Skocz do zawartości
Nerwica.com

wróbelek Elemelek

Użytkownik
  • Postów

    757
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wróbelek Elemelek

  1. Słońce uwielbiam, ale jakoś bardziej za oknem jak wyjde to średnio co 2 minuty wydaje mi sie ze "teraz to już naprawde zemdleję" (a zaznaczam ze nigdy jeszcze nie zemdlałam w ogóle, hyhy ). Ale odkąd kupiłam sobie wachlarz, i namiętnie się nim wachluje jak jestem na zewnątrz to jest lepiej Trzeba się czymś zająć najwidoczniej
  2. tak naprawde z nerwicą jest tak jak np. z katarem... jak o siebie odpowiednio nie zadbamy to nas dopadnie. Oczywiście ze da się z tego wyjśc, sa dni lepsze i gorsze, ja też miej wiecej od 3 lat sie z tym męczę, na początku był koszmar, potem były leki, terapia, i owszem, moze "cały czas mam nerwice" ale były dni kiedy naprawde żyło mi sie dobrze, i własnie te dni sie liczą to ze ktoś ma nerwice np. od 20 lat nie oznacza, ze siedzi w domu non stop 20 lat i choruje (oczywiście są też takie przypadki niestety ) tak więc z nerwicy wychodzi się chyba cały czas, no i wiara w siebie przede wszystkim, wiadomo ze jak ktoś jest w środku ataku lęku i podejdzie ktoś z hasłem "uwierz w siebie i nie poddawaj się" to tylko zabić, hehe ale zeby z tego wyjśc trzeba byc naprawde upartym czasem jest ciężko ale DA SIĘ ŻYĆ!! ;]
  3. pierwszy raz od baaaardzo długiego czasu w miarę się wyspałam unbelievable życzę wszystkim miłego dzionka, nie wiem jak u was ale u mnie w koncu Słońce wyszło
  4. a ja moze bym sie tak nie buntowała przeciwko wszystkiemu, tyle nerwów mnie to kosztowało... no i przede wszystkim wczesniej wyrażałabym swoje zdanie, a nie robiła tego co inni ode mnie oczekują... ale mimo wszystko z tej "lekcji" pt. nerwica też można dużo rzeczy wynieść...
  5. hmm z tym bezpieczenstwem i niebezpieczenstwem podczas podrózy wydaje mi sie ze chodzi bardziej o takie bezpieczne "swoje" miejsce... ten kto jest z północy polski czuje sie tam bezpiecznie bo tam ma swój dom i wie ze w razie czego ma dokąd uciec... przynajmniej tak mi sie wydaje ze to działa... ja też jestem z południa polski, nigdy nawet nie byłąm nad morzem, ale swoim samochodem mogłąbym tam spokojnie jechać, natomiast autobusem albo pociagiem nigdy za to samochód daje mi takie poczucie bezpieczeństwa - wiem ze w każdym momencie moge sie zatrzymać, posiedziec w aucie, a nawet sie w nim zamknąc i nikt nie bedize mógł mi nic zrobic... nie wiem jak u was, ale u mnie lęk przed podróżowaniem wiąże się w jakiś sposób z lękiem przed ludźmi, przed niezrozumieniem i krytyką... ehh sama nie wiem, ostatnio i tak jest nieźle, ale jak przypomne sobie jakie lęki miałam kiedyś to az strach ;> mam nadzieje ze nie wrócą aż takie silne...
