Skocz do zawartości
Nerwica.com

Forumtylko

Użytkownik
  • Postów

    101
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Forumtylko

  1. @ROGVELD wiem że w głowie to się inaczej odbywa, bo jak byłam w gorszym stanie to też ciężko mi było to sobie przetłumaczyć. Ale próbuj! Niech na początku uda się raz!
  2. A co do moich hardcorow... Podobno każdy człowiek czasem dłubie w nosie. Ja sie tego boję. Ale czasem nie da się wysmarkac nosa a czuć że coś przeszkadza no i co zrobić? Ja dziś udałam się do łazienki i oczyściłam nos palcem, po prostu wydłubałam... Wstyd mi mówić, ale podobno nic co ludzkie... Potem umylam ręce no i okolice nosa bo może się ubrudziłam. Wystraszylam się też że mogłam dotknąć bluzy więc poszła do prania. Potem wyszlam pod klatkę zapalić i kupić fajki. I patrzę, a za paznokciem mam suchą skórę. Oczywiście strach. A jak źle umyłam te cholerne ręce? I to nie skóra a koza? Ale nie dałam się. Pomyślałam że nawet jeżeli faktycznie bym je źle umyla to co? Jeszcze dwa tygodnie temu wyrzuciłabym do prania kurtkę w której wyszłam, drugą czysta bluzę którą założyłam i nie odwazylabym się takimi rękami kupić fajki. Dziś kupiłam fajki i nic więcej do prania nie wyrzuciłam. Co więcej! Wróciłam do domu i nie umylam rąk. Nalałam sobie picia, przy czym trochę oblałam palec. Wypłukałam go tylko pod samą wodą i wytarłam ścierką kuchenną, a teraz będę tymi rękami jeść.
  3. @Lusesita Dolores nie takie to proste. Ja codziennie robię pranie a w koszu nadal pełno... Ale powoli się to już zmienia. Małymi krokami.
  4. OK, w takim razie co by było jakby nie zmieniało się obuwia? Czy tych potencjalnych wirusów nie przynosiło by się więcej na tych butach, w których wszyscy chodzili na zewnątrz? Wiesz, ja potrafię w butach, w których byłam na dworzu chodzić po domu, a mam córkę. I jak do tad ani mąż, ani córka, ani ja od tego nie zachorowalismy. Poza tym. Buty w których chodzę po dworzu stoją w wejściu na dywaniku. Ten dywanik odkurzam tym samym odkurzacze, którym potem odkurzam kanapę na której siedzimy. Z tej kanapy jak coś mi spadnie na nią to też jem. I nic się nie dzieje. Mi w obawie przed wirusami pomogło też coś, co przeczytałam tu na forum. Ilość wirusów które można przenieść np. Dotykając czegoś gdzie one są, jest minimalna. I te wirusy czy bakterie szybko ginąl bez pożywki. Wiem że łatwo się pisze, bo ja mam inne leki a tego akurat się nie boje, ale pomysl o tym co Ci napisałam, i o tym że nadal żyje :) a małe dzieci barwiące się w piaskownicy? One dopiero przynoszą do domu w cholere wirusów i bakterii. I też żyją :) j ich rodzice też.
  5. Wcale nie śmieszne. Ja za to jak w chodziłam do auta i naciskalam sprzęgło i hamulec zanim włączyłam silnik to samochód często przy tym lekko się ruszył, logiczne. I wtedy musiałam wyjść i sprawdzić czy pod autem nikogo nie ma. Czy w tym czasie już kogoś nie potracilam. Wsiadalam, naciskalam pedały.... I znowu to samo :) na szczęście z jazda u mnie już prawie normalnie. A co do tego że ktoś może wylecieć Ci pod samochód. Ja też się tego bałam, nawet jak jechałam droga ekspresowa. Pamiętaj, że jak jedziesz i ktoś wpadnie pod samochód to nie ma możliwości żebyś tego nie usłyszał, tego huku, nie poczuł że coś uderzyłes, na samochodzie też musiały by być poważne ślady. Po uderzeniu człowieka nie ma możliwości żeby np. Maska była nie naruszona, bez wgięć. Wiem że prosto się mówi, ale mi to trochę pomogło. Nie jest też tak że teraz już w ogóle nie mam tych myśli. Owszem, mam. Ale teraz już im się nie poddaje prawie nigdy. Jak w czasie jazdy wystraszylam się że kogoś potracilam, to powtarzam sobie w glowie: "nic nie słyszałam, nic nie widziałam" . I prawie zawsze mogę jechać dalej.
