-
Postów
2 946 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Szczebiotka
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Szczebiotka odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Ostatnio robiłam 4 lata temu. Muszę w końcu iść. Ogólnie robiłam co dwa lata. Jestem w gronie wysokiego ryzyka zachorowania na raka, i był czas gdzie lekarz robił mi cytologię co roku, ale później stwierdził że nie ma sensu bo zawsze jest w normie. Tak. Możesz też budzić się na bezdechu. Niestety takie akcje są częste przy nerwicy. Albo też czujesz bicie serca wszędzie, jakby całe ciało ci biło, nie umiem tego wytłumaczyć. Jest to nieprzyjemne, do tego mogą dojść szumy w uszach, lęk. -
A widzisz ja tak dużo pisze bo ja lubię dużo gadać co przekłada się też na pisanie mam dwie osoby z którymi pisze codziennie albo rozmawiam na kamerce. Ale brakuje mi kogoś takiego kto by mnie wyciągnął z domu, np na jakiś koncert poszła bym chyba Pisałam też tutaj z jednym z forumowiczów po czym zablokowałam bo nie dawałam rady, ile można pisać w kółko to samo do tego wszystkie osoby które się leczą są bee ( to łagodna wersja tego co mi wtedy napisał), a jak w końcu napisałam tej osobie że powinna iść do lekarza bo się nie wyleczył to zaczął mnie atakować i porównał do ciebie 38 lat i napisałeś młoda, o jesooo to może i ja aż taka stara nie jestem, chociaż bardzo przeżyłam w tym roku fakt że zmienił mi się licznik z przodu Jak możesz żyć bez społeczniaków? Dobra głupie pytanie, mój syn (20 lat) też bez nich żyje ja sobie tego nie wyobrażam Pod kołdrę też bym poszła ale odkąd zaczęłam brać paro to tak jakoś mi nie po drodze i zaczyna mnie to wkurzać. Ale liczę że w końcu będzie dobrze. Już jest lepiej i byle by teraz z górki tylko.
-
Hej przepraszam że nie odpisałam ci na priv, przeczytałam ale wtedy jak wiesz czułam się gorzej a później jak to ja zakręcona zapomniałam żeby odpisać. Tak jak już pisałam do ciebie jakieś zmiany widzę ale mam wrażenie że to jeszcze za mało. Fakt że ja często nie wychodzę nigdzie a sąsiadów mam daleko od siebie więc też jakoś trudniej mi to sprawdzić. Chce wejść na te 40 ale trochę się boje, szczególnie uboków bo w tej chwili niemal wszystkie mi minęły. Może spróbuję od piątku bo nie chce w tygodniu zwiększać dawki bo dzieci do szkół chodzą a ja wtedy muszę być na chodzie. Uwierz mi próbowałam znaleźć jakieś koleżanki tutaj przeprowadziłam się z dużego miasta na wieś. Mimo że mieszkam już kilkanaście lat tutaj to nadal jestem dla nich " obca", pewnie to też trochę moja wina bo ja jakoś nie czułam tutaj potrzeby poznawania nowych osób. A te które poznałam po prostu mi nie pasują. Ich jedyne tematy to były dzieci, bądź obgadywanie sąsiadów a ja strasznie tego nie lubię szczególnie gdy np byliśmy w kilka osób i jak któraś poszła to od razu było o niej mówione więc stwierdziłam że to nie ma sensu. Do tego niestety często są to rodziny w których niestety jest alkohol, przekleństwa itp a ja nie chciałam aby moje dzieci w takim towarzystwie przebywały ( nie mam nic do alko bo jak byłam młodsza to imprezowałam na całego, alko , dragi) ale teraz nie pije i nie biorę niczego. Chciałam też aby moje dzieci miały lepsze dzieciństwo niż ja. Chciałam też rozmów na inne tematy niż o sąsiadach np o książkach, koncertach, muzyce ( nie disco polo bo jak już to o tym tylko mówiły), moje przyjaciółki/ koleżanki/ koledzy czy przyjaciele zostali w miejscach w których kiedyś mieszkałam albo wyjechali za granicę. Jedyny kontakt mamy na komunikatorach. Miałam młodszą siostrę która często mnie odwiedzała ale sama w zeszłym roku wyjechała do Szwecji także straciłam też i ją. Gdy przyjechała na kilka dni w sierpniu to wyciągnęła mnie na spacer wraz z naszym bratem i dziećmi mimo że bałam się strasznie i robiło mi się słabo, to oni nalegali śmiali się że jak coś to mnie zaniosą do domu i to było piękne bo udało mi się wtedy przełamać. Więc tak, masz rację potrzebuje kogoś kto by mnie wspierał i wyciągał z domu między innymi tym bardziej że w domu nie mogę liczyć za bardzo na wsparcie wręcz przeciwnie.