  6. też jadłam SSRI przez jakis czas i musze przyznać ze mi pomogło, głównie dlatego ze przez cały tygidzen odczuwałam takie skutki uboczne, ze jak w końcu przeszły to czułam sie jak nowo narodzona.... chyba tez wrócę do SSRI na wakacjach a póki co staram sie normalnie funkcojnowac chociaż coraz ciężej jest... w każdym razie Magdaa jedź nad moze i nawet sie nie zastanawiaj, umrzeć nie umrzesz, podobno (?) od tego sie nie umiera, chociaz czasami mam pewne watpliwości co do tego stwierdzenia
  7. no i ja mam to samo jak pierwszy raz dopadła mnie nerwica, trwało to gdzies tak z miesiąc non stop, to była tragedia, bałam się przejechać 16 km autobusem do miasta, jak tylko wsiadłąm do autobusu to sie strasznie dusiłam i od razu chciałam wysiadać... potem na szczęście załątwiłam sobie samochód i tak jakos dawałam rady, ale autobusem nie jeżdże do tej pory, taką mam traume ;> ostatnio nawet jeździłam 200-300 km od mojego miejsca zamieszkania, ale... teraz zwnou musze tyle jechać a boje sie okropnie ;( nie mówiąc o tym ze mam zaplanowany wyjazd na wakacje do brukseli jak ja tam pojade?? a szkoda biletu... a to wszystko siedzi w naszych głowach ... damy rade, za drugim razem tez sie nie poddam!!!!! i zycze tego samego wam wszystkim
  8. no i niestety witam ponownie ;( moze mnie ktoś pamieta a moze nie, pisałam tu tak z dwa lata temu bardzo często, do tej pory jakos ciągnęłam, były momenty, że naprawde było u mnie dobrze, ale... suka nerwica znowu zaczyna mnie dopadać i to w najważniejszym dla mnie momencie, jak chce zdawac na studia!!!!!!!!!!! tutaj teraz i przy wszystkich obiecuje ze I TAK POJADE ZDAWAC NA TE STUDIA, CHOĆBYM MIAŁA UMRZEĆ PO DRODZE!!!!!!!!!!!!!!! AMEN!!! ;>
  9. nie obaliłam, spokojnie samemu to tak egoistycznie no to jeszcze raz, za zdrowie dla wszystkich ale się ze mnie pijak zrobił, hehe
  10. ludziska kochani!! ale mnie tu dawno nie było!!! żyje sobie powolutku, w końcu zajrzałam na forum... jak już zajrzałam to trzeba postawić flaszke :D:D zdrówko wszystkim
  11. ehh, wpadłam na chwilkę do was "się napić", gdyż... idę na całość, jutro wyjeżdżam na narty jade na kilka dni łącznie z sylwestrem, 113 km od domu i będą tam INNI LUDZIE!!! chyba zwariowałam... tutaj już nawet setka nie pomoże, stawiam kamikadze
  12. ufff, już po kolacji wigilijnej... stawiam flaszke za nas, że jesteśmy tacy fajni i wszystko wytrzymujemy no to siuup
  13. hmm, na szczęście już po wigilii... teraz zostaje tylko iść jutro do koscioła... też nie byłam u spowiedzi, moja rodzina traktuje mnie jak jakiegoś aliena :/ nie wiem czemu ale dla nich to jest tragedia...
  14. SZUKAMPOMOCY79, przecież wiesz że to objawy nerwicowe i że na 99,9% nic ci się nie stanie :) wiem ze jest Ci trudno, ale spróbuj jakoś odwrócić swoją uwagę na coś innego, oglądnij jakiś film, zrób coś fajnego, albo najzwyczajniej w świecie się wyśpij trzymam kciuki żeby przeszło jak najszybciej :)
  15. wróbelek Elemelek

