Skocz do zawartości
Nerwica.com

Katarzynka35

Użytkownik
  • Postów

    306
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Katarzynka35

  1. Witaj Grubciu! Dawka 225 to dosyć spora.. ja mam 75 er, ale nie wiem czy nie dostanę większej... tak sobie gdybam, bo na leki efektin pomogł mi świetnie ale niebawem skoncze 4 miesiąc brania efektinu i powiem Wam, że przez 2 pierwsze czulam się znacznie lepiej - jakas taka radośniejsza. Teraz - mimo, ze efektin bralam na nerwice lekową, depresji nie miałam absolutnie stwierdzonej - to teraz zauważam takie jakieś dołki u siebie... moze to wina tej aury, ale jestem wiecznie zmeczona, spiąca, nic mi się nie chce, nie mam energii, werwy, checi do dzialania, normalnie jakby wampir wyssał ze mnie krew.... Oczywiście w miarę normalnie funkcjonuje ale szczerze, do pełni szczęscia to mi daleko... wiem, ze efektin nie jest cudowna pigułka szczęscia i radosci, ale troszke energii moglbymi dodać... mam znajomą, która jak się okazało też jest na efektinie juz od kilku lat i ona ma normalnie power!!! energia ja rozpiera, a zanim zaczęła efektin leżała miesiąc w łózku, nie wychodząc z niego... teraz biega jak nakrecona, sily tyle, ze gory moze przenosić, a ja przy niej to jak zdechlaczek:( Grubciu! Skoro zaraz po efektinie zaczęłas lykac Anafranil, to ten efektin nie pomogl chyba? Ech, dołuje mnie jak czytam ile ludzi wraca po kuracji zpowrotem do tabletek, a ja naiwnie i nieświadomie myślalam, ze 99% 1 kuracja pomaga... jak czytam forum to statystyki nie wychodza optymistycznie... niemal kazdy wraca po krótszej lub dluższej przerwie do tabletek.. ech, kończe, bo znowu marudzę! kończę, bo musze się zmobilizowac i do pracy:) pozdrowionka:) paaaaaaa
  2. Witajcie! Sny były dziś a jakże... tylko takie nie nadające się do druku z podtekstem erotycznym:) NO ja się boję, że po odstawieniu wrócą do mnie zawroty glowy na ktore efektin wlaśnie biorę... i teraz jeżeli przy odstawianiu pojawi się to piekielne uczuciu kolysania i wirówki i usuwania gruntu to boję się, że wpadnę w panike, nie wiedząc, czy te zawroty ewentualne to efekty odstawienne, czy powrót nerwicy ech, ale jeszcze kilka miesięcy brania efektinu a ja juz marudzę niepotrzebnie i martwię się na zapas... N wlaśnie Stapelio, ja też tak czuję, że lęki są gdzieś i chcą wyjśc na powierzchnię ale chyba ten efektin nie pozwala... miłego popołudnia:) Katarzynka35
  3. Również przyłączam się do życzeń urodzinowych Stapelio! ale to Ty jesteś spod znaku Skorpiona a te sa strasznie odporne psychicznie, znak kilka i niezłe mają charakterki:) Więc Ty też napewno jesteś bardzo silna i dzielna i byle atak paniki nie może Cię zdenerwować! I gratuluję, że zostałaś sama w domku:) Powiem szczerze, że ja będąc na efektinie nie mam żadnych lęków, a wczesniej za nic w zyciu nie zostałabym sama na noc w domku... jak miała taką fatalną wiosnę, to chciałam by non stop by kttos w poblizu...normalnie inaczej myślalam, że zaraz zemdleję no i oczywiście umrę rzecz jasna... Jak teraz na to patrzę z perspektywy to śmiać mi się chce... pytanie jak to bedzie bez efektinu:) w każdym razie - jak już tłumaczylam dr - czuje jakby młj strach, moje leki, zostały gdzieś zamknięte... niby się dobijają gdzieś tam, ale kłodka mocno trzyma i nie mogą się wydostać a ja czuję się bezpiecznie.... tylko przeszkadza mi to stępienie emocjonalne, senność i zmęczenie:( NO i troszkę natrętna myśl, co będzie potem, tzn. jak odstawię efectin.... dobrej nocy i tych naszych dziwacznych snów efektinowych:) co prawda ja już nie konsumująć efektinku miałam sny takie, że szok, ale teraz to powieść s-f możnaby napisać...Z najnowszych to spotkanie z elektem Obamą i atak chińskich samolocików na moje miasteczko:) pozdrawiam:) KasienkaTa PS. Ech Stapelio, chcialabym mieć 30 lat:)
  4. To życzę zdrówka Superbabko! jesli to przeziębienie to mi pomaga zawsze oscillococinum homeopatyczne, ecomer na wzmocnienie i esberitox... Ech co do odstawiania, to najpierw chyba trzeba się dobrze tak w 100% czuć, żeby go odstawić, a jak tak się czuję nie do końca super... czuję się zdecydowanie lepiej od momentu rozpoczecia brania efektinu ( do którego mnie zmusiły zawroty ktore pojawiły się 19 marca bt.), ale nie czuję się jeszcze tak dobrze jak przez osttanie 2-3 lata, kiedy było super i kiedy "jechałam" tylko na homeopatii i występowałam publicznie, nie miałam żadnej tremy ani leków... a teraz mimo efektinu, na scene bym nie weszła, nie czuję się jeszcze na siłach... czyli niby jest ok, ale