Skocz do zawartości
Nerwica.com

lady_butterfly

Użytkownik
  • Postów

    215
  • Dołączył

Treść opublikowana przez lady_butterfly

  1. Tak samo leżała na podłodze w przedszkolu szpilka(wczoraj, dzis), i dzieci latały, potem jakaś dziewczynka ją podniosła i położyła na biurko, ale chyba znów gdzieś spadła(już się ktoś nią zajął bo była cała powyginana) i ja w panice, ale tłumaczę sobie, że nawet gdybym sobie ją wbiła (miałam klapki) to mam skarpetki i tak się nie da... Problem jest taki, że ta szpilka wyjdzie mi z głowy jak wejdzie coś nowego i takie koło... jak jedno sobie jakoś racjonalnie wyjaśnie, to pojawia się coś innego i jeszcze bardziej absurdalnego. No tak, muszę iść do lekarza, ale problem leży w tym, że nie potrafię o tym mówić, napisać na forum to nie jest problem, ale nie wyobrażam sobie, że siądę przed obcą na dodatek osobą i zacznę mówić o takich rzeczach. Sam fakt mnie przeraża... Nie jest problem w tym, że nie idę "bo nie", tylko, że boję się, że trafię na jakiegoś głupiego lekarza, albo, że siądę i nie będę mogła wydać z siebie głosu Alexandra - dziękuję
  2. Tak, nie mam hiv-przynajmniej do wyniku testu ;/... w zasadzie nie miałam żadnego ryzyka, bo ubzdurałam sobie, że zaraziła mnie fryzjerka, bo mocno czesała grzebieniem. Ale w czwartek poszłam do przedszkola na staż i chłopiec odrywał sobie skórkę na palcu (zarówno w czw i piątek) a ja go musiałam za rękę trzymać i znów panika(test 4 generacji, które robiłam wykrywa hiv po 2 tygodniach robiłam 9 i pół tygodnia od wizyty u fryzjera i dolegliwości, które mnie dopadły, czyli to z chłopcem się jeszcze nie kwalifikuje), ale nie miałam ran na dłoniach, potem znów myłam 10 razy... wystarczy, że na niego spojrzałam leciałam do łazienki i panicznie się boję... Bo hivem najczęściej zakaża się przez krew... ;-( Znów chodzi mi po głowie, żeby iść na test... ale co? Będę tak co 2 tygodnie latać? Wczoraj jeszcze byłam na zakupach, spadło mi 10 zł a obok leżała rozpięta malutka agrafka, obok, nie dotknęłam jej, ale byłam przerażona. Potem mnie coś w opuszek palca zabolało i od razu myśli czy ktoś mi czegoś nie wbił. Boję się wyjść z domu... Horror.
  3. Swój problem opisywałam już tu: panika-nie-umiem-sobie-z-tym-radzi-fobia-czy-cos-innego-t14117.html Boję się znów, bo jednemu dziecku w przedszkolu, którym się zajmuje lała sie krew z palca, niedużo, ale ciagle rozwalał skórkę, a ja go musiałam za rękę trzymać, masakra ;/. Mogłam tym samym mieć jego krew na ręce. A teraz jestem mocno przeziębiona i jest coraz gorzej, ale wszyscy w przedszkolu kichają i smarkają. I akurat źle się już poczułam po wycieczce w lesie w pierwszym dniu stażu, ale... ;( moja radość nie potrwała długo, bo dwa dni temu odebrałam minusa... wiem, że mam fobię, wiem, że pójdę do psychiatry, ale proszę o odpowiedź. Jestem przerazona...
