-
Postów
3 175 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Dryagan
-
@MalinowyKotek ile Ty masz lat? Bo Twoje teksty wskazują, że chyba jeszcze mało . Nastoletnie miłości... nastoletnie rozczarowania... Jeden facet na podstawie którego oceniasz wszystkich.... Trochę to zabawne jest.
-
@MalinowyKotek ale ja Cię nie zamierzam namawiać do zmiany zdania. Natomiast wkurza mnie to co piszesz wrzucając wszystkich mężczyzn do jednego worka na podstawie zachowania jednego niedojrzałego chłopaczka. Rozumiem, że sobie naiwnie marzyłaś o rycerzu na białym koniu i miłości jak z romantycznych komedii - życie tak nie wygląda. Może właśnie to co Cię spotkało jest taką pierwszą lekcją prawdziwego życia. Kiedyś będziesz się z tego śmiać (oczywiście kiedyś, bo teraz jeszcze boli).
-
Musisz być jeszcze bardzo młoda skoro tak podchodzisz do kwestii. Też mnie ktoś kiedyś skrzywdził - w tym przypadku dziewczyna, którą bardzo kochałem (przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, że nie będę umiał bez niej żyć - no cóż, pierwsza próba samobójcza była z jej powodu, potraktowała mnie jak śmiecia, który należy zutylizować). Też w pewnym momencie myślałem, że miłości nie ma a wszystkie kobiety są takie same. Póki nie spotkałem tej właściwej kobiety, z którą mimo trudności próbuję ciągle budować związek. Widzisz... miłość to nie zauroczenie, nie zakochanie. Miłość to decyzja, odpowiedzialność, ale także umiejętność wybaczania. Kocha się nie za coś (a już najmniej za seks), kocha się pomimo...
-
Tak naprawdę miłość rzadko zaczyna się od seksu i to bym radził zapamiętać autorce posta. Seks jest czymś pięknym, ale tylko wtedy, gdy dwoje ludzi łączy już miłość - jest to wtedy wyrazem tejże miłości z obydwu stron. Jak kocham to pragnę zadowolić moja partnerkę. Jeśli tego nie ma seks będzie tylko czynnością fizjologiczną. A żądanie tak zwanego "dowodu miłości" ze strony faceta świadczy tylko i wyłącznie o jego niedojrzałości i o tym że chce tylko "zamoczyć" (jak to mówi młodzież). Jak mężczyzna kocha to sam daje dowody miłości a nie żąda ich od kobiety.
-
No cóż - autorka wątku próbuje wsadzać wszystkich mężczyzn do jednego worka i to jest główny problem. Równie dobrze można powiedzieć "wszystkie dziewczyny to dziwki" - będzie w tym cokolwiek prawdy? Nie można mówić "wszyscy, wszystkie", bo to bzdura na kółkach. Każdy z nas jest inny - są różni mężczyźni, są różne kobiety. Żadne szufladkowanie nie powinno mieć miejsca.
-
@acherontia styx u mnie nie było żadnego spotkania z sędzią, rozprawa odbyła się zaocznie
-
Przecież jak jest przez sąd to znaczy, że jest bez zgody pacjenta, to o jakim wyborze szpitala jest mowa? Tak serio - jak na przykład karetka zabiera do szpitala sąd odbywa się mniej więcej półtora tygodnia po tym jak już się jest w szpitalu a delikwent otrzymuje jedynie powiadomienie, że rozprawa się odbyła. Tak to wygląda - przynajmniej w moim przypadku tak było (2 razy)
-
Powtórzę raz jeszcze - depresję się leczy. Jak jesteś świadomy, to się posłuchaj i skorzystaj z pomocy specjalisty. Bo jak ktoś coś wie i nic z tym nie robi, jest głupcem i tyle. Powiem tak - też mam 40 lat, po każdej odjebce (manii w ChAD) mam rozwalone wszystko i zaczynam od nowa, dosłownie. Dzień po dniu odbudowuję życie z ruiny. Ciągle i ciągle...
