Znowu są. Moja bańka pękła i wszystko z niej wyfrunęło. Wiem, że to są "tylko" myśli, chociaż razem z nimi pojawiła się chęć samokolaczenia, a to "aż" myśli. Znowu mam ochotę uciec przed wszystkim, przed całym światem i schować się w bezpiecznej kieszeni. Zbyt celne uwagi, zbyt celne pytania. Brakowało mi też tego czasu, tych rozmów w 4 oczy. To nie mija, to zostaje. Nie mam Alzheimera żeby zapomnieć, nie jestem Jezusem żeby przebaczyć. Wiem natomiast, że można z tym żyć. Tylko jeszcze nie umiem. Wiem, że to nie moja wina. Bije się pomiędzy wściekłością, a... w sumie to tylko jestem wkurwiona. Tylko dlaczego na siebie ? Może dlatego, że do tego wracam. Czasami nie mogę zrozumieć samej siebie, co jest mocno irytujące.