Skocz do zawartości
Nerwica.com

lady_butterfly

Użytkownik
  • Postów

    215
  • Dołączył

Treść opublikowana przez lady_butterfly

  1. linka, nie bój nic, ja też miałam taki zabieg, nic strasznego :)
  2. No i wkręcam sobie także, że ten Concor Cor 2,5mg to przyniesie więcej szkody niż pożytku, że sama sobie wkręciłam tą tachykardię, że jak jestem spokojna to jej nie mam (a tego to szczerze powiedziawszy nie wiem... bo nie mam jak sprawdzić 24h na dobę , a kilkakrotne mierzenie palcem pulsu w ciągu dnia jest raczej mało miarodajne) i że dostałam ten Concor Cor, bo spytałam się czy jest coś na uspokojenie tego serducha (czy, gdybym spytała, to bym dostała ten lek?), a tak naprawdę to nie powinnam go brać - takie oto miotają mnie wątpliwości... I ten gorzki smak w ustach, jakby lekko piekący język, tragedia... :/ Ja to jestem mistrzynią we wkręcaniu sobie różności. Grrr!!! Hm... chojrakowa, a masz stałego partnera? Bo ja około 2 lata temu miałam przez rok coś typowo z nerwicy natręctw - wkręcanie sobie HIV (test też zaliczyłam, oczywiście jestem zdrowa). Ale to był dramat, bałam się wyjść na ulicę, dotknąć klamki, wszędzie widziałam igły , agrafki, kapsle od puszek, które mogłyby mi zrobić krzywdę, itd. Na szczęście dałam sobie z tym radę. To teraz przyszło coś innego, no niech to!!! No i leki... ja bym umarła ze strachu, jakbym miała zaszkodzić dziecko zażywając cokolwiek, czego nie wolno.
  3. Nie brałam innych leków. Tzn. wcześniej razem z Concor Cor 2,5mg miałam IPP na ochronę żołądka (ale nie po to, by chronić przed Concorem, ale dlatego, że to moje pieczenie w klatce piersiowej może być spowodowane właśnie przez żołądek). Odstawiłam IPP na tydzień, bo wkręciłam sobie ciążę (chojrakowa witaj w klubie!), bo mnie sutki swędziały (nie mam pojęcia dlaczego, ale już przeszło, swędziały kilka dni) i pierwsze, co wyskakuje po wpisaniu w google "swędzące sutki", to ciąża. Concor Cor ponoć w małych dawkach można brać przy ciąży, coś takiego powiedziała mi kardiolog, ale na IPP pisze, że nie wolno, więc... A tabletek anty nie biorę, natomiast nie jestem na tyle głupia, żeby nie stosować żadnej antykoncepcji, ale nie ma tych 100% pewności i to tak. Test oczywiście wyszedł ujemny, więc jutro wrócę do łykania tego IPP. Być może to IPP miało wpływ na to, że wcześniej nie miałam tego gorzkiego smaku w ustach i lekkich, na szczęście, mdłości po Concorze. Czyli po prostu zapytać o to lekarza pierwszego kontaktu? Jutro będę dzwonić do tej poradni kardiologicznej i spytam jak jest, ale pewnie termin będzie na za kilka miesięcy.
  4. Od kilku dni mdli mnie po Conocrze Cor 2,5mg i czuję gorzki smak w ustach (przez pół dnia, jak nie dłużej) i nie wiem co z tym zrobić :/. Wcześniej tak nie było, a zażyłam już około półtora blistra :/. I nie wiem czy tak ma być, czy może mam iść do lekarza :/, na recepcie jest napisane, że nie wolno samemu odstawić leku. Mam skierowanie do poradni kardiolo - będę tam dzwonić, ale wiadomo, że na wizytę pewnie sobie poczekam... a po Concor Cor chyba wybiorę się do lek. pierwszego kontaktu, bo zostało mi z 8 tabletek (nie pójdę prywatnie do tej "mojej" kardiolog po receptę - wizyta kosztuję 80zł)...
  5. Także polecam ciepłą, długą kąpiel. Może jakaś dobra książka, film. Dobrze robi śmiech, rozluźnia mięśnie, więc może jakaś głupia komedia? Mnie ręka już nie boli, za to coś mnie swędzi . I znów sobie wkręcam. I to tak...
  6. namiestnik, no na pewno wiesz, co by pomogło . Dzięki Coma.
  7. No właśnie, że nie wzięłam ze sobą ulotki, ale w necie poszukam. Mam ochotę na jedno piwko, a nie chcę sobie zrobić kuku ;-). Na jakimś forum przeczytałam, że niby można, ale i tak nie jestem pewna. Może ktoś z Was łyka Concor i wie jak jest?