-
No mam mam nerwicę lęku uogólnionego, ataki paniki i fobie społeczną. Niestety koleżanek nie posiadam mieszkam w takim miejscu że wszędzie jest daleko. Psychoterapia no cóż, przez te wszystkie lata mojej przygody z psychotropami próbowałam nie raz, i zawsze mnie to wkurzało zamiast mi pomagać to pogarszało wszystko i miałam jeszcze większe lęki więc podziękuję już za to.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Szczebiotka odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Na mnie chyba też tak działa zmiana pogody. A jak tylko coś mnie zaboli, zakręci mi się w głowie to przecież " umieram" najgorsze jest to że wiem że jest to na tle nerwicowym ale i tak panikuje. Dziękuję nie bój się. Ja pamiętam kilkanaście lat temu jak pierwszy raz zaczęłam się leczyć ( wtedy to była depresja po urodzeniu córki i nie tylko) to bałam się strasznie brać. Ja nie wstawałam z łóżka, byłam pewna że umieram, straciłam siły całkowicie niemal, mąż pomagał mi wtedy wstawać z łóżka żebym mogła iść do WC. Było tragicznie. Leki mnie wyciągnęły ale długo to trwało. Po odstawieniu miałam spokój na jakiś czas ale wróciło i znowu leki. Później znowu odstawiłam i kilka lat bez leków byłam, a teraz w czerwcu w sklepie prawie zemdlałam i to tak od razu z niczego. Ciśnienie prawie 180/110 puls przeszło 120. Ogólnie koszmar co się ze mną działo. Prawie całe wakacje leżałam głównie, pierwszy miesiąc byłam totalnie bez sił, nie mogłam jeść, dusiłam się, i jedyne co trzymało mnie przy życiu to dzieci a było już tragicznie wręcz. Od lipca biorę leki, od sierpnia mam zwiększona dawkę ale myślę czy jeszcze jej nie podnieść bo jeszcze nie jest to co powinno być. Niestety ja panicznie boje się brać leków, nawet głupich witamin całe ulotki czytam po sto razy i często potrafię sobie nawet wmówić skutki uboczne. Kiedyś było tak że od razu w aptece albo teść czy mąż mi wyrzucali ulotki i nie mogłam znaleźć nic bo to były czasy kiedy net nie wszędzie jeszcze był i powiem ci że jakoś lżej mi wtedy było. A teraz jest tragedia bo czytam czytam czytam i często się nakręcam. Czego to ja już nie miałam ( rak, udar, wylew, zakrzepica, trzustka chora, wątroba, i wiele wiele innych rzeczy) ja byłam pewna że w końcu w przychodni powieszą moje zdjęcie i napiszą że mnie już nie przyjmują albo zablokują mój numer dzisiaj już nawet się śmieje z niektórych rzeczy jakie wymyślałam mimo że czasami nadal tak mam Czego się boisz w tych lekach? Nie każdy będzie się źle czuć. Najgorsze jest chyba dobranie leków i często skutki uboczne na początku brania, nie będę cię oszukiwać że jest fajnie na początku bo nie jest, przynajmniej u mnie nie było. Ale one często ratują naprawdę życie, mnie wyciągnęły z takich szamb że szkoda mówić. Teraz jakoś dłużej mi się wkręca lek mimo że biorę więcej niż kiedykolwiek brałam, ale dam im jeszcze czasu O dokładnie. Może na początku nie jest tak fajnie chociaż nie u każdego, ale nie jest tak jak wiele osób myśli. Ja np więcej się śmieje co mnie cieszy bo kiedyś byłam ciągle wesoła a nie przybita, czasami mam sporo energii a od dawna tak nie miałam, więcej czasu poświęcam dzieciom. Przestałam krzyczeć, mniej się denerwuje jestem bardziej wyciszona. Jedyny minus jaki mi został jeszcze z takich ubokow to nieregularne miesiączki rozwaliło mi to trochę, ale tragedii nie ma jest to różnica tylko kilku dni więc może z czasem i to wróci do normy. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Szczebiotka odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Tak biorę. Wróciłam po latach znowu do leków bo teraz wzięło mnie dużo dużo gorzej niż kiedyś, przez całe wakacje ledwo żyłam, ciągle leżałam i " umierałam", od lipca się leczę bez tego nie wiem czy dzisiaj bym tutaj napisała. Jeszcze nie jest ok ale jest lepiej niż było -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Szczebiotka odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Miałam podobne symptomy, co ja mówię nadal mam chociaż już trochę mniej. Zdiagnozowano u mnie nerwicę lęku uogólnionego z napadami paniki. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Szczebiotka odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
