Skocz do zawartości
Nerwica.com

Forumtylko

Użytkownik
  • Postów

    101
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Forumtylko

  1. @Kalebx3 Gorliwy staram się pierdolic te męczliwe i natretne myśli. Bardzo się staram. Czy jestem wierząca? Na pewno nie jestem religijna i nie chodzę do kościoła, choć w coś wierzę, coś nad nami. Na parogenie jestem już kupę lat, praktycznie od diagnozy, czyli od końcówki 2009roku. Próby odstawienia kończyły się fiaskiem. Długo dałam rady super funkcjonować na połowie tabletki (10mg) ale potem straszny kryzys.... I znowu ze 3 miesiące wycięte z życia... Na lekach pewnie będę już do śmierci. Boję się kolejnych prób odstawiania. Boję się NN. A Ty chodzisz na terapię?
  2. @Kalebx3 Gorliwy dziękuję że piszesz tak dosadnie! Czasem potrzebuje aby ktoś mi wylał zimny kubeł wody na głowę. Tak, patrząc z boku nie widzę nic zdrożnego w tym co opowiadałam. Mąż nie jest mocno zazdrosny, ale nerwica nie raz już powodowała że czytam potrzebę tłumaczenia mu się z tym podobnych głupot i denerwuje go jak gadam i płacze a tak na prawdę nie ma o czym gadać. Jesteśmy razem ponad 15 lat i to mój jedyny facet (mój pierwszy w łóżku). Dlatego staram się sama z tym uporać bo to właśnie jest we mnie, to Nerwica, a obiektywnie nic nie stało i nie ma o czym mówić...
  3. Pomóżcie bo zwariuje.... Byłam wylewna po pijaku ale przecież nie zdradziłam.... Czy powinnam powiedzieć o tym mężowi?
  4. Dowiedziałam się właśnie ze jednemu koledze pijana powtarzałam co najmniej kilka razy że bardzo go lubię i buziaka w polik mu dawałam, inny jak chciał mnie podobno przytulić to mu powiedziałam żeby wyp.erdalal.... No i najgorszy z najgorszych kacy moralnych wobec męża. Że przez to że tak gadałam że go lubię i dawałam buziaka w policzek to mąż powinien mnie zostawić bo to jak zdrada. A ja nigdy męża nie zdradziłam i kocham go. Teraz miotam się między tym czy powinnam mu to powiedzieć, czy noc nie mówić bo tak na prawdę nic się nie stało....
  5. 1. Tak, wyobrażam sobie życie bez alkoholu, ostatnio piłam w sylwestra a wczesniej pewnie ponad pół roku nawet piwa. Wódkę pije pewnie 2 razy do roku licząc święta itp. Latem lubię zimne piwo ale równie dobrze mogę wypić bezalkoholowe. 2. Biorę parogen 40mg 3. Na terapię chodzę już prawie 6 lat, dużo mi pomogła ale jak widać, jeszcze wiele przede mną. Nurt psychodynamiczny. Że względy na zaistniałą sytuację właśnie czekam na dodatkowe spotkanie.
