Skocz do zawartości
Nerwica.com

carlos

Użytkownik
  • Postów

    568
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez carlos

  1. A nawet jeśli, to coś w tym złego? Grzechem jest poznawać nowych znajomych, jeśli cierpią z powodu psychiki? Nie rozumiem totalnie Twojego podejścia. Zrozumiałem podwójnie Twój post, tak jakbyś miał żal, że się będziemy spotykać i tak jakby miało do spotkania nigdy nie dojść. Pewnie chodzi o to drugie. Jak nie wyjdzie, to nie wyjdzie. Nikt się z tego powodu nie załamie, bo przynajmniej nie powinien.
  2. O tej porze to nie wiem czy jeszcze jest... Resztę masz na pw.
  3. Dla mnie to już nie jest nowość spotykać się z masą ludzi z nerwicą w miejscach publicznych. Dziś w Szczecinie w pewnej kawiarni odbył się wernisaż sztuki ludzi chorych psychicznie, na którym też byłem. :]
  4. Była ustalona data w poprzednim temacie ( bodajże czwartek 17:00 ), ale nie zdążyłem zauważyć, czy wiele osób się pod tym podpisało, bo temat już nie istnieje. Podawajcie jakieś terminy i zobaczymy komu, kiedy pasuje. Również zachęcam kolegę "tracący sens życia", aby się na tym spotkaniu ( o ile dojdzie do "meetingu" ) pojawił.
  5. Awantura o nic. Jeżeli kolega myśli, że my jesteśmy zdrowi a on jest naprawdę chory, to niech tak sobie myśli. To jest użalanie się nad sobą i specjalne sprowadzanie na siebie nieszcześcia, by być zauważonym. Aczkolwiek widzę tu już w postach skruchę... Jakoby nerwice i depresje przerabia tu większość z nas w mniejszym lub większym stopniu. NO I W KOŃCU KIEDY ROBIMY TO SPOTKANIE??
  6. Mi pasuje i jak większości też, to chyba mamy postanowione. :)
  7. Lista osób jest, ale dzień, miejsce i godzina? Padła propozycja czwartku na godzinę 19:00. Ja jestem za, bo odpowiada mi ta godzina i dzień. W razie gdyby ktoś nie mógł niech piszę, to postaramy się poszukać jakiegoś kompromisu. Serpent_boy - My będziemy pili piwo, a alkohol rozwiązuje supły na języku. hihi
  8. No to ustalcie już mniej więcej wstępne na temat tego gdzie, co, jak i kiedy. Jestem w miare otwarty na sugestie.
  9. Chętnie bym się wybrał, ale moim na kręgielnie nie mam ochoty iść. Wolałbym najzwyklejszy pub. Boston. Olimpic czy Champion chociażby. Jednak nie mam nic też przeciwko temu, by piwko spić gdzieś poza pub'em, jeśli ktoś ma problemy z przesiadywaniem w nim.
  10. Moja największaa wkrętka z nerwicą to było chyba to, że mam schizofrenię i pomału przestawałem wierzyć co jest prawdziwe, a co nie. Że wszystko jest takie dziwne i inne... Owszem jeszcze kilka razy miałem wkrętkę, że zapomnę jak się oddycha.
  11. Do mnie chyba też derealka chyba wróciła... Ale chyba jest w mniejszym stopniu, chociaż gdy dopada mnie uczucie, że zaraz zwariuje, to nie wiem co jest prawdziwe a co nie. ;] Niezła jest ta "fantazja"...
  12. Mi się wydaje, że sama sobie trochę odpowiedziałaś na swój stan. Nie chodzisz na terapię i to może być problemem. Skoro to wszystko ciągle powraca i koło się zamyka, to może czas najwyżyszy skorzystać z pomocy psychoterapeuty? Pomyśl o tym, bo to może być ścieżka do spokoju ducha. Wkręcanie się w różnego typu choroby lub "fazy", to dosyć normalna rzecz dla naszej przypadłości, niestety. Samobójstwa nie popełnisz, bo się go panicznie boisz. Już samo to wystarczy, aby się od tego zdystansować.
  13. I stało się. Byłem na dyskotece i popiłem troszku. Stało się to, czego się obawiałem. Podczas gdy piłem piwo, im bardziej byłem pijany, tym bardziej mój lęk narastał... Jaka bzdura, żeby nie panować nad myślami... Zacząłem sobie wkręcać, że jestem chory psychicznie itp, chociaz wiedziałem że to bzdura, to i tak czułem strach;/
