Skocz do zawartości
Nerwica.com

Katarzynka35

Użytkownik
  • Postów

    306
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Katarzynka35

  1. Witaj Superbabka! No ja byłam z moimi koszmarnymi zawrotami i niestabilnościa u 5 neurologów, 2 laryngologów (myślalam, że może błędnik), u 2 ortopedów (myślałam, że kręgi szyjne - mam lordozę i też może kręcić się w glowie, ale podobno nie tak mocno). WSzyscy neurlodzy twierdzili, że neurologicznie jest wszytsko super, a mi się nadal kręciło im więcej mi się kręciło i bylo niestabilnie tym bardziej się stresowałam i panikowałam i tym samym zawroty były coraz gorsze... Wszytscy neurlodzy gadali, że to tło nerwicowe a ja nie dowierzałam... w końcu zrobiłam rezonans odpłatnie... i niby wszytsko ok, ale zawroty nadal są... Osttanio byłam po raz pierwszy w moim zyciu u psychiatry i ten stwierdził, że wszytskie moje objawy - a przede wszytskim uczucie niestabilności, pływania, kolysania, wirowania to wynik długotrwalego stresu... ech, zawroty to straszna rzecz, Tobie się też przy nich roni jakoś tak slabo i dziwnie i wpadasz w jescze większy stres? bo ja normalnie jestem rozstrojona nimi totalnie:(
  2. Cześć w Kropce:) Niewątpliwie coś Jej leży na sercu, coś zaprząta Jej głowę.. i sama czujesz, że szuka pomocy, daje jakieś znaki.... Rzym chyba bedzie "dobrym" miejscem, żeby zacząć rozmowę... może tamtem klimat, atmosfera spowoduje, że sama się otworzy? Dziwne jets troszkę też, że czasami jest z NIą wszytsko ok, jest uśmiechnieta spokojna, czasami jest "inna"... tak jakby prześladowała jakaś mania, psychoza- nie wiem czy to nie za duże określenie... Mój Ojciec też nie potrzebuje wiele by ze spokojnego zyczliwego człowieka wpaść w manię wygadywania wszytskim wszytskiego nawet wydarzeń sprzed 30 lat... to jakieś zadry w sercu... pozdrowionka
  3. Witaj Lucja:) Też niedawno dołączyłam do tego forum. Mój pierwszy epizod też był w liceum, potem na studiach:(potem długo ok i teraz znowu:( pozdrawiam ciepło!
  4. Witajcie:) Oosbiście bardzo boję się wycieczek, podrózy, wczasów... brrrrr najbardziej to się boję lęku, ze sie pojawią... lęki... czysta paranoja... I wcześniej już się napędzam, że mieścina wczasowa do której jadę jest mała, lekarza w razie czego to nie ma... pogotowie zanim przyjedzie to serce może mi już paść... mogę stracić przytomnosć itp.... czasami jest dobrze w wakacje i tylko jakieś drobne niepokoje się pojawiają ale czasami jest strasznie nieprzyjemnie, łagodnie rzecz ujmująć - panika totalna!!!!!!!!!!!