  6. Dziękuję za to co napisałaś. Też dążę do tego żeby tak było! Co prawda z praniem w życiu chyba nie dam rady, ale te mycie rąk... Dobrze usłyszeć jak to jest u innych, to daje motywację żeby się opanować! Ja znowu w ogóle nie boje się klamek w miejscach publicznych, nie przerażają mnie. A przeraża mnie wrzucenie majtek do prania i nie i mycie po tym rąk. Paranoja, wiem :)
  7. Wczoraj się udało, siedzę teraz z kawą w tej bluzie. Ale o mały włos znowu bym przegrała. Jakoś łatwiej mi jak tu napisze. No więc poszłam zapalić papierosa do łazienki. Popiół strzepywalam do zlewu. Potem odkrecilam wodę na ten popiół ale za mocno odkrecilam i pod wpływem tej wody popiół osiadł na całym zlewie. Wystraszylam się że mogła ta woda z popiołem kapnąc też na mnie. Już z lękiem chciałam biec po czyste ubrania. Ale... Powstrzymałam się. Nawet jeżeli tak było to co? Najwyżej mam na bluzie lub leginsach krople wody z popiołem. Nic więcej. Nikt się nie zapali od tego bo przecież ja już bym się opażyła. Poza tym to był popiół i woda.... Nadal się boję bo będę wiezc córkę i jej koleżankę do szkoły przed kąpielą zanim zmienię ubrania. Nie wiem czego się boję, ale się boję. Ale nic nie zrobię. Wiem, że nic stać się nie może i że w najgorszym wypadku mogę mieć tylko przybrudzone ubranie. Boję się ale nic nie zrobię i już! Jeszcze sporo czasu zanim będę wiezc dziewczyny do szkoły, mam nadzieję że to pokonam i nie pobiegne zmieniać ubrań.
  8. No i chce się poddać, ale może pomożecie???? Siedziałam właśnie już tak spokojnie z telefonem w ręku i zauważyłam na nim jakiś pyłek. Dmuchnęłam na ten telefon, pyłek zwiało, ale zauważylam kropelki, malutkie kropelki śliny na telefonie. Tak nieszczęśliwie dmuchnęłam. Ale myślę sobie, toż to małe nic i wytarłam o bluzkę. I nagle lęk.... Ze musze teraz zmienić tą bluzę i wyrzucić ja do prania a potem umyć ręce. Wiem że nic nie moze się przez to stać i że jutro mogę ta bluzę reż normalnie założyć (to taka domowa, dziś wzięta z prania, rano chodziłam trochę i teraz po pracy trochę). Ale boję się nie wiadomo czego, po prostu jest mi źle, że zamiast podnieść dupe i iść po papier żeby to wytrzeć to ja o bluzę. Ale przecież nawet jak mówimy, kichamy czy śmiejemy się to kropelki śliny latają wokół nas i nic się nie dzieje. Powiedzcie proszę czy mogę nie zmieniać tej bluzy i nie myć rąk. Chyba po prostu wstydzę się swojego niechlujstwa w tym momencie, bo jako osoba z NN muszę być tak bardzo higieniczna że szok, a tu taki numer. Co zrobić powinnam, jakie zachowanie będzie w tym wypadku wygraną?