A myślałam że tylko ja ciągle panikuje co do korony przeszłam dwa razy, żyje i nie było tak źle. Ale ja tu z czymś innym. Czy wy też tak macie że macie kilka dni w miarę ok a za chwilę was bierze niepokój, strach, lęk nie wiadomo o co i dlaczego? Ja dzisiaj mam już dość znowu mi się wkręca i szukam na Google tysiące zapytań czuję się słabiej, trochę ciężej mi się oddycha, głowa już mnie zaczęła boleć, wmuszam w siebie jedzenie. Mam dość. Ciągle myślę o tym że to nie nerwica, nie lęki a np guz mózgu, zapalenie czegoś tam bo przecież boli tylko z jednej strony głowa a właściwie nie tyle że boli co uciska, że oko mam chore bo mi łzawi od tego ucisku, bo coś tam i tak w kółko. I przez to czuję się jeszcze gorzej macie jakieś sposoby by przestać się nakręcać? Ja czekam teraz na dzieci które mają wrócić ze szkoły, i jestem z 4letnia córką w domu i oczywiście strach że coś mi się stanie a ona nie da rady nawet zadzwonić na pogotowie itp itd. Mam dość a pomyśleć że kiedyś byłam pełna energii, uśmiechu itp. -
Hej. To znowu ja dzisiaj przyszłam do was żeby się trochę pochwalić, bo wiem że wy przynajmniej w jakimś stopniu mnie zrozumiecie. Wczoraj musiałam pojechać do gminy bo zadzwoniono do mnie że muszę wypełnić jakieś dokumenty. Sama myśl o tym że mam jechać dwie wsie dalej była koszmarem, no ale pojechałam. Sama droga nie była aż taka zła jak wcześniej. Ale czym bliżej gminy to zrobił mi się gul w gardle, nie mogłam śliny przełknąć, zaczęły mi się dłonie pocić, mówię do siebie " głupia jesteś, znasz tych ludzi od kilkunastu lat. Dasz radę". Poszłam do środka, kobietka wiedziała jaka jest sytuacja bo w sierpniu jej powiedziałam. Powiedziała mi że pójdziemy na korytarz do stolika koło drzwi bo w pokoju w którym przyjmują jest kilka osób więc może być mi ciężko, dała mi dokumenty mówiła co mam zrobić, co napisać itp, otworzyła drzwi bo mówi że będzie lepiej jak będzie świeże powietrze. Rozmawiała ze mną i udało mi się zero stresu, wyszłam z gminy i miałam iść do samochodu ale przypomniałam sobie że moje koty nie mają karmy bo ostatnio u nas jest problem z karmą weszłam do Lewiatana, trochę się bałam i szłam na lekkim autopilocie, ale wyszłam bo nie było. Poszłam obok do kiosku bo musiałam kupić zeszyt dla syna, stałam przy drzwiach żeby w razie co uciec ale dałam radę mimo że stałam w małej kolejce. Poszłam do męża do samochodu i mówię że chce jeszcze iść do apteki chociaż się boje i nie wiem czy dam radę, a on na to to wtedy do biedry podjedziemy, a ja " coo?", Ale dobra podjechaliśmy do apteki, poszłam sama. Weszłam i mówię do kobietki " jeśli ucieknę to niech pani nie zwraca na to uwagi", zapytała dlaczego mam uciec więc jej opowiedziałam co mam, na co ona " zmieniła pani gwałtownie jakieś leki? Albo odstawiła?" Mówię jej o tym co zrobił rodzinny, ona mi na to że powinnam zgłaszać jak się czuje lekarzowi bo powinien słuchać pacjenta ponieważ każdy reaguje inaczej na dany lek a z tego co ona pamięta to ja mam alergię w tym na leki. Powiedziałam jej że zgłaszałam kilka razy to kazał mi do psychiatry iść tylko głową kręciła i mówi że aż uwierzyć nie może że w taki sposób mnie potraktował, mówiła że dawno mnie nie widziała ( od czerwca albo maja), że zawsze byłam uśmiechnięta, pełna życia, wesoła a teraz wyglądam kiepsko, śińce pod oczami, zmęczona i poddenerwowana. Mówiła mi też że będzie dobrze