To ja też sobie pozwolę na mini - podsumowanie.
@Verinia,podziwiam cię za twoją siłę,serio.
I życzę z całego serca zdrowia i dobrego Nowego Roku.
Jako człowiek lubiący konkrety, powiem tak:
Było ciężko rodzinnie (" rozrywkowy"młodszy syn).
Było stabilnie, jeśli chodzi o moje zdrowie( coraz rzadsze wahania nastrojów).
Również stabilnie, jeśli chodzi o pracę zawodową.
Było ciekawie odnośnie spędzania czasu wolnego ( robię to co lubię i lubię to,co robię).
Nadal jestem odludkiem i nie wiem,czy ja to w ogóle chcę zmieniać.
Po co na siłę garnąć się do ludzi?
Tak więc to będzie zadanie dla mnie.
Wychodzić ze swojej skorupki,czy dalej w niej siedzieć.
@Verinia,ja rozumiem twoje nastawienie,bo kiedyś miałam identycznie.
Ale wtedy nie leczyłam się regularnie i jeszcze popijalam.
I święta kojarzą mi się niestety z zakupami, sprzątaniem i zapierniczaniem w kuchni.
Kiedyś było inaczej,ale ten czas już nie wróci.Starzeję się i może za dużo zrzędzę.
Odpoczywaj.
@Verinia,ja mam męża i dzieci,i też jestem dziwakiem.
Nie porównujmy się.
Każdy jest inny i każdy zasługuje na szacunek.
Kiedyś też nie znosiłam świąt.
Odkąd mój stan się ustabilizował, jest lepiej,ale dupy nie urywa,i wcale jakoś nie cieszę się specjalnie na ten czas.
Sukces?
Ja sto razy od "sukcesu" wolę spokój.
@Jurecki, codziennie,o ile była możliwość ( trzeba przecież było kombinować, ukrywać się przed domownikami,aż mi głupio teraz o tym pisać).
Można to było przeliczyć na, powiedzmy, cztery piwa dziennie.
No i taka myśl towarzysząca pod tytułem " muszę się napić"
To było oczywiste dla mnie.
@stracony2, dziękuję, że odpisałeś.
Wiesz,mnie było wygodnie,fajnie, kiedy piłam.
I kto wie,ile by to trwało, gdyby mąż i psychiatra nie wzięli się za mnie.
Dobrze, że masz pracę,jak piszesz, fajną.
Dobrego dnia ci życzę!
Mam dużo wspomnień, jeśli chodzi o psy, których już z nami nie ma.
Był na przykład jeden ( też owczarek niemiecki), który przegryzł nam kiedyś kable w przyczepce od auta Jak to młody pies, wszystko gryzł.Teść miał czapkę z daszkiem,to odgryzł daszek i została mycka.
W domu rodzinnym natomiast pamiętam z czasów dzieciństwa sukę Tonię( owczarek podhalański).
Do jej budy wchodziła kura i znosiła tam jaja.Tonia jej nie ruszyła.
Ale jajka znikały...
Kundelek z kolei przeskakuje przez płot,ale to norma.
Latem jak wieczorami przychodził jeż na podwórko,to drugi z piesków kopał głębokie doły, chyba ze złości na tego jeża,nie wiem.
Jakby ci tu powiedzieć...
U nas myszy łowi tylko Zosia.
I tylko ona otwiera sobie drzwi, podskakując i naciskając klamkę.
Jak chce wejść do szafy,to miauczy, żeby ją wpuścić.