Skocz do zawartości
Nerwica.com

Forumtylko

Użytkownik
  • Postów

    101
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Forumtylko

  1. No widzisz, ja mogę usiąść na podłodze, zjeść jak coś na nią upadnie, a boję się i być rzeczy. Szkoda że to nie jest takie proste że na logikę człowiek nie przestaje się bać.
  2. @ROGVELD będę musiała. Mój mąż też rzucił już prawie dwa lata temu a ja nie. Niby nie chce palić a jednak... Może w końcu to zrobię.
  3. No to teraz będziecie pekac że śmiechu! Niby jest już lepiej, nieźle poradziłam sobie z kąpielą i depilacja. Ale nie, nerwica nie może mi dać spokoju. Jak się wycierałam ręcznikiem to wydawało mi się że z przodu na muszelce (tak ładniej brzmi) mam coś, paproch z ręcznika czy coś. Więc schylilam się przyjrzeć temu przestraszona. Okazało się że nie ma nic, a moja głowa : schylilas się tak bardzo a co jak ustami dotknęłas muszelki? Jesteś brudna, musisz się znowu myć. I wiecie że w mojej głowie na prawdę jest taki lęk! Śmiejąc się sama z siebie musiałam od razu umyć okolice ust i zęby. Teraz siedzę i nadal sie boję tego, a jednocześnie śmieje się sama z siebie ze jak takie coś potrafię to sama sobie mogę zrobić dobrze. O rany! Co chora głowa potrafi wymyślec. Czy zdaza Wam się taka irracjinalna myśl? Aż tak irracjonalna?
  4. @vpprof zależy o jakiej terapii mówimy. Moja jest w nurcie psychodynamicznym. Tak nie da się pracować 8h dziennie. Trzeba czasu żeby zrozumieć siebie, dotrzeć do tego co podświadomie skrywamy i czego się boimy, żeby to zmienić. 5 lat mojej psychoterapii dało mi na prawdę dużo, zmieniło się też bardzo dużo. Ale jak widać to jeszcze nie starczy. Nadal muszę pracować. Wiesz, jak nigdy nie umiałam się złościć na bliskich to mimo pełnej świadomości że to tylko uczucie, że mam do tego prawo itp itd bardzo ciężko jest pozwolić sobie ją przeżyć, a jak już się uda to jeszcze ciężej pogodzić się z tym że to nic nie znaczy i że to nie jest coś złego. Tak jest np w moim przypadku. Może to głupie, ale teraz poczułam złość na moją terapeutke że po tylu latach pracy wróciło, że był nawrót. Nie umiałam poczuć tej złości. Wypieralam się że jestem zła na całokształt, a nie na nia. Aż któregoś dnia bum.... I poczułam ta złość! Teraz staram się z tym pogodzić i nie oceniać siebie za to. Znaczące też jest to że od dnia w którym ta złość poczułam objawy powoli, powolutku slabnął.
  5. @vpprof przeszło mi przez myśl uzależnienie od paroksetyny, ale w takim razie dlaczego po 2 miesiącach brania pełnej dawki objawy nadal są tak silne? Dodatkowo jak było dobrze to zeszłam do pół tabletki czyli do 10mg co przy NN nie jest dawka terapeutyczna i długo na takiej dawce dawałam sobie świetnie radę. To z jednej strony świadczy o tym że psychicznie w jakimś stopniu czułam się bezpieczniej ja biorąc, ale z drugiej strony... Z jakichś powodów istnieje teoria o biologicznych przyczynach nerwicy, co skłania mnie do refleksji że może jednak mój mózg potrzebuje wspomagacza. Ponadto przez miesiąc po odstawieniu czułam się świetnie i nagle z dnia na dzień dosłownie wpadłam w ro gówno które trwa do dziś. Co prawda Pan o którym wspominasz zmniejszal dawkę dużo dłużej, ale ja też nie robiłam tego radykalnie. Byłam wtedy na 10mg, schodzilam na 5mg codziennie potem co drugi dzień i mimo wszystko klapa. Pogodziłam się z myślą że niektórzy ludzie muszą być na lekach długo, bardzo długo, nawet do końca. Podziwiam Cię jednocześnie że udało Ci się wygrać samemu z nerwica lękową. Brawo!
