Skocz do zawartości
Nerwica.com

namiestnik

Użytkownik
  • Postów

    5 107
  • Dołączył

Treść opublikowana przez namiestnik

  1. namiestnik

    zadajesz pytanie

    Wierny/a, życzliwy/a i rozumiejący/a. Co największego potrafisz dać swej drugiej połówce?
  2. Betty - czy Ty to Ania77? Anyway widzę, że jest wiele kwestii które trzeba poprawić w Waszym małżeństwie. Czemu teściowie mają klucze do waszego mieszkania? Ja rozumiem - można komuś zaufanemu - choćby z rodziny zostawić na jakąś sytuację awaryjną. Ja też mam klucze kogoś z rodziny. Ale do głowy by mi nie przyszło iść i otwierać nimi drzwi nieproszony... Rozumiem - jak ktoś wyjedzie to wpaść od czasu do czasu i zobaczyć czy wszystko ok - ale też nie bez umówienia się. Nigdy nie jest wina jednej strony. Zapewne macie wiele spraw które są nie takie. Polecam mimo wszystko terapię - ale nie własnej osobowości (tzn. nie tylko) ale małżeństwa. PS. Rozwiązanie o którym myślałaś to nie rozwiązanie. Unieszczęśliwiłabyś siebie i jego jeszcze bardziej. Nie trwaj w tym - niech to będzie bodziec by coś zrobić.
  3. No właśnie - wypadek przy pracy. Ale to nic przecież. Zdarza się. Trzeba do tej pracy wracać dalej. Czyli do jeżdżenia! A co Ci szkodzi nowa umiejętność? :)
  4. Branie każdego leku ma swoje zalety i wady. Co dla kogo jest ważniejsze i jak w danym przypadku zadziała - to się liczy. Jeżeli ktoś nie chce brać to niech nie bierze. Argumenty merytoryczne za i przeciw są jak najbardziej wskazane. Tylko niech dotyczą jakiegoś przypadku albo sensownie dobranej grupy przypadków.
  5. E co ty... A mało to kierowców nieominięło ściany i jeżdżą dalej. Obstawiam, że u Ciebie było to głównie spowodowane młodym jednak wiekiem jak na kierowcę (2 lata) a nie brakiem predyspozycji. Tak jak pisze Wróbelek - teraz już będzie tylko lepiej, i tak jak pisze Misiek - poprostu omijaj ściany. Ruszanie masz już opanowane w wieku 2 lat - więc musi dalej pójść gładko.
  6. Zresztą kurcze co to ma znaczyć nie ma czasu... To babcia, koleżanka ktokolwiek. Ale i przecież może też dla Twojego zdrowia raz urwać się i przypilnować dzieci. To WAŻNE! A dzieci wasze a nie Twoje przecież.
  7. namiestnik

    zadajesz pytanie

    To zależy w jakim celu i czy umiesz go nie dotknąć jak Ci niepotrzebny. Co robisz jak nie ma słońca?
  8. To czym to było to coś bardzo dziwnego może mieć duże znaczenie
  9. Ja nie chce innej osoby. Ja chcę moją Anię którą kocham. Tylko nie wiem czy ona istnieje. Czy mnie chce w ogóle. Ale, że czuję się gorszy to prawda. Znajduje na to wiele dowodów. Mocne strony może i kiedyś miałem. Choć kto wie... Dziękuję za Twoją wypowiedź. Tym bardziej, że patrząc na Twoje wypowiedzi ogólnie bardzo je cenie. Będę starał się żyć według tego jak radzisz.
  10. No Duran to pojechałeś na całego! Przebiłeś chyba wszystkich! :) heheh... Ale ja tam bym tam ten zakaz zniósł - dużo się przecież zmieniło od czasu jak miałeś 2 latka. Myślę wręcz, że on już nie obowiązuje :) Tak, że śmiało możesz myśleć o jeżdżeniu. Po ulicach oczywiście. Swoją drogą mocne auto musiało być! :)
  11. Właśnie pójdziesz. Widziałem mamy z dzieckiem. Poproś znajomą, kogokolwiek, kogoś z forum - niech posiedzi z dzieciakami - przecież to nie jest długa wizyta. Choć fakt - zazwyczaj widziałem, że nawet jak dzieci były na miejscu to partner/babcia przychodzili też. A w ostateczności wejdziesz do psychologa z 7 i 1 latkiem i co? Świat się nie zawali. PS. Jestem z Wawy. Jak byś miała termin to mogę wpaść do poradni i popilnować chwilę na korytarzu.
  12. namiestnik