  8. Witajcie. U mnie coraz lepiej, ręka już nie boli. Za to swędzą mnie sutki , ale to być może od źle wypłukanego stanika ;-), a jak nie to nie wiem... Wyjechałam na kilka dni, to chyba dobrze mi robi. A powiedzcie kochani, czy mogę sobie jedno piwko wypić biorąc Concor Cor 2,5mg co rano? Relanium już nie biorę. Pozdrawiam :)
  9. Łapa zaczęła mnie boleć od momentu tego pierwszego "ataku" i trzyma mnie do dziś. W tej chwili jakoś nie najgorzej. Uwaga, łapa chwilowo przestała boleć (podkreślam _chwilowo_, bo nadal jest coś nie tak) po tym, jak zrobiło mi się duszno. Musiałam głęboko oddychać, było mi słabo i nie czułam pulsu. Nie chce nadużywać słowa "derealizacja", ale dziwnie się czułam, trochę jak przez mgłę? Taka przymulona... To było przed chwilą, musiałam na chwilę wyjść "na miasto" i źle się poczułam (nie mam żadnych problemów z wyjściem z domu). Tzn. zaczęło brakować mi tchu i wydawało mi się, że ledwie mi bije serce, lekko ściskało mnie w klatce, było mi słabo, kuło mnie koło łokcia. Nie wiem czy to może być spowodowane, bo niczym się nie zdenerwowałam (ale może cały czas chodzi o ten lęk o zdrowie, życie?). Teraz jeszcze troszkę mnie trzyma (lekko ściska mnie w klatce i co co jakiś czas muszę wziąć głęboki oddech, ale daję radę), ale czuję się o niebo lepiej, jakim się obudziła. Zresztą cały czas zachowuje spokój i opanowanie, nie panikuję, zawsze taka byłam. Panika w takich sytuacjach nie pomoże. Tak jakby, zawsze myślę racjonalnie. Ręka boli cały czas, ale już coraz mniej i raz puszcza niemal całkiem, a innym razem daje o sobie znać. Teraz _delikatnie_ piecze mnie w okolicach nadgarstka po stronie żył. Generalnie obie babki mówiły, bym się tym nie przejmowała, a jakby nie przeszło, albo coś, to mam się zgłosić i tyle. No, ale ja grzebię w necie i wyskakują mi takie choroby, że głowa mała... Poza tym, mam wrażenie, że lekarze bagatelizują i nie kierują mnie na odpowiednie badania. I to taki mój nieszczęsny los ;-).
  10. Asiu, po tej stronie co żyły, przy nadgarstku, lewa ręka. I ten ból sobie wędruje głównie do dłoni, ale też sporadycznie do łokcia i wyżej. Mam wrażenie, że to bolą żyły. Wcześniej ciężko było mi w ogóle dłoń i palce rozprostować. Teraz lepiej, ale też jakaś mała blokada. Staram się to olewać, ale boje się koszmarnie, porównuje jedną rękę do drugiej. Ciągle mierzę puls. Inne dolegliwości przeszły: to palenie w klatce piersiowej, jakby mi tam ktoś ognisko zapalił, koszmarne bóle promenujące od klatki piersiowej do barku, pleców, lewej ręki, uczucie duszności, ucisk w klatce, jakby mi na niej słoń stanął, kołatania serca. Czasem jeszcze budzę się z kołataniem serca, ale już w miarę normalnie śpię. Teraz popijam sobie herbatkę i staram się zrelaksować. Oj, ciężkie zadanie.
  11. No to mamy na odwrót. Przecież życie jest piękne. Rozejrzyj się dookoła, lasy, łąki, jeziora, zwierzęta. Jest jeszcze tyle do zobaczenia. Chcę mieć rodzinę, dzieci. Boję się
  12. Nie, ale boję się, że jestem na coś poważnie chora i niedługo mnie nie będzie... (Patrz mój zedytowany poprzedni post).
  13. Dziękuję Asiu, dzięki bamvalo, trzeba też wziąć pod uwagę, że biorę ten lek, który obniża puls. Z tym, że ja się zaczynam bać, że obniża za bardzo. A do lekarza-kardiologa idę za tydzień. Tzn. ze skierowaniem, bo wcześniej byłam prywatnie, ale mnie nie stać, żeby wciąż płacić za wizyty. Asieńko, a mnie boli lewa ręka - żyły i obie panie dr każą mi się nie przejmować. Ale dodając to, co przeszłam - kołatanie serca, ucisk, pieczenie, jakby mi się ogień palił, ból za łopatką wędrujący do lewej ręki. I tak niemal miesiąc. Dramat. Kilkugodzinna wizyta w szpitalu. Badania oprócz EKG wychodzą dobrze... Pozostał ten ból żył... Ech... W głowie najczarniejsze scenariusze, od czegoś musi boleć, a wujek Google podpowiada najgroźniejsze choroby. A może lekarze mnie bagatelizują? Robią badania, ale nie te, co trzeba? Od jednej usłyszałam, że jestem za młoda na poważne choroby, a jesli nie jestem...? Ja chcę żyć.