-
@poszkodowany w szpitalu nie bardzo masz na to wpływ, chyba, że trafisz na fajnego lekarza, który będzie Cię słuchał. Przy wypisie dostaniesz receptę. Myślę, że po wyjściu ze szpitala powinieneś zmienić lekarza psychiatrę i tyle. Niestety ktoś musi Ci te leki wypisać
-
@poszkodowany chodzi mi o to co napisałeś raczej Cię oszukali
-
@poszkodowany narozrabiałem i karetka mnie zabrała razem z policją. Jak Cię wypiszą do domu ze szpitala nikt nie sprawdza czy bierzesz leki czy zastrzyki. W zaleceniach oczywiście jest że powinieneś brać.
-
@poszkodowany - no więc jak widzisz: nie ma mowy, żeby lekarz psychiatra straszył "osoby uprawnione" karami - bo chyba za to sam mógłby być ukarany. Mógłby co najwyżej powiedzieć, że leczenie jest konieczne
-
W szpitalu psychiatrycznym bez zgody może być leczona tylko osoba chora psychicznie i tylko wtedy, gdy jej dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że z powodu tej choroby zagraża bezpośrednio własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób. O przyjęciu do szpitala tej osoby decyduje lekarz, wyznaczony do tej czynności po osobistym zbadaniu chorego i zasięgnięciu - w miarę możliwości -opinii drugiego lekarza psychiatry albo psychologa. O przyjęciu bez zgody w ciągu 48 godzin zawiadomiony powinien być kierownik podmiotu leczniczego. Ma on z kolei 72 godziny od momentu ww. przyjęcia na zawiadomienie sądu opiekuńczego, właściwego miejscowo dla danego szpitala. Sędzia wysłu/cenzura/e osobę przyjętą bez zgody w ciągu 48 godzin licząc od chwili otrzymania zawiadomienia. Następnie w ciągu 14 dni – znów licząc od dnia otrzymania zawiadomienia – powinna zostać przeprowadzona rozprawa.
-
Bzdura. Nie jest tak łatwo - poczytaj ustawę o ochronie zdrowia psychicznego. Lekarz nie mógł grozić, nie ma żadnej grzywny, tym bardziej więzienia. Natomiast jak sąd wyda wyrok, że potrzebujesz leczenia szpitalnego, to w czasie pobytu w szpitalu na leczenie nie masz już wpływu, to lekarze o tym decydują
-
@MarekWawka01 pierwszy ciężki epizod psychotyczny (w manii) miałem w wieku 26 lat. Masz rację co do tego, że nie ma co wartościować czyje problemy są większe. Fakt jest jedynie taki, że każdy je ma. Z różnych powodów. Z tym, że są takie na które nie ma rady - należy do nich upływ czasu (każdy mu podlega) oraz to, że czasu cofnąć się nie da (więc na nic nie zdadzą się rozważania pt. gdybym teraz miał 16 lat to bym wiedział co robić), nie mamy też wpływu na fakt, że jesteśmy śmiertelni (też wszyscy bez wyjątku) i możemy zachorować na nieuleczalną chorobę. Jednak mamy też wolną wolę - na pewne rzeczy możemy mieć wpływ - np. na to jak przyjmujemy porażki i którą stroną odwracamy się do słońca (w sensie do życia). Więc @Fujikuro nie odwracaj się tyłkiem (bo wtedy widać tylko mrok), tylko daj sobie pomóc specjalistom a inaczej na wszystko spojrzysz.