  4. Mam wyniki badań... Leukocytypodniesione = 10.6, kiedy norma jest do 10.0 granulocyty 7.3 r4 68.5 %G kiedy norma jest 1.2 - 7.0 40.0 - 60.0 %G ;-( boli mnie kręgosłup teraz... ---- EDIT ---- No więc tak, byłam w poniedziałek u lekarza. Z badan nic konkretnego nie wynika... na bóle dał diclofenac, ale i tak boli mnie już tylko głównie kręgosłup... i co? I to, że w sobotę wyskoczyła mi swędząca wysypka na twarzy... jutro idę do dermatologa... i jak zwykle doszukuje sie w tym objawów wiecie czego... zwariuję.... ;/ ---- EDIT ---- Boję się znów, bo jednemu dziecku w przedszkolu, którym się zajmuje lała sie krew z palca, niedużo, ale ciagle rozwalał skórkę, a ja go musiałam za rękę trzymać, masakra ;/. Mogłam tym samym mieć jego krew na ręce. A teraz jestem mocno przeziębiona i jest coraz gorzej, ale wszyscy w przedszkolu kichają i smarkają. I akurat źle się już poczułam po wycieczce w lesie w pierwszym dniu stażu, ale... ;( moja radość nie potrwała długo, bo dwa dni temu odebrałam minusa... wiem, że mam fobię, wiem, że pójdę do psychiatry, ale proszę o odpowiedź. ;-((((
  5. I znów mnie wszystko boli: kregosłup, nadgarstki, rece, nogi, jestem przerazona ;-(
  6. lady_butterfly

    [Kraków]

    Oj, oj, ja jestem spod krakowa, ale na dzien dzisiejszy dopiero ustalam swój problem, jeszcze w życiu nie byłam ani u psychologa ani u psychiatry... oto mój problem: panika-nie-umiem-sobie-z-tym-radzi-fobia-czy-cos-innego-t14117.html Znacie dobrego psychiatrę z nfz i prywatnego? Jeśli prywatnie to poproszę też o informacje na temat ceny wizyty... ;-( Pozdrawiam!
  7. No coś muszę zrobić... muszę czymś innym zająć głowę, ale chyba nic mi nie grozi? PS. wysłalam Ci wiad. na pw ;] co prawda jedno zdanie, ale zawsze ;-)
  8. Rany... oprócz moich powyższych zmartwień, doszło to pobieranie krwi, czy wszystko było bezpiecznie... wykończę się... ;-(
  9. Ja byłam po tych moich 3-latach licencjatu tak wykończona, szczególnie na tym ostatnim roku... ale szkoda, że nie udało mi się złożyć na mgr ;/. No trudno, nie byłam w stanie się zebrać... przez to wszystko o czym piszę ...
  10. Dziękuję Ci... muszę coś z tym zrobić, bo jest coraz, coraz gorzej... widzę, że Ty jesteś z Katowic, ja tam studiowałam... i nawet przez to wszystko nie złożyłam na uzupełniające mgr... nie miałam siły nawet o tym myśleć... rok w plecy ;/ Tylko jak tu o czym innym myśleć, kiedy się cały czas boisz, jesteś przerażona...
  11. Jakoś przeżyłam to badanie, ale ciężko było... byłam 2 po jakiejs babinie, nie licząc straszego pana i mlodej dziewcyzny, ktorzy byli bez kolejki, tylko ze łapę trzeba było położyć na tym co wcześniejsi no i klamkę trzeba było po ludziach otworzyć - a oni przeciecz chwile przed trzymali wacik a tam lała sie krew(no jakoś bardzo nie), a potem otwierali klamkę jak wyszłam to znów sobie druga łapa trzymałam wacik. Jak weszłam to babeczka juz była w rekawiczkach mam nadz ze czystych. Ale chyba kto jak kto, ale one sie znaja najlepiej... nie mam powodów do obaw? Pomóżcie ((( z okolic krakowa
  12. Teraz czeka mnie jeszcze wizyta u rodzinnego, a potem poszukam dobrego lekarza. Dziękuję Wam. Cały czas jestem przerażona... teraz chodzi mi po głowie to pobieranie krwi.... i fryzjer... Boże;/
