Jako, że jesteśmy w internetach, a ten dział jest na samej górze forum to na potrzeby tego tematu przyjmijmy, że nie mam imienia, defekt genetyczny Możecie mi mówić Sark.
Temat zakładam zmotywowany małą, skądinąd przyjemną nagonką i chęcią przedstawienia się, w końcu troszkę już na tym forum pospamowałem. Tylko od czego zacząć? Pisanie o sobie bez konkretnych wytycznych nie jest proste, składamy się z milionów elementów, zdarzeń, wspomnień, problemów, historii, skąd mam wiedzieć co jest ważne? Zacznę może od tego jak znalazłem się na forum.
W życiu różnie mi szło, zaczynając od dziecka do obecnej "przedtrzydziestkowej" starości jest tylko lepiej obiektywnie patrząc. Co powinno mnie cieszyć, a tak nie jest. Bywałem w życiu szczęśliwy, były to głównie czasy gdy byłem zakochany. Odbiera to umysł ale daje błogi odpoczynek Później coś się zepsuło, zobojętniałem, przestałem czuć. Nie zakochałem się od bodajże 7 lat, nie czuję miłości. To by było jeszcze znośne ale nie czuję też większości innych uczuć. Nie cieszę się, nie smucę, nie boję, nie złoszczę, nie krzyczę, nie panikuję, nie stresuję, mam przez to problemy z rozpoznawaniem złości i uczuć u innych, to zauważam coraz bardziej od kilku miesięcy. Czuję tylko ogromne znudzenie i pustkę, w środku od dawna jestem martwy. Moja obojętność i znudzenie narastały i narastały aż doszły do rozmiarów gdzie do usunięcia ich potrzeba ciężkiego sprzętu. Jakoś na początku tego roku osiągnąłem punkt kulminacyjny całej zabawy w życie. Od wielu lat co prawda nie miałem celu i sensu w życiu, niby wszystko grało ale po co żyć dla samego życia, uczucia odpadły więc szukałem sensownego i logicznego powodu i pomysłu na życie, nie znalazłem. Doszedłem do momentu "no dobra, to by było na tyle" ale zamiast się zastrzelić wybrałem inną opcję, jeszcze bardziej abstrakcyjną - poszukać pomocy. Dałem sobie szansę i działam na dwóch frontach, które uznałem za dość sensowne cele patrząc z perspektywy społeczeństwa:
1. fizyczny - wygląd, praca, pieniądze, posiadanie ładnego domu, samochodu, gadżetów, słowem wszystko co z perspektywy innych ludzi pozwoli im widzieć we mnie człowieka sukcesu. Głupie to dla mnie powody by poświęcać się pracy ale "normalni" ludzie tak robią. No i pracuję, staram się osiągać sukcesy, podwyżki, premie w pracy i budować lepsze perspektywy w niej na przyszłość. W ciągu dwóch lat osiągnąłem 45% podwyżki + inne korzyści, zacząłem dbać regularnie o wygląd, droższe ubrania, kilka zegarków zamiast jednego (ponoć kobiety to widzą?), fryzjer, itp, same nudy. Ale działam ciągle według tego planu. BTW, ten dom i samochód jeszcze w trakcie, auto służbowe, a do wymarzonej nieruchomości brakuje mi jeszcze 373 tysiące złotych, ze trzy-cztery lata na upartego. Fizyczność u mnie leży na łopatkach, zaplanowałem tryb życia na 5 godzin snu w tygodniu i 8 w weekedny co jest zdecydowanie zbyt małą ilością, gdy mnie wszystko boli biorę co jakiś czas urlop. Co do wspomnianych urlopów notatka na marginesie - tu też próbowałem wszystkiego, picie na umór, prochy, hazard, wyjścia ze znajomymi, wyjazdy z dziewczyną. Nie znalazłem nic co cieszy.
2. psychiczny - rozwój intelektualny, hobby, wypady na jakieś eventy, koncerty, podróże, edukacja. Powróciłem do bilardu, robię specjalizacje z projektowania 3D organizowaną przez uniwersytet w Illinois, uczę się kolejnego języka, czytam (czytanie ponoć jest najlepszym dla mózgu, zatem godzina dziennie niezależnie od stopnia zmęczenia), kupuję bilety na losowe imprezy, następna Nitro Circus w kolejny wtorek, w zeszłym roku widziałem z trzy kraje, w tym nie miałem czasu ale nadrobię zimą.
Robię chyba wszystko to co społeczeństwo uznaje za idealne życie, no, poza związkiem, wytrzymałem pół roku z dziewczyną aż ją zostawiłem, powiedziała, że nigdy nie spotkała nikogo tak obojętnego, a ja, cóż, ja nie poczułem ku*wa nic, pojechałem na trening. A szkoda jej, miała świetny charakter, chyba najlepszy jaki w życiu poznałem i była top 2 w łóżku spośród moich byłych. I nie jestem ani przez chwilę szczęśliwy. Byłem w zeszłym miesiącu ogromnie usatysfakcjonowany z postępów w pracy i sporcie ale kwadrans, kończę papierosa i już w głowie ta myśl - chcę więcej, to za mało. Próbowałem wszystkiego by znaleźć szczęście i nie być tak żałośnie nieszczęśliwym. Chociaż to też może nie do końca idealnie pasujące słowo ale szczęśliwy zdecydowanie nie jestem.
Poza tymi frontami szukam na forum pomysłów co zmienić, jak naprawić swoje życie by być szczęśliwym. Nikt nie powiedział, że dobre decyzje nie będą ranić ale no ku*wa, chcę żyć. Tutaj mogę się wygadać nie ukrywając moich problemów. I tak wszyscy patrzą na mnie jakbym rozbijał atomy, a ja tylko mówię prawdę, a moja prawda nie jest przyjemna dla ludzi, mówię co myślę, a nie to co wypada, gdy znajomemu zmarła matka na raka powiedziałem, że "nie wiem co się mówi w takich sytuacjach, to dobrze, że umarła, i tak latami się męczyła" - ten jeden akurat mi podziękował bo myślał to samo, lata w masce tlenowej raczej nie były dla nikogo przyjemne. Wracając do tematu, jestem jaki jestem, znam swoje wady i zalety i nie ukrywam ich. Jesteście dla mnie substytutem przyjaciela.
Dopiszę coś w razie gdyby coś było warte dopisania i wspomniane w temacie.