-
@Fujikuro mój obraz Ciebie ukształtował się na podstawie tego co napisałeś, a to wygląda jak depresja. W depresji nie ma się energii raczej. Jeśli nie masz depresji to znaczy, że tylko marudzisz i szukasz dziury w całym - dlatego potrzebna Ci terapia, żeby ustawić właściwie myślenie. Co za żale, że w wieku 16 lat pracowałeś zamiast mieć dziewczynę i zaliczyć wpadkę. Wiesz, jak nie taki problem to byłby inny. Tak już wygląda to nasze życie, że zawsze coś... Ja miałem dziewczynę na studiach - czyli w wieku odpowiednim wg Ciebie, miałem się żenić, potem zachorowałem a ona mnie potraktowała jak śmiecia i co? wszystko się rozsypało a ja chciałem się zabić. Mam się teraz użalać, że nie spotkałem wtedy właściwej dziewczyny? Teraz mam wspaniałą żonę, ale ślub wzięliśmy dopiero 4 lata temu. Ok, ja miałem wtedy 36 lat, ale ona 47 i w tym wieku urodziła dziecko, którego nie planowaliśmy i nie staraliśmy się o nie. Po prostu się urodziło i jest dla nas cudem. Widzisz... mając 33 lata byłem przegrywem, bardzo samotnym - pewnie mógłbym powtórzyć za Tobą, że już nic mnie nie czeka, a choroba przekreśla moje szanse na lepsze życie. Stało się inaczej, ale oczywiście nie jest łatwo, bo... ten mój ChAD od czasu do czasu mnie dopada. niedawno byłem w psychiatryku przez 5 miesięcy i myślałem, że straciłem moją rodzinę. Ale udało mi się wrócić. I teraz myślę, że będzie dobrze. Musi być... Widzisz... scenariusze życia różnie się układają, bywają ciężkie chwile, bywają lepsze. Przeszłości nie da się zmienić i nie ma sensu myślenie, że coś tam można było w niej zrobić inaczej. Zmienić można tylko przyszłość
-
Nie chciałbym się wrócić do dzieciństwa - jedyną osobą, która mi się dobrze kojarzy z tamtego czasu jest moja nieżyjąca już dawno Babcia. Pamiętam taką scenę jak siedzę z nią w kuchni a ona wykrawa foremkami ciastka a ja jej pomagam. I wpada ojciec jak zawsze z gębą, ale Babcia mnie obroniła przed nim.
-
Dlaczego???? Znaczy domyślam się, że nie ufasz terapeutom, też to miałem. Zatem na razie psychiatra. Idź do psychiatry. Weź leki Chyba, że się boisz poprawy swojego życia i tego, że nie będziesz miał na co narzekać? No cóż, niektórzy nie chcą zmienić swego kiepskiego życia tylko dlatego, że nie mieliby usprawiedliwienia dla swojej gnuśności i smęcenia. Tym bardziej, że obiektywnie nie masz źle - skoro z pensji mogłeś odłożyć na mieszkanie (i masz je bez kredytu), skoro masz przy boku kobietę, która cię kocha - człowieku - wiele osób z tego Forum oddałoby wszystko za coś takiego. Masz dobry start, dobrą podstawę - jedynym problemem jesteś tak naprawdę Ty sam
-
@Fujikuro Masz depresję, a to się leczy. Idź do psychiatry najpierw i spróbuj farmakologii a potem do terapeuty. I nie gadaj, że nie potrzebujesz pomocy, bo to co tu piszesz jest Twoim wołaniem o pomoc. Ewidentnie to widać i jeżeli Twój post ma komuś pomóc to raczej w tym sensie, żeby zobaczył jak wygląda depresja, jakie są jej symptomy i co zrobić w takiej sytuacji. I już przestań z tym gadaniem o upływie czasu. Człowiek ma to życie po to żeby się czegoś nauczyć a ty marnujesz swój czas na marudzenie. Pomyśl tylko, wiesz ilu ludzi z tego Forum ma gorszą sytuację od Ciebie? Uwierz mi, że tak jest. Wiesz ile jest tu osób po czterdziestce? I co im powiesz? Że na wszystko jest dla nich za późno? Naprawdę???? Taki chcesz nam dać przekaz? No mnie to kurna jednak dołuje
-
@Fujikuro Ty to się chyba za stary urodziłeś od razu.