  6. @pacjent13 tak bardzo się cieszę że nie było linczu! Mało tego, wróciłam do domu i zmieniłam tylko bieliznę a wykapie się dopiero rano. A na terapii cóż, poruszana jest relacja między mna a terapeuta. Prawdopodobnie to co teraz się dzieje ma związek z t że poczułam na nią złość i nie potrafię jakoś tego przeskoczyć, zaakceptować. Obwiniam się za to, zresztą złość chyba zawsze wywołuje we mnie lęk. A Ty też wygrywasz, może i nie wiesz co leci w tv ale na razie nie poszłes do łazienki. I tak trzymaj! Musimy się wspierać...my nerwicowcy
  7. No to teraz hardcore.... Właśnie mam zaraz iść na terapię, a że jest ponad 30km od miejsca mojego zamieszkania to jeżdżę od razu po pracy. Byłam wcześniej w galerii i poszłam do WC. I tam nagle zauważyłam że na papierze jest ledwo widoczne żółte coś. Ewidentnie rano musiałam niedokończone dobrze się podetrzec, w co wątpię i co mnie dziwi. No ale bielizna wydaje się czysta. Druga próba j na papierze już nic nie widzę. Chciałam uciec jak poparzona do domu, kąpać się i wyrzucić wszystko do prania łącznie z kurtka. Nie zrobiłam tego. Idę na terapię. Ponoć takie rzeczy się zdarzają i ponoć to żadna tragedia. Pisząc to boję się że zostanę zlinczowana i usłyszę że powinnam jednak lecieć się kąpać i prac...
  8. @johnn no chyba w końcu rzucę te fajki bo szkoda moich nerwów, tamta paczka poszła na śmieci. I dobrze że nic nie robisz z ranami, tak robią zdrowi ludzie...
  9. @pacjent13 dobrze ze to Ci przeszło, ja tak mam przy 40mg paroksetyny i niestety raczej tak już zostanie. @johnn dziękuję za Twoją opinię. Ogólnie chyba mi trochę lepiej, ale bzika na punkcie fajek mam nadal. Teraz jak kupiłam paczkę to przy paleniu zauważyłam że przy paznokciu przy skórce mam odrobinę krwi, uszkodziłam sobie jak rano wycinalam skórki. I teraz chce wyrzucić do kosza te papierosy bo boję się że ta krew mogła się dostać na paczkę lub na papierosa i że zapalenie takiego czymś grozi. A do tego jak teraz to pisze to wystraszylam się że jak paliłam pod klatka i zamyślilam się o tej krwi to że niedopałka gdzieś rzuciłam i ktoś się przez to zapali. Choć zawsze rzucam do kratki przed klatka, takiej co się buty wyciera o nia, tam jest pełno niedopałkow i ja zawsze tak robię. Wiem że tym razem też tak zrobiłam, ale tym razem się na tym nie skupilam tylko zrobiłam to automatycznie. Ale nie dam się tym myślom, wiem że rzuciłam go do kratki. A nawet jakby nie, to przecież żeby się od niego ktoś miał zapalić to by go musiał podnieść itp itd, a nawet jak by go nadepnął i szedł potem do klatki do domu i ten fajek jakimś cudem by się przykleil do buta, to i tak by przecież już był przygaszony. Ależ te myśli są beznadziejne.
  10. @UnicornsAreReal są to natrectwa na tle higieny, bardzo silne, strach przwd wszystkimi wydzielinami ciała jak mocz, kał, z nosa, z ucha, strach że kogoś potracilam jadąc autem, sprawdzanie gazu, czy drzwi zamknięte. Ręce myje non stop. Techniki cbt wydają się dla mnie za straszne do przejścia...
  11. @Goat a liczysz się? Masz zdiagnozowana nerwice? Nie jest na pewni łatwo osobie która jest w związku z kimś kto ma nerwice, ale da się. Ja jestem w związku małżeńskim 15 lat a choruje od 10 lat. Raz jest trudniej raz łatwiej, ale osoby chore na nerwice nie są skazane na życie w pojedynkę.
  12. Przyjechała do mnie siostra z mężem. Wczoraj od 19 siedzieliśmy sobie. Ja wzięłam w dzień leki. Uznałam że od kilku lampek wina nic mi nie będzie, a bardzo chciałam się odprężyć. Spać poszliśmy po 1 w nocy. Wypiłam w tym czasie ok 2/3 butelki wina 11%. Dziś w południe, mimo że wiedziałam że jestem trzeźwa, bałam się i pojechałam na komendę taryfą sprawdzić to. Mąż, siostra i szwagier wiedzą o oczywiście że mam NN i obecnie nawrót. Czuję się teraz dziwnie bo wiem że zdaniem ich wszystkich nie było potrzeby jechać i sprawdzać, że to oczywiste że byłam trzeźwa. Ja też wiem że nie było takiej potrzeby i że to tylko NN zmusiło mnie do sprawdzenia. Wypiłam niecałe 4 lampki wina, praktycznie nie czułam że na mnie dziala. Wiem że nie powinno się łączyć leków z alko, ale wiem też że mała ilość przy lekach SSRI raczej nie stanowi zagrożenia. A badalam się alkomatem bo po 13 muszę zawieźć córkę na zajęcia.
  13. Czy ktoś z Was przyjmujących paroksetyne ma ten problem ze strasznie poci się w nocy? Ja miałam wczoraj gości, teraz siedzimy przy kawie. Jadą do domu za jakiś czas. W nocy okropnie się soicilam, bieliznę można wyciskac a pościel mokra. Na razie siedzę z nimi. Potem muszę zawieźć córkę na zajęcia. Nie zdążę się wykąpać. Boję się że taka przepocona nie mogę nigdzie się ruszać bo roznosze zarazki. Ale dziś inaczej się nie da. No cóż, życie do tego mnie zmusza. Nie polecę teraz się kąpać jak wszyscy siedzimy przy kawie. Może to będzie dobry moment do kolejnego kroku przy walce z NN. A jak juz wyjdę na zewnątrz i wrócę do domu, i nigdzie już nie będę się ruszać, to może dziś nie wezmę wcale prysznicu. Ciekawe czy będę w stanie się dziś nie wykąpać...