  5. Witaj w Kropce ponownie:) NIe jestem specjalistą, choć sama od wielu już lat choruję na nerwicę lękową i różnymi metodami dotychczas udałó mi się ją zwalczać (bez psychotropów i antydepresantów). Wydaje mi się, że Twoja Mama nie ma nerwicy, Jej zachowania przybierają chyba inny kształt, być może poczatkowo to była nerwica, ale nie leczona przeminieła się w zaburzenia depresyjne... Raczej każdy nerwicowiec lubi się wyżąlić drugie osobie, czuje ulge jak powie, jak mu źle, czuje się bardziej bezpiecznie, jak wie, że ma koło siebie druga osobę, kogoś bliskiego. Nerwicowiec raczej nie unika ludzi, a Ty piszesz, że Mam często lubi być sama.. Nerwicowiec sam w domu? To dla Nas gehenna! BYć może pod wpływem róznych zdarzeń losowych, jakies traumy Twoja Mama jakoś się odseparowała od świata zewnetrznego, stworzyła swój własny... MOże Tobie nie chce z różnych przyczyn powiedzieć o wielu rzeczach... Wydaje mi się, że jesli nie TY, to ktoś musi z NIa porozmawiać, bo Jej zachowania są... nie wiem jakiego słowa uzyć, nie chciałabym Cie urazić w żaden sposób, ale takie... dziwaczne trochę... Choć wiesz, moi rodzice też są na emeryturze i tez troszkę zdziwaczeli, zdziecinnieli...trzymaj się W Kropce:)
  6. Witaj w Kropce:) Przykro mi z powodu Twojej Mamy. Specem co prawda nie jestem, ale mysle, że nie są to zaburzenia nerwicowe, raczej depresja... Z pewnością Twoja Mama żyje w jakimś własnym świecie, zamknietym dla innych, takie odniosłam wrażenie...Czy dobrze Jej z tym? Coś Ja chyba niepokoi skoro poprosiła o ksiązkę z psychologii.... POstaraj się z Niej jakos cos wyciagnąć, co Ja trapi? MOże się uda? Trzymaj sie cieplutko, pozdrawiam
  7. Dzięki Superbabka:) Uspokoiłaś mnie nieco:) ostanio naczytałam się sporo o takiej chorobie jak Malformacja Arnolda Chiarego (trzeba leczyc operacyjnie) i w związku z tym, że żaden lekarz jakoś nie mogł postawić żadnej konkretnej diagnozy na temat moich "najnowszych" objawów nakreciłam się, że może to ta dość rzadko spotykana choroba (wiele objawów wypisz wymaluj jak w nerwicy), którą trzeba leczyć operacyjnie a i tak można inwalidą pozostać do końca zycia. Chociaż nerwica też z nas czasami robi inwalidów, prawda? ech:( W sumie myślałam, że jak mam określone objawy nerwicy typu szybkie bicia serca, dodatkowe skurcze, dreszcze, panika to już mi tak pozostanie... a tu nerwica w nowej odslonie....zawroty, niestabilność, ucisk w głowie, ciśnienie w uszach i w oczach...i sztywnienie twarzy... ech:(
  8. Dzięki, że wreszcie jakaś odpowiedź się pojawiła:) Magnez stosuję w tabletce 300 mg dziennie, ciśnienie od zawszemiałam niskie, podobno taka moja uroda:) POdwyższanie go sztucznie kawą czy jakimis kropelkami by było wyższe (mamm zazwyczaj koło 85 na 60) nic nie daje, przy wyższym czuję się gorzej - dodatkowe oszolomienie, niepokój wiekszy... Byłam u psychiatry stwierdził, że wszytskie objawy idealnie pasuja do nerwicy lekowej, dlugotrwałego stresu.... zapisał Efectin 37 ER, z grupy antydepresantów ale niby na lęki...Nie chciałam brać tego typu leku, ale mam już dosyć moich dolegliwości i tego, że żaden dr na razie mi nie pomógł może jednak psychiatra? Co myślicie? pozdriowionka
  9. Katarzynka35

    Witajcie :)

    Cześć:) Ja też niedawno się zarejestrowałam, więc tym bardziej witam serdecznie:) Na pewno będzie nam raźniej tutaj:) Nie wolno sie poddawać, trzeba walczyć każdego dnia:) pozdrowionka
  10. Dzięki Agal:) NO staram się walczyć bez tabletek, ale czasami to trudne... dotychczas fantastycznie na mnie działała homeopatia, miałam kilka tak spokoju, a tu nagle wiosną mnie dopadło i teraz już sama nie wiem czy to nasilona nerwica czy cos innego:( Oczywiście, Agal, masz rację, jak zajme czymś głowę, mobilizuję sie mocno i zapominam, albo inaczej -staram się nie myśleć o dolegliwościach - i jest lepiej, o wiele lepiej, ale wraca niestety...na długo ta mobilizacja nie pomaga i znowu zaczynam myśleć... a jak wsluchuję się w organizm to oczywiście dolegliwości jest mnóstwo... z wielkim zmęczeniem i wyczerpaniem na czele...psychicznym i fizycznym... ech, my nadwrażliwcy nie mamy łatwego życia. Trzymaj się dzielnie, na spacery chodzę, ale na rowerek niestety nie, bo mały wysiłek przyprawia mnie o palpitacje serca... kiepska kondycja niestey...