  9. No więc, żeby nie było za słodko, parę razy dzisiaj się wkręcilam. Niepotrzebnie wyrzuciłam papierosy i zapalniczke, żeby za chwilę kupić, parę razy za dużo myłam ręce czy coś tam poszło niepotrzebnie do prania. Ale mimo to dzień zdecydowanie na plus. Walczę dalej.
  10. Dziękuję! Niestety ten nawrót wcale nie był słabszy od poprzednich o ile nie silniejszy. Ale racja, najgorsze już za mną.
  11. Jestem już na drodze ku ustąpienia objawów, a mimo to nadal jest dużo dziwnych obaw. Ale zaczynam mocno walczyć. Opowiem Wam, jeżeli ja nie umrę to nikt z Was nie umrze i może dzięki temu jeżeli macie podobnie też uda Wam się to pokonywać. 1. W nocy w pół śnie zaswedzialo mnie ucho. Odruchowo użyłam palca i nagle lęk! Muszę szybko iść się umyć bo co jak trochę miodku z ucha mam na palcu! No właśnie, co z tego? Co się może stać najgorszego? Nic! Uznałam że rękę umyje rano i poszłam spać. I żyje! 2. Zbierałam pranie i patrzę a na majtkach kłębek włosów sie przyczepił. To ja go oderwałam a z nim patrzę czarne coś, taki kłębek z nici czy coś. Oczywiście strach, a co jak to gówno a nie kłębek nici? Noooo nieeee. Koniec! To co oderwałam wyrzuciłam, nie myłam rąk i dalej zebrałam pranie, a te majtki mam teraz na sobie. I żyje! 3. W niedzielę mąż kretem w płynie udrażniał kran w łazience. Dziś jest środa. Do zlewu wpadła jakas folia, po cukierku czy czymś, zostawiona za pewne przez córkę. Wyjąłem to i wyrzuciłam. Strach? A jak resztki kreta tam były? Trochę się zakręcilam ho poszłam od razu wyrzucić śmieci żeby przypadkiem nikt nie dotknął tego wyrzucając śmieci. Ale.... Idąc musiałam założyć kurtkę i potem powiesiłam ja w szafie obok bluzy która chce dziś założyć. Skoro raz się podałam lękowi to on znowu atakuje. A jak na kurtce teraz jest reszta kreta, a kurtka dotknęła bluzy? I będę w pracy robić kawę i dla siebie i innych? No i co! To jest tylko w mojej głowie a nie w rzeczywistości. Założę ta bluzę i już! I będę żyć, bo przecież jeszcze tu wrócę i będę dalej pisać. To tylko kilka rzeczy z którymi dziś wygrałam, mimo że jest lepiej to atakują mnie cały czas. Ale w końcu wierzę że da się walczyć!
  12. @Heledore dziękuję, okres mi się kończy, jakoś to przeżyłam. Masz w zupełności rację, za miesiąc będę miała kolejna próbę i postaram się działać tak jak zdrowa kobieta. :)
  13. Też tak zrozumiałam, a jestem zdania że takie przyczyny też są. Czasem jednak mózg nie działa jak powinien z różnych względów. Czasem kilka przyczyn nakłada się na siebie, co wywołuje NN. Być może z jednej strony uwarunkowania biologiczne, z drugiej środowiskowe, a z trzeciej cechy osobowości... Wszystko razem może mieć wpływ na to że jeden choruje a inny nie.
  14. Siedzę w aucie. Zapaliłam papierosa. Pierwszy popiół poszedł za okno. Reszta łącznie z niedopałkiem do kubka z resztka kawy. I znowu strach. A jak ten popiół był z żarem i coś się zapali. A przecież za oknem pada deszcz i jest mokro. Poza tym idę za pół h na terapię, więc wrócę do auta za więcej niż godzinę. Wiem że tym razem to totalnie nie racjonalne i że nie ma prawa nic się zapalić a jednak mózg chce spłacać mi figla i czuję lekki niepokój. Na szczęście tym razem jestem na tyle silna że dam sobie radę z tym lękiem. W końcu zaczynam iść do przodu....