jeszcze nie do końca, a to juz minęłó 3,5 miesiąca zażywania efektinu więc wszytsko powinno juz być unormowane....a ja tymczasem czuję, że jakby mniej na mnie efektinek działał... boje się, że 20 listopada kiedy mam kontrolę dostanę silniejsza dawkę... a to mnie totalnie spłyci emocjonalnie:( A Stapelio efektin to Twój pierwsxy lek? jak go dlugo juz bierzesz? pozdrowionka, milego wieczorku:) papa ---- EDIT ---- To życzę zdrówka Superbabko! jesli to przeziębienie to mi pomaga zawsze oscillococinum homeopatyczne, ecomer na wzmocnienie i esberitox... Ech co do odstawiania, to najpierw chyba trzeba się dobrze tak w 100% czuć, żeby go odstawić, a jak tak się czuję nie do końca super... czuję się zdecydowanie lepiej od momentu rozpoczecia brania efektinu ( do którego mnie zmusiły zawroty ktore pojawiły się 19 marca bt.), ale nie czuję się jeszcze tak dobrze jak przez osttanie 2-3 lata, kiedy było super i kiedy "jechałam" tylko na homeopatii i występowałam publicznie, nie miałam żadnej tremy ani leków... a teraz mimo efektinu, na scene bym nie weszła, nie czuję się jeszcze na siłach... czyli niby jest ok, ale jeszcze nie do końca, a to juz minęłó 3,5 miesiąca zażywania efektinu więc wszytsko powinno juz być unormowane....a ja tymczasem czuję, że jakby mniej na mnie efektinek działał... boje się, że 20 listopada kiedy mam kontrolę dostanę silniejsza dawkę... a to mnie totalnie spłyci emocjonalnie:( A Stapelio efektin to Twój pierwsxy lek? jak go dlugo juz bierzesz? pozdrowionka, milego wieczorku:) papa
  5. Witaj Superbabko!!! No cieszę się, że u Ciebie znacznie lepiej:) Widać, że promieniejesz!!! Super, że czujesz się zdecydowanie lepiej! Ja nie chodzę na psychoterapię, w sumie może też powinnam...już sama nie wiem... psychiatra powiedział, że nie muszę, bo ewidentnie znany jest przyczyna moich lęków i skoro jest znane źródło to trzeba samemu popracować, psycholog jest potrzebny jak nie można xnaleść przyczyny ... nie wiem w sumie może nie miał racji... Wiesz ja też zdecydowanie wolę zmeczenie i od bujania i kołysania, bo normalnie sobie funkcjinuję i be zporownania lepiej się czuję niz kilka miesięcy temu, kiedy zawroty zrobiły ze mnie wrak nieomalże... ale mam taki jakiś niedosyt... no bo skoro dzialają na tych, którzy mają depresję pobudzająco i dają jakąś dawkę energii, to mi też by mogly troszkę podladować akumulatorki... a ja ciągle marudzę , że jestem senna i zmęczona - nawet mnie to już meczy a co dopiero innych... Ech Stapelio, fajnie masz z tym libido... u mnie zerowe po prostu ... no i takie stępienie emocjonalne...a wyciszona też jestem, jakoś mnie różne stresy jakby nie dotyczą... "olewam" je... ale martwi mnie, ze mniej radośnie przezywam to co pozytywne....tak jakos powierzchownie... No i oczywiście juz się boję odstawiania!!!!!! chociaż dr twierdzi, że Ci ktorzy mieli łatwe wejscie w efectin mają też łatwiejsze zejście z niego, Ci ktorzy mieli przejścia a nim na poczatku i duzo skutków ubocznych meczą się odstawianiem... Ja miałam wyjatkowo mało - jak na mnie - skutków ubocznych - dlatego łudzę się , że może bedzie nie najgorzej, ale martwi mnie, że jak nie wezmę o wyznaczonej godzinie tabteki to już czuję się znacznie gorzej.... Kochani efectinowcy, dzielmy się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami, na pewno wówczas bedzie łatwiej... A sny też macie takie bardzo realistyczne??? pozdrawiam wszytskich:)
  6. Witam wszystkih efectinowców:) Witaj SuperBabko:) jeszcze raz przesyłam gratulacje, dotyczące zmian w zyciu osobistym:) wiesz o co chodzi:) A wracajac do efectinu - dawno mnie nie było na forum, bo mam problemy od misiąca z zalogowaniem się nie wiem dlaczego... Biorę efectin czwarty miesiąc, od lat mialam problemy z nerwicą lękową, ale miałam ją oswojoną i dawalM CAŁKIEM RADĘ BEZ LEKÓW, niestety w marcu nerwica zmieniła swoje objawy i zamiast tradycyjnego kołatania rozpoczęły się straszne bóle głowy, potem zawroty okropne... Podobnie jak Superbabka wszytsko mi kołysało i przez 5 miesięcy funkcjonowałam jak pijany człowiek, ziemia usuwała się spod nóg, ciśnienie w uszacj, niestabilności, wrażenie dziwnych oczu, kołysania szczególnie przy ruchu glową w prawo i lewo.... pełno badań z rezonansen odplatnym włacznie ... i nic... w koncu przyjęłam do wiadomości, że to nerwica... psychiatra zapisał na moje podręcznikowe objawy nerwicy lekowej efectin... nie chciałam go brać...sama chemia... no ale byłam w takim stanie, że bałam się, że mnie wywioza do Gniezna (szpital dla Nerwowo Chorych w Wielkopolsce- talk potocznie nazywamy...) Skutki uboczne - prawie zadnych w porównaniu do innych... po5 dniach zawroty zaczęły mijać, a 7 dnia poczułam się jak nowo narodzona!