tylko mam brać leki dalej, że niektórzy potrzebują więcej czasu żeby zadziałało ale jak biorę od lipca to już powinnam zauważyć jakieś zmiany, powiedziałam że ogólnie ostatnio jest kilka zmian no i jestem tutaj a to już duża zmiana mówiła że dam radę i będzie lepiej tylko cierpliwości, a jakby coś się działo albo czuła bym że coś nie tak to nam porozmawiać z lekarzem i może inna dawka albo da mi jeszcze coś dodatkowo. Rozmawiałam z nią 15-20 minut sama byłam w szoku że nie czułam się tam źle może świadomość że tyle dragów w około mnie jest działa na mnie kojąco żartuje ale naprawdę czułam się dobrze mimo że zostawiłam tam sporo kasy. Wróciłam do samochodu a mój mąż do mnie " miałem iść cię szukać czy gdzieś nie leżysz i nie trzeba cię zbierać" . Podjechaliśmy do biedry, mówię " idę z tobą, a co mi tam" a on że Ok, na co ja " a co jeśli nie dam rady? Jeśli ucieknę?" " To uciekniesz i tyle, masz swoje klucze do auta to wrócisz tutaj". Nie byłam w takim miejscu od trzech miesięcy. Poszliśmy, hmm lekko nie było ale dałam radę, poszłam szukać swojego szamponu itp a on chodził gdzie indziej, tylko starałam się omijać ludzi, więc jeśli było więcej ludzi w danej alejce ja szłam do innej, poszliśmy do kasy, ludzi pełno ale patrzę na swoje dłonie i jest ok, nic się nie trzęsie. Zrobiliśmy zakupy, wyszliśmy. W samochodzie mój mi mówi że moja kawa była w promocji, a ja ze mógł mi wcześniej powiedzieć, a on to idź dobra poszłam bo śmiał się że jak nie wrócę za 5 minut to przyjdzie mnie zbierać. Weszłam i wiecie co? Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami, słabo i miałam wrażenie że padnę miałam już wyjść ale poszłam szukać tej kawy, chociaż było mi ciężko ale mówiłam sobie ciągle " dasz radę", niestety nie dała bym rady być tam dłużej, szłam do kasy jak na autopilocie bo było mi słabo, nie wiem czemu bo wcześniej byłam tam z mężem i było w miarę ok. Zaczęliśmy wracać do domu i mówię żeby zatrzymał się w naszym Lewiatanie ( pod koniec sierpnia jak tam weszłam z córką, to gdyby nie ona to bym uciekła, bo było mi bardzo słabo, ciemno przed oczami, zawroty głowy itp), weszłam, szukam tej karmy bo przecież w żadnym sklepie nie ma karmy dla kotów patrzę jest kobietka z obsługi, pytam ją, ona podeszła i zaczęliśmy rozmawiać, ona że nie widziała mnie od kilku miesięcy i się zastanawiała czy zaginęłam w tych " górach" ( mieszkam na obrzeżach wsi na górce z dala od innych ludzi, wśród pól , takie tam pustkowie) i tak sobie gadamy i gadamy, kupiłam co chciałam i zero stresiku wyszłam z uśmiechem na twarzy mimo że czułam się słabo bo moje dzieci przyniosły jakiegoś wirusa ze szkoły i np głowa mi pęka i trochę słabo mi. Ale udało mi się! Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa. Może nie było idealnie ale było dużo lepiej niż przez ostatnie miesiące. Przełamałam się, dałam radę. Wiem że dla wielu osób to nie żaden wyczyn, usłyszałam już że z czego ja się cieszę przecież to normalna sprawa że chodzi się do sklepu, nie dla mnie, dla mnie to było coś wielkiego. Wczoraj jak weszłam do biedry zrobiłam zdjęcie i wysłałam do mojej córki i siostry. Córka wysłała mi buziaki i " dajesz mamita" siostra " brawo brawo, jestem z ciebie dumna, dajesz dajesz". Jak wróciłam do domu to mój syn( ma 20 lat i ma zespół Aspergera sam nie za bardzo lubi kontakt z ludźmi) i moja córka ( 16 lat) zaczęli mi bić brawo wiecie jakie to było miłe pod wieczór poszliśmy wszyscy na podwórko graliśmy w piłkę z dwie godziny ( to też jest wyczyn, bo ja nawet koło domu kiedyś bałam się wyjść a teraz nie mam z tym problemu i codziennie coś robię koło domu, albo idę na spacer). Także nooo, chyba paro się odpala oby było lepiej, trzymajcie kciuki. Czasami mam gorszy dzień i czuję się kiepsko ale już są też te lepsze.