  15. Nie sądzę, kompletnie nie wygląda mi to na nerwice natrectw. Ale ja jestem tylko pacjentem, nie lekarzem :)
  16. @ROGVELD ja pół roku odkąd mnie z nią na dzień trafiło pierwszy raz zylam jakby obok życia. To był koszmar. Płakałam non stop, miałam natretne myśli i czynności. Czułam że prawdziwe życie toczy się gdzieś obok mnie. Nie wiem co by było gdybym nie poszła do lekarza. Nie zwlekaj, skoro jest tak jak piszesz to leć do psychiatry. Zobacz, ja biorę leki, praktycznie 10 lat, nie licząc krótkich prób odstawienia. I żyje, prowadzę auto, mam rodzinę, prace. Jak objawy mijają to nikt nie podejrzewa nawet ze coś mi jest. Teraz mam nawrót ale to inna historia. Jak leki pomogły to wróciłam do życia. Pomysl też o psychoterapii. Ja zdecydowałam się po 5 latach od diagnozy. Chodzę już 5 lat na terapię. Terapia otwiera mi oczy! I nie każdy musi chodzić tak długo na terapię. To wszystko zależy od człowieka, jego wrażliwości, osobowości itp itd. Nie zwlekaj bo przykro mi to mówić, ale bez specjalistycznej pomocy moim zdaniem może się pogorszyć. Oczywiście życzę Ci aby było tylko lepiej, ale szczerze też polecam lekarza.
  17. Nawet jeżeli byłoby to uzależnienie, to nie można tego bagatelizować. Podejmij próbę. Postaraj się sprawdzać to rzadziej, dużo rzadziej. Zobaczysz czy jesteś w stanie to zrobić i obserwuj jakie uczucia Ci wtedy towarzyszą.
  18. @utrapienie ja nie jestem lekarzem i gorąco polecam rozwijanie wątpliwości właśnie u lekarza psychiatry. Moim zdaniem, z punktu widzenia osoby zmagającej się z NN od 10 lat, skłonna jestem podejrzewać że nie masz NN. Piszesz ze odczuwasz nie pokój gdy nie możesz sprawdzić strony, ale ze nie jest o duży a jednocześnie gdy się czymś zajmiesz to możesz nie sprawdzić tej strony. Wspominasz o źle ułożone poduszce, ale zaznaczasz, że to "zdarza się", więc rozumiem że nie jest na tyle uprzykszajace, żeby przeszkadzało Ci w codziennym życiu? Piszesz też że w pracy nie masz możliwości sprawdzenia stron i rozumiem że dajesz sobie z tym radę bez problemu. Dodajesz równiez że najczęściej taka chęć sprawdzania stron zdarza się gdy masz wolne. Mogę domniemywac że dzieje się tak wtedy, gdy masz sporo czasu wolnego, czy przypadkiem nie wkrada się wtedy nuda?
