-
Postów
3 324 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Dryagan
-
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Dryagan odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
@Futility rozumiem, że szukasz tu ludzi, którym możesz się wygadać. Ja, kiedy pierwszy raz przyszedłem na Forum - było to latem 2014 roku (potem skasowałem konto, dlatego nie widać tego po moim obecnym profilu) także czułem się niezmiernie samotny. Nie miałem nikogo komu mógłbym się pożalić czy poradzić. Wtedy mi się wydawało, że nic się w moim życiu już nie zmieni na lepsze. Nie mówię, że teraz jest raj na ziemi, bo nie jest - niestety przez ten cholerny ChAD, który od czasu do czasu wbija mnie w jakieś manie psychotyczne (rok temu szpital), przez różne moje fobie itd. Ale poza tym... życie się ułożyło, mam rodzinę, nawet z ojcem się pogodziłem i zupełnie inaczej na wszystko spojrzałem. Tobie też się uda, nigdy w to nie wątp. Możesz jeszcze spotkać kogoś, kto Cię zaakceptuje takiego jakim jesteś. Zresztą... nawet na tym Forum tworzyły się pary, czasem łatwiej się porozumieć z osobą, która sama ma problemy podobnej natury. Niemniej po trudnych doświadczeniach nie jest łatwo wchodzić w nowy związek i na pewno nie należy tego robić tak z marszu, jak jeszcze ten poprzedni jest zbyt świeży (bo nie wyjdzie). Warto też szukać osoby, która ma w głowie poukładane a nie jest pustą lalką. Ja z moją Żoną najpierw się zaprzyjaźniłem, pomagała mi w trudnych chwilach, potem się zakochałem... Życzę powodzenia i oczywiście trzymam kciuki- 139 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Dryagan odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nawet częściej niż często zwykle tak jest. Wiadomo, na wszystko trzeba czasu - czas i jest lekarzem i okulistą- 139 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Dryagan odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Prawdziwa miłość to nie żadna relacja romantyczna. Związek dojrzałych ludzi to odpowiedzialność za siebie nawzajem. Do tego trzeba po prostu dorosnąć, bo inaczej to takie dziecinne - trochę tak postrzegam zarówno swoją dawną historię, jak i historię @Futility Ja moją historią podzieliłem się nie po to, żeby wylewać swoje żale na byłą narzeczoną, bo mnie to już teraz ani ziębi ani grzeje. Chciałem tylko pokazać, że istnieje życie PO związku i nawet jak Cię ktoś skrzywdzi - można w końcu zapomnieć i ułożyć sobie życie. Trzeba tylko przestać to rozpamiętywać. Tym bardziej, że ja tak naprawdę jestem szczęśliwy, że TAMTO się rozleciało.- 139 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Dryagan odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
@Futility Opowiem Ci moja historię, bo może będzie w jakiś sposób pomocna, inspirująca czy też pocieszająca. Dla mnie to już bardzo odległe wspomnienie, jednak widzę w Tobie wiele podobieństw do mnie samego sprzed lat. Wszystko zaczęło się (czy raczej skończyło) jak miałem 26 lat i cały świat u stóp (przynajmniej tak mi się wydawało) – skończyłem studia, znalazłem niezłą pracę i się zaręczyłem – bardzo byłem zakochany i bardzo szczęśliwy. Niestety życie to nie bajka, za dużo szczęścia nie bardzo mi posłużyło, wystąpiły pierwsze objawy choroby afektywnej dwubiegunowej, jednym słowem zwariowałem . Ojciec wsadził mnie do psychiatryka, a tam lekami ściągnęli mnie szybko na