Skocz do zawartości
Nerwica.com

lady_butterfly

Użytkownik
  • Postów

    215
  • Dołączył

Treść opublikowana przez lady_butterfly

  1. Cholera, boję się. Zimno mi i wali mi serce. Ciągle badam puls jest w granicach 80-90. Boję się, że coś mis ię przez to stanie. Czasem zacinam się przy mierzeniu pulsu (palcem).
  2. Nadal jest źle, nadal piecze, nadal puls w granicach 80. Boję się!!! Czy to po tej stresującej dla mnie sytuacji? Aż tak długo? Próbuję się rozluźnić, ale się boję!!!!
  3. Kurcze... przed chwilą waliło mi serce, teraz mam puls 77, ale to nie jest chyba zły puls. Jednak piecze mnie w klatce piersiowej. Przedwczoraj miałam mocno stresującą sytuację i w nocy był dramat, wczoraj już dobrze, a dziś pali mnie w klatce piersiowej i jestem b. niespokojna i to serce... Zażywam Concor. Ech... boję się
  4. Mam gryzonia . Czyli co, tak jak opisałam, nie ma możliwości? Męczy mnie to od jakiegoś czasu Chodzi o to, czy ja na butach nie przyniosę, a potem nie przeniosę na niego przez tą rankę, którą codzien otwieram i przemywam. Buuu
  5. Hm... ja znów schizuję, bo... oczyszczam rankę mojego zwierzaczka, a na dworze gonią bezdomne koty, przy bloku mają miskę i ktoś je dokarmia, to mięso często rozrzucają. I ja sobie chodzę wokół tego i po tym być może też, choć staram się obchodzić. Potem zdejmuję buty i stoją obok łazienki w korytarzyku i ja tam na bosaka albo w skarpetach latam i... potem w tych skarpetach kładę się na łóżku. Na łóżku często kładę ręcznik zwierzaka mojego, na tym ręczniku oczyszczam mu tę rankę, otwieram ją niestety. Czy jest możliwość, że przeniosę z zewnątrz nie wiem, wściekliznę?Z zewnątrz na buty, z butów na skarpety, ze skarpet na łóżko, z łóżka na ręcznik, z ręcznik na malucha (zwierzak), a potem i na mnie. Bo wariuję! Niech ktoś mi szybko odpowie, błagam!
  6. linka, dziękuję kochana, też próbuję sobie tłumaczyć, ale moja wyobraźnia! Wyobraźnia mi wmawia, że jakimś cudem w tej poczekalni przeniosło się na mojego malucha, którego trzymałam w pudełku na kolanach (japiś pies obwąchał albo i polizał mi torebkę, a na kolanach miałam też torebkę), a z niego na mnie, bo mnie dwa razy uszczypał zębami dość mocno, do krwi przy przemywaniu rany. Buuu ;-) Czyli wszystko jest w porządku?
  7. A ja znów zaczynam fisiować w związku z: Hm... Mój zwierzaczek już po zabiegu, wszystko jest dobrze. Rankę mu przemywam. I... ugryzł mnie do krwi, dlatego fisiuję... Hm... mam powody do niepokoju?
  8. Ale mój strach jest irracjonalny? Nie muszę się przejmować? Nie umrę? I mogę sobie latać po tej podłodze na boso? O rety, sama nie wierzę, że się o to pytam...
  9. Nie wiem dlaczego, tyle tam bid było. Wcześniej nie miałam okazji bywać w takich miejscach, wczoraj to był dla mnie szok. Chyba odzywa mi się stara nerwica natęctw :/. Gdy byłam dzieckiem obsesyjnie myłam ręce, potem był spokój jakiś czas. Potem wszędzie widziałam HIV, bałam się nawet klamek dotykać, koszmar (HIV nie mam, robiłam nawet test). Męczyłam się z tym około roku. Potem rok był spokój, a teraz sobie znów coś ubzdurałam, teraz jest to związane ze zwierzakami. No nie mogę!!! To jest strasznie męczące. Jeszcze 2 tyg temu bałam się, że zejdę "na serce", a teraz zupełnie się tego nie boję, ale za to czegoś innego... Czy ja już zawsze z roczną przerwą będę mieć takie jazdy?... Hm... czyli spokojnie, bez obaw mogę sobie na bosaka latać po mieszkaniu i mieć wszystko w... ? I nie myśleć już o tym? Nie bać ani tych butów (którymi chodziłam po tej ześlinionej podłodze, ani torebki, przy której kombinował mi jakis pies, nie wiem czy tylko obwąchał, czy polizał; pociągnął go właściciel, bo pies się zatrzymał, a właśnie wychodzili ;-) )