  14. Nie jestem. Osiadły tryb życia, od miesiąca, po tej akcji z pogotowiem, niemal nie ruszam się z domu. Muszę się w końcu ogarnąć. Chcę się zapisać na basen. Po tym pieprzonym częstoskurczu i tachykardii dostałam concor cor 2,5mg - beta-bloker na serducho, by tak mi nie waliło. I teraz puls mi się waha w granicach 70-60. Zauważyłam, że częściej 60. I ja już nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Wyczytałam, że prawidłowy puls u dorosłych to 70. POMOCY!!!
  15. Tia... teraz mam 60. Dobry czy za niski? :/ Biorę conor cor - blokera. Bu!!!
  16. Ja nagotowałam zupy na 3 dni . Boże, co z tym moim pulsem? A!!! I z tą pieprzoną lewą ręką?!
  17. A u mnie dziś w miarę normalnie. Śniadanie, małe spożywcze zakupy (owoce, warzywa, ciasto, mleko, chleb). Pranie, też trochę ręcznie się pomęczyłam. Potem krzątanie się po domu. Ale ogólnie trochę leniwy i senny dzień. Hm... tylko... znów badałam sobie puls, wyszło 60. Biorę concor cor 2,5mg, czy mój puls nie jest zbyt niski? Mam 25 lat. Albo się martwię, że jest za wysoki, albo, że za niski. Dobry mam czy zły? No i ta lewa ręka przy żyłach nadal boli, ale chociaż coraz mniej, więc może kiedyś w końcu przestanie.
  18. Ja wstałam, zjadłam śniadanko. Zaraz idę na małe zakupy spożywcze. A ręka jak bolała, tak boli... Czy ona kiedyś przestanie mnie boleć? Bo już zaczynam wierzyć, że nie... :/ Porównuję, oglądam, macam. Ciężko uwierzyć, że mam się tym nie przejmować i że jestem za młoda na poważne choroby... Grrr!!!
  19. Napisałam do Pani prywatną wiadomość. Dziękuję za zainteresowanie. Pozdrawiam. A ręka boli.
  20. Aj, no badania miałam robione i wyszły dobrze, oprócz EKG. Tak... no zdaje mi się, że ta łapa boli od serca, że nie zrobili mi odpowiednich badań i że coś mi jest na tyle poważnego, że niebawem się przekręcę (mam nawet kilka chorób w głowie, ale nawet boję się ich napisać), a wszyscy wmawiają mi, że jest w porządku. No, ale skąd mogą to wiedzieć, skoro badają mnie na coś innego. Dobiła mnie babka, lekarz ogólny, stwierdziła, że jestem za młoda na poważne choroby. Jak to za młoda? Poważnie to nawet dzieci chorują. Na dodatek naczytałam się w necie różnych rzeczy, o różnych chorobach i masz, szukam objawów u siebie. Ale w sumie zaczęłam to olewać i uważać na lewą rękę i już ból mija. No i jeszcze obawiam się, że ten Concor Cor 2,5mg może za bardzo obniżać mi bicie serca i to doprowadzi do tego, że zachoruję na coś b. poważnego, z czego nie będzie dało się wyjść. W sumie to jeśli dopada mnie ten zły stan fizyczny, koszmarny, to się okropnie boję, jestem gotowa lecieć na pogotowie. Wtedy jak trafiłam to pamiętam to jak przez mgłę... Zresztą te wszystkie stany też, jakbym chciała to wyprzeć. Pamiętam z tego wszystkiego wielki lęk i stres. A potem czekałam ze strachem, aż sytuacja się powtórzy no i powtarzała się kilka razy. Teraz mija. I nie wiem czy już będzie dobrze, czy jestem na coś chora, czy to wszystko, te stany fizyczne były spowodowane przez moją psychikę. Ja już jestem zupełnie zdezorientowana. Ale już nie czekam, aż zacznie się dziać coś złego, olewam i nic się nie dzieje. No prawie, bo zdarzy mi się obudzić z kołatającym serduchem, ale coraz rzadziej. A jak się dobrze czuję, to się nie boję i nie myślę o tym.