-
Gadasz bzdury, nigdy nie jest za późno, żeby sobie poprawić jakość życia. Ja nie mówię od razu, że musisz sobie sprawić dziecko (bo faktycznie byś je unieszczęśliwił tym marudzeniem i ciągłymi wyimaginowanymi strachami), ale zrobić coś pożytecznego, zadbać choćby o żonę i jej zadowolenie. Kurcze, mam tyle lat co Ty i porąbane życie z ChAD w tle, ale nie mówię, że jest na coś za późno. Owszem, miewałem myśli s..., owszem bywało, że mi się zdawało, że mojej rodzinie będzie lepiej beze mnie - ale to wynik choroby. Jak mam remisję, próbuję jednak naprawiać co zepsułem w czasie odjebki. Dziadek 80-letni ma więcej chęci do działania niż Ty. Najgorsze co można w życiu zrobić to usiąść i narzekać, że nic się nie da. To takie usprawiedliwienie, żeby nic nie robić ze sobą. Bo jest niby za późno. Tymczasem na pracę nad sobą nigdy nie jest za późno, póki bije serce. Za dużo myślisz - przestań myśleć, zacznij działać. Znajdź jakiś sens w życiu - nie wiem, zostań wolontariuszem albo coś w tym stylu. A przede wszystkim skorzystaj z terapii. Jesteś zakładnikiem czasu i uważasz, że jest jego marnowaniem chęć poprawy życia? 50 lat to też nie jest jeszcze wiek, żeby nie można się było ogarnąć
-
Potwierdzam - ja ostatnio 5 miesięcy na oddziale. Przymusowe leczenie
-
No właśnie, że Ty cały czas tylko sobie wyobrażasz problemy. Każdy je kurna ma. KAŻDY. A na tym Forum jest masa ludzi z niewyobrażalnymi problemami. I każdy się z nimi boryka. Ale problemy są po to żeby je rozwiązywać - MYŚL ZATEM O ROZWIĄZANIU a nie o problemie. Tylko, że nie da się rozwiązać problemu, który jeszcze nie zaistniał i jest tylko w Twojej głowie. Do terapeuty idzie się nie wtedy, gdy jest łatwo, tylko gdy jest trudno. Zwłaszcza wtedy, gdy problem wynika nie z realnej sytuacji a z tego co sobie człowiek sam wymyśli. Też mi się długo wydawało, że nie jestem w stanie iść na terapię. Pierwsze próby (wymuszone) były porażką. Zapewne Twój sposób myślenia wynika z urazów doznanych w dzieciństwie (tak zwykle bywa, zwłaszcza w rodzinach DDA i DDD) i to właśnie z tymi demonami trzeba się zmierzyć. To przeszłość niszczy przyszłość. Jeśli tego nie zrobisz - nie ruszysz do przodu.
-
@Fujikuro to jest zatem Twój podstawowy problem. I to z nim musisz się uporać, żeby nie zmarnować reszty Twojego życia. Terapia w tym przypadku to podstawa - zmierzenie się z tym co Cię niszczy. Nie myśl, że nie rozumiem - moje życie nie było usłane różami, może nie jestem DDA, ale DDD na pewno. Wychowałem się w rodzinie dysfunkcyjnej, przyplątała się choroba, która ciągle próbuje mi rozwalić to co zbudowałem. Nie jest lekko, ale walczę. Też się boję wielu rzeczy, ale wiem, że strach jest zły. Czasem do tego stopnia, że przyciąga to, czego boimy się najbardziej. Czyli takie zamknięte koło. Dlatego trzeba się pozbyć strachu
-
wiesz - chyba jednak strasznie marudzisz. Pewnie, że się boję o moje dziecko... Ale... sorki, co to za argument? Ludzie umierają i w młodszym wieku, zdarzają się wypadki. No ludzie! Sam przeżyłem dwa wypadki, a mój brat zginął w jednym z nich mając 19 lat - czy to znaczy, że nie powinienem jeździć samochodem? A może nawet wyłazić za ulicę, bo może mnie ktoś przejechać? na pewne sprawy nie mamy wpływu, także na czas naszej śmierci. Podsumowując - dobrze, że nie masz dziecka, bo byś je chyba zamknął w klatce z obawy, że coś może mu się stać i wymyślając 150 powodów, żeby siedziało w domu. Ty nie myślisz zdroworozsądkowo, myślisz strachem - wymyślasz sobie coraz nowe powody, żeby nie żyć normalnie tylko się bać, tylko tym strachem żyjesz niczym więcej. To nie jest życie. Mimo że mam przewalone ze względu na chorobę - nie zamieniłbym się z Tobą. Bo przynajmniej próbuję żyć normalnie korzystając z tego co tu i teraz, ciesząc się każdym dniem, gdy jestem w miarę stabilny, bawiąc się z moją córką i kochając z żoną