęczenie. Nie wiem co mam teraz zrobić. Chciałabym się wspomóc, żeby przetrwać trudne chwile. Nie wiem czy nie zmienić psychiatry, ale boję się iść do nowego. A moja obecna rozłoży pewnie ręce i powie, że już nie wie co ma mi dać. Przepraszam za chaos, ale jestem na dnie... Jaki lek mogłabym wziąć?
  3. Przynajmniej będziesz mieć kasę. A pracy/praktyk możesz szukać podczas studiów.
  4. Co będziesz studiować? Nie zgadzam się, że studia zaoczne są gorsze. Możesz w tygodniu pracować, zdobywać doświadczenie. Skończysz studia i już bedziesz coś mieć w CV. A na dziennych ciężej jest pracować i na pełen etat nie dasz rady. Gdybym miała wybierać jeszcze raz, to poszłabym na zaoczne.
  5. Coccinella

    bezradnosc

    chciałoby się powiedzieć: uciekaj od niego, dlaczego sobie na to pozwalasz??!! Ale pewnie jest jakaś przyczyna. Nie rozumiem takich relacji, przyznaję. Pewnie dlatego, że (na szczęście) nigdy w takiej nie byłam. Jeśli rozmowy nie skutkują, zacznij stawiać granice. Za każdym razem jak się źle odezwie to mów mu, że sobie nie życzysz. Powiedz, że sie wyprowadzisz jak tak dalej będzie. Masz do kogo pójść? Rodzice? On się tak nagle zmienił? Jaki był przed ślubem, narodzinami dziecka?
  6. Mam podobnie... mam poczucie, że od kilku lat nie zmieniło się u mnie zupełnie nic na lepsze w kwestii psychiki, samopoczucia mimo moich starań. Tkwię w martwym punkcie i nie potrafię się ruszyć do przodu. I nie wiem co począć...
  7. przeleżałam dziś cały dzień, dosłownie. To jest straszne
  8. to też pewnie zależy od terapeuty. Bywają zimni i niedostępni i czuć, że relacja jest na siłę, a bywają autentyczni dobrzy ludzie, którzy chcą pomóc :)
  9. jak ktoś nie ma albo nigdy nie miał nikogo bliskiego, z kim porozmawiać, wyżalić się to dla mnie nie jest dziwne, że sie przywiązuje do terapeuty, który jest akceptujący.
  10. też bym się bała na jej miejscu... i tak, widzisz tylko siebie i swoje potrzeby. Pomyśl o tym.
  11. Często sobie myślę tak właśnie. Jestem leniwa, więc nic mi się nie chce. Ale to dobijanie leżącego, dobijanie siebie. Bo to coś więcej jednak. Wiem, że nie ma złotej recepty, ale pomyślałam, że może są osoby, które również to przeżywają albo przeżywały i chciałyby się podzielić.
  12. ja robię absolutne minimum ostatnio i zmuszam się do wszystkiego, ale to nie ma sensu. Nie chcę się zmuszać, bo co to za życie, chciałabym, żeby chęci przychodziły same, a za nimi realna chęć realizacji. Nie mam jakiś wygórowanych marzeń, którymi żyję zamiast zycia. Staram się w miare możliwości żyć tu i teraz (róznie z tym oczywiście bywa). No ale nie chce mi się, nic mi się nie chce. Najchętniej bym się położyła do łóżka i tak przeżyła resztę życia, ale przecież tak naprawdę to wcale tego nie chce!
  13. Pisałam już kiedyś o tym, ale chyba potrzebuję raz jeszcze się temu przyjrzeć. W wielkim skrócie dla obrazu sytuacji: moja diagnoza - dystymia, zaburzenia odżywiania; przerobiłam znaczną ilość leków, nic nie działa, obecnie jestem bez leków. Czy biorę czy nie i tak czuję się tak samo. Mam tyle planów, tylu rzeczy chciałabym spróbowac, w tyle miejsc pójść, pojechać, nauczyć się czegoś nowego. Mam dużo chęci, a jednocześnie nie jestem w stanie nic zrobić. Kompletny brak motywacji. Brakuje mi jej nawet na takie rzeczy, żeby odłożyć szklankę do zlewu, ściągnąć pranie z suszarki. I chociaż jakoś funkcjonuję, pracuję, wypełniam swoje obowiązki, to wszystko to okupione jest wielkim trudem, bo zwyczajnie nie chce mi się. I już nie wiem czy jestem takim pieprzonym leniem czy o co chodzi. Moja motywacja - 10. I to wcale nie jest tak, ze ja lubię nic nie robić, że lubię leżeć w łóżku, gapić się w sufit, albo siedzieć przy kompie przeglądać bezsensowne stronki. Tak bardzo bym chciała robić więcej, mieć uporządkowane, zorganizowane życie, fajne zajęcia i chęć na nie. Ale co z tego, że nawet mam niby chęć, żeby coś zrobić, jak na chęci się kończy, bo okazuje się, że ta chęć jest za mała albo za chwilę znika jak już ma dojść co do czego. Psychiatrzy rozkładają ręce, bo ciężko wpłynąć lekami na motywację, a mnie to dobija. Życie przecieka mi przez palce, a ja nie robię nic. Zmuszanie się niewiele pomaga. Bo niby jestem w stanie zmusić się i pójść np na spacer, ale pójdę raz i potem już nie. A zmuszać się za każdym razem to bez sensu. Nie chcę się zmuszać, chcę żeby mi się chciało. Nie wiem czy w miarę jasno to opisałam. Będę wdzięczna za jakieś rady czy coś :)
  14. [WARSZAWA] mogę polecić dobra terapeutkę z Wawy. Prywatnie. Jak ktoś chce, to priv, nie chcę robić nikomu reklamy.
  15. jestem taka zmeczona mimo spania 8 godzin.
  16. Tez to mam i nie umiem sobie poradzić
  17. lekarka mi mówiła, że juz po 50 powinnam poczuć chociaż minimalna energię... a na 100 nie czuję zupełnie nic, może chwilami lekką zamułkę, ale nie wiem czy to przez leki czy przez upał.
  18. Co to znaczy, że jesteś jak baba...?
  19. od tygodnia na tym leku, 100 mg i nic nie czuję, zupełnie. Energii brak, sił brak, nastój słaby...
  20. No to zrób coś z tym, zadzwoń, umów się na rozmowę.
  21. Zapisz się jak najszybciej, szkoda się tak męczyć.
  22. wiem, że to nie jest proste, ale musisz z tym pracować, bo inaczej się nie pozbędziesz tych myśli. chodzisz na terapię?
  23. A co jeśli rzeczywiście byłabyś lesbijką albo bi? To coś złego? Spróbuj podejść do tego w ten sposób. Jestem bi no i co z tego? Jestem i już. Albo z drugiej strony skoro podobają mi się faceci to jak mogłabym być lesbijką? To nie jest coś, co zmienia się ot tak. :)
×