Wracam do tych chwil, często nieświadomie. Robię to głównie w mojej głowie, jeszcze nie umiem o tym mówić. Ogromny wstyd mnie przed tym powstrzymuje. Dlaczego to ja się wstydzę? Przecież to nie moja wina. Jednak teoria nie przekłada się na praktykę. Czuję się winna i brudna. Mam wrażenie, że każdy kto na mnie patrzy, wie o tym co się stało. Jakbym miała to wypisane na twarzy. Może rzeczywiście mam to wypisane? Staram się uśmiechać, udawać że wszystko jest dobrze, jednak co raz gorzej mi to wychodzi. Przestaję mieć na to siły. Czuję jak wciąga mnie to i dusi. Czuję zapach, dotyk i paraliżujący strach. Jedna, nic nie znacząca wiadomość potrafi rozwalić wszystko co udało mi się poskładać. Coś w środku mnie się buntuje, nie chce do tego wracać. Upokorzenie, ból.. nawet nie wiedziałam ile jestem w stanie znieść. Wszystko ma jednak swoją granicę. Moja przesuwana jest od tylu lat, przez wiele osób. Dlaczego ludzie tak krzywdzą innych? Kiedy będzie koniec? Ile czasu minie zanim się podniosę? Czy dam sobie z tym radę? Muszę, bo mam dla kogo...