  19. Czy odczuwasz lęk na myśl że możesz nie sprawdzić tej strony w necie? Co czujesz jak pomyślisz o takiej opcji? Czy pomimo myśli, że coś Ci może umknąć jesteś w stanie i tak nie zajzec na tą stronę ponownie? Dotyczy to tylko stron internetowych? Kiedy tak się dzieje? Ile razy w ciągu dnia o tym myślisz i w jakich okolicznościach musisz sprawdzać te strony? Dużo pytań, ale myślę że odpowiedź na nie może wnieść dużo w tym aby móc podejrzewać NN
  20. No więc, ostrzegałam w temacie. Nie każdy chce takie rzeczy czytać. Szczególnie faceci. Otóż dzisiaj zaczęłam czuć delikatnie w podbrzuszu że może zbliżać mi się okres, a że i czas na niego to tym bardziej pewność. Ale ze nie tak dawno byłam w toalecie i dopiero delikatnie czułam coś w brzuchu, poszłam najpierw po pranie do piwnicy i zapalić. Jak wróciłam uznałam że profilaktycznie założę Podpaske bo może faktycznie to okres. Poszłam do WC, patrzę, na bieliźnie nie ma ani śladu krwi. Zrobiłam siku i jak się podcieralam to patrzę, a delikatnie widać że okres zbliża się, krwi prawie wcale, ledwo tak z siku pomieszana, papier zaróżowiony (nie mogę powiedzieć że czerwony). I nagle strach. A jak źle sprawdziłam majtki i była krew a leginsy zajęłam i położyłam na półce w łazience. To wszystko brudne, półka też... Sprawdziłam tamte majtki jeszcze raz, krwi nie widziałm. Więc założyłam nowe z podpaską a leginsy w razie czego i podkoszulke zrzuciłam do prania. Założyłam czyste ciuchy i w strachu wzięłam bluzę w której siedziałam na kanapie a zajęłam idąc do łazienki i też wyrzuciłam do prania. Założyłam czyste ciuchy i poszłam wstawić pranie. Nagle sznurek przy kapturze innej bluzy, która leżała w praniu razem z ciuchami które przed chwilą tam zarzuciłam, dotknął moich czystych ciuchów. Więc je też zajęłam i wyrzuciłam do prania. Mój mąż się wkurzył już wtedy gdy brałam ta bluzę z kanapy do prania. Niby mi zaczyna przechodzić ale jak się zakręce to nie ma zmiłuj.... Kiedyś w takiej sytuacji po prostu założyłam Podpaske i nowe majtki i nawet leginsow nie wyrzuciła bym do prania. Powiedzcie mi proszę, jak powinnam zrobić, jak w takiej sytuacji robi zdrowa kobieta?
  21. @giroditalia wcześniej paroksetyna działała na mnie już po miesiącu, może z czasem przez to odstawianie teraz trwa to dłużej (to była 4 próba odstawienia w ciągu 10 lat). A może to moja większa świadomość przez terapię sprawia że teraz mimo leków muszę odnaleźć sedno sprawy i dopiero zaczyna powoli przechodzić.
  22. Nie wiem dlaczego tak mamy, ja przyczyn doszukuje się na terapii, i zawsze jest to moje wewnętrzne przeżywanie. Emocje których z jakichś powodów boję się dopuścić do świadomości i ten lęk znajduje inne ujście, właśnie w natręctwach. Ja na przykład dopiero po 30stce nauczyłam się złościć na moją mamę, wcześniej było to dla mnie nie dopuszczalne (nie licząc krótkiego okresu buntu w wieku nastoletnim). Nawet nie zdawałam sobie sprawy ze nie umiem się na nią złościć.