-
No niestety. Chce żyć w miarę normalnie a sama bez wsparcia leków nie dam rady. I tak większość skutków ubocznych jakie miałam na początku już zniknęły i jest lepiej co do dobierania leków to u mnie ciężko z tym bo mam alergię też na leki zobaczymy jak będzie dalej, może i libido później wróci do normy tak sobie będę mówić. Dziękuję, tobie również zdrowia życzę. Kurde ja tak nie mam kiedyś kilka lat temu pamiętam jak mnie ścinała z nóg że ciągle bym spałam, wtedy brałam ją na depresję nie lęki i był koszmar zamiast wychodzić z tego to nic mi się nie chciało, nie miałam sił kompletnie na nic, nie wiem czemu. Teraz jest trochę inaczej, chociaż nie mówię że jest idealnie, ale jakoś strasznie mnie nie muli, czasami mam jakiś gorszy moment że chce mi się spać w dzień, ale mało kiedy tak jest. Za to trochę lenia mam i muszę się zmuszać by coś zrobić. No nie będę bo ja panikarą jestem straszną do tego niestety przez tą głupią alergię wolę sama nie eksperymentować. Chociaż przez chwilę miałam myśli czy by nie zwiększyć paro z 30 do 40 ale chyba jednak poczekam do wizyty do lekarza. Czy to nie jest lek na depresję też? Ja go brałam przy depresji, ale fakt wtedy mnie ścinał lekko mówiąc A mi nie pomaga na lęki tzn może inaczej, jak muszę gdzieś wyjść z domu to od razu czuję się źle, a szczególnie jeśli muszę iść gdzieś dalej np sklep ( tam nie wejdę ) czy poczta jak ostatnio gdy z niej uciekłam a jeszcze czeka mnie kolejna wizyta w gminie. Jesooo nie wiem jak ja to przeżyje na samą myśl mi się w głowie kręci.
-
No widzisz jak jest z lekarzami. Podziwiam że nie boisz się sam sobie dobierać leków, ja bym się bała. Zresztą ja nawet się boje brać leki które mi lekarz zapisze taki tam mały szczegół serio boje się No tak nie do końca, bo ja depresji nie mam. Pamiętam jak miałam kilka lat temu to fakt nie chciało mi się, ale wtedy nie chciało mi się kompletnie nic robić, nawet wstać z łóżka. Do lipca było ok u mnie, ale odkąd zaczęłam brać paro to lekko mówiąc nie mam ochoty na seks
-
No hej. Ja ogólnie leczę się od prawie 20 lat z przerwami. A to depresja a to nerwica na swoim koncie już też miałam trochę leków, kiedyś nawet uzależniłam się od Xanaxu co do kastracji, pociesze cię na kobiety działa podobnie i to mnie niestety denerwuje bo nie jestem jeszcze taka stara żeby rezygnować z takich przyjemności poty niestety też mam, ale nie zimne i nie aż tak w nocy, bardziej w dzień i najbardziej pocę się z głowy co dla kobiet jest straszne bo makijaż spływa z racji tego że masz tak jakby się było pod prysznicem najgorzej jest tak dwie trzy godziny po wzięciu leku. Od lekarza masz lek na dopaminę? Mój mi powiedział że niestety ale nic się nie da zrobić z tym, że u mężczyzn jest łatwiej bo są różne leki typu viagra i już sama nie wiem. Trochę czytałam, niby może być to też przejściowe, ale z tego co pamiętam to jak kilka lat temu brałam paro to też moje libido leżało nie chciała bym powtórki. Chociaż tym razem mam wrażenie że paro działa na mnie inaczej wtedy bardzo tyłam na paro a teraz np chudnę nie narzekam i nie chce zapeszyć bo od kilku dni apetyt mi wrócił, wcześniej nie za bardzo mogłam jeść bo ciągle było mi nie dobrze, i muszę się powstrzymać szczególnie wieczorem, bo głód dopada mnie wieczorem i wróciła straszna ochota na słodkie, jesooo to jest straszne. Na szczęście zaczynam zauważać jakąś już tam poprawę chociaż dużo jeszcze brakuje. Co do pedofili to nie głupi pomysł, chociaż ja to bym ich kastrowała normalnie bez litości gorzej z kobietami pedofilkami.