  6. @Kalebx3 Gorliwy źródła są na pewno we mnie, w środku. To jest w dużej mierze strach przed utratą kontroli, i ja to wiem, pracuje nad tym, ale w sytuacji takiej jak ta.... Masakra po prostu. Chodzę teraz po forum i szukam wsparcia i słów że to że się napilam nie oznacza że jestem zła żona i matka, i że nie oznacza że jestem szmatą. Gotowa jestem wyzwać są siebie od najgorszych. A chce wyciągnąć wnioski i sama sobie wybaczyć bo inaczej znowu wpadnę w sidła NN
  7. Gratulacje i trzymam kciuki za dalszą abstynencje
  8. @Kalebx3 Gorliwy nikt nie mówi że coś odwalilam i ja nie mam podstaw by tak sądzić, to po prostu głupi lek przy NN. Już to przechodziłam w takim wydaniu właśnie. Ludzie mi mówią że nic się nie stało, że się napilam i tyle. Wstydzić mam się czego bo kolega z żoną prowadzali mnie po dworzu żebym przetrzezwiala, a potem mąż zaprowadzil mnie do auta, gdzie spałam. Ale pojawił się jeden, jedyny głos, że niby jakoś dziwnie tańczyłam z jednym Panem, jak zaczęłam wnikac o co chodzi, to że tańczyłam tak jakbym była z nim parą. Do tej pory nie wiem o co chodziło, a takie coś powiedziala koledze z pracy jego żona i on mi tak przekazał. I tu jest problem. Co to znaczy, że jak niby tańczyłam? Próbuje na spokojnie sobie wytłumaczyć że jeden miesiąc to, inny tamto, tak się tworzą niestworzone historie itp
  9. Jak to mówią, mądry Polak po szkodzie.... Żeby na przyszłość uważać wiem, ale jak się teraz pozbierać? Jak nie wkręcac sobie ze jak nie pamiętam to mogłam coś zrobić? Jak sobie odpuścić i samej sobie wybaczyć to potknięcie?
  10. Mam NN z 11 lat. Ostatnio byliśmy z mężem na imprezie. Napilam się... Wstydzę się bo urwał mi się film. Mężowi trochę tez.... Wróciliśmy do domu, mąż nie ma do mnie nic, żadnego żalu. Ale mój kac moralny mnie zabija. Boję się że skoro tak się napilam to coś mogłam odwalic. Nie umiem tak jak normalni ludzie powstydzic się i przejść nad tym do porządku dziennego. Nie cofne czasu, stało się, urwał mi się film. Jak teraz tylko znowu normalnie zacząć żyć? Proszę jeżeli chcecie pisać że skoro się napilam to teraz mam, to nie piszcie nic. Niech pierwszy rzuci kamień ten, kto kiedy nie przedobrzył z alkoholem.
  11. @ROGVELD leki uspokajające raczej Ci nie pomogą. Po pierwsze dostępne bez recepty to, jak dla mnie, nic nie dają. Po drugie, żeby były silniejsze to konieczna jest wizyta u psychiatry. Ja ostatnio miałam przepisane coś z grupy benzodiazepin i powiem szczerze, że efekt był chwilowy, ale problem i tak trzeba było rozwiązać, w czym wcale nie pomogły. A poza tym brałam je raptem tydzień, może 1,5 tygodnia, bo takie leki silnie uzależniają. Szczerze polecam wizytę u psychiatry i psychoterapię. Ja już jeżdżę bez problemu, i wiem że najbardziej dojść do siebie pomogła mi psychoterapia.
  12. A chodzisz na terapię? Bierzesz jakieś leki? Masz zdiagnozowana NN?
  13. Gratuluję że już prawie wyszłes z natretnych czynności! U mnie też coraz lepiej, staram się myśleć pozytywnie :) a z tym piciem też na pewno sobie poradzisz jak będziesz miał więcej czasu :)
  14. @naftan_limes ja uwielbiam pracę w ogródku i co jest paradoksalnie... Takiego brudu się w ogóle nie boję. Boję się tego, którego nie widać. Wyimaginowanego brudu...
  15. Rozumiem że mówisz o objawach NN? Jeżeli tak to na swoim przykładzie wiem, że na pewno okaże się że nie było czego się bać. Jeśli chcesz to napisz o swoich objawach tutaj, może uda się nam pomóc Tobie w tym cięższym okresie.