  14. @pacjent13 warto obserwować syna, żeby w razie czego szybko i wcześnie reagować. Moja córka wie co mi jest i mówię jej żeby robiła po swojemu, że dobrze robi, że gdy ja myje ręce a ona nie w określonych sytuacjach, to jest ok. Jest już w okresie dojrzewania i nie zauważam u niej symptomów NN, mam nadzieję że tak zostanie. Owszem, jest bardzo wrażliwa, i ambitna ale niepokojących sygnałów nie widzę. Jednak też ją obserwuje, żeby móc reagować jak najszybciej.
  15. @refren mówisz o jakimś konkretnym filmie czy o życiu? Jaki kluczowy sens przegapiłam? Że nie mam na wszystko wpływu? Że nie mogę wszystkiego kontrolować? Czyli byłby to jednocześnie jeden z kluczowych problemów w NN, strach przed utratą kontroli przy jednoczesnej ogromnej potrzebie kontrolowania wszystkiego w około.
  16. @Lusesita Dolores leki biorę, zaczęłam od początku lipca, więc na pełnej dawce jestem już ponad 1,5 miesiąca i nadal jest jak jest, ten kryzys zmienia się, ewoluuje. A rachunki mało mnie teraz interesują. Jak uda mi się wrócić do równowagi to tak nie będzie i rachunki nie będą straszne. Najważniejsze to teraz nauczyć się nie popadać w obled... A Ty? Leki pomagają Ci na tyle żebyś mogła normalnie funkcjonować?
  17. Leginsy poszły do prania... Została kurtka w której wynosiłam kołdrę do śmieci, na razie wisi w szafie z czystymi kartkami, ale też będę musiała ja ubrać. A co do rodziny... Miałam szczera rozmowę z mężem na ten temat, najszersza odkąd choruje. Jest mu ciężko, boi się co będzie dalej z moją choroba, stara się być cierpliwy ale nie wiem czy zawsze będzie to wytrzymał. Na razie stara się mi pomóc jak pytam czy coś jest brudne, ale boję się jak długo da tak radę. Córka ma już 14 lat. Wie co mi jest, ale denerwuje się jak znowu coś do prania wyrzucam czystego, lub jak od niej pożyczam leginsy bo swoje wszystkie mam w praniu przez NN, i jak myje ręce czesto. Tak, wszystkim jest ciężko. A ja czasem mam też wyrzuty sumienia że to przeze mnie i boję się żeby córka też tego nie miała. Ale to nie moja wina ze choruje, to nie mój wybór przecież....
  18. @UnicornsAreReal dlaczego tylko prv? Jakbyś tu napisał to nie tylko ja mogłabym skorzystać z Twojej wiedzy...
  19. Przeżyłam wczorajszy dzień, dziś znowu walka. Powiedzcie mi coś. Na podłodze leży kołdra pod którą z mężem spalismy.jest przepocona. Mam ją wyrzucić na śmieci. Boję się to zrobić bo nieuniknione że dotknę nią kurtki i ubrań jak będę szła. Boję się że wtedy te ubrania będą do prania a ja będę musiała się kąpać. Na domiar złego, jakby na złość. Moje czyste leginsy, zajęte że sznurka dopiero, spadły mi na tą kołdrę. I teraz tak leżą, bo uznałam że znowu są brudne.... Czy mogę je z niej podnieść i włożyć do szafy z czystymi ciuchami i nosić je?
  20. @pacjent13 teraz to już nie tylko petów się boję, ale nawet popiołu który strzepuje. Najlepszym rozwiązaniem jest nie palić, na razie palę tylko w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie nie ma ludzi lub są tylko palący. Może akurat to natrectwo wyjdzie mi na dobre i w końcu rzucę. Zobaczymy, na razie mecze się z natretnymi myslami.
  21. Tak, dokładna diagnoza to Nerwica Natrectw, zdiagnozowana 10 lat temu, biorę paroksetyne w dawce 40mg na dobe, ponad 5 lat już chodzę na terapię. Obecnie mam silny nawrót nerwicy, którego początek zbiegł się z próbą odstawienia paroksetyny (koniec czerwca, początek lipca).
  22. @vpprofna psychoterapię chodzę już ponad 5 lat.... A co do fajek... Nie tak łatwo rzucić....
  23. Głupia jestem. Ten niedopałek był przed wczoraj, a ja dziś znowu chce jechać tamtędy i znowu wychodzić z samochodu i sprawdzać czy jest ok.... Nie wiem czy to ma sens. I czy mnie w ogóle uspokoi...
×