  10. Znów świruję (dzięki Alex za poranne wsparcie). Ale po przespaniu pół dnia, znów świruję, tym bardziej, że latam koło tych butów na bosaka (przez korytarz muszę iść do łazienki, tam stoją buty, a w tych butach łaziłam wczoraj po klinice weterynaryjnej, gdzie na podłogę śliniły się psy, bidy straszne były). Boję się dotknąć własnej stopy, a co więcej lekko sobie ją obtarłam dziś w innym bucie. Aaaa!!! Przecież to fizycznie niemożliwe, żeby tak móc się zarazić. Prawda? Proszę, niech ktoś mnie wesprze, bo będę mieć cały rok tym spaprane ;/
  11. Nic mi nie będzie tak, nic, nic a nic? No i znów dochodzi to chorobliwe mycie rak, bo dotknęłam tego buta, torebki... ech
  12. A ja zaraz skocze do sklepu. Czyli nic mi nie będzie tak?
  13. Dzięki, dzięki. Czyli mam olać sprawę i zapomnieć? Postaram się. nerwicaman - tyle, że wścieklizna jest nieuleczalna, umiera się i koniec. Chyba, że się od razu zareaguje. Raz wydaje mi się bzdurą, jak czytam to, co napisałam, a innym razem święcie w to wierzę. ale! Spróbuję to olać. Chyba sobie jakieś piwko wypiję. Troszkę się relaksuję, słucham sobie głosu, który powoduje u mnie ciarki: http://www.youtube.com/watch?v=V979RWEF310 i szukam jego innych nagran na youtube. No chłopak głos ma nieziemski.
  14. Tak, tak próbuję się uspokoić, próbuję. Ale ciężko, niedobrze mi... Tak się nie da zarazić prawda, kto by się zaraził po przejściu po zaślinionej podłodze, zresztą wszyscy by musieli, bo tam chodziło mnóstwo ludzi? A co z tą obwąchaną/polizaną torebką? Aj!!! I jeszcze głaskałam swojego zwierza i trzymałam na kolanach obok torby. Zwariuję zaraz. Przecież tak nie da się zarazić... Jeszcze mi chyba nie było niedobrze przez lęk... Mdli mnie. Niby wiem, że irracjonalne, ale ciężko mi, ciężko nad tym zapanować. Raz wydaje mi się to głupotą, a za chwilę święcie w to wierze. Z tego wszystkiego to boję się własnych zwierząt teraz dotknąć, a chcę wziąć na kolana. O Boże!
  15. Słuchajcie, weźcie mi wytłumaczcie, albo strzelcie w łeb. Ja sobie znów zaczynam wkręcać cuda. byłam z moim zwierzaczkiem u weterynarza. Tam pełno psów i kotów. Podłoga zaśliniona, a ja po niej chodziłam (wiadomo te bidy się kładą na podłodze, ślinią się). I teraz się boję, że mogłam złapać wściekliznę i że umrę, bo chodziłam bo tej ślinie... A potem zdejmowałam w domu buty i mogłam dotknąć ześlinionych butów i teraz się boję dotknąć tych butów :/. Więcej, jak przechodziłam obok psa u weta to mi obwąchał torebkę, a może i polizał (nie wiem, nie zwróciłam uwagi, pies szedł z właścicielem, wychodzili do domu) i też się boję, bo ja dotykałam tej torebki, a mam zerwaną skórkę przy paznokciu, dotykałam też mojego zwierza, trzymałam go chwilę na kolanach razem z torebką, a więc oboje mamy wściekliznę? Niech mi ktoś wytłumaczy, że to niemożliwe. Bo niemożliwe? Inaczej przez najbliższy rok będę mieć nową wkrętkę . No, ale tym sposobem wszyscy w tej poczekalni byliby chorzy. POMOCY!!! BOŻE!!! Ja chyba wariuję! Niech mi ktoś wytłumaczy zanim zacznę 100% wierzyć, w to, co napisałam! Niedobrze mi