    Leczenie zębów

    Polina, ale Ty dziwna jesteś! :)
  13. namiestnik

    Prozac

    Tak dodam tylko, że jak u mnie to Prozac (czy inne wyżej wymienione) działał pobudzająco (po jakimś czasie) i pomagał w koncentracji i nauce.
  14. Nie wiem czy musisz mu mówić na terapii o tamtej osobie. To powinna być terapia małżeńska. Są też spotkania takie tylko z terapeutą - i jednym z małżonków. To taka zasada - nie zawsze drugi wie wszystko. Tak czasami jest lepiej. Całkiem możliwe, że jak powiesz o tym terapeucie to on nawet zabroni mówienia mężowi o tym. I odpowiednio pokieruje dalej sprawę. A może odwrotnie. Uzna, że w waszej sytuacji i przy waszych charakterach lepiej wiedzieć. Ale to może trzeba się odpowiednio przygotować na to. Niech chodzi sam. Ale to zupełnie co innego. Całkiem możliwe, że ma problemy sam ze sobą. Nawet bardzo możliwe. Ale coś jest też nie tak w związku i waszych wzajemnych relacjach. A nie zawsze umie się samemu w związku poprowadzić odpowiednią rozmowę. Pozdrawiam. Zrób coś z tym koniecznie. Nie skazuj siebie (i męża też) na nieudany związek. Skoro mąż nic z tym nie robi to zrób Ty. Nawet jeżeli będziesz musiała użyć argumentów które go zabolą by go przekonać - np., że może byś wolała kogoś innego bo on nie spełnia Twoich oczekiwać, a mimo to myślisz, że może dało by się jednak naprawić związek by wszyscy byli szczęśliwi. Jeżeli i on będzie chciał włożyć w to jakąś pracę i też naprawiać. Jak otyły to nawet myśląc egoistycznie o sobie powinien zadbać - bo to przecież jego zdrowie. Ma Ciebie i ma dla kogo żyć. Powinien chcieć się podobać.
  15. God's Top 10 - masz super dojrzałe podejście do tematu. Zapisuje sobie wątek z Twoimi jakże mądrymi i wnikliwymi odpowiedziami. Ania77 - wiesz - czasami może najść zauroczenie. Często trudno to odróżnić od miłości. A faceci to zazwyczaj zdobywcy. Tak jak Twój mąż i niedoszły kochanek. Przy czym zdobywca to w przypadku niedoszłego byłaby na początku pozytywną cechą. A potem tak jak z mężem. Zdradzał by Ciebie z kolejną tak jak swoją żonę. To już chyba lepszy mąż. Tym bardziej, że kochanek być może był szarmancki i zdobywał Cię na zasadzie "Czego ona oczekuje? a bym zrobił to i to... dobra zrobie tej głupiej c.. to i to... czego się nie robi by dmuchnąć nową panienkę, powiem jej to i co... no i jeszcze o jej mężu - jak to jej nie docenia.....". Przykre to - ale taka może być prawda. To normalne, że w takiej sytuacji będziesz tego nowego idealizować, a obecnego męża obciążać coraz to nowymi wadami. Nawet gdyby w rzeczywistości było odwrotnie. Cóż - motylki w brzuchu nie wybierają. Można poczuć silne uczucie którego potem możemy mocno żałować. Znam przypadki małżeństw tzw. otwartych. Żona ma kogoś, lub kogoś co chwilę, mąż też. Razem prowadzą dom i wychowują dzieci - jak dobrzy kumple mieszkający razem w akademiku z których każdy ma kogoś i nic w tym przecież dziwnego. Ale ukrywanie związku na boku.. to mi się bardzo nie podoba. Pomyśl czy chciała byś by mąż był taki wobec Ciebie. Popatrz, że dając mu podstawy do obawiania się zdrady powodujesz też pewne przykre dla Ciebie reakcje z jego strony. Polecam terapię małżeńską. Zachęcam Cię do niej. Kiedyś się kochaliście prawda? Coś teraz w psychice się zmieniło... Warto wrócić do szczęścia. Teraz coś BARDZO WAŻNEGO dla Ciebie Ania77. Potraktuj to co się stało jak badanie stanu małżeństwa. Coś musi w nim mocno nie grać? Oszczędź więc sobie i mężowi cierpień (założę, się, że facet widzi co się dzieje, choć niekoniecznie się do tego przyzna, niekoniecznie wie co zrobić) i zrób coś z tym. KONIECZNIE. Nie robiąc nic wyrządzasz szkodę sobie i jemu. A być może i dzieciom które się urodzą nim to wszystko się rozsypie lub przerodzi w tak zgorzkniały związek, że nie będzie miejsca na nie. Zrób coś z tym proszę.