  11. Dzięki za szybką odpowiedź i ciepłe powitanie. Ja tez z Poznania jestem:) Wybieram się do psychologa... ale jakos tak się składa, że mam w rodzinie dwóch i jakoś nie potrafili mi pomóc... notabene sobie również. Psycholodzy też popadają w depresję Najciemniej pod latarnią, alebo szewc w dziurawych butach chodzi można by powiedzieć.... Inna sprawa, że ja wiem - nieskromnie tak mi się wydaje - gdzie jest źródło mojego lęku...MYlna diagnoza mnie dobiła... Bo jak dr 19-letniej dziewczynie mówi, że ma padaczkę, nie może chodzić na dyskoteki, na obóz nie może wyjeżdżać, prawie nic nie może robić, bo może mi się coś stać, moge dostać napadu na ulicy, w liceum itp. to wprowadza taką osobę stan fatalny. I aktywnej, energicznej dziewczyny stałam się wylęknionym osobnikiem, wrakiem wręcz, ktory zaczął się bać jeździć do szkoły, potem na uczelnie, wręcz chodzić po ulicach, bo w głowie tkwiły mi slowa pani dr, ze moge dostać ataku padaczki...Niestety za "moich" czasów nie było jeszcze luksusu jakim jest rezonans i niekt nie sprawdził, czy diagnoza jest słuszna... Oczywiście koniec końców nigdy ataku epilepsji nie miałam, za to zaczęły się pojawiac napady leku i strachu... Jadąc autobusem, czy trawmwajem kontrolowałam tylko stan swojego organizmu, badałam tetno, cały czas wszędzie kołatała tylko w mózgu jedna mysl, czy padnę kiedyś na ulicy... Tak mi się wydaje, że nietrafna diagnoza mocno niestety negatywnie wpłynęła na moje życie.... Pozdrawiam raz jeszcze:) PS> a znasz może jakiegos godnego zaufania psychologa albo psychiatre z Poznania???
  12. Witam! Oto moje objawy (najpierw te od wielu już lat): -Serce: kołatania, szybkie bicia, dodatkowe skurcze, ktore sa bardzo nieprzyjemne i ktore potęguja lęki i wrażenie, że serce zaraz stanie i przestanie bić, ze zaraz umrę -Podczas ataków silnych leku oprócz częstoskurczu także: dreszcze po pleckach, drżenie ciała, szczękanie zębami, biegunka, panika totalna.... Ostatnio dołaczyły jednak "nowe" objawy, ktore mnie niepokoja i nie wiem czy można je łączyć w całości z nerwicą: -trzytygodniowy ból glowy (rezonans nic nie wykazał... niby) -zawroty głowy, poczucie niestabilności, jakby głowa była zbyt ciężka i kręgosłup nie mógł jej utrzymać, uczucie pływania, kołysania, zarzucania podczas chodzenia (błędnik niby tez ok) -Oczy - czuję jakby ucisk na nie od tyłu, czuje się jakbym miała je sztywne, takie są nie moje...ból przy podnosszeniu oczu -Uszy - szumy, a raczej tetnienie w jednym uchu - slyszę bicie serca podczas ruchu glowa -Zatykanie uszu, uczucie ciśnienia w uszach, nacisku z tyłu na glowę, szyję -Głowa- jakbym miała zby duże ciśnienie w glowie (mam niedociśnienie - zazwyczaj 80 na 60) -Pamięć jakby gorsza koncentracja szwankuje, takie ciagłe rozkojarzenie... zrzucam łyżeczki, szklanki, zahaczam o coś... -jak odwracam wzrok to mam wrażenie, ze obraz drzy dopiero, po chwili się normalizuje i jest stabilny (przy skrecie szyi tak mam - tak jakby glowa mi się kiwała chwilke) -Skóra - sztywnienie, ściaganie skóry na policzkach, napiecie całej skory na glowie, naciąganie skóry na rękach w określonych miejscach -NOgi - jakby słabsze i takie też niestabilne, miękkie, jak z waty.... -Ręce - takie jakieś nie moje