  16. W weekend próbowałam rozpalić ognisko. Ależ ja się nameczyłam żeby utrzymać ogień. Przypominały mi się wówczas wszystkie moje lęki o papierosie.... Eh, chociaż nadal boję się trochę że dziwnym trafem paląc fajka spowoduje pożar, to owe praktyczne doświadczenie trochę mi pomaga :)
  17. A ja chyba nie rozumiem tego żartu. Ale wybaczcie, jestem naturalną blondynką :)
  18. @naftan_limes ok, ale jak w takim razie pozbyć się awersji do brudu? To właśnie w tym wszystkim najtrudniejsze. A co do walk z natrectwami, masz rację. Czasem dodatkowo można się nakręcić. Ale walcząc stale, w końcu zdecydowanie częściej się wygrywa. I nagle człowiek zdaje sobie sprawę, że świat się nie skończył pomimo nie umycia rąk, co pozwala w danej sytuacji powielać zdrowe zachowania. I wtedy mija lęk, a jak mija lęk to mija potrzeba mycia rąk. Tak to przynajmniej wygląda w moim przypadku. @pacjent13 tak, brud powoduje choroby, ale jest też druga strona medalu. Nie głupi powiedział że częste mycie skraca życie. Grunt to umieć wszystko wysrodkowac, znaleźć złoty środek, to moim zdaniem jest wygrana w tych walkach. Trudne to jak cholera, ale małymi kroczkami do przodu i jakoś to idzie.
  19. @take a może warto pomyśleć o terapii długoterminowej? Ja uważałam że leki działają cuda dopóki nie poszłam na terapię. Chodzę już ponad 5 lat. I jeszcze trochę przede mną. Ale ile dzięki terapii zmieniło się we mnie, w moim postrzeganiu siebie i świata, w rozpoznawaniu tego co czuje.... To jest dopiero krok milowy w walce z chorobą. Pomyśl, warto spróbować wszystkiego żeby żyło się lepiej...
  20. @take w NN tak jest ze jedne sytuacje powodują lęk a paradoksalnie w innych zachowujemy się normalnie. Ja np. Strasznie bałam się moczu i ogromnie uważałam w toalecie żeby przypadkiem na ubranie mi nic nie kapnęło, a w pracy nie miałam problemu z tym, że koledzy po wyjściu z toalety po siku nie myja rąk i dają mi "cześć" lub robią kawę. Zastanawia mnie natomiast co spowodowało u Ciebie brak prysznica przez taki czas. Czy pracowałeś wtedy, czy byłeś w domu? Nie miales wtedy słabszego okresu? Rozumiem Twoja chęć do poczęcia potomstwa, ale jak na mężczyznę to spoko, masz jeszcze dużo czasu :) czy Twoje zaburzenia nie wpływają na zawieranie związku i trwania w nim? Faktycznie bardzo szybko miałeś zdiagnozowane NN, pewnie pozostałe zaburzenia też? A leki jakoś Ci pomagają? Mi w NN pomagają trochę ale przede wszystkim terapia.
  21. @needsomesleep ja też nie lubię jak chrachają na ziemię ale nie brzydzi mnie to aż tak. A co bidetu :) to na stacjach benzynowych są przeważnie takie dla mężczyzn żeby tam mogli jedynkę załatwić hehe. A takie do podmycia się to widziałam tylko u ginekologa. Faktycznie służą do tego żeby se tylek umyć hehe ale nigdy nie korzystałam z czegoś takiego i jakoś raczej bym nie mogła. W hotelu nie mam obaw wejść pod prysznic ale w czymś takim bym się w miejscu publicznym nie podmyła :)
  22. @take ja dostałam NN jak moja córka miała 5 lat więc nie wiem jak to jest z maluszkami i NN, za to wiem że teraz właśnie przez NN raczej nie byłabym w stanie prawidłowo zająć się noworodkiem i niemowlęciem. Z drugiej strony właśnie dzieci mogą nam pokazać jak to jest z tym potencjalnym zakażeniem. Chodzą po dworzu, bawią się w piaskownicy, dotykają różnych rzeczy które znalazły na dworzu.... I co? I nic się kurde nie dzieje.... Czasem myślę właśnie o dzieciach i o tym że one się nie zastanawiają nad tym czy coś jest brudne czy nie i nic się nie dzieje!
  23. @Lusesita Dolores :) :) :) :)
  24. Ja też czasem wstydzę się mówić o jakichś rzeczach, ale.... Jeżeli ma mi to pomoc to mam to w dupie i wykladam kawę na ławę. A co do zachowań seksualnych. Skoro z żoną, i obojgu Wam odpowiada, to jest ok!
×