  16. Dość, dość, dość!!! Wiecie co? Szłam ze sklepu i pod drzwiami od mieszkania upadła mi reklamówka z mięskiem na buta, którym przedwczoraj wlazłam na kość dla kotów na podwórku i umyłam to miesko i ugotowałam zupę, a teraz sobie wkręcam, że może ta kość była wylizana przez wściekłe koty, a ja na nią wlazłam, a dziś spadło mi mięso na buta i wiadomo co - zaraże się od kota i umrę. W taki sposób! Przecież to niemożliwe!!! To jest chore!!! Nie mogę znieść siebie i tych głupich irracjonalnych myśli ;/. Niech mnie ktoś pocieszy. Bo ja już nie mam siły do samej siebie!
  17. Aaa!!! chce mi się płakać. Boję się, że lek, który biorę (concor) może mi zaszkodzić. Za oknem, szaro, buro, brzydko, leje. Normalnie jest ciemno. A ja się boję i chce mi się wyć. A wczoraj było dobrze.
  18. Dzięki. Nie mam żadnych problemów z ciśnieniem. Któregoś dnia trafiłam do szpitala z pulsem 160... Potem poszłam do kardiologa, wszystkie badania mam dobre, ale wychodziła na nich tachykardia, więc na razie łykam concor - na obniżenie pulsu. Tylko, że teraz sobie myślę, że może ta tachykardia to stres podczas badań i że ten concor może mi w takim przypadku zaszkodzić?... no już sama nie wiem. Ech... Trochę się uspokoiłam, ale nadal się mocno niepokoję. Dzięki. Czytałam, że dorośli powinni mieć około 70 ;-). A ja teraz mam równe 60.
  19. Hm... po tym concorze ostatnio waha mi się między 60 a 70kilka? Sama już nie wiem, na ile metoda paluszkowa jest miarodajna, chyba kupię sobie ciśnieniomierz. Zaczynam świrować i jestem wręcz przekonana, że ta tachykardia mogła być spowodowana stresem i że żadne proszki nie są mi potrzebne (bo badania idealne, ale wychodziła na nich tachykardia). Ale z drugiej strony, skoro przy concorze mam puls taki jaki mam, a on obniża, to bez byłby wyższy...? Nie wiem! Nie wiem! Boję się... boję się, że bez powodu biorę concor i on mi zaszkodzi. !!! Tylko, że teraz jestem zdenerwowana i mam 67, a jak się wyciszę, to pewnie będzie mniejszy. no ja zwariuję!!!
  20. Ja ZWARIUJĘ!!! Teraz sobie wkręcam, że ten cały concor nie jest mi potrzebny i że mi zaszkodzi. Wymiękam!!! Boję się, cholera... Boję się, że za bardzo obniża mi puls, że coś mi się z sercem przez to stanie, uszkodzi się. Aaaa!!! Boję się. Znów mierzę puls metodą palec-ręka = 68. Buuu!!!!!!
  21. Możesz. Możesz też brać jedną na np. godzinę, potem odłożyć do klatki i wziąć drugą. Albo obie razem, kolana są szerokie :). Nikt się najlepiej nie dogada, jak dwa osobniki jednego gatunku tej samej płci. (Nie rozmnażamy!). Wjedź na szczury.org :) Hm... mogę sobie teraz piwko wypić? Brałam Conocr Cor 2,5mg około 10.30. Rzadko piję, ale mam ochotę na piwko
  22. U mnie dziś leniwie i szaro. Taki bezsensowy, szary, brzydki dzień. Śpiący. Beznadziejny i nudny. Nijaki. A takie zapobiegawcze pytanie, zażywając concor cor 2,5 mg mogę sobie przed snem łyknąć persen forte? Persen jest w 100% naturalny, więc jestem niemal pewna, że tak, ale wolę spytać. Tym bardziej, że jak nie spytam to będę fisiować ;-)
×