czasami Te osttanie objawy, ktore pojawiły się niespodziewanie wraz z bólem glowy trwaja od kilku miesięcy i nie wiem czy to nasilona nerwica jak twierdzą dr czy cos innego, neurolodzy u ktorych byłam zapisują mi p/lekowe i antydepresanty, a ja czuje jednak, ze to nie jest nerwica. Jak myslicie? SM zostałó wyeliminowane, ale podobno jest Melformacja Arnolda Chiarego - taka wada rozwojowa móżdzku, ktora daje podobne do tych osttanich objawy... i niestety lekarze leczą ludzi na nerwicę a dopiero jak po wielu latach pojawia się paraliże i niedowlady to okazuje się, że to nie nerwica tylko ta choroba... -I ostatni objaw - szybkie mówienie, zapominanie słow...chcę cos powiedzieć i nie moge się wysłowić
  13. Katarzynka35

    Drętwienie

    Witaj! Ja mam raczej nie drętwienie a sztywnienie, uczucie ściągania skóry na policzkach, napiecia skóry na całej głowie, na rękach i w niektorych miejscach na nogach. Mam taki objaw od kilku miesięcy, choć walczę z nerwica od wielu lat. Z tego co wiem drętwienie to jak najbardziej objaw nerwicy i braku magnezu w organiźmie. Ale drętwienie może tez powodować kręgosłup szyjny - zwyrodnienia, dyskopatie, zniesiona lordoza szyjna. pozdrawiam:)
  14. Witam! Liczę na Waszą pomoc! czy spotkaliście się z pojęciem malformacji Arnolda Chiarego? dotyczy zmian w mózgu... Mam typowe objawy nerwicy lękowej i tak ma zdiagnozowaną, męczę się od ponad 15 lat z nią, ale objawy ostatnio dośc mocno się zmieniły... Dotychczas to były lęki, napady paniki z szybkim biciem serca, uczuciem omdlewania, biegunką, drzeniem całego ciała, oszołomieniem okropnym i tym paskudnym uczuciem, że zaraz umrę... i padnę...Ale to się zmieniło... i chociaz lekarze u ktorych byłam twierdzą, że to nerwica się mocno uaktywniła i stres dał mi w kości i stąd nowe objawy, chciałabym się Was poradzić... otóż kilka meisiecy pojawił się uciązliwy ból glowy... pomyslałam - moja trzydniowa migrena.... ale tym razem dołaczyło jakieś takie pulsowaniem, tętnienie w jedym uchu - taki dziwny szum przy ruchu głową i jakies dziwne zawroty... minęło kilka dni i nic... wizyta u neurologa, jednego, drugiego i nic...u okulisty, bo bolało mnie oko, poyślała, że może ciśnienie w oku, też nic... wizyta u ortopedy - zniesiona lordoza szyjna... ale takich objawów drastycznych nie powinna dawać. Ortopeda kazał dalej diagnozować, radząc bym zrobiła rezonans głowy, bo może być guz... Neurolodzy nadal, że nie trzeba, że to stres i nerwica... po 3 tygodniach bóle głowy ustąpiły same, zostały jednak zawroty głowy, jakeis takie poczucie niestabilności, zaburzenia równowagi, poczucie, że mam za cięzka głowę i, że mi odpadnie, uczucie nacisku z tyłu na szyję... cisneinie w uszach, jakbym mi zaraz miała gowa wybuchnąć... jak zaczęłam analizować sygnały ciała to stwierdziłam, że nogi tez mam takie jakby slabsze, jak z waty, są miękkie i takie jakby troszkę nie moje... pulsowanie w uszach było nadal i takie uczucie, że coś jest nie tak, takei oszołomienie potworne... zrobiłam rezonans płatnie oczywiście... nic nie ma szczególnego w opisie, od lekarzy uslyszalam, że jestem prawie histeryczką... a ja niby odetchnęłąm, że guza i rzeczy typu SM MRI nie wykazał, ale coś nadal było nie tak... minęły