  14. To może mi ktoś coś poradzi. Przed chwilą byłem w sklepie i idąc do niego starałem się sobie wmawiać, że jestem zdrowy i nic mi nie będzie. Gdy już wszedłem na sklep i zacząłem czytać gazetę, to dopadło mnie uczucie jakbym miał zaraz oszaleć. W dodatku nie mogłem skupić sie na gazecie i tłumaczenie "Nic mi nie będzie" nie pomagało, a czułem się z sekundy na sekundę coraz gorzej. To zrodziło lęk i chęć ucieczki z tego sklepu. To było w centrum handlowym, więc wyjście z tego sklepu wiele nie dawało, bo wychodziło się na rondo z innymi sklepami... Poszedłem do McDonalda kupić coś pracującej w tym centrum koleżance, i jak zacząłem myśleć o tych ludziach. Jak oni pracują, zapamiętują wszystko, odcięci od problemów są pochłonięci psychozą pracy i zacząłem porównywać ich do siebie. Że ja w obecnym stanie nie dałbym rady tak pracować, bo nie mógłbym skupić się na pracy, tylko na sobie i lęku... A chcę iść niedługo do pracy bo strasznie mi się nudzi i chcę zacząć zarabiać pieniądze. I jak tu się zmotywować do działania? Rodzina zaczyna na mnie patrzeć jak na lesera, zapominając o moich dolegliwościach. Moja matka sama przeżyła nerwicę i zaczyna bagatelizować mój problem twierdząc, że jak pójdę do pracy to będzie mi lepiej, bo nie będę miał czasu na myślenie. Byc może, ale ja wiem, że pierwszy dzień i początki pracy między ludźmi będą koszmarne, bo będę się natrętnie skupiał na swoim samopoczuciu tam, aż dojdzie do silnego lęku i nie daj Boże ataku paniki, i co ja wtedy zrobie? Powiem pracodawcy "Sorry, mam atak. Idę do domu." ? I tak z dnia na dzień? Ehs.. Mam zacząć grupową terapię niedługo. Trwa ona 3 miesiące i liczę na szybkie rezultaty, bo same leki wiele nie dają. Czy mój problem może podchodzić pod agorafobię? Dodam jeszcze, że gdy sam podróżuję po mieście czuje się źle i "dużo myślę", co wprawia mnie w lęki i zakłopotanie. Czasami jak z kimś podróżuję to też tak jest, ale o wiele rzadziej. [Dodane po edycji:] To może mi ktoś coś poradzi. Przed chwilą byłem w sklepie i idąc do niego starałem się sobie wmawiać, że jestem zdrowy i nic mi nie będzie. Gdy już wszedłem na sklep i zacząłem czytać gazetę, to dopadło mnie uczucie jakbym miał zaraz oszaleć. W dodatku nie mogłem skupić sie na gazecie i tłumaczenie "Nic mi nie będzie" nie pomagało, a czułem się z sekundy na sekundę coraz gorzej. To zrodziło lęk i chęć ucieczki z tego sklepu. To było w centrum handlowym, więc wyjście z tego sklepu wiele nie dawało, bo wychodziło się na rondo z innymi sklepami... Poszedłem do McDonalda kupić coś pracującej w tym centrum koleżance, i jak zacząłem myśleć o tych ludziach. Jak oni pracują, zapamiętują wszystko, odcięci od problemów są pochłonięci psychozą pracy i zacząłem porównywać ich do siebie. Że ja w obecnym stanie nie dałbym rady tak pracować, bo nie mógłbym skupić się na pracy, tylko na sobie i lęku... A chcę iść niedługo do pracy bo strasznie mi się nudzi i chcę zacząć zarabiać pieniądze. I jak tu się zmotywować do działania? Rodzina zaczyna na mnie patrzeć jak na lesera, zapominając o moich dolegliwościach. Moja matka sama przeżyła nerwicę i zaczyna bagatelizować mój problem twierdząc, że jak pójdę do pracy to będzie mi lepiej, bo nie będę miał czasu na myślenie. Byc może, ale ja wiem, że pierwszy dzień i początki pracy między ludźmi będą koszmarne, bo będę się natrętnie skupiał na swoim samopoczuciu tam, aż dojdzie do silnego lęku i nie daj Boże ataku paniki, i co ja wtedy zrobie? Powiem pracodawcy "Sorry, mam atak. Idę do domu." ? I tak z dnia na dzień? Ehs.. Mam zacząć grupową terapię niedługo. Trwa ona 3 miesiące i liczę na szybkie rezultaty, bo same leki wiele nie dają. Czy mój problem może podchodzić pod agorafobię? Dodam jeszcze, że gdy sam podróżuję po mieście czuje się źle i "dużo myślę", co wprawia mnie w lęki i zakłopotanie. Czasami jak z kimś podróżuję to też tak jest, ale o wiele rzadziej.
  15. carlos