  21. A piszę o tym, że zastanawiam się, czy mam nerwicę czy jakieś hm... dolegliwości fizyczne. Bo kiedy dobrze się czuję, to nie panikuję, a jak poczuję się źle to pojawia się lęk. Z tego wychodzi, że lęk nie wywołuje tych moich dolegliwości? Skomplikowane...
  22. A u mnie dziś nawet, nawet... Od rana do około 12 miałam latanie po mieście, nie miałam czasu myśleć, co mi jest. Potem wróciłam i wzięłam się za sprzątanie mieszkania, więc też byłam zajęta. A czuję się całkiem dobrze. Jeszcze troszkę łapa pobolewa, ale już mija. Robię sobie teraz parówki na wodzie mineralnej (takiej z butelki 5l.), bo mi się woda z kranu jakaś mętna wydawała. Kolejny mój fisiołek. I ja już nie wiem czy to co mi dolega to "głowa" czy rzeczywiście coś fizycznego, bo jak się fizycznie dobrze czuję to i psychicznie też...
  23. Dziękuję. Ale... jeszcze ktoś mnie wystraszył, ktoś, kto zna się na medycynie. Napisał mi, że najgłupszą rzeczą, jaką słyszał, jest stwierdzenie, że jest za młodym an chorowanie, ale przez neta mnie nie zdiagnozuje. No i znów się nakręcam. Ale... spałam... obudziłam się przed chwilą z kołataniem serca i niepokojem... Wzięłam relanium, mam najsłabszą dawkę i zostało tylko z 6 tabsów. Miejmy nadz., że dam radę bez i że naprawdę nic mi nie jest... Ech... Muszę chyba zaopatrzyć się w meliskę. Ja już nie wiem... może iść do innego lekarza ogólnego?... Po prostu, przestraszyłam się tym, co napisałam w pierwszym akapicie. Łapa boli, ale jakby mniej i staram się to olewać, ale... [Dodane po edycji:] Idę dalej spać, żeby nie myśleć... zresztą i tak już na to pora... Juz się w miarę uspokajałam, a tu ktoś napisał mi coś takiego... ech...
  24. Tak też sugerowała babka, jeśli chodzi o ten nadgarstek. Ale za to zauważam u siebie sporo symptomów nerwicy natręctw. Mogę płukać garnek po 5 razy, a nadal boje się, że źle i że się otruję . Np. dziś, akurat nie było ciepłej wody, a ja potrzebowałam umyć garnek na zupę, no to myję w zimnej. Przepłukałam 3 razy i obawiam się czy zimna wodą spłukałam ten płyn do mycia naczyń i jazda. Ale przecież, no, wypłukałam, a że zimną wodą... Mam też inne wątpliwości czasem, związane właśnie z płynami do mysia naczyń/proszkami do prania/detergentami. Ale umiem sobie jakoś racjonalnie wytłumaczyć, choć i tak bywa to uciążliwe. Ach i przerabiałam też obsesyjne mycia rąk, opanowane, ale czasem też się jeszcze zdarza. Przez to stokrotne płukanie, mycie łap, rachunki za wodę są "bajeczne".Czasem też mam inne jakieś takie jazdy NN, kiedyś była obsesja, że wszędzie był hiv i się bałam wyjść w klapkach na ulicę, albo usiąść na publicznej ławce, a dotknąć klamki to był dramat! Ale minęło. Wyluzowałam i przeszło. być może ja mam jakiś mix lękowej + elementy natręctw. No, bo nadal się boję, że jestem na coś chora, a lekarze mnie lekceważą. I tak to się kręci. Grrr. :). No nic gotujemy dalej i się nie otrujemy. [Dodane po edycji:] Boję się, że już niedługo pozostało mi czasu na tym świecie. Ale lęk znika, gdy dobrze się czuję. Martwię się tą cholerną ręką. No nic, dziękuję, że mi odpowiadasz i że mogę się wyżalić :)
  25. No to na pewno uczulenie nie jest. Bolą mnie żyły :/. Mam nadzieję, że migiem minie. Hm... tylko, jak nerwica? Owszem jestem osobą, która boi się wielu rzeczy i stresuje, ale zawsze potrafię nad tym zapanować. Zachować zimny spokój i opanowanie, tak, że w danym momencie nikt nie zgadnie, że się denerwuję. Jestem bardzo racjonalna, potrafię sobie dużo rzeczy wytłumaczyć i dzięki temu zachować spokój. A tu nagle: Bum! Nie wiadomo skąd, nie wiadomo dlaczego... Nie miałam wcześniej żadnej specjalnie dołującej/załamującej mnie sytuacji. Wychodzę z założenia, że zawsze dam radę. I to uważam za moją zaletę. Jestem teraz zupełnie zdezorientowana...
×