  13. No już teraz jestem niemal pewna, że nic sobie wcześniej nie wbiłam, bo jestem właśnie po badaniu krwi. I naprawdę boli mnie łapa ;-) i ślad jest. I znów męczące - czy babeczka mogłam mnie zarazić ;/. Jak weszłam to już w rękawiczkach na mnie czekała. Przede mną byłą tylko jakaś babina (nie licząc starszego pana i młodej dziewczyny z tatą, którzy byli bez kolejki ;-). Specjalnie wybrałam się, żeby być na początku. Ale zapewne będę rozpamiętywać ;/. Bo w końcu kładłam łapę na tym co wszyscy i tak dalej. To jest strasznie ciężkie. I cały czas ten strach. W nocy myślałam, że umrę - obudziłam się i jakby strasznie bolało mnie gardło, ciężko mi było oddychać i miałam dziwny język, serce szybciej biło. Byłam przerażona. Po czasie zdałam sobie sprawę, że gardło mnie nie boli, tylko jakby mnie dławiło, jakbym coś miała i nie mogła tego przełknąć. Rano już w porządku. Ale trochę nie wiedziałam co się dzieje... ;/ Trochę mnie wszystko boli, ale przecież jestem wykończona stresem, schudłam 4 kg w ciągu 20kilku dni... zawsze byłam szczupła to teraz na dodatek ważę 45kg do 163cm... No i jakby nerwowy kaszel, bo lekarz nic nie znalazł... dziwne to wszystko. Najbardziej się przeraziłam jak mnie wszystko zaczęło którejś nocy boleć, jak nigdy dotąd... Teraz jeszcze ten fryzjer chodzi mi po głowie... i teraz to pobieranie krwi... gdybym była spokojna, że u fryzjera było wszystko w porządku to byłabym o połowę uspokojona... No a na badaniu krwi chyba się babeczki znają i nikogo nie zarażają... cały czas próbuję wszystko logicznie sobie tłumaczyć i inni też mi tłumaczą, ale to i tak nie pomaga, albo pomaga na chwilę - po czym analizę daną sytuację od nowa... Dziękuję za odpowiedzi do mojego tematu :* ---- EDIT ---- Nie widzę edycji wiadomości, więc dopiszę pod spodem, co jeszcze teraz przyszło mi do głowy. Wtedy - w nocy myślałam, że umrę... w życiu nie bolało mnie tak całe ciało. Nie wiedziałam co się dzieje... jestem tym wszystkim przerażona i strasznie zmęczona. Nie wysypiam się, budzę się w nocy - dzieję się tak jak opisuję. Dobrze, że niebawem pójdę na staż - przynajmniej się czymś zajmę i nie będę tyle myśleć... Przyszłam z badań i oczywiście cała się umyłam, szczególnie lewą rękę od ramienia po dłoń... Ja wręcz z domu nie wychodzę, bo boję się plam na ulicy... A wszystko zaczęło się od tego, że zabolało mnie gardło i zaczęłam czytać o objawach hiv i macać się cała, oglądać... irracjonalnie... Chociaż wcześniej, od dawna miałam tak, że myłam ciągle ręce. Raz to za mało, zaraz lecę umyć po raz kolejny i następny. ostatnio się przy tym popłakałam... i całe ręce mam szorstkie i zdarte, bolą, taka napięta skóra, zniszczona... kiedyś wręcz pękały... jak tak dalej pójdzie to znów będę mieć pełno ranek. ;-( Potem każda plama na ulicy to - krew. Zauważę każdą leżącą szpilkę... i na dodatek każdą najmniejszą plamkę i muszę myć łapy... wystarczy że zobaczę plamkę... jakąkolwiek... ;-( ;-( ;-(
  14. Najpierw te badania, morfologia i tak dalej. Potem pomyślę o jakims dobrym lekarzu. Teraz cały czas mam w głowie ten grzebień. Ona mnie tak strasznie mocno nim wyczesała... cała skora mnie piekła. Ten grzebien był chyba brudny, ale gdyby była krew to przeciez fryzjerka nie wzięłabym do ręki... no bo to chyba logiczne... I tworzę różne scenariusze... a może wcześniej kogoś też tak wyczesałą mocno i mi przeniosła... Czy to logiczne? Czy mogła? Nie mam już siły... to jest straszne... a jak nie to, to zaraz szukam czegoś innego... Może podłapałam jakieś przeziębienie, ale doszukuje się objawów... wiesz czego... nawet boję się pisać to słowo. Ostatnio w nocy myślałam, że umrę tak mnie zaczeło wszystko boleć. Teraz miałam 37 stopni... ja już nie wiem co robic. Często czuję się otępiała i jakbym nie była sobą... tak przez szybę i cały czas się boję, że może jestem chora... i płaczę, albo nie mogę się uspokoić. Wieczorami i w nocy jest najgorzej. Ale ten mój niedobry stan fizyczny (przeziębienie?) trwa już od 16 sierpnia a teraz jest jakby gorzej... i ja już sama nie wiem... zamęczam się w kółko... szukam, panikuję.