    Jak pomóc innym?

    Ty możesz ich tylko nakierować na ich własne piękno. Zrozumieć je musza oni, ale Ty możesz im w tym pomóc, gdy sami jak widać nie potrafią. Mi się wydaje, że komplementy i uświadamianie takim ludziom, że mają prawo się z siebie cieszyć jest dobrym początkiem. Nie zawsze to pomaga, ale warto spróbować. Trzeba ich jakoś zmotywować do tego, aby zaczęli pracę nad sobą i nauczeniem się pozytywnego myślenia. Podziwiać ich, szukać u nich dobrych cech, aby sami zobaczyli, że nie są "do niczego".
  16. Mam do was wszystkich pytanie. Czego się dokładnie boicie, gdy staracie się wyjść z domu? Czy sama myśl, że musicie wyjść budzi strach? Czy gdy już jesteście poza domem, strach narasta mimo tego, że wiecie iż nic złego wam się nie stanie? Bo u mnie to jest tak, że ja się boję patrzeć na świat. Wszystko wydaje mi się takie dziwne i sztuczne i tego się boję..;/ bałem się jeszcze pod koniec roku szkolnego siedzieć na lekcjach, bo po prostu dostałem ataku paniki i po nim wkręciłem sobie, że na kolejnych lekcjach myśli nie dadzą mi spokoju i wywołam sobie kolejny atak.. I tak prawie było. Myślami wprawiałem się w panikę:/ Teraz boje się, żę jak pójdę na prawo jazdy, to w samochodzie czy na kursach po prostu nie pokonam natrętnych myśli typu 'nie wytrzymasz, uciekniesz, to wszystko jest dziwne, jesteś chory!", że również na samą myśl o tym czuję strach i robi mi się niedobrze;/
  17. carlos