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Moje szczęśćie nie miało granic, jakbym wróciła z dalekiej podrózy albo z drugiej strony lustra.. I teraz mam za sobą 3,5 miesiąca brania efektinu... jak się czuję? Troszkę mnie niepokoją pewne rzeczy... NIby jest ok, nie ma zawrotów - co mnie bardzo cieszy!!!!!!!! Nie ma lęków - co również mnie bardzo cieszy!!!!!!!!! Ale nie wiem czy ten efectin mnie zqa bardzo... nie uspokoił.... niepokoi mnie fakt, że spłycił moje emocje... fajnie, że wyciszył zlość, zdenerwowanie, niepokoj, lęki - czyli te negatywne, ale mam wrażenie, że wyciszył - spłycił tez te pozytywne... mniej odczuwam radość z pozytywnych wydarzeń, mam taki trochę "tumiwisizm", już nie wspomnę o zmniejszeniu libido.. zerowe po prostu, zero chęci... Po drugie: jestem ciągle zmęczona i senna... najchętniej codziennie po obiadku ucinałabym drzemkę... fakt, pogoda czasami wpływa na mnie negatywnie - jak jest szaro i ponuro, mam niksie ciśnienie, które powoduje, ze nic mi się nie chce, ale to zmęczenie zaczyna mnie denerwować... przeciez biorę antydepresant, więc powinien mi dodać trochę ENERGII ZYCIOWEJ! Po trzecie: zaczynam coraz częśćiej rozmyślać jak to będzie podczas odstawiania... nie wiem czy to mozliwe, ale zaniepokoił mnie pewnien szczegół, ze trzy razy wzięłąm efectin jakieś 2-3 godziny później niz zazwyczaj i już pojawiał się lekki amok: tzn. jakby zawroty, trzęsawka w srodku, wszytsko wypadało mi z rąk.... czyżbym uzależniła się już tak bardzo od efectinu? Pytałam dr co to jest, on stwierdxil, że to znaczy, ze jeszcze nie jestem wyleczona, że to nie jest efekt uzależnienia tylko jeszcze nienasycenia tą substancją... coś w tym stylu... Czy macie też podobnie? a propos tego spłycenia emocji i zmęczenia po efektinie? Niby jestem szczęsliwa, że zawroty minęły, nie mam lęków, napadów paniki, ale taka chodzę jakaś zobojetniała... i to mnie martwi... pozdrawiam wszytskich!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  7. Witam Was serdecznie! Dzięki za odpowiedzi i za troskę. Zauważcie jednak, że pisałam mój post w lipcu, a teraz mamy październik więc trochę czasu minęło, ktoś wywołał mój tekst i "oberwało" mi się, ze nic nie robie z moją nerwicą:) Po pierwsze: konsumuję od 19 lipca ów efectin, czyli już trzy miesiące. Najważniejszy objaw - czyli okropne zawroty głowy zdecydowanie się zmniejszyły, lęki też, tym bardziej, że jak zawroty ustąpiły, to juz okgłam normalnie wyjśc na ulicę i przestałam się stresować:) jest oczywiście zdecydowanie lepiej, choć osttanie dwa lata przed wystąpieniem zawrotów, żyjąc z nerwicą (teoretycznie) i bez tabletek było jeszcze lepiej:) ale nie chcę narzekać. Skoro jdnak dominujące objawy mocno się wyciszyły, można uznać, że to atak nerwicy Po drugie: Niektórzy w trosce o mnie napisali, że jak mogę od 15 lat chorowac i niec nie robić... Otóż robiłam oczywiście, dotychczas miałam "tylko" ataki kołatania serca plus potem stres, ze mam cos z sercem, i taki atak występował raz na kwartał, ran na 2 lata... sporadycznie a nie ciagle! Brałam propranolol, potem metocard na szybki puls i po godzinie było już ok, pozostawało tylko uczucie cholernego zmęczenia i wyczerpania... ale następnego dnia zapominałam o tym... Po trzecie: nie wegetowałam przez te 15 lat, choć różnie bywało... miałam uraz do jazdy autobusem i jakoś starałam się omijać te srodek lokomocji, no i musiałam czułam się bezpieczniej jak ktoś ze mna jechać... Skończyłam studia, znalazłam fajna pracę, mam odpowiedzialne stanowisko, przemawiam publicznie i niewiele ludzi z mojego otoczenia wie a raczej domyśla się, ze mam nerwicę. I przez te 15 lat leczyłam się homeopatycznie i u kardiologa i było ok. Leki homeopatyczne na tyle mi pomagały, że miałam okresy bez typowych ataków paniki np. 3-4 lata... Po czwarte: nie dziwcie mi się, że szukałam co mi jest, bo skoro przez 15 lat nerwica miała to samo oblicze - objawiała się tak samo, to byłam zaskoczona, że kładąc się zdrowa wieczorem, następnego dnia wstałam cięzko chora z okropnym blem głowy i zawrotami i tak było przez kilka miesięcy....nie od razu wpadłam na to i dr też, że to nerwica...nie wiedziałam, że po 15 latach może zmienić swoje objawy u mnie, była przeciez przeze mnie w jakiś sposób "oswojona":) No i po piąte: Duskfall... o rany na podstawie czego wnioskujesz, że według Ciebie nie jestem nerwicowcem? a kim??? mam nadzieję, że w Twojej opiniii nie jestem psychopatką Pozdrawiam serdecznie jeszcze raz dzięki za troskę, trzymam się dzielnie, efectin podziałał na mnie dobrze, jest ok:)