  23. @ROGVELD ja teraz mam podobnie, a w sumie chyba mogę powiedzieć że miałam. Powoli przechodzi. I przy nasileniach NN często powraca problem z prowadzeniem auta, a o zgrozo, pracuje jako przedstawiciel handlowy, więc jeżdżę codziennie!! Bywalo że też nagrywalam telefonem jazdę. Ostatnio non stop się wracałam i sprawdzałam czy aby na pewno nikogo nie potracilam. Rozmawiałam o tym z siostra, z mężem i z terapeutka. Siostra powiedziała mi że nie ma takiej możliwości żeby chociażby nie usłyszeć huku jak się by kogoś uderzyło i że nie da się tego nie poczuć, nie zauważyć. Mąż też tak mówi. I ja i zapewne Ty też o tym wiemy. A mimo to takie informacje do mnie nie docierały. Jak NN zaczęła odrobinkę slabnac zaczęłam walczyć. I faktycznie jak pojawił się lęk i udało mi się nie sprawdzać, to po jakimś czasie, np jak zajechalam do biura i zajęłam się robotą, logika dochodziła do głosu i przestawałam się bać. Tak powoli (na pewno nie za każdym razem, o nie) udawało mi się coraz normalniej jeździć. Wczoraj musiałam jechać z córką do lekarza jakieś 70km od mojego miejsca zamieszkania, do miasta nie takiego małego. Bałam się jak holera. Ale pomyślałam że nawet jak córka będzie patrzeć w telefon to i tak nie ma możliwości żebyśmy obie nie zdawały sobie sprawy ze kogoś potracilam. Wczoraj wygrałam, ale ale... Droga tam i z powrotem nie obyła się bez myśli że może.... Ale starałam się nie dać tym myślom i nie sprawdzałam. Dopiero jak już wrócilysmy musiałam (a raczej uleglam) sprawdzić jedno rondo i raz się wróciłam. Ale raz, więc i tak uważam to za wygraną. Pomyśl, żeby spróbować odpuszczac na razie tylko czasami, bo od razu nie łatwo wygrywać za każdym razem. Najpierw raz, w tej sytuacji gdy lęk nie jest tak silny. Tylko raz. Od tego moim zdaniem się zaczyna.
  24. @pacjent13 @Lusesita Doloresno właśnie to jest najgorsze, że mimo że mamy to samo, czyli NN, to jeden panicznie boi się jednego a inny drugiego. Tak jak z tą podłoga lub wydalaniem. Ja zaczynam czuć się lepiej powoli więc próbuje wdrożyć sama sobie elementy terapii CBT w ramach autoterapii. Dziś po "dwojce", starałam się najdokładniej jak umiem podetrzec bo ostatnio zawsze po musiała iść się kąpać. Oczywiście bałam się, że dotknęłam przy tym częścią dłoni pupy, czyli ubrudziłam rękę. Więc jedna ręką zakładałem na siebie bieliznę i leginsy. Oczywiście przy użyciu jednej ręki majtki wywijaly się i leginsy trochę też, w taki sposób, że część która normalnie jest po zewnętrznej stronie, mogła dotknąć mojego ciała (pupy) przy zakładaniu. Stąd od razu myśl że jest to brudne. Oczywiście na dłoni też nie widziałam nic brudnego. Od razu chciałam zrzucić to do prania i iść się kąpać. Ale się powstrzymałam. Siedzę i pisze do Was. Myślę sobie ze żyją ludzie z jedną ręką i nie mają jak inaczej się ubrać po takich czynnościach i żyją, i o tym że większość zdrowych nie zwraca uwagi na to czy przy zakładaniu jakaś część ubrania się nie zrolowala i nie dotknęła wytartego już tyłka nie ta stroną co trzeba. Więc boję się, ale siedzę w pokoju na kanapie i te leginsy dziś zajęte ze sznurka planuje odłożyć do szafy i wieczorem znowu założyć. Trzymajcie kciuki! A co do podłogi.... W weekend była u mnie siostra z mężem. Mają psa. Pies wychodził na dwór a potem chodził po podłodze w domu. Od tamtej pory jeszcze nie odkurzałam i nie myłam podłogi. Z tego względu że jest zimno noszę takie grube skarpety. Założyłam je wczoraj wieczorem tylko na trochę. Zrobiło mi się gorąco więc zajęłam je i położyłam na wspomnianej podłodze. Dziś wzięłam je z tej podłogi i założyłam na stopy. Nie myłam po tym rąk, i żyje. Siedzę też po turecku w tych skarpetach na kanapie. Nic nie będę prac. Nie czuję się brudna. Nic mi nie będzie. Piszę to żebyscie w momencie lęku przed podłoga mogli o tym pomyśleć. Mi pomaga jak ktoś mi mówi że robi tak i tak, gdy ja się tego boję, i wtedy łatwiej mi to pokonać.
×