    Nerwica a narkotyki

    Ten zjazd o którym piszesz... U mnie po paru piwach i mocnym jaraniu, trwał 3 dni w takim samym natężeniu. Jadłem tylko hydroksyzynę by spać, bo jak się budziłem to z atakiem paniki, zlewnymi potami, chorymi myślami itp.:/ Myślałem, że mam uszkodzony mózg i będzie tak ciągle. Przez te 3 dni wziąłem tylko 1 gryza z piętki od chleba, i również wody też zbyt dużo nie piłem.
  18. No to ja chyba też mam, bo obok silnych lęków od jakiegoś czasu mam występujące w silnym natężeniu kompulsje kontrolujące. W dodatku cał czas miałem natręctwa myślowe. Ostro to wszystko utrudnia życie.
  19. No kolega jest przesadzony, ale to jego sprawa. No to lipa z tym alkoholem :/ W sumie ja go tak nie lubie jakoś bardzo, ale chciałbym się lekko upić aby zobaczyć, czy będę miał lęki. ( z drugiej strony boje się, że sobie coś wkręcę i nie zapanuje nad "emocjami") No i boje się tego następnego dnia, bo jak mam mieć potem przez 2 czy 3 dni coś ala atak paniki non stop, to dziękuję.
  20. A powiedzcie mi moi mili nerwicowcy, czy możliwe będzie, że na drugi dzień po piciu alkoholu mogę czuć taki silny lęk, że nie obędzie się bez karetki pogotowia? Mój kolega, który choruje na schizofrenię gdy sobie pochleje, na drugi dzień lub kolejne dwa dni ma taki silny lęk i "nieogar", że pare razy przez to sam się wybierał do psychiatryka. Ja nie piłem już ponad rok, ale chce się napić, jednak niestety boje się, że zrobi mi się coś takiego jak jemu.
  21. carlos

    Nerwica a agresja

    Witam Mnie ostatnio męczy bardzo jeden problem. Aczkolwiek agresja i opryskliwość w stronę rodziców. Cokolwiek by nie powiedzieli lub nie zrobili, denerwuje mnie to i strasznie się do nich odnoszę. Jestem tego świadom, że sprawiam im masę przykrości, ale nie jestem w stanie pojąć dlaczego tak jest:( Miał ktoś z was tak podobnie, że wyżywał się na bliskich?
  22. W pewnym sensie popieram zdanie sadiego, że marihuana jest zła i szkodliwa. Niestety jednym szkodzi mniej, drugim więcej. Zupełnie jak inne narkotyki. Jeden zażyje LSD i dostanie psychozy, drugi przejdzie wiele "pięknych chwil" i "nic mu się nie stanie". Palenie THC u osób z podatnością na schizofrenię, zwiększa ryzyko zachorowania do 2-3 razy, więc nie powiedziałbym że to bezpieczny narkotyk. Oczywiście mowa tu o osobach z podatnością genetyczną na tę chorobę. Wiele mitów o thc jest obalonych na forum "zielony kłopot" , skąd sadi też pewnie swoją wiedzę czerpał. Jednak THC to "najmniej" szkodliwy narkotyk, i większość ludzi wylizuje się po nim, a mniejsza część dosyć poważnie cierpi. Wracając do tematu. Mieszanie THC z lekami to naprawdę eksperyment w nieznane i reakcja może być przeróżna. Póki się ma lęki czy cokolwiek to nie wiem czy warto jest palić, bo na fazie można się nieźle "wkręcić" i nie wytrzymać fazy. Z drugiej strony można doznać ulgi. Wszystko zależy od osoby. Na jednego wpłynie dobrze, na drugiego źle. Dopiero dowiadujemy się jak jest, gdy już spróbujemy.
  23. carlos

    Lęk przed pracą

    Bać się roboty w moim przypadku, to nie bać się niskich stawek, tylko tego, że mi w pracy "odbije" i nie wytrzymam, a jaki pracodawca zrozumie co sięw mojej głowie dzieje?
  24. THC działa psychoaktywnie i lekarstwa działają psychoaktywnie. Reakcja takich mieszanek może być naprawdę przeróżna, więc jeśli chcesz, to na własną odpowiedzialność.
  25. I właśnie ja jestem tego przykładem.W tym roku szkolnym gdy na lekcjach w-f'u miałem wysiłek w postaci rozgrzewki lub meczu piłki nożnej, dopadały mnie lęki. Po siłowni czuje się zrelaksowany i "wolny". Venus nie panikuj! Dawaj poćwiczymy razem ;D heheheh. Dasz radę i kiedyś na pewno jeszcze będziesz mogła sobie trenować
×