  8. Tak, wiem, ale też wiem jakby co jest przyczyną mojej nerwicy... W liceum miewałam bóle głowy - migrenowe i napieciowe, ale poza tym byłam radosną osobą i niczego się nie bałam...zmieniłó się to diametralnie kiedy dr neurolog do której się udałam zdiagnozowała owe bóle głowy jak padaczkę skroniowa... nastraszyła mnie i moich rodziców okropnie... same zakazy... nie mogłam sie przemeczam, nie mogłam chodzić na wf, na dyskoteki, bo mogła- wedlug niej - w każedj chwili dostać ataku... tak mnie kobieta nastrszyła, że stałam się wrakiem i non stop bałam się, ze dostanę na ulicy, w skzole wśród ludzi ataku padaczki... nie jest to choroba niestety dobrze postrzegana... i ta zła jak się okazało po wielu latach diagnoza zaważyła na moim dallszym zycu, wpadłam w nerwice lękową, bojąc się o siebie, swoje zdrowie, zycie i zdrowie moich bliskich... ale jak mi wyjaśnił psychiatra psycholog jest potrzebny kiedy nie wiadomo co jest przyczyną nerwicy, u mnie jest to wybitnie jasne... ech, pewnie, że wolałabym nie brać tabletek, ale nie mogłam sobie pozwolić na żadne L4 a kieruje dużą grupą - parac twórcza tzw. zresztą będąc w pracy, będąc ajęta musiałam się mobiliozwac... siedząc w domu i mając duzo czasu wsluchiwalabym się w każdy sygnał z organizmu.... praca bardzo mi pomaga... no a efectin działa:) pozdr.
  9. Cześć Mahadevi! No ale ja nie biorę efectinu na poprawę nastroju, bo ten był ok, tylko na dolegliwości, ktore miałam, z ktorymi nie mogłam sobie poradzić... okropne zawroty głowy, kołysania, niestabilności, coraz silniejsze napiecia, sztywnienia skóry twarzy, szyi, rąk, ciśnienie w uszach w glowie.... wizyty u psychologa niec nie dały, miała kupę badań i nic, trwało to od marca i nie mogam sobie pozwolić by dalej tak zyć... bo nie dawało sie z takimi objawami normalnie funkcjonować... wczesniej miałam nerwice pod postacia ataków czestoskurczu, miałam to np. raz na dwa tygodnie, czy raz na pół roku, po tabletce puls się zmniejszał i było ok i następnego dnia zapominałam normalnie funkcjonując... teraz się nie dało, bo zawroty miałam już ciagle... podczas jedzenia, podczas siedzenia, w pracy, podczas mycia, trudno mi było sie normalnie poruszać... stą zaczęłąm łykać tabletki - efectin... zniknęły zawroty i pozostałe objawy, zniknęły lęki... wiem pewnie, że nie mogę cały czas brać proszków, ale mam nadzieję, że teraz kiedy normalnie funkcjonują trochę się przygotuje do dalszej walki z nerwicą... nabiorę sił i dystansu...bo teraz już wiem, że te zawroty to sprawa nerwicy... wczesniej nei wiedziałam, dopóki efectin nie pomógł, skoro pomógł, a wczęsniejsze różne tabletki na zawroty, na błędnik, na dotlenienie mozgu nie pomagały, to wina jednak nerwicy, skoro teraz to już wiem bedzie mi łatwiej, bo bałam się, że dr nie zdiagnozowali mnie dokładnie i każdy zawrót powodował panike i ... jeszcze wieksze zawroty.... pozdr. Katarzynka35
  10. NO ja Madziu tak miałam, tylko, że nad lewym okiem - bolała lewa skroń, i lewe oko, a raczej oczodół i jakby za okiem... takie miałam rażenie, że jak odwracała oko w różne strony to z tyłu za nim coś mi je ciagnęłó, jakbym mikaa za krótkie z tyłu oka mięsnie...dr mi tłumaczył, że mam wszytskie mięsnie napiete i stąd i ból głowy i sztywnienie skóry twarzy i drętwienie rąk i szumy w uszach, bo wszytskie namniejsze mięsnie są napiete i te na szyi i na karku i w uszach różne, dlatego też uczucie ucisku w głowie, ściągania skóry, ciagniecia z tyłu oczu, szumy dziwne, tetnienia w uszach, słabe, napiete mieśnie nóg i rąk no i zawroty, których nie zyczę najgorszemu wrogowi... Już kiedyś pisałam na forum, że swego czasu myślałam, że najgorsze sa te nagle kołatania serca, ktore miewałsm - puls 150, uczucie paniki, że za chwilę zawał itp., ale braam w takich chwilach metocard na spowolnienie akcji serca i po pół godzinie paniaka mijała, bo i puls wracał do normy...a zawroty trzymały mnie od marca do lipca i nic nie pomagało... więc teraz twierdzę, że to to paskudztwo jest najgorsze... przez te kilka iesięcy niemal non stop myślałam, że świat mi się chwieje, myśli chwieja..., że za chgwile sie przewrócę, padnę, zemdleję itp. ... najgorszemu wrogowi nie zyczę Na szczęście zawroty minęły w końcu... WSzytskim zawrotowcom tego życzę!!!!!!!!!!!!!!!!!