  15. Mój post jest długi, ale BŁAGAM przeczytajcie, doradźcie coś... liczę na Was... Witam, chyba wpadłam w jakąś fobię... (chodzi o hiv)zwariuję niedługo. Nie miałam żadnych ryzykownych kontaktów, narkotyków nie biorę, do kosmetyczki nie mam potrzeby chodzić. Jakiś czas temu-16 sierpnia zaczęło mnie bolec gardło, może z 2 dni (już sama nie wiem czy bolało mnie naprawdę czy sobie wmówiłam) potem przeszło niżej i miałam kaszel... i troszkę rozsadzało mi szyję (ale dziwne, że po tym jak gdzieś coś przeczytałam i już sama nie wiem ile było w tym prawdy). Kiedy sie nie denerwowałam objawy (czego?) jakby ustawały, ale wieczorem dało sie odczuć. Było też tak, że całą noc i cały dzień czułam się dobrze, a kolejnego znów jakby przeziębiona. I tyle. Zastanawiam się czy idąc w butkach (już od wieków nie chodzę w klapkach, ale chodziłam w czółenkach - są zabudowane po bokach) [a może miałam kiedyś klapki?] czegoś sobie nie wbiłam na ulicy, albo gdzieś pod jakimś prysznicem w miejscu publicznym,albo cokolwiek. Przecież miliony ludzi chodzą w klapkach i żyją. Siedzę i sie zamęczam. Panika. Szukam absurdalnych możliwości zakażenia.Kilka osób z którymi rozmawiałam mówi, że mogę być spokojna. W ogóle to o czym piszę wzięło się z innych rzeczy i jakby ewaluowało - najpierw strasznie myłam ręce, do tej pory zostało, mogę umyć z 6 razy pod rząd, potem każda plama na ulicy to - krew, zanim otworzę drzwi to 10 razy obejrzę klamkę, jak jest jakaś plamka na czymkolwiek to nie dotknę... Kilka dni temu mocniej otworzyłam klamkę i zabolał mnie palec, zdążyłam wyoglądać czy czegoś tam nie ma (nie było) a palec bolał mnie cały dzień i wręcz puchnął (tak miewam), a teraz dodatkowo doszło to ;/ Próbuję sama siebie uspokajać. Dochodzi do tego, że boję się każdej plamy na ulicy, a klapek w życiu nie ubiorę. Boję się... chce zacząć normalnie żyć jak kiedyś. to dziwne przeziębienie mnie dobiło. doszukuje się możliwości w zupełnie dziwnych rzeczach. Takich jak pisałam w poście. Czy mogę czuć się spokojna? Przecież przez to co opisałam nie da się chyba zarazić? Proszę pomóżcie... Byłam kilka dni temu po bilet na pociąg a potem poszłam do toalety w antykwariacie a tam czysto, znam panią, która tam pracuje. Poszłam tylko łapy przemyć. Wyszłam, patrzę - pęknięta skóra na nadgarstku ale tak ledwo co,labo kropeczka,albo kreseczka- panika. Ale zanim umyłam łapy to się rozejrzałam,ale nie świeciłam światła,było półmrok, może o kran zawadziłam.To tylko kran,umywalka, woda.Kiedy kupowałam bilet,też się rozejrzałam dookoła.Ludzie normalnie kładli łapy na tej półeczce czy jak się to tam. Jak - nie. No chyba bez przesady... chyba bym poczuła jakby mi sie coś. Zresztą tam jest czysto tam przebywają dzieciaki, mają zajęcia. No i dziś też, idę z bluzką do przebieralni, wchodzę patrzę a tam szpilka ze ściany wystaje. Nie wbiłam sobie, uciekłam. Ale znów po głowie mi chodzą różne rzeczy czy może jednak, ale nie pozwalam, żeby to do mnie doszło, bo przecież wiem co sie dzieje. Mimo wszystko szaleję, mimo, że racjonalnie przecież... Ogarnia mnie olbrzymi strach, kiedy przechodzę koło jakieś szpilki na ulicy... w klapkach nie chodziłam masę czasu, tylko w czółenkach, a teraz doszło do tego, że nie ubiorę innych butów niż adidasy... i chodzą mi po głowie takie mysli: a moze sobie cos wbiłam idąc ulicą - ale chyba bym poczuła. czy