ziemię – nieistotne. Ważne jak w tym wszystkim zachowała się moja piękna narzeczona – wiadomo nie chciała mieć wariata, przestałem być dobrą partią. Nie próbowała nawet dowiedzieć się co tam u mnie w szpitalu a jak wyszedłem… potraktowała mnie jak gówno, które można wyrzucić na śmietnik, kazała mi się zutylizować, zresztą potem narobiła mi dużo problemów, nie będę tu rzucał szczegółami, w każdym razie mocno mnie skrzywdziła. Miałem wtedy próbę samobójczą i wpadłem w ciężką depresję. Potem wiele lat siedziała w mojej głowie, tymczasem wyszła za mąż i wiodło jej się nieźle. Tak jak ty, dowiadywałem się co u niej, potem przestałem się dowiadywać, ale los bywa przewrotny, spotkałem ją przypadkiem niedaleko mojego bloku – okazało się, że kupili z mężem mieszkanie w sąsiednim. Duże miasto, a jednak… Raz kiedy szła z mężem i się znowu spotkaliśmy na ulicy – przedstawiła mnie ze śmiechem „to ten facet, który się dla mnie chciał zabić”. Zabolało jeszcze, chociaż od naszego rozstania minęło wtedy osiem lat. Osiem lat!!! Ale wtedy zakochałem się już w innej kobiecie (mojej obecnej Żonie), niedługo później zamieszkaliśmy razem i wyprowadziłem się ze swojego mieszkania do niej. Jakiś czas później była narzeczona zadzwoniła do mnie, że chce się spotkać – ja głupi, mimo pewnych oporów wewnętrznych, poszedłem – okazało się, że już się rozwiodła (mąż stracił dobrą pracę, więc nie spełniał jej warunków idealnego faceta, podobnie jak ja przed laty). No i nagle się dowiedziałem, że przecież nigdy nie zerwaliśmy zaręczyn i ona nadal czuje się moją narzeczoną. Pokazała dumnie pierścionek zaręczynowy, który jej kiedyś dałem a którego mi nie oddała. Wprawiło mnie to w takie zdumienie, że parsknąłem śmiechem i to mnie uratowało przed jej gierkami. Może na tym wydarzeniu cała historia powinna się skończyć, ale miała jeszcze jeden akt. Otóż mieliśmy z moją obecną Żoną kryzys w związku – musiałem wrócić na pewien czas do swojego mieszkania, byłem bardzo nieszczęśliwy. Spotkałem tamtą – i przyjąłem zaproszenie „na kawę”, która skończyła się w łóżku. Był seks, bez miłości, taki rodzaj zemsty za te wszystkie lata, na niej, na tej drugiej, na sobie. Sam nie wiem po co. Dość, że dopiero to wydarzenie ostatecznie zakończyło moją przygodę z panią M. Teraz nie wiem co u niej i w ogóle mnie to nie interesuje. Mam Żonę i córeczkę. Tak, skończyłem 40 lat – od tamtych wydarzeń minęły lata świetlne, straciłem mnóstwo czasu na rozpamiętywanie tego beznadziejnego związku i chyba żałuję tych lat w czasie których mogłem żyć normalnie. A najbardziej żałuję, że dla kogoś takiego, kto w ogóle nie wiedział co to miłość, targnąłem się na własne życie (to było naprawdę idiotyczne).- 139 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Dryagan odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
@Dalja ależ oczywiście, że mocne emocje są do tego czasu dopóki ta osoba nas obchodzi. Autor wątku może sobie twierdzić, że nienawidzi swojej byłej dziewczyny (ja zresztą swego czasu też tak twierdziłem), ale granica między miłością a nienawiścią jest bardzo płynna. Stąd problem. Nie zapomni się o tej osobie i nie wyzwoli od niej, póki wzbudza jakiekolwiek uczucia i nie jest obojętna.- 139 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Byłem z kimś okropnym - opowieść ku przestrodze