kolejne tygodnie i dłaczyły kolejne objawy: skurcze mieśni, drzenia rąk - ale to pewnie od niedoboru magnezu, który wykazało badanie... zawroty nadal dokuczały... pojawiły się mdlości więc w te pędy udałam się do laryngologa, który oczopląsów i innych takich nie stwierdził, ale zapisał betaserc... nie pomógł, zawroty nadal i poczucie niestabilności, szczegolnie przy ruchu w szyja w dół i gorę... tętnice szyjne czyściutkie, tarczyca ok... Na dzień dziesiejszy mam następujące objawy: uczucie oszołomienia, zawroty głowy, cały czas poczucie niestabilności, uczucie nacisku na tył glowy, ucisku na oczu, uczucie ciśnienia w uszach jakby para miała z nich wyskoczyć za chwilę, pojawiły się drętwienia, a raczej uczucie sztywnienia, czy też sciagania skóry na policzkach, brodzie , na rękach i czasami na nogach...szumy -pulsowanie w jednym uchu, uczucie zatykania, slabsze kończyny, takei jakby nie moje:( Wczoraj znalazłam stronkę i forum o chorobie zwanej malformacją Arnolda Chiarego - objawy, które tam podają, w 80% mnie dotyczą... choroba ta ma objawy bardzo odobne do nerwicy i pojawia się nispodziewanie w wieku 20-40 lat... teoretycznie powinna wyjść w rezonansie - te zmiany, ale okazuje się, że u wielu osób nie wyszła, a u innych nie uwzględniono jej w opisie rezonansu... dopiero super specjaliści neurochirurdzy ją diagnozują... i tu mam prośbę do was, drodzy forumowicze, czy ostatnie objawy, które opisałam wskazują na typową nerwicę, czy może jednka nie? Proszę o pomoc, bo jestem juz na skraju wyczerpania nerwowego... boję się, że lekarze jednak cos przeoczyli, bo czasami ich podejście jest nastepujące - ach, ma Pani nerwicę? no tak, tak to wszytsko wyjaśnia... a chyba czasami wszytskiego nie można zwalać na nerwicę... pozdrowionka:) Katarzynka35
  15. Cześć nerwicowcy:) POdczytywałam Was od jakiegos czasu aż w końcu dołączyłam już oficjalnie:) W "kupie" siła i zawsze raźniej:) Z nerwicą boryma się już hmmm od 19 roku życia, a teraz mam 35... czyli niestety długo... TYlko nikt w wieku 18 lat nie postawił mi dobrej diagnozy... moje oslabienie, bóle głowy i niepokoje zdiagnozowana jako padaczkę choć napadu nigdy nie miałam (diagnoza na podstawie zapisu eeg), potem jakiś był spokój względny, bez żadnych tabletek, potem propranolol na szybsze bicia serca... potem metocard na jeszcze szybsze bicia... wszytskie badania zawsze były ok: jedyne co przez lata mnie męczyło to niski poziom żelaza, za niski i to niby dawało te nerwicowe objawy:( w każdym razie niepokój i lęki towarzysza mi od wielu lat, choć zmagam się z nimi bez tabletek uspokajajaących i pomocy psychologa... walczę sama... staram się być dzielna i nie poddaję się, ale cos czuję, że organizm jednak potrzebuje wsparcia. Czytam wasze forum i wielu z Was/Nas bierze tabletki by moc normalnie funkcjonować i się wyciszyć i wrócić do normalnośc. Chyba też powinnam... W każdym razie opiszę moją walkę, a tak poza tym witam wszytskich cieplutko:) Najważniejsze jest to, że wspieracie się wzajemnie a to jest bardzo ważne, szczególnie, gdy rodzina chce pomóc, ale jedyne co potrafi to w kółko zdanie " no staraj się wziąc w garść, nie panikuj"...ale czasmi trudno brać się w garść, prawda? pozdrowionka:) Katarzynka35
×