    WAŻNE

    hehe, ja też trzymałam karpie w wannie i sama je zabijałam, i to nie było nic straszngo... ale jak ktoś niesie żywego karpia który się jeszcze "rzuca" w plastikowej reklamówce... no to co tu dużo mówić, karpie powinno sie łowić i od razu zabijać a nie przechowywać masowo w wiadrach i workach :/ a karpika bardzo lubie i na święta na pewno sobie nie odmówie
  16. ja tez, ja też!!!!! ;] idą święta, o suchym pysku się nie da
  17. wróbelek Elemelek

    WAŻNE

    hmm, coś w tym jest... tu chyba nie o to chodzi żeby nie jeść ryb i nie kupować tradycyjnego karpia na wigilię... chodzi o to żeby ich tak nie męczyć... jak czasami patrzę, jak te biedne ryby pływają w jakimś plastikowym pojemniku i jest ich tam 100 na metr kwadratowy - no to rzeczywiście jest troche smutne... ale niestety to się nazywa "hurt" i nic się z tym nie da zrobić...
  18. człowiek nerwica, a może zmień swoje myślenie?? ja jeszcze całkiem niedawno wmawiałam sobie że nikt mnie nie lubi, w każdej nawet błahej sytuacji mówiłam sobie "na pewno tak zrobił bo mnie nie lubi" itd. każde słowo odbierałąm jako skierowane przeciwko mnie... ale chyba rzeczywiście problem tkwił we mnie a nie w tych ludziach... słuchaj nie przejmuj się niczym, bądź sobą, musisz mieć własne zdanie o sobie, nawet jeśli ludzie Cię nie lubią, to jesteś takim samym człowiekiem :) spróbuj podejść do tego tak, że to siedzi tylko w twoim umyśle, spojrzyj na całą sytuację "z zewnątrz"... może się mylę, może rzeczywiście problem nie leży po twojej stronie, ale spróbować nie zaszkodzi :)
  19. też myślę że terapia grupowa byłaby dla Ciebie dobra... naprawdę nie jesteś z tym sam!! koniecznie poszukaj gdzieś jakiejś terapii grupowej, i postaraj się zrobić/dostrzec jedną pozytywną rzecz każdego dnia :) trzeba zaczynać od małych rzeczy:) postaraj się czasem iść na spacer, zrobić coś co lubisz, wiem że jest ciężko ale walcz!!:)
  20. wróbelek Elemelek

    X czy Y?

    pies choinka żywa czy sztuczna ?? :)
  21. ja słyszałam o tym i nawet kiedyś się chciałam za to zabrać, ale mi jeszcze nie wyszło jak dotąd ale podobno żeby odczuć jakąś poprawe to trzeba dużo czasu na to poświęcić i dopiero po paru dniach/tygodniach moze być poprawa... trzeba być chyba cierpliwym w tej kwestii
  22. jaaa, trzeba walczyć... jest cholernie trudno ale trzeba, na pewno da się z tego wyjść...
  23. hmm, ciężka sytuacja, ale niestety nic innego tu nie można wymyślić niż pójście do specjalisty... jeżeli chodziła już do jednej pani psycholog a do żadnej innej nie chce chodzić, to ja bym się za wszelką cen starała zorganizować spotkanie z tamtą panią... przede wszystkim w takich sytuacjach bardzo ważne jest to żeby ktoś zaakceptował i uznał swój problem jako ważny, jeżli twoja siostra nie chce o tym z nikim rozmawiać to nie wiem co można zrobić, najbardziej potrzebne jest to żeby ona to zaakceptowała i postanowiła coś z tym zrobić.
  24. uff, co za cieżki dzień, oczywiście wszystko przeżyłam, nie zemdlałam i nie dostałam zawału, ale było blisko, hehe człowiek nerwica, wiesz co, tak czytam co piszesz i już któyś raz zauważam że cały czas mówisz o swojej mamie... nie poddaj się jej!! wiem że jest ci ciężko, sama ostatnio też z lekarzem doszłam do wniosku że nie mam w ogóle swojego zdania, co baaardzo obniża moją samoocenę i takie tam... tak więc myślę że trzeba zrobić jakiś krok w tym kierunku może porozmawiaj z nią na spokojnie, ale podejdź do tego z pewnością siebie, żeby wiedziała że nie masz już 10 lat, jesteś dorosłym facetem i będziesz sam za siebie decydował!! życze ci powodzenia, moze coś dobrego z tego wyniknie
×