  11. Rozumiem Neko, że chodzi Ci o różnicę między efectinem np. 75 er a 75? Ja zazywam ten 75 er - czyli o przedłużonym działaniu.... On się powoli, równo i systematycznie uwalnia... teoretycznie powoduje, że masz przez 24 godzinę - do wzięcia kolejnej kapsułki - takie samo stężenie leku... a zwykła tabletka powoduje, że po chwili od wizęcia tabletki stężenie rośnie, po czym po kilku godzinach zmniejsza się... dr mi mowił, że to może wywoływać skoki nastroju i samopoczucia, dlatego on jest zwollniekiem tego 'er" o przedłuzonym działaniu bo przez cay czas jest organizmowi podawana jakby ta sama dawka leku a nie na zasadzie sinusoidy - dużo - mało - duzo - mało ipt. pozdr.
  12. Witaj Rafał! No wydaje mi się, ze masz rzeczywiście rozlega nerwicę.... i lekową i hipochonddryczna troszkę (lęk, ze to rak) i troszkę natręctw... być może śmierć Babci uruchomiła cay mechanizm i teraz niczym efekt domina ruszyły wszytskie skrywane od lat obawy i leki... szukaj pomocy u psychiatry - musisz się wyciszyć, bo chyba masz straszny natłók myśli.... trzymaj się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  13. Witajcie! Ja mam stwierdzona nerwicę lękową, ale osłabienie, ciągłe zmęczenie, senności i brak energii tez mi dokucza, więc nie wiem jak to jest... generanie mam częśc objawów n. lękowej i część neurastenicznej...one się chyba pokrywaja jednak, bo lęk jest powodem wszytskich nerwic (czy mam rację?)tyko pewnie w lękowej wpada się w ataki paniki i histerii a w innych mniej... pozdr.
  14. Witaj Agal! No ja przez wiele lat walczyłam sama, dawałam radę nad nerwicą, co jakiś czas korzystałam z pomocy pani neurolog, ktora zapisywała mi specyfiki homeopatyczne i ktore skutkowały. BYło ok i nie jadłam żadnych anty ani psychotropw. Na wiosnę jednak tak się rozlożyłam, ze nic nie skutkowało, wędrówki po lekarzach i zero poprawy spowodowały, że jeszcze bardziej wmówiłsm sobie, że zawroty to coś poważnego... wydawało mi się, że lekarz cos przeoczyli, ze się nie znaja, ze to nie może być nerwica, bo zawsze miałam inne objawy, które znałam, które oswoiłam i z którymi sobie radziłam... im dlużej nikt mi nie potrafił pomóc, tym zawroty były coraz gorsze i nie mogłam normalnie funkcjonować... Kierująć zespołem w pracy, nie mogłam iść na L4, mobilizowałam się jak tylko można, ale staałam się wrakiem człowieka, juz nie mogłam zapanować nad moimi objawami... więc chcąc nie chcąc udałsm się do psychiatry i zaczęłąm zazywać efectin... Podziwiam Cię, że walczysz bez tabletek, ze chodzisz na terapię... ja juz niestety doszlam do takiego stanu, że wmawianie mi, że niec mi nie jest nie pomagało, stąd tabletki... Kiedy po tygodniu ich brania poczułam ulgę i zawroty zniknęły poczułam się fantastycznie... płakałam chyba dwa dni nie mogąc uwierzyć, że w końcu jest normalnie, że mogę wyjechać na urlop, ze się nie boje, nie panikuję, ze mogę się się śmiać, że nic mi nie zagraża.... Tabletki dały mi jakies poczucie bezpieczeństwa, chodź wiem, że to złudne uczucie... ech, nerwica jest straszliwie podstępna chorobą....trzeba jedak walczyć... Trzymajcie się!!!!!!!!!!