Dryagan odpowiedział(a) na Futility temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Bieganie po portalach internetowych byłej dziewczyny i ingerowanie w jej życie wcale nie jest dobre dla @Futility, bo czemu służy? Rozdrapywaniu ran tylko. Wiem też jak to wygląda z drugiej strony - po prostu jak stalking i tyle. Najlepiej nie myśleć o zemście, tylko postarać się zapomnieć tamten okres. Wiem, że nie jest to łatwe (bo jakby nie było sam przeżywałem historię ze swoją byłą przez kilka dobrych lat), ale jest możliwe. A najprościej zapomnieć unikając kontaktów, nie chodząc w te miejsca gdzie ją można spotkać, kasując adresy, telefony, nie wchodząc na media społecznościowe- 139 odpowiedzi
-
- dziewczyny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
@Kia m.in. sprawami związanymi z redakcją wydawniczą (no nie tylko, ale głównie - zresztą na tym można też dorobić, bo czasem się tym zajmuję też poza godzinami). Lubię swoją pracę (jak mi nikt nie przeszkadza). Może to jest klucz do sukcesu, żeby znaleźć swoje miejsce i coś w czym człowiek czuje się dobry i nie powoduje to u niego dyskomfortu. Wiem natomiast, że najgorszym rozwiązaniem jest nie mieć żadnego zajęcia, bo miesiąc po miesiącu człowiek staje się wykluczony z zawodu, a co za tym idzie, z życia. Im dłuższa jest przerwa w pracy, tym gorzej wrócić. Potem już wszystko jest trudne. Wiem jak się bałem po dłuższym zwolnieniu. Jednak siedzenie w domu i myślenie tylko o tym, że jest się chorym i niezdolnym do niczego - to gwóźdź do trumny
-
@zabijaka. No cóż... ja pracuję 8 godzin przed kompem, czasem więcej (bo jest coś pilnego, albo dodatkowa robota, jak to mówisz papierkowa - chociaż przed kompem to jakby nie ma tych papierków ). Chwalę sobie to co robię, nie mam żadnego dyskomfortu. Co kto lubi... Może miałbym dyskomfort jakbym się stykał z ludźmi, musiał robić jakieś szkolenia albo coś w tym guście, a tak ... siedzę w swoim pokoiku i robię co trzeba. Czasem jest trochę stresu, ale to głównie z powodu terminów, wtedy się trzeba sprężyć
-
@Kia oczywiście bardziej stosowną formułą byłoby "zwykle" niż "zawsze". Z tym się zgadzam. Natomiast to nie jest tak, że osoby z zaburzeniami czy chorobami psychicznymi nie są w stanie pracować zawodowo - zresztą (z tego co wiem) Jack też cierpi na depresję. Tutaj jest wiele osób, które sobie radzą z pracą zawodową, mimo lepszych lub gorszych okresów. Osobiście byłem tylko pół roku na bezrobociu, trochę na zwolnieniach, co oczywiście było spowodowane chorobą i jej zaostrzeniem. Jednak praca w jakiś sposób pomaga mi pokonać zniżki nastroju - najgorsze jest siedzenie w domu i rozmyślanie o problemach, to zwykle pogarsza stan. Czasem oczywiście marudzę, że mi się nie chce iść do roboty i cieszę się z takich wolnych dni jak teraz, ale to co innego (zresztą zdrowe osoby też mają spadki mocy). Oczywiście trudniejszą sytuację mają osoby, które mają pracę której zupełnie nie lubią lub nie są w stanie nauczyć się podstawowych rzeczy, które są w danym zawodzie konieczne, albo są mobbingowane, albo w ich zakładzie pracy jest ciężka atmosfera itd. Wtedy faktycznie można się w takiej pracy poczuć gorzej
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Dryagan odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