-
Czasami dobrze jest napisać o tym co nas boli. Jeśli chcesz porozmawiać możesz napisać do mnie
-
Powodzenia ci życzę. Ja leczę się od 20 lat będąc już dorosła. Wcześniej jako dziecko też coś tam dostawałam, ale wolę się skupić na dorosłym życiu. Przez 20 lat kilka razy odstawiłam leki. Niestety po jakimś czasie wszystko wracało i za każdym razem było gorzej ostatnio nie brałam leków przez kilka lat a w czerwcu zaczęła się jazda bez trzymanki, ale myślę że to między innymi przez inny lek ( na nadciśnienie) który nasilił te objawy. Może tobie się uda wytrzymać dłużej. Ja już nie wierzę w to że da się z tego wyjść na dobre, bo jak widać po mnie to wraca ciągle, ehh.
-
Mam tak samo wstaje rano i patrzę na zegarek za ile znowu będzie wieczór abym mogła się położyć do łóżkaa mam rodzinę, dzieci.
-
Hej. Nie jesteś sama. Jestem jeszcze ja jeśli chcesz pogadać to napisz do mnie razem może będzie nam lepiej przejść przez to wszystko
-
Czekam na poprawę, chciała bym znowu żyć w miarę normalnie. Ale dzisiaj to bardzo bym chciała dostać wiatrak jest bardzo duszno i gorąco a mój się zepsuł a nowy będzie po niedzieli
-
Ciekawe czy nadal ktoś tutaj jest z Grudziądza
-
Nie wiem jak u ciebie ale u mnie było tak. Na pierwsze 5 dni po pół tabletki paro czyli 10 mg, jazdy były straszne bo wszystko się nasiliło, myślałam że umrę. Po 5 dnia już cała tabletka, też były skutki uboczne tak do dwóch tygodni w sumie te pierwsze dni były najgorsze. Na wizycie po 3 tyg ( miałam przyjść po 4 tyg ale nie dała bym rady) lekarz zlecił mi branie 20 mg rano i 10 w porze obiadowej. Biorę leki od lipca i dopiero teraz tak naprawdę widzę jakieś tam zmiany, chociaż dzisiaj chciałam znowu uciec ze sklepu a na cmentarz szłam jak na autopilocie ale może dlatego że rok temu umarł mój teść a byłam z nim bardzo związana i nie umiem się pogodzić z tym, nawet obudziłam się w nocy o godzinie w której zmarł. Ogólnie rzecz biorąc, lekarz mi powiedział tak na drugiej wizycie że mam zacząć brać o te 10 mg więcej, jeśli przez tydzień półtora nie zauważe większej poprawy to mam wrócić. Trochę się męczyłam co widać po moich wcześniejszych postach i panikowałam, ale od kilku dni mam wrażenie że mam coraz mniej objawów somatycznych, nie jestem już tak nerwowa jak byłam, nie wkręcam sobie różnych chorób itp itd, tylko jeszcze te wyjazdy z domu, bo koło domu już mogę chodzić na spacery gorzej jak mam gdzieś jechać i coś załatwić to od razu mam stres i objawy paniki. Ale myślę że i to może z czasem minie. Bo być może mam tak że już wcześniej brałam paro może tym razem organizm potrzebuje więcej czasu. Ogólnie pierwsze oznaki poprawy powinno się zauważyć po około 2-4 tygodniach, ja widziałam ale bardzo niewielkie bo tak jak napisałam ja bardzo wkręcam sobie np choroby itp. Leki biorę od 13 lipca.
-
Pewnie masz rację. Bo za każdym razem było trudniej. No ale teraz to już jest jazda. Fakt spadło na mnie bardzo dużo rzeczy w ciągu ostatnich dwóch lat, w sumie szczególnie w ostatnim roku i pewnie się zbierało wszystko aż wybuchło. Zastanawiam się czy też przez to paro np wolniej teraz trybi może organizm w jakiś sposób już też się przyzwyczaił do tego, w końcu brałam to wiele lat. Nawet nie wiesz jak ja często sobie mówię " to tylko twoje głupie myśli" , " to tylko nerwica, ogarnij się", " będzie dobrze, dam radę" czasami mówię to sobie na głos aż patrzą się na mnie w domu jak na wariatkę ale mówię im żeby nie zwracali na to uwagi bo mi to pomaga czasami