  15. Witaj Mahadevi! NO być może efectin nie jest lekiem dobranym ściśle dla Ciebie... ja go konsumuję od 2 miesięcy i jest ok. Dostałam go na nerwicę lękową, która u mnie objawiała się od lat napadami szybkiego pulsu, co powodowało ataki paniki, generalnie leki, ze coś mi się stanie, umrę itp. Ostatnio jednak na wiosnę pojawiły się inne zupełnie objawy, ktoryh początkowo nie łączyłam z nerwicą - silne bóle głowy, zawroty i niestabilności makabryczne, które uniemozliwały noralne funkcjonowanie, sztywnienie twarzy, sciaganie skóry na twarzy, niepokój myślowy, szumy, pulsowania w uszach, ciśnienie w g.owie i w uszach, uczucie silnego napięcia na całym ciele... z racji, ze odbijałam się od dr do dr, po licznych badaniach z rezonansem włącznie, neurolodzy rozkładali ręce, twierdząc, że to od nerwicy i żadne guz mi nie rośnie ani SM nie grozi.. udałam się w końcu po raz I do psychiatry i ten stwierdził, że mam podrecznikowe objawy typowej nerwicy lękowej i zapisał mi efectin 75 er (czyli o spowolnonym uwalnianiu, ktory powoduje, że przynajmniej w teorii ma się przez całą dobę to same stęzenie leku we krwi). JUż pierwszego dnia na kilka godzin co prawda ale poczułam znaczna poprawę, oczywiśćie miałam tez ze cztery dni skutki uboczne- potworne ziewanie, uderzenia gorąca, jadłowstręt, zaburzenia snu, biegające myśli... jednak po 5 dniach odczułam silna poprawę, a po 7 dniach zniknęły mi najgorsze objawy - czyli zawroty... po kolejnych wycofały się inne.... dr mi tez mówił, że po tygodniu powinnam odczuć poprawę i w moim przypadku tak było.... generalnie po 2 miesiącach zażywania mogę powiedzieć, że czuje się dobrze... tzn. mam tez gorsze i lepze dni, ale leki są jakby daleko ode mnie... nawet jak się zdenerwuję to tak inaczej, nie wpadam w panikę, trudno mnie wyprowadzić z równowagi, jestem wewnetrznie spokojna... zawroty pojawiają się sporadycznie, odżylam:) co jednak troszkę mnie niepokoi, to uczucie zmeczenia... co rawda już mam tak dawno, ale liczyłam, że efectin mi w tym tez dopomoże... inna sprawa, ze trudno mi dodawać energii skoro moje ciśneinie jest 80 na 60, z natuy mam ciagle niedobory żelaza i pewnie stąd zmęczenie... szkoda... moja daleka znajoma po efectinie jest non stop na takich obrotach, że szok... pełna energii, radości, zero zmeczenia, wszytskie objawy jej zniknęły...więć wszytsko zależy od organizmu, może Tobie efectin.... nie jest pisany... tylko inny lek??? pozdrawiam i zyczę byś poczuła się lepiej!!!!!!!!!!!!!!!! Katarzynka35
  16. Witaj Agal! Tak, oczywicie, jak miałam etap kilkumiesiecznych zawrotów głowy niemal non stop i zachwian równowagi, niestabilności, to wlaśnie miałam nieskoordyniwane ruchu, idąc to o coś się potykałam, uderzałam o coś, z rąk mi leciały różne przedmioty, zahaczałam o wszytsko... jednym slowem moje ruchu były chaotyczne, niestabilne i nieskoordynowane...no i takie samo wrażenie miałam w głowie - chaos, jakby "móżg" mi krązył i wszeytkie mysli też, oszołomienie straszne... brak skupienia... itp. koszmar... brrr na samo wspomnienie mam już dosyć... mam nadzieję, że nigd więcej to się nie powtórzy!!!!!!!!!!!!!!! pozdrawiam katarzynka35
  17. Witaj Ziemowicie1978:) Ech, znam te dziwne bicie serca aż za dobrze... u mnie zaczęo się wiele at temu właśnie od serca, ale od szybkich bić - kołatań, mega zmęczenia przy wysiłku itp. Przebadana dokumentnie - diagnoza nerwica... też ponad 10 at temu brałam propranolol i jest to łagodny lek, naprawdę nie masz się co obawiac i bardzo wycisza. Po jakims czasie dołaczyły u mnie te wlaśnie 'dziwne" bicie serca... zrazu je bagatelizowałam, a potem zaczęłąm się w nie "wczuwać" co to się dzieje.. i to był mój pewnie błąd... te moje dziwne bicia serca - takie potykanie się serca, swatanie na moment po przerwie nagłe ruszanie to tzw. dodatkowe skurcze nadkomorowe serca... lekarze je totalnie bagatelizuja i każą o nich nie myśleć, ma to prawie każdy człowiek, tylko niektórzy w ogóle ich nie odczuwają, a nerwicowcy czują je niestety ze zdwojona siła... ja czasami odczuwam silne szarpniecia w klatce piersiowej, czasmi potkniecia, czasami jakby cos mi się urwało, albo jakby ktos mnie silnie uderzył... często mam przy nich potrzebe nagłego kaszlnięcia.... Gdyby nie jednak pani dr, która mi dokładnie wyjaśniła powstawanie owych skurczów to chyba bym z nerwów zwariowała...tez myślalam, że dostane zawału, jakiegos migotania, że serce mi stanie i już nie ruszy, albo mi się totalnie rozreguluje i umrę... Proponuję - jesli nigdy nie miałeś robionego USG serca - zrób, bo pewnie to Cię uspokoi, a swoją drogą bierz rzeczywiście Magnez i Potas... Mnie te skurcze nękają czasami po kilka sztuk na minutę i tak przez pół dnia, a czasami przez 3 tygodnie nie mam żadnego... nie ma reguły... generalnie, po stresach, po silnym zmeczeniu, nieprzespanej nocy i przed miesiączką dają się mocno we znaki... trzymaj się pozdrawiam!!!!!!!!!!!!!!