  16. Ja naprawdę nie wiem. Na wszelki wypadek zawsze możesz pójść do lekarza by ocenił co to i czy należy z tym coś zrobić. A czy wcześniej czułeś/czułaś jakieś podobne objawy? Wiesz trudno tak na odległość coś zdiagnozować. To może być nerwica, może być też cokolwiek innego.
  17. Boje się tej niepewności która byłaby wtedy. Ale póki się nie spróbuje to się nie dowiem. O nim już by chyba nie myślała. Twierdzi, że on jest niewiele wart. Ale kto wie co on by robił by nam popsuć związek? A kto wie czy nie poznałaby kogoś nowego? Z tym ultimatum to coś może jest. W każdym razie teraz staram się poprostu żyć jakkolwiek sam ze sobą. A potem... nie wiem co potem.
  18. Oj różnie to jest. A nie móc obudzić niekoniecznie znaczy spać. A uczucie, że kontaktujesz, widzisz, a nie możesz się ruszyć? Zapewniam, że szalenie męczące i straszne. Ja jak było najgorzej to miałem dwa stany - spałem non stop (nieczesto), albo wcale lub prawie wcale (zazwyczaj). Przy czym długi sen nie powodował wypoczynku - wyspania. No i niespanie do bladego świtu też może powodować poprostu problemy z wstaniem po np. 3 godzinach snu.
  19. Wiesz... głupia odpowiedź na Twoje pytanie. Ale czasami tak, a czasami myślę, że to niemożliwe. Ania teraz potrafi być miła i taka ciepła. Ale i też odwrotnie. Co było to było. Każdy popełnia błędy. Jesteśmy tylko ludźmi. Są dni gdy myślę, że po tym wszystkim można żyć a są takie gdy nie myślę o niczym innym niż o tym co się wydarzyło. Ja też nie jestem bez skazy. Ze swoją tendencją do depresyjności i skrajnymi zachowaniami musiałem być trudnym człowiekiem do życia ze mną. U mnie tworzą się jakby dwa światy. Taki w którym jest dobrze. Świat marzeń. I drugi ten realny. W którym czasami myślę, że to możliwe, a innym razem nie wierzę, że to co w marzeniach może się zdarzyć. A nawet jak gdyby to i tak zawsze żyłbym w strachu, że urwie się tak nagle jak wcześniej. Że zapadnie się ziemia pod nogami - bo znowu się okaże, że to nie było naprawdę.
  20. Trafia, trafia. Ja rozumiem. Jednak nie tak łatwo coś z tym zrobić. Tak czy inaczej byłem wczoraj w poradni. Chcę mieć jakąś intensywną terapię. Umieć dalej normalnie żyć. Od dziś biorę większe dawki leków. Mam dodatkowo coś na spanie. Może to pozwoli oderwać się od tych uporczywych myśli teraz. A potem terapia. A pragnienia. Sam nie wiem czy realne. By być z tą osobą. By mieć razem rodzinę.
  21. Ester. Powiem w punktach. 1. Jesteś przewrażliwiona na punkcie swojego zdrowia psychicznego. Czy to coś oznacza? 2. Nigdzie nie pisałem, że nerwica jest chorobą. 3. Co do tego cytatu sama sobie doprawiasz fakty i wkładasz w moje usta nie moje słowa. Ja tylko przekazałem, że nie za dobrze jest samemu siebie leczyć. Akurat miałem na myśli guzka. 4. Nic nie insynuuje (tak to się prawidłowo pisze - włącz słownik w swojej przeglądarce). Reasumując - pisząc to co napisałem miałem tylko to na myśli co napisałem. Nic mniej i nic więcej. Czego Ty się boisz?
  22. Teoretycznie z grubsza wiem na czym to polega. W praktyce zastosować do siebie... to trudne. Wręcz często wydaje się niewykonalne.
  23. No - malutki. Nic się nie stanie. Nie mówi mi Panie doktorze bo nim tu nie jestem :) Dobrze, że dbasz o zdrowie i zajmujesz się tym guzkiem. Źle by było gdyby strach Cię sparaliżował i bała byś się go zbadać bojąc się poznać wynik. Mały guzek nawet w najgorszym wypadku to nie wyrok. A założę się chętnie, że to nie będzie nic złośliwego! :) Na te wszystkie retoryczne pytania na pewno znasz odpowiedź :)
  24. Bethi - wszyscy mi to mówią. Tak trudno się z tym pogodzić.
×