@Natt92 a czego w sumie oczekujesz? Postępujesz jak sądzę właściwie - czyli sprawdzając wszystkie opcje. Jeśli diagnostyka pokaże, że dolegliwości nie są związane z chorobami somatycznymi - to wtedy sprawdzić psychikę i leczyć się na głowę (udać się do psychiatry i psychoterapeuty). Od stawiania diagnoz i właściwego leczenia są lekarze specjaliści, nie użytkownicy Forum. Możemy Cię co najwyżej wspierać duchowo, ale naprawdę trudno tu cokolwiek poradzić -
A ja... Oberża jakby wymarła, za bardzo wyboru w trunkach nie ma, ale od czasu do czasu jakiś zabłąkany wędrowiec zajrzy
-
@Kia do wszystkiego to nikt nie jest w stanie się przyzwyczaić, nawet osoby najzupełniej zdrowe, bo każdy czegoś nie lubi albo czegoś nie umie i nie jest w stanie się nauczyć. Ja na przykład doskonale wiem, że nie nadaję się do dydaktyki, więc nawet nie próbowałem zostać nauczycielem na żadnym poziomie nauki. Natomiast jest kilka rzeczy, które potrafię i robię to dobrze Natomiast prawda jest też taka, że wielu rzeczy można się nauczyć i coś co kiedyś było trudne (a co za tym idzie stresujące), po pewnym czasie staje się łatwe. Dochodzi rutyna i tak dalej. Myślę, że o to właśnie chodziło @_Jack_
-
Witam na Forum - trzymam kciuki za powodzenie leczenia
-
O proszę, są i tacy szczęściarze na naszym Forum jak @Dzitek Gratuluję! Ja postanowień nie robię, bo nauczony przykładem lat ubiegłych, i tak wiem, że nic by z tego nie wyszło. Życie idzie swoim torem i układa własne scenariusze. Moje postanowienie to chyba starać się, aby wszystko było jak najlepiej w miarę dostępnych w danym momencie możliwości. @Illi a Tobie to nic z postanowień, bo teraz to już i one niepotrzebne, co ma być to będzie ale fakt, wszystko Ci się zmieni w życiu i to jest piękne. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze
-
Zawsze można odstawić cukier w jedzeniu i uskutecznić trochę ruchu, bo to jest zdrowe i nikomu nie zaszkodzi. A odstawianie leku bez konsultacji z lekarzem raczej jest niewskazane
-
@Klaja witaj. Myślę, że jest dużo takich ludzi na Forum - przyznaję, że sam też się do nich zaliczam. Mam problem nie tylko z nowym otoczeniem, ale też z takim w miarę znajomym. Na Forum czy w necie mi łatwiej, bo piszę nie mówię. Staram się walczyć ze swoimi lękami, obecnie oczywiście pracuję, ale jest dobrze póki siedzę w papierach - powiem szczerze - pandemia trochę to ułatwia, bo teraz wiele rzeczy załatwia się u nas poprzez platformę, czyli wiadomości tekstowe, bez osobistego kontaktu.
-
Witam Kolegę na Forum - ja też Chadowiec - na podyskutowanie na temat tego paskudztwa zapraszam jakby co tutaj: a poza tym wszędzie - rozgość się na Forum
-
Terapia pozwala nam uporać się z rzeczami na które nie mamy wpływu. Bo tak naprawdę nie jest ważne jak ciężkie doświadczenia nas spotykają, ale jak do nich podchodzimy.
-
Trudno w tym przypadku polecać jedną osobę . Są tu ludzie z całej Polski i na dodatek każdy zetknął się z innym terapeutą. Można polecić lub odradzić tylko kogoś z kim się ma osobiste doświadczenia. Zresztą to bardzo indywidualne doświadczenia. Życzę Ci owocnych poszukiwań i wyjścia z dołka - nawet jak w tej chwili wydaje się to trudne, czy wręcz niemożliwe - zapewniam, że jest możliwe jeśli będziesz chcieć. Tylko nie ma żadnej terapii czy to psychologicznej czy farmakologicznej, która pomoże w jednej chwili - na wszystko potrzeba niestety czasu. Ale na pocieszenie czas leci tak szybko, że ani się obejrzysz a mija rok
-
Tak Masz rodzeństwo?