  18. Witaj MBart! Hmm, lekarze prezentuja różne "szkoły" chyba... Mój dr zapisał mi też efectin o mocy 75 er na lęki, potwierdził u mnie to co od dawna mówili lekarze czyli - nerwica lękowa, depresji nie miałam, tylko same typowe lęki i typowe objawy... I po kilku dniach zazywania najpierw polowy dawki (37,5) leki mi totalnie zniknęły!!! Teraz konsumuje cały czas (drugie opakowanie efectinu 75er) i lęków nie ma, jest ok, chodzę sobie normalnei do pracy, normalnei funkcjonuje, ataków paniki i koszmarnych zawrotów, które mnie meczyły nie ma:) MI z kolei lekarz psychiatra powiedział, że efectin jest przede wszytskim lekiem na lęki... owszem nalezy do grypy antydepresantów i powinnam tez poczuc po pewnym czasie napływ energii (mamm niskie ciśnienie i często jestem senna i śnięta jak ryba...), ale przede wsyztskim jest to lek na lęki!!!!!!!!!!! Przynajmniej tak mi powdział mój dr....ale widać - tak jak już napisała Superbabka - na jednego działa to, na drugiego tamto, a lekarze maja różne opinie na temat tych samych leków... Ja generalnie slyszałam opinię, że efectin jest bardzo dobrym lekiem na lęki... póki co tak tez czuję, bo lęki zniknęły a jakiegoś pobudzenia nie mam... pozdrawiam, trzymaj się w walce z benzo.... Katarzynka35
  19. Witaj Superbabko! Wlaśnie od kilku dni szukałam info od Ciebie czy zawroty zmniejszyły się po efectinie! I proszę znalazłam post, że czujesz się juz odrobine lepiej i kołysanie mniejsze!!!!! super:) bardzo się cieszę:) tak trzymać! Mam byc coraz lepiej! Czyli efectin zaczął już pomagać! a ktory to dzie go bierzesz? masz mniejsze skutki uboczne? bo pamiętam, ze pisałaś, że poprzednio jak brałaś to męczyły Cię straszne skutki uboczne na poczatku... Trzymam kciuki by z dnia na dzień było lepiej!!!!!!!!! U mnie ok, efectin co prawda nadal nie dodał mi energii i troszkę chodzę senna, ale generalnie jest ok... no i fectinek troszkę chyba wpływa na libido... moje oczywiście... Ale i tak najważniejsze, że nie ma zawrotów i atakw paniki i można normalnie funkcjonować! Człoieku nerwico! Czy Ty biersze jakieś leki? Bo jesteś strrrrrrrrrrrrrrrrrrrrasznie znerwicowany! Rozumiem, ze masz różne dolegliwości ale może powinienes coś brać uspokajającego, bo tak dodatkowo się nakręcasz, a życie w tak ciagłym stresie to przeciez nic dobrego! pozdrawiam wszytskich Katarzynka35
  20. Kasiu38! Rany boskie, to ja nigdy nie zrozumiem tej nerwicy!!!!!!! Skoro bierzesz w tej chwili xanax i fluanxol na lęki i część dolegliwości Cię opuściła to jak mogły się pojawić ataki paniki? Kurczę, chyba nie powinny, ludzie biorą przeciez xanax na atai paniki, a Tobie się panika teraz pojaiwła jak bierzesz? To dobrze dobrane leki? bo jak one Cię uspokajają, skoro coś niedobrego się dzieje i panika się pojawia? Dzieki Bogu, u mnie efectin zdaje na razie egzamin! Choć szczerze, najlepiej czułam się w drugim tygodniu brania tego leku - totalne rozluźnienie, beztroska, tak jakby ktoś wybudował w moim mózgu schowek dla lęków i nawet przez chwilęo nich nie myślałam, tak jakby do mnie nie docierały, bo coś im nie pozwalało... teraz jakby sytuacja się ustabilizowała- energii nie mam za dużo, może nie jest rewelacyjnie, że wstaję rano i śpiewam, ale nie mam zawrotów i to jest dla mnie najważniejsze, normalnie sobie funkcjonuję:) Chociaż... może nie do końca normalnie, bo mimo wszytsko wolę jak w moim poblizu jest ktoś bliski (tzn. podczas podrózy, wyjazdu...)czuję się wówczas bezpieczniej.... Kasiu38! Trzymaj się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie znam skutecznego leku na atak paniki, moja przejawiała się przede wszytskim częstoskurczem nadkomorowym - czyli szybkim pulsem (ok. 130-160) na to brałam szybko 1/2 tabletki metocardu i przechodziło po pół godzinie...