gdzies nie wdepłam, czy bezpeicznie było myć się pod tym prysznicem w domu wypoczynkowym, który jest wspólny dla innych ludzi. i inne dziwne rzeczy przychodzą mi do głowy. tylko ja ciągle się boję, bo jak nie to to coś innego mi głowę zaprząta. Jak nie to, to znajdzie się coś innego i panika. To jest straszne, nie życzę nikomu. Byłam w sierpniu u fryzjera i ona miała chyba jakiś brudny grzebień i tak mnie mocno nim czesała, poharatała, piekła mnie skóra głowy i znów się męczę, bo tam mogła być krew ;/, (i tworze takie scenariusze, że hoho) no ale przecież wtedy to by fryzjerka nie brała raczej grzebienia do ręki... ale cały czas mam to w głowię i myślę, myślę, myślę i żyć spokojnie nie mogę... ktoś mi tłumaczył, że od grzebienia się nie zarazę... na pewno? A jeśli? I tak się męczę strasznie, że nie mam już sił. Strasznie dużo się naczytałam o hiv, o objawach, wertuję i wręcz szukam sobie dolegliwości i jestem przerażona. No przecież jak mogłam sie zarazić? Jak pisałam nie miałam ryzykownych kontaktów ani nic... doszukuję się niemal absurdów - te szpilki na ulicy, plamy a teraz ten fryzjer :-((( nie jestem w stanie normalnie żyć. Nie wysypiam się... jestem ciągle zmęczona i przerażona. Kilka dni temu poszłam do lekarza rodzinnego, nie mówiłam mu o swoim strachu, tylko powiedziałam o dolegliwościach... chciałam sprawdzić czy są naprawdę. Do tej pory został kaszel i jakby troszkę boli gardło - byłam u tego lekarza osłuchał mnie, nic nie ma na oskrzelach (być może coś alergicznego), gardło lekko zaczerwienione, ale nie ma zapalenia i prawie nie boli. 4dni temu wieczorem zaczęło mnie wszystko boleć - ręce od nadgarstków po ramiona, nogi - od ud do kolan, kark, dolna część kręgosłupa. Dzień później było nie najgorzej - troszkę bolało, ale tylko z rana i przeszło. Mówiłam lekarzowi. Przedwczoraj do popołudnia czułam się wręcz bardzo dobrze, aż sama się dziwiłam. Do czasu. Po południu zaczęło mnie trochę boleć gardło i miałam ten kaszel. W nocy myślałam, że umrę. Nigdy w życiu mnie tak bardzo nie bolało - ręce od nadgarstków po ramiona, nogi - od ud do kolan, kark, dolna część kręgosłupa. Wczoraj w nocy jakoś spałam. Dziś, teraz bolą mnie nadgarstki i kręgosłup najbardziej...trochę jakby nogi, ale da się wytrzymać. Jutro wybieram się na badania - morfologia, ob, cukier, mocz (bad. ogólne). Nie mam gorączki. 4 dni temu miałam 37, przedwczoraj równe 36.6, w nocy nawet 36. Wczoraj36.8, dziś 37. Od tych 4 dni chodzę jak w transie, półprzytomna, ledwo żywa, cały czas przerażona, nie mogę przestać myśleć o swoim stanie i ciągle się doszukuje i łączę go z różnymi rzeczami. Nie mogę spać, nie mam ochoty na jedzenie. Jem, bo muszę. I teraz tak, miałam ostatnio dużo stresów spowodowanych tym co opisuję, niemal nic nie jadłam... w ciągu 20-kilku dni schudłam 4 kg. i nadal nie mogę jeść... wmuszam w siebie wręcz. Zastanawiam się teraz na ile te moje dolegliwości są nerwowe a na ile faktyczne, bo ten kaszel - lekarz mnie osłuchał i nic nie stwierdził... tylko zaczerwienione gardło z tego wszystkiego. Szyję też mi obmacał i tam też w porządku... Czuję się strasznie zmęczona i osłabiona, wszystko jak przez mgłę... lekarz coś wspomniał, że może być anemia... ;-( Boję się... panicznie. Czy mam się czegoś obawiać? Czy to tylko moja głowa? Pomóżcie, bo zwariuję ;-( Tak czuję się od 16 sierpnia.... ;-(
×