  21. Witaj moja Imienniczko:) Wiesz, ja właśnie miałam dośc podobne objawy, tzn, górowały zawroty głowy, uczucie uciekania chodnika spod nóg, kołysanie, niestabilność, chwiejność, miękkie nogi itp. ale miałam takie straszne napięcie skóry twarzy a potem calej głowy, sciągało mi jakbym była po liftingu, nie mogłam się uśmiechnąć, bo miałam wrażenie, że mi się skóra porozrywa, podobnie było z całą głową i szyją, ruchy szyja przy starsznhym napieciu powodowały dodatkowe niestabilności i zawroty...kłopoty z przełykaniem czy też "głośne" przełykanie pokarmów, uczucieniepełnego oddychania... meczyłam się z tym strasznie... szukałam różnych przyczyn nie myślać poczatkowo, że to nerwica... mi pomógł efectin, juz po tygodniu było ok, ściąganie, napiecie, dretwienie ustąpily, podobnie jak zawroty, wsselkiego typu zachwiania, niestabilności i wirowania... miałaś efectin? czy wszytsko rzeczywiście już brałaś? trzymaj się pozdrawiam!!!!!!!!! Katarzynka35
  22. Cześ Misiek:) Cieszę się, że Twoje wyniki EEG są ok, co reszta oznacza nie wiem:( przykro mi, ja kiedyś miałam czynnośc bioelektryczna mózhu zaburzona w części skroniowej - ostre fale alfa... ale skoro masz skąpe to chyba lepiej zdecydowanie:) pozdr. papapap
  23. Witaj Kuba 003 Ja miałam to szczęśćie,ze mimo ogromnego strachu przed skutkami ubocznymi tego leku, nie doznałam jakiś strasznych objawów, trzy dni miał jakies dolegliwości, ale do zniesienia, a teraz w sumie biorę 6 tydzień dawkę 75 er i jest ok. Nie czuje adnego oszołomienia, otumanienia, zawrotów, skoków ciśnienia, pocenia. W tej chwili jedyne co mi dokucza po zniknieciu lęków i zawrotów- dzięki efectinowi - to fakt, że po efectinie jakoś spada moje libido:( ale podobno to częsty objaw.. Kuba co do Twojego ciśnienia, jest idealne... 120/80 jest w sam raz, puls 65 też - podręcznikowy, skoro piszesz, że po efectinie masz 123 na 85 to to żaden skok! ciśnienie zmienia się non stop, wystaszy wejść 10 schodek i ciśnienei i jedno i drugie skacze o 10 w górę, Gdybyć po efectinie zamiast 120 na 80, miał np. 150-160 na 100, no to mógłbys się martwić, teraz ciśnienie przymajmniej jest idealne! a jak długo bierzesz velafax? pozdr.
  24. Cześć Superbabko:) Życzę by efectin jak najszybciej pomógł!!!!!!!!!!! i bys już nei była nękana przez te upiorne zawroty... ale strasznie martwi mnie inna rzecz, ja jeszcze do niedawna myślałam, że taki efectin to się bierze przez pół roku czy rok, jest poprawa i wystarcza na całe zyie, no chyba, ze ktos ma cięzką depresję czy takie lęki, że z pokoju boi się wyjśc... a tu czytam i czytam na forum, to mnóstwo osób musi wracać po krotkim czasie z powrotem do tabletek - juz nie chodzi mi knkretnie o efectin... Ja myślałam, że tam w główce serotonina się uzupełni i bedzie ok!!!!!!!!!! MOja krewna brała anafranil jakies pięć lat temu, dstawiła i od ponad czterech lat czuje się bardzo dobrze... jak to jest?! efekt efectinu wystarczył Ci zaledwie na 3 miesiące donrego samopoczucia? to powinno wystarczyć na wiele lat, czy wiesz dlaczego tak się dzieje??? pozdr. trzymaj się:)
  25. Witajcie! NO ja się bardzo cieszę, ze mi zawroty minęły dzięki efectinowi, bo dłużej takiego stanu bym nie wytrzymała.... myślałam, że zwariuję!!! swiat kołysał się, mysli mi też wirowały, chodnik usuwał sie spod nóg... koszmar naprawdę... a ja głupia przez kilka miesięcy nie wierzyłam nikomu, że to od nerwów i że trzeba jednak do psychiatry... uparcie szukałam innej przyczyny... tyle czasu zmarnowałam... inna sprawa, że łudziłam codziennie się budząc, że może nadszedł ten dzień, kiedy w końcu zawrotów nie bedzie... doczekałam się tego dnia, ale dopiero po wizycie u psychiatry i po zięciu efectinu... Ech, Superbabko, trzymam za Ciebie kciuki! Wiesz, apetyt rośnie w miarę jedzenia... miesiąc temu oddałabym wszytsko by zawroty i lęki zniknęły, keidy teraz już ich nie ma, to chciałabym mieć trochę więcej energii, nie byc taka ospała... czuje te jeszcze, że takie leki głębokie utrwalone dawno siedza jeszcze i ich się ni pozbyłam... np. bałabym się obecnie wyjechać za granicę... tzn. gdzieś dalej.... bałabym sie, że tam "coś" mi się stanie (jakiś atak zawrotów czegoś..) Pytanie czy po dalszej kuracji efectinem tego typu leki znikna, czy jednak psychoterapia? A propos jeszcze dopływu sił witalnych... Pytałam Ciebie Superbabko z babskiej ciekawości, bo TY dłużej jadlas efectin... a ja się łudzę, że dzieki niemu przybedzie mi troszkę energii. Dlaczego pytam? Otóż mojej siostry znajoma też łyka - jak się okazało - efectin (wiedziałam, że łyka cos, ale nie wiedziałam jaki lek) od ponad roku. dziewczyna biega od rana do nocy.. tzn. ma taki naped, tyle energii, aił witalnych, normalnie jest jakby pobudzona... praca pali jej się w rękach, normalnie nie do poznania!!!!!! i tak ma po efectinie, więc ja się łudzę, że oprócz zlikwidowania lęków i zawrotów doda mi tez troszkę energii:) Trzymajcie się i biada! żadnych zawrotów! Zawrotom mówimy "STOP" pozdr.
×